NOSPR

i

Autor: Daniel Rumiancew Nowa siedziba Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach, projekt: Tomasz Konior; Źródło: "A-m" 12/2014 s. 40, 41

Krzysztof Mycielski o nowej siedzibie NOSPR-u

2014-11-20 18:34

Im dłużej obcujemy z tym gmachem, tym bardziej wciągać nas będzie ilość zawartej w nim treści. Jest jak powieść szkatułkowa, w której wciąż odkrywamy kolejne historie. Nadające mu rangę monumentalne rytmy na elewacjach pobrzmiewają muzyką. Jak w tradycyjnych budowlach obiekt uwodzi rzemiosłem. Pięknie wypalana cegła tworzy na elewacjach mozaikę o niepowtarzalnym charakterze, która zestawiona z karminowymi glifami otworów okiennych przywołuje klimat śląskich familoków.

Istotę tej z pozoru powściągliwej realizacji dobrze wyrazić może napisane pół wieku temu zdanie Aldo van Eycka – Cokolwiek znaczą czas i przestrzeń, miejsce i zdarzenie znaczą więcej.

Zanim Tomasz Konior rozpoczął pracę nad siedzibą Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia, wygrał konkurs na zagospodarowanie śródmieścia Katowic. W 2006 roku rozpętał tym samym dyskusję, w której starli się miłośnicy powojennej śląskiej urbanistyki z takimi jak on zwolennikami miasta tradycyjnego. W debacie dotykającej historycznej tożsamości regionu, Konior odwoływał się do konkretnych rozwiązań. Rozległą modernistyczną przestrzeń alei Korfantego, zwieńczoną ikonicznym budynkiem Spodka, którą bezceremonialnie postanowił zawęzić nową zabudową, obrazowo porównywał ze zwartą tkanką południowej części Katowic. Ta złożona jest z kameralnych ulic, placów i skwerów – czytelnych miejsc wyskalowanych pod człowieka, kreujących codzienne zdarzenia pozwalające emocjonalnie odnaleźć się w mieście.

Antymodernistyczną wizję nowego centrum ostatecznie utrącono, ale jej autor odniósł w tym czasie zwycięstwo w mniejszej skali. Zrealizował w śródmieściu wielokrotnie później nagradzaną, również za granicą, rozbudowę Akademii Muzycznej – subtelny, wtopiony w zabytkowe sąsiedztwo i otwarty na otoczenie obiekt, którym wykazał, jaką szansę na wykreowanie atrakcyjnych miejsc stwarza zwarta miejska zabudowa („A-m” 12/07).

Gdy rok później przystąpił do konkursu na siedzibę NOSPR-u, trafił na kontekst niczym ze złotego snu modernisty, a więc zdecydowanie mniej dla siebie szczęśliwy. Otoczenie stanowił tu otwarty teren po zamkniętej kopalni, wyniesiony na skarpie i sąsiadujący z ruchliwą arterią. W ambitnym założeniu włodarzy Katowic miejsce to, zlokalizowane w środku miasta, w krótkim czasie miało zmienić się w tzw. Strefę Kultury, z efektowną kolekcją wolno stojących budynków ikon.

Wizja do dziś wzbudza kontrowersje – oponenci zwracają uwagę, iż lepiej byłoby obdzielić taką liczbą reprezentacyjnych budynków kilka pobliskich ośrodków, tworząc wiele atrakcyjnych przestrzeni publicznych i wzmacniając tym samym unikalny, policentryczny charakter śląskiej aglomeracji.

Konior, wkomponowując budynek w niesprzyjającą jego wrażliwości przestrzeń, w swoich poglądach na miasto okazał się konsekwentny. Projektując w widokowej relacji z katowickim Spodkiem, nie szukał konkurencyjnej rzeźbiarskiej formy. Zrezygnował z organicznych metafor, czytelnych chociażby w powstającym obok Centrum Kongresowym projektu Jemsów. Nie ukrył większości kubatury pod ziemią jak autorzy znajdującego się w sąsiedztwie nowego Muzeum Śląskiego. Wygrał konkurs projektem budynku o prostym, zwartym obrysie, „zepchniętym” w taki sposób w południowy narożnik działki, aby wokół pozostało sporo miejsca na przestrzeń publiczną o tradycyjnej miejskiej skali.

