Dom po Drodze. Widok

i

Autor: Archiwum Architektury Układ pomieszczeń części mieszkalnej był ściśle określony przez inwestora. Zostały one zlokalizowane na piętrze i opakowane wstęgą rozszerzającą się tak, aby zapewnić najlepszy widok. Pozostałe pomieszczenia zlokalizowano na parterze; przeszklone ściany zapewniają kontakt z ogrodem. Fot. Juliusz Sokołowski

Pośrodku działki – o projekcie Domu po Drodze Robert Konieczny

2017-02-23 11:06

Wstęga ciągnie się przez cały teren: od wjazdu biegnie jako droga, potem zawija się, formując stropy i ściany, opakowując wnętrza, a następnie się rozwija, tworząc szeroką rampę łączącą wyniesiony salon z poziomem ogrodu. Dalej meandrując miękko, biegnie po skarpie w stronę rzeki. W efekcie salon na piętrze ma kapitalny widok i wygodne zejście do ogrodu – pisze Robert Konieczny.

Nazwa obiektuDom po Drodze
Adres obiektucentralna Polska
AutorzyRobert Konieczny – KWK Promes, architekt Robert Konieczny
Współpraca autorskaarchitekci Katarzyna Furgalińska, Izabela Kaczmarczyk, Dorota Żurek, Piotr Tokarski, Magdalena Adamczak, Aleksandra Stolecka
Architektura wnętrzRobert Konieczny – KWK Promes
Architektura krajobrazuRobert Konieczny – KWK Promes
KonstrukcjaZbigniew Błaszczak, Krzysztof Hibner
Inwestorprywatny
Powierzchnia terenu7136.0 m²
Powierzchnia zabudowy242.0 m²
Powierzchnia użytkowa599.0 m²
Powierzchnia całkowita697.0 m²
Kubatura1815.0 m³
Projekt2008
Data realizacji (początek)2011
Data realizacji (koniec)2016
Koszt inwestycjinie podano kosztu inwestycji

Przepiękna, olbrzymia działka z plażą nad rzeką. Zatrzymujemy się nad skarpą, a właściciel mówi, że dom chce mieć dokładnie w tym miejscu. Potem jedziemy do jego mieszkania z widokiem na tę samą rzekę, gdzie rysuje rzut. Rozglądam się i okazuje się, że to rzut mieszkania, w którym siedzimy. Odpowiedziałem, że można ten dom lepiej rozwiązać, a on na to, że możliwe, ale nie chce ryzykować, bo mu się tu dobrze mieszka. Więc mówię, że skoro chce mieć to samo, to niech mu to zaprojektują jego architekci, bo jest deweloperem, będzie miał taniej.

Tankowałem paliwo, gdy zadzwonił telefon. Ten, którego numer bynajmniej nie jest przeznaczony dla wszystkich.

– Panie Robercie, mam genialną działkę, proszę przyjechać i zobaczyć, ja daję za tę wizytę pieniądze, jakie pan sobie zażyczy. Jeśli się nie dogadamy, to pieniądze zostają u pana, jeśli zdecyduje się pan na dalszą współpracę, to potraktujemy to jako zaliczkę. Rzuciłem akceptowalną kwotą i się umówiliśmy.

Odpowiedział, że chce, bym ja to zrobił, ale żeby to było tak, jak narysował. Na domiar złego pokazywał mi jeszcze propozycje, jak miałoby to wyglądać z zewnątrz – jakieś beznadziejne schronisko z lat 80. Zależało mu też, aby pokój dzienny był na piętrze, odcięty od działki. I nagle poskładało się wszystko. Pojawił się pomysł, że skoro dom ma być na środku działki, to potrzebna będzie do niego droga, i że cały ten nieciekawy zamysł przestrzenny ta droga owinie, stając się de facto domem.

Stąd pomysł wstęgi ciągnącej się przez cały teren: od wjazdu biegnie jako droga, potem zawija się, formując stropy i ściany, opakowując wnętrza, a następnie się rozwija, tworząc szeroką rampę łączącą wyniesiony salon z poziomem ogrodu. Dalej meandrując miękko, biegnie po skarpie w stronę rzeki. W efekcie salon na piętrze ma kapitalny widok i wygodne zejście do ogrodu. Gdyby nie te, wydawałoby się, absurdalne wymagania klienta, nie byłoby Domu po Drodze.