lublin podwórzec

i

Autor: Maciej Rukasz - Centrum Kultury w Lublinie Instalacja stała się pretekstem do dyskusji o przyszłości ulicy. W planach jest bowiem przebudowa bulwarów nad Bystrzycą i modernizacja prowadzących nad rzekę arterii i ciągów pieszych

Architektura obywatelska

2018-02-28 16:46

Już na jesieni kolejne wybory samorządowe, a my przyglądamy się, na ile spełniono postulaty o włączaniu mieszkańców we współdecydowanie o mieście, a także, jakiego rodzaju projekty powstają dzięki dyskusji z użytkownikami przestrzeni. Zapytaliśmy też przedstawicieli władz 18 miast wojewódzkich, jakie pomysły najczęściej zgłaszane są do budżetów obywatelskich i czy dane te są później wykorzystywane przy inwestycjach miejskich. Na kolejnych stronach prezentujemy najciekawsze realizacje powstałe w ciągu ostatnich lat w ramach takich oddolnych inicjatyw. Tekst: Tomasz Żylski

Cztery lata temu po raz pierwszy pisaliśmy o nowej „miejskie wiośnie”, która rozpoczęła się w Polsce dzięki oddolnym inicjatywom i działaniom aktywistów. Poruszaliśmy też temat zmian, jakie dokonały się po ostatnich wyborach, kiedy to przedstawiciele ruchów miejskich wprowadzili do samorządów wielu swoich reprezentantów. Zwracaliśmy uwagę, że partycypacja społeczna w naszym kraju zwykle ograniczała się dotąd do najmniej wymagających form: wyjaśniania obywatelom decyzji już podjętych przez władze lub przeprowadzenia wymaganych prawem konsultacji przy tworzeniu planów miejscowych, których wyniki i tak nie były dla organów samorządowych wiążące. Włączanie mieszkańców w proces decyzyjny, a więc wspólne wypracowywanie rozwiązań, zdarzało się sporadycznie. Szczególnie wiele nieporozumień narosło wokół angażowania ich w przedsięwzięcia o charakterze projektowym. Na dźwięk słowa „partycypacja” część architektów reagowała wręcz alergicznie, często rozumiejąc je jako tworzenie koncepcji pod dyktat pomysłów i życzeń osób niemających odpowiednich kompetencji. Panuje przekonanie, że włączenie społeczeństwa w proces projektowy spowoduje dramatyczny spadek jakości architektury i przestrzeni publicznej. (…) Partycypacja w projektowaniu urbanistycznym i architektonicznym jest dla nas wszystkich procesem nowym. Potrzeba czasu i aktywnych działań, abyśmy mogli go dobrze zrozumieć, oswoić i docenić korzyści – podsumowywał sytuację w Polsce architekt i urbanista Piotr Sawicki w wydanej w 2016 roku publikacji Plan na plan. Partycypacja w planowaniu miejscowym.

Dziś różnego rodzaju formy współpracy mieszkańców z architektami stosuje większość samorządów w naszym kraju. Przykładem mogą być władze Warszawy, które razem ze stołecznym SARP-em już cztery lata temu wprowadziły specjalną formułę warsztatów projektowych, umożliwiających architektom tworzenie rozwiązań dla konkretnych miejsc przy szerokim udziale społeczeństwa. Sztandarowym opracowaniem, które powstało w ten sposób jest pilotażowy projekt Warszawskich Centrów Lokalnych. Zakłada on nowe inwestycje w 10 wybranych punktach miasta – w zależności od potrzeb zaplanowano tam wzmocnienie lub uzupełnienie istniejących funkcji handlowych, rekreacyjnych bądź kulturalnych, tak by jak najlepiej służyły użytkownikom. Poszczególne lokalizacje były wyłaniane w wielostopniowym procesie partycypacyjnym, nad którym czuwał zespół ekspertów pod kierunkiem urbanisty Krzysztofa Domaradzkiego. Na podstawie uwag i wytycznych zebranych podczas tych spotkań powstawały później wstępne założenia programowe. Szczegółowe rozwiązania mieli zaproponować autorzy konkretnych koncepcji architektonicznych, których zobowiązywano też do przeprowadzenia na miejscu konsultacji. Projekty dla kolejnych przestrzeni władze dzielnic wybierały najczęściej w konkursach ofert lub przetargach, w których decydujące znaczenie miały kryteria jakościowe (45% oceny stanowiła koncepcja, 25% zarys scenariusza działań konsultacyjnych, 30% koszt przygotowania dokumentacji).

