Pod ochronę trafiły m.in. osiedle Sady Żoliborskie, Muzeum Plakatu, podziemna część dworca Warszawa-Śródmieście, Dom Artysty Plastyka ZPAP, willa własna architekta Wojciecha Zabłockiego na Żoliborzu, księgarnia "Uniwersus", gmach Węgierskiej Ekspozytury Handlowej, charakterystyczny "Młotek" – budynek mieszkalny przy ulicy Smolnej 8 czy pawilon wystawienniczo-konferencyjny SARP. (Pełna lista dostępna tutaj, a komunikat o dodaniu 3 kolejnych obiektów tutaj, przyp.red.)
Przeważają w tym gronie budynki, które powstały po 1956 roku, a zatem obiekty, które przeważnie reprezentują nurt powojennego modernizmu. Dotychczas tego typu budowle z rzadka podlegały ochronie. Wiązało się to bezpośrednio z zapisami ustawy o ochronie zabytków z 2003 r. Problematyczny okazał się zapis definiujący zabytek jako: "nieruchomość lub rzecz ruchomą, ich części lub zespoły, będące dziełem człowieka lub związane z jego działalnością i stanowiące świadectwo minionej epoki bądź zdarzenia, których zachowanie leży w interesie społecznym ze względu na posiadaną wartość historyczną, artystyczną lub naukową".
Co jednak możemy uznać za "świadectwo minionej epoki"? Interpretacja zapisu nie była jednorodna ani wśród konserwatorów zabytków ani w gronie specjalistów. Bo czy socrealistyczny MDM można zaliczyć do dzieł epoki minionej, a modernistyczne i późniejsze Sady Żoliborskie już nie? Granice okazują się być nader płynne i umowne. Ale kwalifikacja "zabytku" coraz bardziej przesuwała się w stronę współczesności. O ile jednak uznanie architektury i sztuki doby socrealizmu za świadectwa minionej epoki stało się normą, o tyle dzieła późniejsze wciąż budziły wątpliwości. Na miejskich spotkaniach, debatach i konferencjach do niedawna wciąż zastanawiano się czy zabytki powojennego modernizmu w ogóle należy chronić.
Jak zatem doszło do tego, że tak liczne grono dzieł architektury powojennej zostało niedawno objęte ochroną przez konserwatora zabytków?
Szukając odpowiedzi na to pytanie trzeba podkreślić czynnik społeczny. Od kilku dobrych lat trwa oddolna kampania na rzecz ochrony architektury powojennego modernizmu. Organizacje społeczne, instytucje, ruchy miejskie, a także sami mieszkańcy upominali się o jej ochronę. Fakt, że w myśleniu o tego typu obiektach i w świadomości społecznej zaczął przeważać głos zwolenników ochrony pokazała zorganizowana w marcu 2016 roku przez Tu było, tu stało, Stowarzyszenie Masław, Towarzystwo Opieki nad Zabytkami oraz Miasto jest Nasze we współpracy z Muzeum Sztuki Nowoczesnej debata "Powojenny modernizm: dziedzictwo warte zachowania". Na spotkanie przyszły tłumy warszawiaków. Organizatorzy tak zapowiadali wydarzenie: Nie zamierzamy już zastanawiać się czy ochrona jest potrzebna czy nie – jesteśmy o tym przekonani. Nie zamierzamy prowadzić dyskusji, która nie sprowokuje konkretnych działań – debatę wykorzystamy jako element tych zabiegów. Znaleźliśmy się w czasie, który jest ostatnim momentem aby wprowadzić realne i skuteczne rozwiązania. Nie chcemy doprowadzić do sytuacji, w której historię polskiej i warszawskiej architektury powojennej będziemy mogli poznawać tylko połowicznie, w sposób niekompletny na podstawie fotografii i opisów. Jesteśmy przekonani o tym, że architektura powojennego modernizmu zasługuje na zachowanie, czas na konkretne rozwiązania. Zaproszeni goście, którzy mają bezpośredni wpływ na ochronę zabytków w Warszawie - Barbara Jezierska, Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków oraz Michał Krasucki, z-ca Stołecznego Konserwatora Zabytków - mówili wspólnym głosem: tak, zabytki powojennego modernizmu należy chronić.
