Urząd wycofał się z kary! Za partyzancki ogródek przed kamienicą mieszkanka miała zapłacić 1000 złotych

2025-05-13 13:00

Ogródek fasadowy, który zainicjowała Pani Sylwia, działa na Mokotowie od 3 lat. Głównym celem była poprawa estetyki i ochłodzenie przestrzeni przy ścianie, która latem nagrzewa się do skrajnych temperatur. W 2024 roku mieszkanka została wezwana do przywrócenia stanu pierwotnego terenu przed kamienicą. Rozpoczął się „spór o kwiaty”. Teraz nastąpił punkt zwrotny.

Spis treści

  1. Rabaty kwiatowe to jedyne rośliny na tym fragmencie ulicy
  2. Urzędniczki były głuche na jakiekolwiek argumenty
  3. Mailowy ping-pong zakończony niespodziewanym happy endem
  4. Ogródek cieszy się uznaniem przechodniów i sąsiadów, ma wielu sojuszników
  5. Co o nasadzeniach w pasie drogowym mówi prawo?
Dom kostka. Przebudowa domu z czasów PRL to wyzwanie

Rabaty kwiatowe to jedyne rośliny na tym fragmencie ulicy

Trzy lata temu, po remoncie elewacji i izolacji fundamentów swojej kamienicy, Pani Sylwia - mieszkanka Mokotowa - założyła przy budynku ogródek fasadowy. Jak tłumaczy, celem była poprawa estetyki oraz ochłodzenie przestrzeni przy ścianie, która latem nagrzewa się do ekstremalnych temperatur.

"Na naszej ulicy nie ma praktycznie drzew, bezpośrednio przy naszym budynku i w najbliższej okolicy nie ma zieleńców tylko beton i kostka bauma - latem pomiary kamerą termowizyjną pokazują temperatury ok. 50 - 55C. (...) Zależy mi na utrzymaniu tego ogródka ze względu na fakt, że ściana przy której rośnie ma ekspozycję południowo-zachodnią i bardzo nagrzewa się latem. Są jedynymi roślinami na tym fragmencie ulicy. Poza tym, poprawia estetykę najbliższej okolicy" - mówi.

Czytaj także: Ten warszawski plac będzie przebudowany już czwarty raz w ciagu 10 lat. Czy tym razem zieleń uratuje "miejsce bez pomysłu"?

Autorka inicjatywy w przeszłości pracowała w Fundacji Sendzimira, gdzie zajmowała się tematyką zrównoważonego rozwoju miast. Znała koncepcję błękitno-zielonej infrastruktury, w tym ogrodów fasadowych. "Poczytałam, jak się zakłada takie ogrody, obejrzałam filmiki instruktażowe i zabrałam się do pracy" – dodaje. Zdjęła kostkę bauma do linii stopnia wejściowego, tak aby nie zwężać chodnika. Wykopała ziemię i gruz na głębokość ok. 30 cm, ziemię wymieniła na żyzną. Zasadziła hortensje bukietowe oraz – na rabatach – rodzime gatunki: malwy, floksy, jeżówki, maciejkę.

"Skupiłam się (...) głównie na rodzimych gatunkach kwiatów, które byłyby odporne na nasze warunki i które nie wymagałyby wielu i częstych zabiegów pielęgnacyjnych" - wyjaśnia. W kolejnych miesiącach ogródek został rozszerzony wzdłuż całej fasady, nadal bez ingerencji w przestrzeń pieszą. Pani Sylwia zaznacza, że linia ogródka jest zlicowana z naświetlami okien piwnicznych, nie koliduje z chodnikiem.

W trakcie prac panią Sylwię zaczepiła sąsiadka - emerytowana administratorka w ZGN, której nie spodobała się inicjatywa. Sąsiadka zapowiedziała, że złoży na autorkę inicjatywy skargę.