Pierwszą inwestycją zrealizowaną w ramach programu Warszawskich Centrów Lokalnych będzie przebudowa targowiska w Falenicy. Przetarg wygrała tu Pracownia Projektowa VGR, którą w organizacji warsztatów z mieszkańcami z ramienia SARP-u wspierała architektka Aleksandra Wasilkowska. Zgodnie z propozycją lokalnej społeczności zdecydowano, że targowisko zostanie wzbogacone o nową bibliotekę wraz z centrum społeczno-kulturalnym oraz atrakcyjnie zagospodarowane skwery z plenerową siłownią, placem zabaw i parkingiem dla klientów. Inwestycja ma się zakończyć na początku 2019 roku. Mieszkańcy coraz częściej dopuszczani są do głosu również na różnych etapach prowadzenia konkursów architektonicznych. Najbardziej popularną formą tego rodzaju partycypacji są poprzedzające całą procedurę wielostronne konsultacje, pozwalające określić potrzeby i wymagania przyszłych użytkowników. Na tej podstawie formułowane są następnie konkursowe założenia. Tak było choćby w przypadku konkursu na tzw. plac Pięciu Rogów u zbiegu ul. Chmielnej, Zgody, Szpitalnej i Brackiej w Warszawie. W ramach konsultacji władze miasta przeprowadziły najpierw diagnozę funkcjonowania tego miejsca, która wykazała, że w przestrzeni placu dominują samochody, a cały obszar jest szczególnie nieprzyjazny dla osób starszych i niepełnosprawnych. Dla uczestników konsultacji zorganizowano spotkanie i spacer w terenie, ale mogli wypowiedzieć się także za pomocą ankiety on-line. Swoimi opiniami podzieliły się 674 osoby. Na tej podstawie powstały wytyczne do konkursu, który ogłoszono pod koniec 2016 roku. Pierwszą nagrodę zdobył projekt Kacpra Ludwiczaka z Gdyni. Głównym elementem kompozycji placu mają być nowo posadzone drzewa, między którymi pojawią się modułowe meble miejskie. Modernizacja placu powinna zakończyć się w grudniu.

