Martha Schwartz – projektantka od rzeczy niemożliwych

i

Autor: Archiwum Architektury Plac przed gmachem sądu w Minneapolis zimą; realizacja: 1996

Martha Schwartz – projektantka od rzeczy niemożliwych

2015-10-06 14:47

Gościem tegorocznego Dnia Architekta Krajobrazu była Martha Schwartz - niekwestionowana gwiazda wśród projektantów zieleni, która swoją pozycję zawdzięcza przede wszystkim ogrodom, parkom i skwerom realizowanym w trudnym, miejskim kontekście. Nazywana często projektantką ostatniej szansy, od ponad 30 lat wywiera istotny wpływ na rozwój architektury krajobrazu na całym świecie.  

Już od pięciu lat w ramach odbywających się w Warszawie na początku września międzynarodowych targów ogrodniczych Zieleń to życie organizowany jest Dzień Architekta Krajobrazu. Licznym warsztatom i seminariom towarzyszy zawsze wykład gościa specjalnego. Na zaproszenie Stowarzyszenia Architektury Krajobrazu do stolicy przyjeżdżają uznani w świecie teoretycy i projektanci ogrodów. Dotychczas byli to słynni Brytyjczycy Diarmuid Gavin, John Brookes, Noel Kingsbury i Chris Beardshaw. W tym roku o swojej pracy i doświadczeniach opowiadała Amerykanka Martha Schwartz, znana z odważnych, często kontrowersyjnych realizacji na granicy sztuki i architektury krajobrazu: od wielkich założeń w Chinach, jak Fengming Mountain Park w Chongqing, przez place i skwery w centrach europejskich miast, choćby plac Repubilki w Paryżu, po kameralne atria i hole w biurowcach. W Warszawie mówiła m.in. o początkach swojej kariery, kiedy nikt nie utożsamiał jeszcze projektowania zieleni ze sztuką. Zawsze chciałam zostać artystką, jednak interesowało mnie działanie w dużej skali, prace z dziedziny land artu. Na początku lat 70. nie było w Stanach Zjednoczonych wydziałów, które kształciłyby w tym kierunku, wybrałam więc architekturę krajobrazu, ale te studia okazały się potwornie nudne. Przełomem dla młodej projektantki okazały się praktyki w firmie PWP Landscape Architecture należącej do Petera Walkera, za którego z czasem wyszła za mąż. W biurze tym pracowało około 100 osób. To byli sami mężczyźni. Wiedziałam, że do poważnej pracy mnie nie dopuszczą, więc postanowiłam przynajmniej dobrze się tam bawić. Każdego tygodnia przygotowywałam jeden ideowy projekt artystyczny, czym zwróciłam uwagę Petera, który w dziedzinie projektowania zieleni poszukiwał podobnych odpowiedzi.

Martha Schwartz – projektantka od rzeczy niemożliwych

i

Autor: Archiwum Architektury Village of Yorkville Park w Toronto. Inwestorem założenia był wydział parków i rekreacji urzędu miasta Toronto; fot. Peter Maus, Esto  

Ogród z bułek

Pod koniec lat 70. Martha Schwartz i Peter Walker zamieszkali w Bostonie. Tu, przed wejściem do ich wspólnego domu, Amerykanka zrealizowała swoją pierwszą pracę – Bagel Garden (1979). Mając zaledwie 100 dolarów i dwa tygodnie na ukończenie aranżacji ogródka (na tyle Peter Walker wyjechał w delegację), zdecydowała się improwizować. W sklepie akwarystycznym kupiła fioletowy żwirek, w ogrodniczym – kwiaty w zbliżonym kolorze, a w delikatesach – bajgle, z których po wysuszeniu i polakierowaniu stworzyła regularną kompozycję wokół roślin. Zdjęcia ogrodu wysłałam do magazynu „Landscape Architecture”. Zgodzili się je opublikować wraz z tekstem towarzyszącym. Napisałam więc, na poły żartobliwie, że bajgiel to idealny materiał do aranżacji ogrodu, bo jest tani, biodegradowalny i nie trzeba go podlewać. Wyszedł z tego swego rodzaju manifest, który wywołał spore zamieszanie, bo sporo osób potraktowała go śmiertelnie poważnie. Po tym artykule magazyn stracił wielu prenumeratorów, wydawcę zwolniono, a mnie część środowiska uznała za enfant terrible.  Trzeba pamiętać, że w tamtym czasie projektanci zieleni byli traktowani bardzo podmiotowo, jako wykonawcy zleceń architektów, a ja udowadniałam, że możemy działać niezależnie i robić różnego rodzaju projekty zgodnie z własną intuicją.

Martha Schwartz – projektantka od rzeczy niemożliwych

i

Autor: Archiwum Architektury Village of Yorkville Park w Toronto powstał nad linią metra w 1995 roku; fot. Peter Maus, Esto  

Projektantka ostatniej szansy

Od tego momentu Martha Schwartz zaczęła jednak dostawać liczne zlecenia. Ich cechą wspólną prawie zawsze był trudny kontekst bądź ograniczony budżet. Kolejny projekt dotyczył na przykład aranżacji atrium w siedzibie firmy zajmującej się inżynierią genetyczną. Klient chciał dużo zieleni, ale na tym dziedzińcu nie było warunków, by posadzić żywe rośliny. Wykorzystałam więc sztuczne, projektując instalację artystyczną, coś między japońskim ogrodem Zen a francuskim ogrodem barokowym. W dorobku Schwartz jest też wiele przestrzeni i parków zrealizowanych nad płytami parkingów podziemnych, w tym m.in. plac przed Minneapolis Courthouse Plaza, gdzie konstrukcja uniemożliwiała posadzenie większej liczby roślin. Przed budynkiem powstały niskie pagórki ze styropianu pokryte cienką warstwą ziemi, którą obsiano trawą. Na niektórych udało się też posadzić karłowate drzewa i krzewy. Dużym wyzwaniem była również realizacja parku Village of Yorkville w Toronto, który powstał nad linią metra. W aranżacji tego miejsca projektanci nawiązali do XIX-wiecznej tradycji tworzenia kolekcji osobliwości, na blisko 15 tys. m² prezentując różne rodzaje roślin charakterystycznych dla poszczególnych rejonów Kanady. Inwestorzy zgłaszają się do nas zwykle wtedy, gdy inni architekci krajobrazu zawiedli. Jesteśmy projektantami ostatniej szansy, ale to dla nas korzystna sytuacja, bo nic nie można zepsuć, można tylko poprawić. A dobrze zaprojektowana przestrzeń zawsze podnosi wartość całej okolicy zarówno w sensie ekonomicznym, jak i symbolicznym. W Polsce z tej zależności zdaje już sobie sprawę coraz więcej inwestorów nie tylko prywatnych, ale i publicznych. Słyszałam, że w waszym kraju jest wiele ciekawych realizacji przestrzeni publicznych i macie bardzo zdolnych projektantów, a ponieważ moje biuro wciąż szuka nowych pracowników, zachęcam, by się do nas zgłaszać – mówiła na zakończenie Martha Schwartz.