Jemsi na planecie Kraków

i

Autor: Archiwum Architektury

Jemsi na planecie Kraków

2019-03-15 18:56

W konkursie na projekt Centrum Literatury i Języka – Planeta Lem w Krakowie pierwsze miejsce zajęła pracownia JEMS Architekci. Publikujemy pełną wersję zbeletryzowanych założeń autorskich, którą zwycięzcy opracowali w formie relacji z budowy bazy na obcej planecie.

W środę 13 marca ogłoszono wyniki konkursu na projekt Centrum Literatury i Języka Planeta Lem w Krakowie. Pierwszą nagrodę wraz z zaproszeniem do negocjacji w trybie zamówienia z wolnej ręki na opracowanie dokumentacji projektowej otrzymało biuro JEMS Architekci. Zwycięzcy oprócz wymaganych rysunków i opisów technicznych przygotowali też zbeletryzowaną wersję założeń autorskich w formie relacji z budowy bazy na obcej planecie. Poniżej publikujemy jej pełną treść.

Jemsi na planecie Kraków

i

Autor: Archiwum Architektury

Wyprawa pierwsza

To nie jest zwykła planeta klasy sub-Delta 92. Gdyby nią była, wiedzielibyśmy gdzie zaginęli nasi konstruktorzy. Wysłane wcześniej satelity zwiadowcze nie myliły się – budowla, którą wznieśli dla bladawców nieopodal siedziby ich króla, jest już skończona. Zaczęliśmy ją badać, aby przesłać Komisji pełny raport z wykonanej pracy, jako że z wiadomych przyczyn poprzednia ekspedycja inżynierów prawdopodobnie nigdy takiego nie wykonała. Okrągłą dobę przeglądaliśmy materiał fotograficzny i na miejscu sprawdzaliśmy wszystkie koordynaty.

Gospodarze przyjęli nas ciepło – wydaje się, że są bardzo zadowoleni z podarunku. To, co nazywają miastem, w rzeczywistości ani trochę nie było podobne do naszych osiedli. Zatopione w dziwacznej mgle ortogonalne struktury o chropowatych powierzchniach sięgają tu zazwyczaj kilku pięter, a obiekty, które z jakichś przyczyn bladawce uznają za istotne, wyróżniają się na ich tle wysokimi wieżami. Dopiero teraz zrozumiałem, że forma wzniesionego przez poprzednią ekspedycję budynku rzeczywiście prowadzi z nimi coś w rodzaju przestrzennego dialogu. Dzięki wystającym ponad dachami domów peryskopom od razu wiedzieliśmy, gdzie wylądować – wszystkie były widoczne z daleka i świecąc swoimi szklanymi ślepiami, prowadziły nas do celu jak morskie latarnie.

Jemsi na planecie Kraków

i

Autor: Archiwum Architektury

Nie udało się nam dowiedzieć, którędy przychodzili do powstającej konstrukcji nasi inżynierowie. Prowadziło do niej kilka różnych dróg, zarówno od strony wypełnionej tlenkiem wodoru rzeki, jak i z przeciwległych kierunków wiodących do dworca i obszaru, który bladawce nazywają Zabłociem. Muszę przyznać, że z pewną dozą wypełnionego nostalgią wzruszenia spostrzegłem pofałdowane ogrody, których kształty przywoływały skojarzenia z rodzimym krajobrazem naszej planety. Biolog uważa, że mieszkańcy miasta nie lubią hałasu i widoku szybko poruszających się pojazdów, a pagórkowaty, wypełniony zielenią teren skutecznie ich od tego izoluje. Podobno chętnie zastawiają też każdy skrawek wolnej przestrzeni swoimi maszynami. Nasi specjaliści musieli o tym wiedzieć, skoro schowali ich magazyn pod ziemią, a przed budynkiem pozostawili tylko mały plac manewrowy, pozostałe miejsca wypełniając pięknymi roślinami, dostępnymi jedynie dla pieszych.