Bardziej ekstremalnym przykładem partycypacji jest zaangażowanie mieszkańców w wybór zwycięskiej pracy. Jedną z pierwszych gmin, która zdecydowała się na taką procedurę była Zduńska Wola. Władze miasta przejęły tam nieodpłatnie od PKP zabytkowy dworzec z początku XX wieku z zamiarem zaadaptowania go na centrum przesiadkowe z funkcją usługowo-handlową. Obiekt miał obsługiwać połączenia autobusowe i kolejowe na trasie Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej. W 2014 roku urząd miasta zorganizował konkurs na opracowanie koncepcji. Zgłosiło się 19 biur. Jury wybrało dwie najlepsze prace, które następnie zostały poddane pod ocenę mieszkańców. W wyniku konsultacji do realizacji skierowano projekt APA Kosik z Wrocławia. Autorzy zaproponowali m.in. uzupełnienie zabudowy o dwa obiekty handlowe w formie powielającej bryłę dworca. Niestety z uwagi na brak funduszy inwestycji do dziś nie udało się rozpocząć. Z kolei Zarząd Zieleni Miejskiej w Krakowie testował niedawno formę internetowego plebiscytu. W 2016 roku we współpracy z SARP-em zorganizował międzynarodowy konkurs na koncepcję programowo-przestrzenną parku i kąpieliska na Zakrzówku. Jury postanowiło nie przyznawać pierwszej nagrody. Drugą otrzymał zespół w składzie: Aldona Kret, Katarzyna Elwart, Katarzyna Janicka, Alina Ziemiańska, Weronika Jaworska; trzecią – równorzędną – Zuzanna Szpocińska, Tomasz Marciniewicz, Aleksandra Boniecka, Karolina Kayzer, Bogdan Dąbrowski oraz Maciej Siuda i Marta Tomasiak, a wyróżnienie – Agnieszka Duda, Wojciech Kawalec, Laura Klimczak, Sebastian Kochel, Jan Kocieniewski i Miłosz Zieliński. Zgodnie z regulaminem te cztery wskazane przez sędziów prace zostały następnie poddane pod publiczne głosowanie w internecie. Mieszkańcom najbardziej przypadł do gustu projekt wyróżniony drugą nagrodą. Otrzymał w sumie 8742 głosy spośród wszystkich 18 tys. oddanych w plebiscycie. Sposób, w jaki go zorganizowano krytykował jednak Mariusz Waszkiewicz, aktywista i jeden z członków jury reprezentujących stronę społeczną. Zwracał uwagę, że frekwencja była o połowę niższa niż w ostatniej edycji krakowskiego budżetu obywatelskiego, a z jednego komputera można było głosować aż trzy razy. Piotr Kempf, dyrektor Zarząd Zieleni Miejskiej, tłumaczył na łamach „Dziennika Polskiego”: Jeśli zrobilibyśmy jednorazowe spotkanie z mieszkańcami, głos oddałoby może 100 lub 200 osób, nie 18 tys. A referendum jest zbyt kosztowne i wymaga znacznie więcej czasu. Na podstawie zwycięskiej koncepcji wyłonione w przetargu biuro F-11 Marcina Furtaka przygotowało następnie koncepcję do projektu budowlanego. Inwestycja ma rozpocząć się jeszcze w tym roku.

Na tryb konkursu z udziałem mieszkańców w jednej z najważniejszych przestrzeni miasta zdecydowały się ostatnio władze Warszawy. W lipcu ubiegłego roku ogłosiły konkurs na zagospodarowanie części placu Defilad, między wejściem głównym do Pałacu Kultury a ul. Marszałkowską. Spośród 42 nadesłanych prac sąd konkursowy pod przewodnictwem architekt miasta Marleny Happach wybrał 5 najlepszych, które następnie poddano pod dyskusję z mieszkańcami. Ich opinie mają się stać głosem doradczym dla jury i projektantów podczas negocjacji, które zakończą się wskazaniem zwycięskiej pracy w pierwszym kwartale 2018 roku (więcej w „A-m” 12/2017). Zdaniem Joerga Coqui, architekta krajobrazu prowadzącego warszawsko-berlińską pracownię Coqui Malachowska Coqui, tego typu procedury partycypacyjne nie zawsze jednak się sprawdzają. Mieszkańców można angażować od początku do końca, na wszystkich etapach, ale ważne jest, żeby ich uczestnictwo miało właściwą formę. Istotne jest odpowiednie przygotowanie spotkań: materiałów i pytań. Uważam także, że nie każdy projekt takiego dialogu potrzebuje – o ile jest on kluczowy w przypadku dzielnic mieszkaniowych, o tyle przestrzenie reprezentacyjne o ponadlokalnym znaczeniu powinny być projektowane przede wszystkim przez fachowców. Model partycypacyjny w odniesieniu do takich miejsc, jak choćby plac Defilad w Warszawie, moim zdaniem, nie jest korzystny – mówił w rozmowie z Agatą Twardoch („A-m” 2/2018). Marlena Happach jest podobnego zdania, zwraca jednak uwagę, że konflikty narosłe wokół planowanego zagospodarowania placu Defilad nie pozwoliły władzom miasta podjąć w tym przypadku arbitralnej decyzji, bez dyskusji z mieszkańcami. Po pierwsze, pod wnioskiem o konsultacje w kwestii przyszłości placu podpisało się ponad 1000 osób. Po drugie, to miejsce niezwykle istotnych wydarzeń i procesów, nie tylko tych historycznych, ale też współczesnych. Dla wielu warszawiaków jest symbolem konfliktu między tym, co narzucone z góry a tym, czego potrzebuje zwykły człowiek. Angażując w przedsięwzięcie potencjalnych użytkowników, chcieliśmy pokazać, że tylko siłą wspólnej energii jesteśmy w stanie pokonać bezwład i marazm – tłumaczy.