Rabaty na Mokotowie

i

Autor: Radio ESKA / Tomasz Ślęzak

Urzędniczki były głuche na jakiekolwiek argumenty

Na początku lutego 2024 roku pani Sylwia otrzymała pismo z Wydziału Infrastruktury Urzędu Dzielnicy Mokotów, w którym została wezwana do przywrócenia stanu pierwotnego terenu przed kamienicą. Niezwłocznie skontaktowała się z urzędniczkami i 16 lutego spotkała się z naczelniczką wydziału, Kingą Kurkiewicz, oraz kierowniczką referatu odpowiedzialnego za pas drogowy. Obie panie były zaskoczone informacją, że wcześniej przed budynkiem znajdował się zieleniec, zlikwidowany przez dzielnicę bez konsultacji z mieszkańcami.

Czytaj także: Koniec patelni przy Muzeum Śląskim. Będzie park projektu KWK Promes

Pani Sylwia przyniosła na spotkanie publikacje i opracowania dotyczące zalet ogrodów fasadowych, w tym m.in. konieczności rozszczelniania miejskich nawierzchni i zwiększania retencji wody. Urzędniczki nie wykazały jednak zainteresowania. Skupiły się wyłącznie na tym, że bez zgody dzielnicy doszło do zajęcia pasa drogowego, co - ich zdaniem - może prowadzić do zalania piwnic i zawilgocenia murów kamienicy.

Argumenty o tym, że to właśnie nadmierne uszczelnienie powierzchni sprzyja podtopieniom podczas intensywnych opadów, nie zostały wysłuchane. Podobnie jak zapewnienia o przeprowadzonej w budynku hydroizolacji pionowej i poziomej. Ostatecznie urzędniczki wskazały pani Sylwii jedynie ścieżkę formalną: złożenie wniosku do Wydziału Ochrony Środowiska o uzgodnienie zieleńca.

Rabaty na Mokotowie

i

Autor: Radio ESKA / Tomasz Ślęzak

Mailowy ping-pong zakończony niespodziewanym happy endem

Zawiła i niejednoznaczna procedura administracyjna rozpoczęła się w lutym 2024 roku: wnioski, przekierowania między wydziałami, wizja lokalna i kolejne pisma. Już 1 marca Pani Sylwia złożyła przez ePUAP wniosek o legalizację ogródka fasadowego, a 5 kwietnia – jego papierową wersję z odręcznym podpisem. Mimo to urząd upierał się, że wniosek nie może być rozpatrzony z powodu... braku podpisu.

Czytaj także: To było najlepsze osiedle dekady w Polsce. I kontrowersyjne: czy taka architektura pasuje "wśród dzieł"? Osiedle Hozjusza

8 lipca urząd przesłał kolejne pismo z wezwaniem do „ponownego złożenia wniosku z odpowiednimi załącznikami”. Próby ustalenia, co dokładnie kryje się pod tym sformułowaniem, nie przyniosły żadnej odpowiedzi. 20 lipca WIR wezwał mieszkankę do złożenia wniosku o zajęcie pasa drogowego. W odpowiedzi wyjaśniła, że sprawa dotyczy legalizacji istniejącego ogródka, nie zajęcia pasa drogowego, i zapowiedziała, że we wrześniu złoży ponowny wniosek.

18 października dokumenty zostały ponownie złożone – tym razem z mapą zasadniczą i prośbą o przywrócenie zieleńca. 25 października mieszkanka otrzymała odmowę, podpisaną przez p. Kingę Kurkiewicz. Jako powód wskazano ograniczenie liczby miejsc postojowych. Pod koniec roku urząd poinformował o zakończeniu postępowania. W ostatni czwartek mieszkanka dostała wezwanie do zapłaty kary – 1000 zł plus odsetki i koszty upomnienia.

Dzięki reakcji mediów, 14 maja 2025 roku rzecznik urzędu dzielnicy Mokotów poinformował, że "dzielnica odstąpi od nałożenia kary pieniężnej za zajęcia pasa drogowego".

