La Fondation Louis Vuitton
Marzę, by dać Paryżowi wspaniały statek, symbolizujący głębokie oddanie Francji sprawom kultury – te słowa Franka Gehry’ego widnieją wypisane na ścianie holu w jego najnowszym dziele otwartym w Paryżu 27 października 2014 roku, czyli galerii sztuki Fondation Louis Vuitton. Miasto Paryż jednak niekoniecznie marzyło o tym „wspaniałym statku” w chronionej strefie Lasku Bulońskiego, gdzie ścisłe przepisy konserwatorskie zakazują wszelkiej budowy, dopuszczając – i to przy wielkich restrykcjach - co najwyżej jednokondygnacyjne pawilony. Dlatego też starania o zezwolenie na budowę w części Lasku zwanej Jardin d’Acclimatation ciągnęły się latami (od 2001 roku) i napotykały silny opór tak ze strony mieszkańców jak władz miasta. Dopiero decyzja Zgromadzenia Narodowego, które uznało proponowany budynek za „znaczące dzieło sztuki”, otworzyła drogę realizacji projektu. Pewnym argumentem był tu także fakt, że ten prywatny gmach wzniesiony na publicznym terenie ma za 55 lat przejść na własność miasta.
Jardin d’Acclimatation to otwarty w 1860 roku park dla dzieci zajmujący blisko 20 hektarów, z karuzelą, kolejką górską i małym pociągiem, z jeziorkiem, na którym można popływać łódką, niedużym ogrodem botanicznym i zoologicznym, wolierą oraz innymi atrakcjami. Aż do 1934 roku stał tam także ogromny, przeszkolony pawilon palmiarni i to podobno on właśnie stał się pierwszym źródłem inspiracji Gehry’ego. Drugim zapewne był herb Paryża przedstawiający biały statek z rozpostartym żaglem.
Nowy budynek Fondation Louis Vuitton to więcej niż galeria sztuki. Poza jedenastoma salami służącymi celom wystawienniczym mieści audytorium, w którym planowane są koncerty, konferencje i seminaria, bibliotekę, przestrzeń edukacyjną i restaurację, a także przestronne hole, „grotę” w podziemiu i tarasy na dachach galerii. Oglądany z dystansu, gmach budzi różne skojarzenia – z żaglami, górą lodową, chmurą, wielkim żukiem w przezroczystym chitynowym pancerzu, rybą… Z bliska, a szczególnie od wewnątrz widać, że jest to biała betonowa bryła (a raczej kilka sczepionych z sobą brył), nazwana „górą lodową”, którą opakowano skomplikowaną konstrukcją ze stalowych kolumn, przypór i przedziwnie wygiętych belek z klejonego drewna, podtrzymującą dwanaście szklanych żagli o zróżnicowanej wielkości i krzywiznach. Żagle zachodzą na siebie, rozsuwają się otwierając widoki, nadwieszają się i zawijają wokół tarasów i ścian, sprawiając, że nie sposób tu mówić o dachu i murach. Od wschodniej strony budynku po szerokich stopniach spływa kaskada wody, która następnie strumieniami otacza go na poziomie -1, pogłębiając skojarzenie ze statkiem.
Galerie różnej wielkości i wysokości (nawet do 21 metrów), czasem ciemne, czasem zwieńczone wysokim świetlikiem, przeznaczone są na wystawy stałe sztuki współczesnej z kolekcji LVHM oraz organizowane dwa razy w roku wystawy czasowe. W tej chwili część galerii poświęcona jest samemu gmachowi – prezentacji szkiców, rysunków i modeli kolejnych koncepcji Gehry’ego, filmom pokazującym proces budowy lub inspirowanym przez projekt. Przestronne wnętrze gdzieniegdzie robi wrażenie pustego; zwiedzających zaskakują otwierające się za każdym rogiem perspektywy i widoki w górę, w dół i na boki, zatrzymujące się wewnątrz budynku lub wybiegające na zewnątrz. Mimo otwarcia siedziba Fondation nie jest jeszcze w pełni wykończona; nie wszystkie pomieszczenia galerii są dostępne, funkcjonuje zdecydowanie za mało toalet, nie działa większość wind, a na wejście do restauracji trzeba czekać w długiej kolejce.