Własną formułę angażowania mieszkańców we współdecydowanie o przestrzeni publicznej wypracowały władze Wrocławia. Od 2013 roku razem z miejscowym oddziałem SARP organizują projekt Akupunktura miasta. W każdej edycji uczestnicy poszukują odpowiedzi na uleczenie innego miejsca poprzez różnorodne działania aktywizujące mieszkańców. Projekt składa się z kilku etapów, od opracowania wstępnych studiów i analiz, przez warsztaty studenckie, po zorganizowany na ich podstawie otwarty konkurs urbanistyczno-architektoniczny na najlepsze rozwiązania przestrzenne, które następnie rekomendowane są władzom miasta. Proces wpływania przez lokalną społeczność na decyzje miasta zaproponowany w ramach Akupunktury jest odwrotnością procedury budżetu obywatelskiego. Zamiast wyłanianie pomysłów spośród już zgłoszonych, proponuje uzgadnianie wspólnej wizji – tłumaczy Maciej Hawrylak, architekt od początku zaangażowany w przedsięwzięcie. Nie da się ukryć, że ośmieleni mieszkańcy coraz częściej stają się recenzentami projektów architektonicznych. Dyskusje toczą się zwykle w internecie, choć bywa, że spór przenosi się też na łamy lokalnych gazet. Jedna z głośniejszych dyskusji tego typu rozgorzała niedawno w Olsztynie za sprawą planów wyburzenia modernistycznego dworca głównego i zastąpienia go wielką galerią handlową ze stacją kolejową i przystankiem PKS według opracowania FS&P Arcus. Po fali krytyki, jak spadła na projektantów i inwestorów, PKP SA oraz spółkę Retail Provider, koncepcję postanowiono zmienić. Kolejarze zorganizowali nawet dwa spotkania konsultacyjne dla mieszkańców. Teraz zakładają realizację dwóch budynków: nowego dworca oraz centrum handlowego z biurami. Dokładny projekt ma być gotowy do maja tego roku. Dla części społeczników to jednak wciąż zbyt mało. W grudniu stowarzyszenie Forum Rozwoju Olsztyna wraz z miejscowym oddziałem SARP wystąpiło do konserwatora o wpisanie dworca do rejestru zabytków. Sprawa jest w toku. Z nieprzychylną opinią mieszkańców musiał ostatnio zmierzyć się też Karol Fiedor z poznańskiej pracowni CDF Architekci. Jego projekt nowego budynku mieszkalnego przy ul. Chwaliszewo nie spodobał się osiedlowym radnym i osobom mieszkającym w sąsiedztwie, o czym informowała lokalna „Gazeta Wyborcza”. To jakiś absurd! Niemal przy każdej inwestycji pojawia się ktoś, kto protestuje. W ramach prawa, bądź poza prawem próbuje oddziaływać na decyzje inwestora czy urzędnika. To nie jest normalne. Trudno się mieszka w mieście ludzi pełnych indywidualnych roszczeń – komentował architekt na łamach dziennika („Gazeta Wyborcza – Poznań”, 25.08.2017).

