i
Kevin Lynch. Obraz miastaTrudno nie wyrazić zdziwienia wobec faktu, iż od ukazania się tej pracy na Massachusetts Institute of Technology do pojawienia się polskiego wydania minęło ponad pół wieku. Klasyczna pozycja współczesnej teorii urbanistyki wyszła spod pióra Kevina Lyncha, duchowego spadkobiercy F. L. Wrighta, w czasach początków krytyki doktryny modernistycznej. My o dziele Lyncha dowiedzieliśmy się... z miesięcznika „Architektura”. Jeden z numerów 1978 roku zawierał przełomowy artykuł Czesława Bieleckiego Ciągłość w architekturze. Autor poświęcił obszerny passus pracy Lyncha. W drugiej połowie lat 80., kiedy studiowaliśmy na Politechnice Krakowskiej, artykuł Bieleckiego ustawił nasze spojrzenie na planowanie przestrzenne, urbanistykę i projektowanie urbanistyczne, pomógł nam przejść egzaminy w tych dyscyplinach. Lynch koncentruje się na człowieku, interesuje go relacja między miastem, a jego użytkownikiem. Służą temu badania percepcji organizmu miejskiego, ankiety, jakie prowadzi wraz ze swoim zespołem – analiza trzech amerykańskich miast: Bostonu, Jersey i Los Angeles.Warto sięgnąć po Obraz miasta, by po lekturze tej książki pochylić się nad obowiązującymi miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego. Czy rysuje się w nich forma miasta? Czy sporządzane i uchwalane obecnie plany, w swym kształcie, zakresie informacji i sposobie definiowania zapisów prowadzą do tego, by miasto było dziełem sztuki – jak pisał Tołwiński?- Piotr Lewicki, Kazimierz ŁatakKevin Lynch, Obraz miasta, przekład: Tomasz Jeleński, Wydawnictwo Archivolta, Kraków 2011, str. 233, cena 42 zł`
i