Bladawce to doprawdy dziwne stworzenia. Zabudowania są tu bardzo zróżnicowane. Niektórzy mogliby nawet uznać ich układ za chaotyczny, ale ta różnorodność w jakiś sposób współgra z nieregularnością nowej struktury. Z jednej strony widoczne są w niej wpływy naszej rodzimej kultury, ale zaryzykowałbym stwierdzenie, że umościła się jak młody kurdl wśród otaczających go bladawcowcyh warsztatów i kiosków. Wydaje się, że niezależnie od tego, jak rozwijać się będzie okolica, nasza konstrukcja jest w stanie przyjąć każdą zmianę. Połączono ją też z istniejącym obiektem o interesujących, podłużnych proporcjach. Historycy uważają, że tutejsi mieszkańcy są do niego bardzo przywiązani i nazywają go Składem Solnym. Na razie wiemy tylko tyle, że wbrew nazwie, wcale nie jest zbudowany z soli. Spoglądając na niego z różnych perspektyw, uświadomiliśmy sobie, co chcieli osiągnąć nasi poprzednicy – nowy budynek jest niższy, a swoim kształtem nie stara się przedrzeźniać sąsiada, ani z nim konkurować. Jedynie wystające ponad jego dach wieże sygnalizują bogactwo doświadczeń, które oferuje wzniesiona przez zaginioną ekspedycję konstrukcja. To zaprawdę znaczący symbol naszego międzyplanetarnego sojuszu.

Kartografowie nanieśli na mapy współrzędne budynku, aby sprawdzić, czy nasze zobowiązania wobec planów przygotowanych przez bladawce zostały spełnione. Jako dowód, że tak się stało, sporządzili specjalny raport, który załączam.

Jemsi na planecie Kraków

i

Autor: Archiwum Architektury

Wyprawa druga

Postanowiliśmy zdobyć więcej informacji na temat nowego obiektu, aby wypełnić nasz raport konkretnymi informacjami. Dzięki wizji lokalnej i odzyskaniu fragmentów korespondencji prowadzonej przez poprzednią ekspedycję jego obraz staje się coraz bardziej kompletny. Gospodarze wprowadzili nas do środka przez podwójne drzwi, za którymi w każdym kierunku rozpościerały się biegnące po horyzont perspektywy. Po wejściu zdałem sobie sprawę z tego, że wzniesiona przez naszych budowniczych struktura w nowych formach powiela układ budynku, z którym się połączyła. Granica pomiędzy nimi zacierała się, tworząc abstrakcyjną, wręcz matematyczną przestrzeń.

W każdym jej elemencie i w każdej widomej płaszczyźnie można było wykryć jakiś rodzaj regularności, powtarzającej się określonym rytmem. Bladawce poruszały się w środku w różnych kierunkach, wybierając własne ścieżki zwiedzania. Co jakiś czas przymknięte drzwi, wysuwające się z wnętrza słupów, prowokowały ich do zmiany z góry przyjętej drogi, dodatkowo pozwalając na niezależne korzystanie z poszczególnych fragmentów budynku. Słyszałem, że kilka dni temu mieszkańcy wykorzystali tę możliwość aby spotkać się w wielkiej sali, gdzie wręczali sobie wzajemnie dziwne, metalowe figurki i wyrwane z ziemi kwiaty.

Jemsi na planecie Kraków

i

Autor: Archiwum Architektury

Nasza grupa przez długi czas wałęsała się po wnętrzach, a ja co chwilę odkrywałem nowe szczegóły. Z wielu miejsc dostrzegaliśmy ogromne drzewo, na którym skrzętnie umieszczono bliżej nieokreślone znaki. Gospodarze wytłumaczyli nam, że ilustruje ono pochodzenie wszystkich tutejszych języków. To niesamowite, że organizmy złożone głównie z cieczy potrafiły wykreować tak złożone systemy komunikacji. Na dół zjechaliśmy za pomocą podnośnika, podobnego do tego, który inżynierowie zainstalowali ostatnio na naszym krążowniku. Krajobraz był podobny, a jednak zupełnie inny. Podłoga została tu prawdopodobnie zniekształcona przez działanie jakiegoś potężnego pola elektromagnetycznego. Była miękka i miła w dotyku, a na jej powierzchni co jakiś czas wyświetlały się różnorodne obrazy, tworząc coś w rodzaju wielkiej maszyny narracyjnej. Wydawało się, że także bladawcom korzystanie z tej przestrzeni sprawia niemałą przyjemność. Najodważniejsi wspinali się nawet na powstałe w wyniku tajemniczego zaburzenia pochyłości lub wjeżdżali na nie ruchomymi platformami przypominającymi te, z których korzystają mieszkańcy konstelacji Liry.