Najnowsze dzieło Gehry’ ego jest typowe dla jego twórczości z ostatniego okresu – jeśli słowo „typowe” w ogóle można odnieść do tak skrajnie indywidualistycznej architektury. Jak większość jego dzieł, także i Fondation budzi skrajnie rozbieżne emocje i oceny, tak wśród laików, jak zawodowców. Na głosy krytyczne kolegów po fachu Gehry odpowiedział szeroko komentowanym stwierdzeniem: w świecie, w którym żyjemy, 98 procent powstających budynków to gówno. Natomiast w filmie dokumentalnym Sydneya Pollacka, którego jest bohaterem, architekt mówi: Co mnie drażni, to te cholerne reguły mojego zawodu na temat tego, co pasuje, a co nie. Decyzja, by zaryzykować, wiąże się z pewnym zagrożeniem, ale gdy raz się tego spróbuje… nie sposób już się zatrzymać.
Wystawa twórczości Franka Gehry’ego w Centre Pompidou
Otwarciu gmachu Fondation Louis Vuitton towarzyszy przeglądowa wystawa twórczości Franka Gehry’ego, czynna w Centre Pompidou do 26 stycznia 2015 roku. Chronologicznie zorganizowana prezentacja dzieli twórczość architekta na sześć etapów. Etap pierwszy, zatytułowany Elementaryzacja – segmentacja 1965-1980, to okres tworzenia języka architektonicznego, badania opozycji otwarte-zamknięte, widoczne-niewidoczne i eksperymentów z „biednymi” materiałami. Do projektów z tego okresu należy przede wszystkim dom własny architekta w Santa Monica. Etap drugi, Kompozycja – składanie 1980-1990, związany jest z jego bliskimi kontaktami z tworzącymi wówczas w Kalifornii artystami, a do najbardziej znanych projektów należy niewątpliwie „lornetka” Claesa Oldenburga (budynek Chiat/Day w Los Angeles). Kolejne dwie sekcje: Fuzja – interakcja 1990-2000 i Napięcie – konflikt 1990-2000 obejmują ten sam okres i koncentrują się na nowej dynamice konstrukcji umożliwionej przez zastosowanie programów komputerowych. Gehry rozpoczął wówczas działanie na scenie międzynarodowej; najsławniejszym jego dziełem z tamtej dekady jest oczywiście Muzeum Guggenheima w Bilbao. Ciągłość – płynność 2000-2010 oraz Wyjątkowość – jedność 2010-2015 stanowią rozwinięcie tej dynamiki, prezentując coraz bardziej złożoną geometrię przekryć i płynność wnętrz. W tej części ekspozycji w centralnych miejscach znajdują się Jay Pritzker Pavilion w Chicago, DZ Bank w Berlinie i oczywiście Fondation Louis Vuitton w Paryżu.
Na wystawę składa się 67 makiet, dwieście dwadzieścia rysunków, fotografie zrealizowanych projektów pokazywane na dużych ekranach oraz sfilmowana rozmowa z Gehrym prowadzona przez kuratorów wystawy Frédérica Migayrou (który jest również kuratorem wystawy w Fondation Louis Vuitton) i Aureliena Lemonier na temat doświadczeń i idei kierujących nim przy projektowaniu, jego sposobu myślenia i podejścia do projektu. Gehry mówi: Przyglądam się historii. Staram się zrozumieć, co artyści myśleli, dlaczego zrobili to, co zrobili, skąd to się wzięło […] tego szukam w historii – tych ludzkich aspektów, tego co wynikło z dostępnej wówczas technologii. Staram się więc powiedzieć: „Dysponujemy nową technologią, nowymi narzędziami; jak nie stracić tego aspektu ludzkiego, tej myśli”.
Całą wystawę zaprojektowało studio Gehry’ego; także makiety zostały wykonane przy współudziale architekta, który w wywiadzie opowiada, jak w dzieciństwie pracował w warsztacie dziadka, co pozostawiło w nim upodobanie do tworzenia czegoś własnymi rękami. Dlatego właśnie stara się sam pracować przy makietach: Ufam technice tworzenia makiet, ponieważ jest to bezpośredni kontakt ręki z przedmiotem. Nie produkuję makiet, to coś bardziej bezpośredniego. Pracuję ze współpracownikami i w pewien sposób jest to bardziej osobiste. […] można wrzucić dane do maszyny, nacisnąć guzik i dostaje się makietę w 3D, rendering w 3D, ale to jest całkowicie bezosobowe, przerażające.
Na wystawie zaprezentowano 60 obiektów, w tym sporo niezrealizowanych i kilka będących jeszcze w budowie, a także projekty urbanistyczne. Być może łatwiej byłoby śledzić historię twórczości Gehry’ego i rozwój jego myśli, gdyby dokonano surowszej selekcji. Stosunkowo niewielka powierzchnia południowej galerii Centre Pompidou jest zatłoczona – i makietami, i ludźmi, ponieważ wystawa budzi znaczne zainteresowanie – trudno tu zatem o chwilę refleksji.