Bezpośredni asumpt do ochrony tej architektury dało wystosowane w lutym 2016 r. pismo Generalnego Konserwatora Zabytków, Magdaleny Gawin, skierowane do wojewódzkich konserwatorów zabytków, które zmieniało w sposób zasadniczy wykładnię służb konserwatorskich odnośnie ochrony "dóbr kultury współczesnej": (...) architektura powojenna, o ile odpowiada przymiotom zabytku, określonym w przepisach, może być objęta zarówno wpisem do gminnej ewidencji zabytków, jak i zostać wpisana do rejestru zabytków. Jest to szczególnie ważne wobec postępującego procesu niszczenia wybitnych dzieł architektury polskiej powojennego modernizmu z okresu 1945-89. - czytamy w piśmie. Okólnik ten znosił wcześniejsze pismo poprzedniego Generalnego konserwatora zabytków, Piotra Żuchowskiego, w którym konserwator nakazał wykreślić z gminnych i wojewódzkich ewidencji zabytków obiekty, które są "dobrami kultury współczesnej": Zastosowanie się organów konserwatorskich do tego pisma spowodowało wykluczenie z odpowiednich ewidencji licznych obiektów (z warszawskiej gminnej ewidencji zabytków wyłączonych zostało 79 (!) obiektów, m.in. Dom Książki ‘’Uniwersus’’, Dworzec Wschodni, hotel Urzędu Rady Ministrów na ul. Flory, pawilon wystawowy SARP-u, Teatr Żydowski, Dom plastyków ZPAP, pawilon Hotelu Powiśle (ob. Klub "Syreni Śpiew")). Budynki te mogły być chronione jako Dobra Kultury Współczesnej, które na postawie ustawy o prawie budowlanym podlegają ochronie, ale de facto dopiero miejscowy plan zagospodarowania przestrzeni mógł im dawać ochronę i to niepełną (np. ochronie nie podlegały wnętrza). Zresztą przy przedłużających się procedurach planistycznych wiele z tych budynków nie było w żaden sposób chronione. Pokazują to wyraźnie wyburzenia takich obiektów jak: Supersam, Pawilon Chemii, kino Skarpa, kino W-Z, kino Praha, które widniały na liście DKW.
W działaniach mających na celu ochronę obiektów powojennych nie do przeceniania jest czynnik społeczny i rola organizacji pozarządowych. I nie jest to tylko kwestia organizowanych debat i wywołania społecznego fermentu. Tu było, tu stało, Stowarzyszenie Masław, Towarzystwo Opieki nad Zabytkami oraz Miasto jest Nasze (wraz z niezrzeszonym wtedy w żadnej z nich Marcinem Suszyckim) w styczniu b.r. spotkały się z Minister Gawin wskazując na daleko idące skutki wspomnianego okólnika wydanego przez poprzedniego Generalnego Konserwatora, Piotra Żuchowskiego. Skutkiem spotkania i podjętych działań był już wspomniany, przekazany przez Ministerstwo służbom konserwatorskim, okólnik. To właśnie to stanowisko Minister, zawarte w piśmie otworzyło możliwości obejmowania ochroną obiektów, które dotąd figurowały jako dobra kultury współczesnej.
Na początku marca 2016 r. wymienione wyżej organizacje wystosowały List Otwarty w sprawie ochrony dziedzictwa powojennego modernizmu, pod którym podpisało się ponad 100 osób – ludzi sztuki i kultury, m.in. prof. dr hab. Wojciech Włodarczyk, prof. dr hab. Andrzej Rottermund, dr hab. Waldemar Baraniewski, prof. dr hab. inż. arch. Andrzej Kadłuczka, prof. dr hab. Robert Gliński, a z młodszego pokolenia m.in. Grzegorz Piątek, Filip Springer, arch. Jan Strumiłło.
Twórcy listu pisali: My, podpisani niżej historycy architektury, historycy sztuki, architekci i konserwatorzy, varsavianiści oraz mieszkańcy Warszawy, jesteśmy w pełni przekonani, że obecne działania, mające na celu opiekę nad architekturą powojenną są dalece niewystarczające, a potrzeba przedsięwzięcia kroków zmierzających do tego, aby taka opieka była pełna, rzetelna i gwarantująca faktyczną ochronę jest paląca.
Wydarzenia, które nastąpiły potem pokazały, że postulaty związane z ochroną powojennego modernizmu, nie pozostaną jedynie na papierze, w sferze ewentualnych działań na przyszłość, ale spotkały się z konkretnymi rozwiązaniami.
Zastępca dyrektora Stołecznego Konserwatora Zabytków, Michał Krasucki, przedstawił w marcu b.r. listę około 50 obiektów powojennego modernizmu, które warto objąć ochroną. W siedzibie Stowarzyszenia Architektów Polskich odbyło się następnie seminarium eksperckie, podczas którego architekci, historycy sztuki i osoby związane z ochroną zabytków dyskutowali nad konkretnymi obiektami z listy, które warto bądź nie umieścić w gminnej ewidencji zabytków. Rada Warszawy wyraziła także poparcie dla ochrony obiektów powojennych, a wojewódzka konserwator zabytków, Barbara Jezierska, zorganizowała panel dyskusyjny Badanie, ochrona i rewitalizacja obiektów powojennej architektury modernistycznej (czerwiec 2016 r.). W międzyczasie Muzeum Sztuki Nowoczesnej zorganizowało dwudniową konferencję Modernizm prawem chroniony.
