Nazwa obiektu | Budowa antresoli wraz z punktami handlowymi w hali głównej Dworca Centralnego oraz przebudowa galerii zachodniej i części północnej |
Adres obiektu | Warszawa, Aleje Jerozolimskie 54 |
Autorzy | Sud Architekt Polska |
Inwestor | PKP S.A. |
Powierzchnia całkowita | 3600.0 m² |
Projekt | 2013-2014 |
Data realizacji (koniec) | 2016 |
Koszt inwestycji | 19 500 000 PLN |
Co budzi kontrowersje
Warszawski Dworzec Centralny powstawał w latach 1972-1975 według ósmej z kolei koncepcji Arseniusza Romanowicza, który wraz z Piotrem Szymaniakiem konkurs na jego projekt wygrał jeszcze w 1946 roku. Budowany za czasów Gierka, w chwili otwarcia był najnowocześniejszym obiektem tego typu w Polsce. Nigdy należycie nie remontowany, wraz z zajęciem większości przestrzeni na punkty usługowe w latach 90. uległ niestety znacznej degradacji. W związku z organizacją Euro 2012 postanowiono przywrócić budynkowi świetność.
We wstępnym projekcie, przygotowanym przez władze PKP pod koniec 2008 roku, zapisano jedynie konieczność poprawy estetyki obiektu, w tym wykonanie nowej informacji wizualnej i aranżacji przestrzeni handlowych. Równocześnie pracowano bowiem nad założeniami do konkursu na nowy dworzec, który miał stanąć w miejscu Centralnego. Odpowiedzialni za estetyzację projektanci z Towarzystwa Projektowego starali się nawiązać dialog z modernistyczną formą, jak najmniej ingerując w architekturę.
Według ich koncepcji wyczyszczono posadzki i okładziny, usunięto wszystkie dobudówki, a w przestrzeni hali głównej ustawiono przeszklone kioski. Ponieważ budynek nie spełniał podstawowych norm przeciwpożarowych, ostatecznie zrobiono jednak o wiele więcej niż początkowo zakładano: wymieniono też część instalacji elektrycznej i wodno-kanalizacyjnej, poprawiono oświetlenie, a także uszczelniono ogromną płytę, na której stoi. Na początku tego roku zakończył się kolejny etap estetyzacji dworca. W ramach inwestycji, według projektu Sud Architekt Polska, zmodernizowano m.in. nie remontowane wcześniej fragmenty przejść podziemnych, a szklane kubiki w hali głównej zastąpiono ogromną antresolą, łączącą piętro z poziomem parteru, gdzie powstało teraz 11 nowych lokali handlowo- usługowych. Konstrukcja budzi skrajne emocje jako obiekt obcy stylistycznie, niszczący spójność modernistycznego zespołu. Poniżej publikujemy opinię szwajcarskiego krytyka architektury Wernera Hubera, redaktora magazynu „Hochparterre”, autora wielu tekstów na temat warszawskiej architektury, w tym m.in. niemieckojęzycznego przewodnika Warschau – Phoenix aus der Asche.
Tomasz Żylski
Dramat Centralnego
Nie, rozumowo nie da się tego pojąć: oto w 2011 roku PKP zmienia zaniedbane, brzydkie kaczątko w dumnego łabędzia i zbiera za to pochwały w kraju i zagranicą. Faktycznie, estetyzacja dworca Warszawa Centralna przeprowadzona według koncepcji Towarzystwa Projektowego („A-m” 02/12) uwypukliła najlepsze cechy arcydzieła Arseniusza Romanowicza i Piotra Szymaniaka. Choć należy przyznać, że o szklanych pawilonach w hali głównej można było mieć różne zdanie. Z pewnością jednak zwracały uwagę na fakt, że przestrzeń ta powinna pozostać pusta. Co jednak robi PKP, zanim pochwały nowego starego Centralnego zdążyły ucichnąć? Niszczy najlepszą przestrzeń publiczną, jaką Warszawa zyskała w latach powojennych. Za pomocą potrzebnej jak dziura w moście antresoli. Już samo to jest niepojęte; dostęp do McDonalda i Biedronki można było zapewnić w inny, lepszy sposób.
Coś, co jest z gruntu złe, mogłoby zostać chociaż dobrze wykonane. Uspokajająco pisano o „lekkiej konstrukcji, która niemal nie dotyka istniejącego budynku”. A jednak zrobiono coś zupełnie przeciwnego. Na początku jasny, dopiero co wymyty sufit został pomalowany na ciemny kolor. W ten sposób hala została pozbawiona światła, przez co nawet w słoneczne dni trzeba włączać sztuczne oświetlenie. Później zbudowano antresolę, która co prawda nie zajmuje całej powierzchni, ale dzieli ją na fragmenty i zabiera pozostałe światło.
I w końcu, niczym w dzikich latach 90., przestrzeń pomiędzy wysokimi podporami wypełniono pawilonami handlowymi. Eleganckie, betonowe kolumny o pięknej formie zostały w ten sposób pozbawione swojej podstawy – świętokradztwo! Jak gdyby tego było mało, przeszklenia zostały zakryte reklamami na całej długości. W ten sposób odcięto resztki światła słonecznego i przerwano optyczne powiązanie dworcowej hali z miastem. I pewnie nie jest przypadkiem, że biuro Sud Architekt dokumentuje projekt na swojej stronie jedynie ujęciami nocnymi. Wcześniej przed pasażerem wkraczającym do hali szerokimi schodami prowadzącymi z podziemi otwierała się wspaniała przestrzeń.
Dworcowa hala była wizytówką stolicy. Dziś wchodzący nie wie już, gdzie się znajduje. Albo sądzi, że wciąż jest pod ziemią. Stoi przed olbrzymimi stoiskami z przekąskami oraz schodami, które prowadzą tam, dokąd wcale nie chce iść. Ta smutna historia ma jedną zaletę. Budynek wciąż stoi! I miejmy nadzieję, że miliony, które PKP zainwestowało zapobiegną ponownemu rozgorzeniu dyskusji o wyburzeniu hali głównej i nowej zabudowie terenu. Być może nowe pokolenie decydentów dostrzeże potencjał, który tkwi w zabudowanej przestrzeni. Wtedy będzie można usunąć antresolę i naprawić wyrządzoną dworcowi krzywdę. W Zurychu, skąd pochodzę, 20 lat upłynęło zanim okazała hala dworcowa z 1871 roku została uwolniona od zagracających ją elementów.
Od 25 lat jest największym zadaszonym placem miejskim Szwajcarii i popularnym miejscem imprez. Warszawiakom pozostaje uzbroić się w cierpliwość. Czekając na lepsze czasy, mogą z nadzieją spoglądać na Gdańsk: również w tamtejszej hali dworcowej przed 20 laty zbudowano antresolę („A-m” 03/96). Już od dawna jej tam nie ma. Trzymam kciuki, aby w Warszawie stało się to równie szybko!
Werner Huber
Tłumaczenie: Agnieszka Skolimowska