Architektura z recyklingu

Anty-Villa: manifest architektury cyrkularnej

2023-09-04 15:58

Niewielkie zmiany, które zdecydowano się wprowadzić, przeobraziły dawną wytwórnię majtek i kalesonów w Anty-Villę, intelektualny eksperyment podważający estetyczne konwencje.

Nazwa obiektu Anty-Villa
Adres obiektu Potsdam-Krampnitz, Niemcy
Autorzy Brandlhuber+ Emde, Schneider
Inwestor prywatny
Powierzchnia użytkowa 500 m²
Projekt 2010
Data realizacji (koniec) 2014

Od zakładu produkcji bielizny po dom inteligentny

NRD-owski zakład produkcji bielizny Volkseigener Betrieb „Ernst Lück” w Krampnitz, niecałe 30 km na zachód od Berlina i 10 km na północ od Poczdamu, zamknięto w latach 90. XX wieku. Długie, dwukondygnacyjne budynki, położone atrakcyjnie nad brzegiem jeziora, latami stały opuszczone. Do dziś widać, że każde krzywe okno wstawiał w nich inny wykonawca w ramach przysposobienia do pracy nowo zatrudnionych robotników państwowego kombinatu budowlanego. Bure ściany z cokołem z brązowego klinkieru, dwuspadowe dachy, potłuczone szyby i wyrwane drzwi zachęcały tylko bezdomnych i deweloperów.

Plany zburzenia dawnego zakładu i zastąpienia go nowoczesnymi willami nie powiodły się i działkę wspólnie z dwojgiem dziennikarzy kupił Arno Brandlhuber, berliński architekt znany z radykalnych projektów „recyklingujących przestrzeń”. Przy zakupie zastosowano podobną taktykę jak w przypadku berlińskiej siedziby biura Brandlhubera przy Brunnenstrasse, którą postawiono na istniejących wcześniej i porzuconych przez dewelopera fundamentach (sprzedający obniżył cenę za grunt o koszt rozebrania istniejących konstrukcji, do rozbiórki jednak oczywiście nie doszło ani w Berlinie, ani w Krampnitz).

Niewielkie zmiany, które zdecydowano się wprowadzić, przeobraziły dawną wytwórnię reform i kalesonów w Anty-Villę, intelektualny eksperyment podważający estetyczne konwencje – począwszy od nostalgicznych rozwiązań w duchu lokalnej tradycji budowlanej, przez kolorowe termoizolacje znane z niemieckich blokowisk, aż po eleganckie przebudowy neomodernistyczne. To dom inteligentny w wersji low-tech. Spadzisty, pokryty azbestem dach zastąpiono płaskim – lekko pochyloną płytą z wodoodpornego betonu, na której znajduje się taras. Zrezygnowano z izolacji cieplnej. Zlikwidowano wszystkie ściany działowe w środku. Na piętrze powstała rozległa, całkowicie otwarta przestrzeń, której centralnym punktem jest sauna połączona z kuchnią i łazienką. To ciepły rdzeń, wokół którego dom nawarstwia się jak cebula (porównanie architekta).

W czasie zimy budynek drastycznie ogranicza swoją powierzchnię z kilkuset do 70 m². Pod sufitem zamocowano przepuszczające światło zasłony z PCW, które działają jak ściany namiotu – w prosty sposób strefują przestrzeń, ograniczając cyrkulację powietrza: ciepłego na zewnątrz, zimnego do środka. Źródłem ciepła jest sauna i to wokół niej skupia się aktywność domowników. W zimie im dalej od sauny, tym chłodniej i tym bardziej ograniczona staje się przestrzeń w środku. W lecie z kolei miejsca jest zbyt dużo – paradoksalnie nadmiar ten uzyskany został dzięki ograniczeniom: małego budżetu, braku izolacji cieplnej.

Anty-Villa

i

Autor: Archiwum Architektury Zasłona z PCW wydziela cieplejsze części domu. W chłodnych porach roku użytkowa przestrzeń ograniczona jest do 70 m2. Fot. Erica Overmeer

Budowa w formie happeningu

Zewnętrzną cechą domu, która najbardziej zwraca uwagę, są cztery otwory okienne – wydarte, wydziobane z muru w elewacjach północnej i południowej. Jakby ktoś zmęczony długą zimą, zasnutym chmurami niebem Brandenburgii w spontanicznym geście chwycił za młot, żeby powiększyć sobie okna i siłą wpuścić do wnętrza więcej światła. Wyburzanie i poszerzanie rzeczywiście przyjęło formę happeningu, na który zaproszono kilkudziesięciu znajomych. Dom uzyskał cztery symetryczne otwarcia, dwa z widokiem na jezioro, osłonięte szkłem od środka i budzące skojarzenia ze skalistym krajobrazem, miastami bombardowanymi podczas nalotów lotniczych albo z architektonicznymi destruktami amerykańskiego artysty Gordona Matta Clarka rzeźbiącego „pustki” w budynkach przeznaczonych do rozbiórki.

Brandlhuber specjalizuje się w odzyskiwaniu tego typu obiektów i ma do nich emocjonalny stosunek. Mówi o nich „ocalone”. Znajdujący się najbliżej drogi parterowy pawilon gościnny nazwał Rachel, na cześć angielskiej rzeźbiarki Rachel Whiteread, laureatki nagrody Turnera, która wykonuje odlewy mebli i detali architektonicznych, rzeźbiąc w ten sposób ich „negatywy”. Echa jej najbardziej znanej pracy, odlewu wiktoriańskiej szeregówki przeznaczonej do wyburzenia (House z 1993 roku) są wyraźne w Krampnitz. Ten negatywny, krytyczny, ale także poetycki aspekt czyni z Anty-Villi budynek usytuowany poza kategoriami piękna i brzydoty. Powstała przestrzeń eksperymentalna, ascetyczna, lecz nie wycyzelowana. Brandlhuber nie tylko wywrócił na lewą stronę wszelkie mieszczańskie wyobrażenia o domowej wygodzie, przytulności i cieple. Zakwestionował pozorne oczywistości, jak ta, że wszystkie pomieszczenia w domu powinny mieć zbliżoną temperaturę. Zrobił także rodzaj negatywu, maski pośmiertnej dla idei domu traktowanego jak wyznacznik statusu i pozycji społecznej.

Brandlhuber + berlińska pracownia założona w 2006 roku przez Arno Brandlhubera kierownika studium Architektury i Urbanistyki na ASP w Norymbergii. Najważniejsze realizacje: Neanderthal Museum w Mettmann, laboratorium DLR-Labor w Stuttgartcie i siedziba pracowni w Berlinie

Artykuł ukazał się Architekturze od wnętrza nr 2/2015, bezpłatnym dodatku do prenumeraty "Architektury-murator".