Oczywiście panele panelami, najważniejsze są konkretne rozwiązania. Takim działaniem jest ujęcie w gminnej ewidencji zabytków przez Stołecznego Konserwatora Zabytków wspomnianych 90 obiektów. Co to w praktyce oznacza? Budynki te zaczynają funkcjonować prawnie jako zabytki, a więc podlegają ochronie poprzez ustawę o ochronie zabytków. Poza tym, wszelkie pozwolenia na budowę muszą być uzgadniane ze stołecznym konserwatorem, a obecność w GEZ powoduje, że obiekty te powinny być ujęte w planie miejscowym. Oczywiście gminna ewidencja nie chroni w całości budynku (m.in. ochronie nie podlegają wnętrza), większą ochronę daję wpis do rejestru, który jest najwyższą formą ochrony architektury w Polsce. Pamiętajmy jednak, że nawet ta forma ochrony nie daje całkowitej pewności, że zabytek zostanie zachowany dla przyszłych pokoleń (vide wyburzenie rejestrowej willi Granzowa w ubiegłym roku).
Nie wszystkie postulowane obiekty trafiły do gminnej ewidencji. Ochroną nie zostały objęte, m.in. budynek mieszkalny przy ul. Koziej 9, Dom Towarowy Merkury przy ul. Słowackiego, Teatr Żydowski przy pl. Grzybowskim, Osiedle Przyczółek Grochowski, rezydencja ambasadora Wielkiej Brytanii przy ul. Bagatela, Dworzec Gdański czy teren SKS Warszawianka. Największa batalia toczyła się o pawilon hotelu Powiśle, w którym obecnie mieści się klub "Syreni Śpiew". Społecznicy, wspomniane organizacje już od roku walczyły o jego zachowanie, a na wydarzeniu na FB: Nie dla wyburzenia budynku Syreniego Śpiewu! Ratujmy warszawski modernizm! zgromadzili ponad 22 tysięczną społeczność. Podjęte wysiłki zaprocentowały – w poniedziałek 17 października 2016 roku prasę obiegła wiadomość, że obiekt umieszczono w gminnej ewidencji zabytków (wraz z dwoma innymi obiektami: dawną rezydencją ambasadora Wielkiej Brytanii oraz blokiem przy ul.Koziej 9). Wpisu dokonał Michał Krasucki, od niedawna p.o. dyrektora w Biurze Stołecznego Konserwatora Zabytków. Od połowy października przejął te funkcję po swoim poprzedniku, Piotrze Brabanderze. Z tą zmianą można wiązać pewne nadzieje, gdyż Krasucki, aktywnie zabiegał o objęcie ochroną obiektów powojennego modernizmu. Co przyniosą następne miesiące? Oby kolejne i to rychłe wpisy, nie tylko do ewidencji, ale także rejestru zabytków.
Przykład batalii o ochronę dziedzictwa powojennego modernizmu, pokazuje, że oddolne ruchy, organizacje pozarządowe, mogą mieć realny wpływ na działania odpowiednich służb. Potrzebna jest jednak synergia, wspólne działanie różnych organizacji, instytucji, w tym odpowiednich władz i urzędników, by wprowadzić realne zmiany. Przykład ochrony architektury powojennego modernizmu pokazuje, że takie współdziałanie jest możliwe. Najpierw jednak musiała się zmienić nasza świadomość w myśleniu o tej architekturze. Pozostaje mieć nadzieję, że jest to trwała zmiana, która w efekcie doprowadzi do większej dbałości i pełniejszej ochrony budynków powojennego modernizmu.
Podpisy do zdjęć wykorzystanych w sondzie:
Budynek przy ulicy Sobieskiego 100 (dawny hotel rosyjskich dyplomatów), źródło: "Architektura" nr 5-6. 1978Dom handlowy Merkury przy ul. Słowackiego, fot. Mateusz Opasiński / Tu było, tu stałoDworzec Gdański, for. Adrian Grycuk / Wikimedia Commons, CC BY-SA 3.0 plHotel Victoria, fot. Tomasz "Nemo5576" Górny CC-BY-SA-3.0 / GFDL Dom Słowa Polskiego przy ulicy Miedzianej, fot. Adrian Grycuk, CC BY-SA 3.0 PLOsiedle Przyczółek Grochowski, fot. Michcik / CC BY-SA 3.0 Osiedle Za Żelazną Bramą, fot. Ferdynand / Wikimedia Commons / domena publicznaTeatr Żydowski przy Placu Grzybowskim, fot. Szczebrzeszynski / Wikimedia Commons / domena publiczna SKS Warszawianka, fot. Gophi GFDL / CC BY-SA 4.0-3.0-2.5-2.0-1.0