Rabaty na Mokotowie

i

Autor: Radio ESKA / Tomasz Ślęzak

Ogródek cieszy się uznaniem przechodniów i sąsiadów, ma wielu sojuszników

Pani Sylwia podkreśla, że już na pierwszym spotkaniu z paniami urzędniczkami nie było pola do dialogu:

Panie z pozycji siły odwoływały się do kwestii łamania przepisów, kategorycznie sprzeciwiały się jakimkolwiek zmianom w postaci wprowadzenia zieleni. Odebrałam ton i nastawienie obu pań z Wydziału Infrastruktury jako agresywny, nie znoszący sprzeciwu. Pan, który z ramienia urzędu przeprowadzał wizję lokalną straszył mnie karami administracyjnymi, abym wycofała się z tego działania i przywróciła stan pierwotny (pytanie który bo na mapach geodezyjnych nadal widnieje zieleniec). Nie było żadnego dialogu i chęci rozwiązania tej sytuacji inaczej niż przez przykładne ukaranie mieszkańca, żeby przypadkiem nikomu nie przyszedł do głowy podobny pomysł.

W praktyce rabaty nie zawężają przestrzeni pieszej. Po za tym, szerokość chodnika przy kamienicy wynosi około 1,8 metra, nawet gdy parkują na nim auta. Cały pas od ściany budynku do krawężnika ma ponad 4 metry. Ogródek cieszy się uznaniem przechodniów i sąsiadów. Mieszkańcy chwalą inicjatywę, zatrzymują się, pytają, oferują pomoc – m.in. przy podlewaniu roślin podczas upałów. Nie brakuje też głosów wsparcia w trakcie rozmów na miejscu.

Ogródek ma też sojuszników poza lokalną społecznością. Pomaga m.in. Witold Szwedkowski, aktywista z Miejskiej Partyzantki Ogrodniczej, a także radni z MJN: Michał Cichosz i Jacek Grzeszak oraz radna miasta Warszawy Melania Łuczak. Wszyscy interweniowali w tej sprawie w Urzędzie Dzielnicy Mokotów.

Co o nasadzeniach w pasie drogowym mówi prawo?

Art. 39 ust. 1 ustawy o drogach publicznych mówi, że zabrania się „lokalizacji lub umieszczania urządzeń obcych, przedmiotów i materiałów niezwiązanych z potrzebami zarządzania drogami lub potrzebami ruchu drogowego”. Oznacza to, że wszelkie przedmioty ustawiane na chodnikach, poboczach czy trawnikach – takie jak głazy usunięte z działki, donice z roślinami, dekoracje świąteczne, reklamy, plakaty wyborcze czy nasadzenia – są formalnie nielegalne. Władze lokalne przypominają o tym wprost: urzędnicy z gminy Dobroń w oficjalnym komunikacie do mieszkańców ostrzegali, że:

Przykryte śniegiem lub lodem, mogą być niewidoczne, stając się przyczyną wypadków, uszkodzeń pojazdów czy kontuzji pieszych. Takie elementy mogą również przeszkadzać w odśnieżaniu dróg, co pogarsza bezpieczeństwo całej społeczności.

Czytaj także: Robisz to przed domem i nie wiesz, że grozi ci wysoka kara. Urzędnicy są bezlitośni

W tym przypadku jednak przepisy – choć literalnie obowiązujące – wydają się nietrafione. Rabaty przed kamienicą nie tylko nie zawężają przestrzeni pieszej, ale są zlicowane z linią stopnia wejściowego i naświetlami okien piwnicznych. Trudno więc uznać je za „potykacze” – przeciwnie, dzięki nim linia chodnika jest ciągła, co zmniejsza ryzyko potknięcia.

Co więcej, ogródek został w przeszłości zlikwidowany bez konsultacji z mieszkańcami, a dziś urząd nie oferuje żadnej alternatywy – mimo że „partyzancka rabata” to jedyny skrawek zieleni w najbliższej okolicy. 

Architektura-murator. Podcast 30/30
Produkt mieszkaniopodobny
Video Player is loading.
Czas 0:00
Czas trwania 0:00
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Pozostały czas 0:00
Â
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      Reklama
      Architektura Murator Google News