Zachęceni obserwacjami zaczęliśmy po kolei zdobywać szczyty tych małych wzniesień i zrozumieliśmy, że każde z nich połączone jest z rozświetloną naturalnym światłem wieżą. Miałem wrażenie, że to właśnie ten element wsysa posadzkę i że za jakiś czas całkowicie ją wciągnie. Pobraliśmy próbki materiałów do dalszej analizy. Okazało się, że przy budowie wykorzystano regionalne tworzywa z planety bladawców. Pola pomiędzy słupami i belkami od strony wnętrza wypełniał biały tynk. Nasi przewodnicy stwierdzili, że jest to rozwiązanie dosyć praktyczne, bo umożliwiające szybkie i bezbolesne dokonywanie wszelkich korekt i zmian w aranżacji. Konstrukcję i elewację wykonano z białego betonu, ale było w nim coś nietypowego. Aparatura wykazała, że do mieszanki dodano tlenki tytanu, dzięki czemu zyskała ona właściwości fotokatalityczne i oczyszcza powietrze ze szkodliwych związków chemicznych, zmieniając je w niegroźne dla bladawców sole.

Jemsi na planecie Kraków

i

Autor: Archiwum Architektury

Konstruktorzy z naszego zespołu odnaleźli notatki poprzednich ekspedycji dotyczące struktury budynku i procesu jej planowania. Będą one częścią sprawozdania z wyprawy. Wyprawa trzecia Przez kilka dni sprawdzaliśmy, czy bladawce potrafią korzystać z pozostawionego im przez poprzednie ekspedycje obiektu. Biolodzy potwierdzili, że są one gatunkiem, który dopiero w ostatnim czasie zaczął interesować się jakością własnej planety. Trudno w to uwierzyć, ale podobno energię cały czas czerpią ze spalania przedmiotów, które zatruwają ich powietrze. Być może z czasem zrozumieją absurd tego procederu, zwłaszcza że przekazaliśmy im już odpowiednie technologie.

Nasi inżynierowie dopasowali budynek do warunków panujących na tej dziwnej planecie. Otwierane okna i różnice ciśnienia generowane przez wysokie elementy sprawiają, że można go w naturalny sposób wentylować, wpuszczając jednocześnie do środka światło pochodzące z tutejszej gwiazdy, a system rur pobierających ciepło z gruntu pomaga ogrzać wszystkie pomieszczenia do temperatur, które bladawce uznają za przyjemne. Podobno pergole, otaczające obiekt od południowej strony, chronią go też przed przegrzaniem. Co ciekawe, raz na jakiś czas z nieba spada tu ciekły tlenek wodoru, ale i o tym musieli wiedzieć specjaliści z poprzedniej ekspedycji, tworząc system jego retencjonowania na kilku poziomach, najpierw w warstwach dachu, później w otwartych sadzawkach w ogrodach, a na końcu w specjalnych zbiornikach ukrytych przed wzrokiem ciekawskich. Im dłużej przyglądałem się tym rozwiązaniom, tym silniejsze było moje przekonanie, że budynek stał się częścią otaczającego go ekosystemu, łącząc mechaniczne, zaawansowane technologicznie rozwiązania z naturalnością wykorzystania oczywistych procesów fizykochemicznych.

Jemsi na planecie Kraków

i

Autor: Archiwum Architektury

Aby raport był kompletny, załączam jeszcze karty instalacyjne odnalezione przez inżynierów. Wracając z wizji lokalnej, uświadomiłem sobie, że podczas ostatnich wizyt zacząłem odczuwać coś w rodzaju sympatii do naszych bladawcowych przyjaciół. Być może tego samego doświadczyli konstruktorzy z zaginionej wyprawy, decydując się na stałe pozostać na tej dziwnej planecie. Na pewno jeszcze się tu kiedyś przydadzą.


W 2019 roku mija 25 lat od wydania pierwszego numeru „Architektury-murator”. Sprawdź, co przygotowaliśmy z okazji jubileuszu: www.architektura25.pl