Dzięki temu obok wkomponowanego w zbocze obiektu, na dolnym poziomie powstał plac z fontanną, wyżej zaś park, który w przyszłości ma szanse zyskać czytelne granice w postaci zwartych miejskich pierzei. Swoje poglądy Konior dodatkowo zamanifestował realizacją spektakularnego ogrodu, którego rozplanowanie odwzorowuje urbanistyczną tkankę planowanego przed wojną śródmieścia Katowic.

Świadomie pozbawiona przestrzennej wirtuozerii, zdyscyplinowana bryła NOSPR-u nie jest materiałem na spektakularną makietę. Na zewnątrz jedyny popis formalny stanowi wykonana w surowym betonie rozdwajająca się kładka, łącząca zarówno ogród, jak i plac przed wejściem z dalszym sąsiedztwem budynku w kierunku Spodka.

Im jednak dłużej obcujemy z tym gmachem, tym bardziej wciągać nas będzie ilość zawartej w nim treści. Jest jak powieść szkatułkowa, w której wciąż odkrywamy kolejne historie. Nadające mu rangę monumentalne rytmy na elewacjach pobrzmiewają muzyką. Jak w tradycyjnych budowlach obiekt uwodzi rzemiosłem. Pięknie wypalana cegła tworzy na elewacjach mozaikę o niepowtarzalnym charakterze, która zestawiona z karminowymi glifami otworów okiennych przywołuje klimat śląskich familoków.

To czego autor nie mógł w pełni osiągnąć na zewnątrz, w pozbawionym zwartych granic otoczeniu, wyzyskał we wnętrzu. Stanowi ono kolejną, tym razem ograniczoną ścianami przestrzeń publiczną, która poprzez budynek łączy plac z ogrodem, a w ciągu dnia jest dostępna dla wszystkich. O bogatym w odniesienia warsztacie architekta świadczą tu inspiracje sięgające bez uprzedzeń również do dorobku najlepszych modernistów.

Rzut budynku przywodzi na myśl plany Luisa Kahna z podziałem na przestrzeń obsługującą i obsługiwaną. Tę pierwszą stanowią rozciągnięte wzdłuż wszystkich elewacji wewnętrzne trakty z salami muzyków oraz okalający je pierścień kominów tworzących charakterystyczny rytm na fasadach i skrywający szachty najbardziej uciążliwych instalacji. Tą drugą jest główna sala koncertowa wkomponowana w przestrzeń wnętrza niczym autonomiczny budynek. Jej organiczny kształt i wpadające do środka światło to aaltowska wizja przestrzeni kształtowanej słońcem i akustyką, a ściany z grafitowego i barwionego w masie betonu, z odciśniętym szalunkiem nawiązującym do placu drzewnego, jaki niegdyś rozciągał się przy kopalni, to echo poetyckich dzieł Petera Zumthora.

Wnętrze sali koncertowej niesie siłę wyrazu, jakiej nie ma żadna inna sala muzyczna w naszym kraju. Narysowane płynną linią granice widowni okalają estradę, tworząc przestrzeń o znakomitej akustyce i mistycznym nastroju. Dominuje tu brzozowe drewno skontrastowane z grafitowym tłem falujących zgodnie z wymogami akustyki ścian.

Konsekwentnie śródmiejska siedziba NOSPR-u to prawdziwe miejsce wyrafinowanych muzycznych zdarzeń, ale i zdarzeń powszednich, jakie na co dzień generować będą zaprojektowane wokół i w samym budynku publiczne przestrzenie. Tradycyjny i ludzki wymiar tej realizacji stanowi jedną z dojrzałych odpowiedzi na rudymentarne pytanie, do czego służyć powinna współczesna architektura.

Artykuł ilustrowany stronami nr 40, 41 i 43 miesięcznika "Architektura-murator" nr 12/2014.

NOSPR

i

Autor: Daniel Rumiancew Nowa siedziba Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach, projekt: Tomasz Konior