Szukając elementów demokracji partycypacyjnej w zarządzaniu miastem trudno nie wspomnieć o budżetach obywatelskich. W Polsce ta forma dzielenia się władzą z mieszkańcami funkcjonuje od 2011 roku. Pierwszy wprowadził ją Sopot, z czasem dołączyły kolejne miasta. Szacuje się, że o przeznaczeniu części środków publicznych decydują dziś mieszkańcy ponad 200 gmin w całej Polsce. To wciąż niedużo, biorąc pod uwagę, że wszystkich gmin jest 2478. W większości przypadków pula, jaką mają do dyspozycji nie przekracza 1% rocznego budżetu. Jednym z najhojniejszych pod tym względem miast jest Gorzów Wielkopolski (2%), dalej są m.in. Łódź (1%), Zielona Góra (0,75%), Wrocław (0,6%), Bydgoszcz (0,5%), Gdańsk (0,48%), Kielce (0,34%), Warszawa (0,3%), Kraków (0,29%) i Szczecin (0,28%).

Krytycy budżetów partycypacyjnych twierdzą, że w ten sposób sprowadza się je do rodzaju kieszonkowego dla mieszkańców, pozwalającego jedynie na drobne wydatki, jak realizacja plenerowych siłowni, ławek czy koszy na śmieci, gdy tymczasem o najważniejszych inwestycjach wciąż decydują samorządy. Władze dają nam do dyspozycji 1% często tylko po to, by móc z większym spokojem dysponować pozostałymi 99. Mają w ten sposób gotową odpowiedź na zarzut, że nie liczą się z potrzebami mieszkańców. (…) Projekty, na których koncentruje się uwaga, to zwykle hospicja, schroniska dla zwierząt, kosze na psie odchody, place zabaw czy stojaki rowerowe. Większość z nich ma charakter czysto kosmetyczny i nie prowadzi do realnej, systemowej zmiany, a jedynie do załagodzenia nieprzyjemnych konsekwencji obecnego sposobu zarządzania miastem – pisze antropolog Kacper Pobłocki w przedmowie do polskiego wydania Koszmaru partycypacji Markusa Miessena. Trudno jednak do końca zgodzić się z tą argumentacją. Osławione ławki, ścieżki rowerowe, równe chodniki i łąki kwietne prowadzą do realnych zmian w przestrzeni publicznej. A z pewnością odgrywają też rolę propagandową, pozwalając w stosunkowo krótkim czasie zobaczyć efekty podejmowanych inicjatyw. Wskazują też władzom kierunek oczekiwanych przez mieszkańców przekształceń.

Zapytaliśmy przedstawicieli odpowiednich jednostek 18 miast wojewódzkich, jakie pomysły najczęściej zgłaszane są do budżetów obywatelskich i czy dane te są później wykorzystywane przy inwestycjach miejskich. Jak wynika z odpowiedzi, najwięcej projektów dotyczy urządzenia nowych terenów rekreacyjnych (parki, siłownie, place zabaw, boiska, ławki, wybiegi dla psów) oraz przedsięwzięć związanych z poprawą infrastruktury drogowej (parkingi, trasy rowerowe, chodniki). Informacje o potrzebach mieszkańców pozyskane dzięki budżetom stanowią obecnie dla władz samorządowych jedynie pewną wskazówkę. Wykorzystanie ich w szerszej skali deklarują m.in. Warszawa, Gdańsk, Łódź, Poznań i Wrocław. Budżet obywatelski pokazuje, na czym mieszkańcom zależy i w jakich obszarach odczuwają deficyty. Wnioski składane w kolejnych edycjach stanowią bazę wiedzy przy opracowywaniu wszelkiego rodzaju masterplanów czy zafłożeń planistycznych. Pozwalają nam też dokonać analizy potrzeb każdego z 48 wrocławskich osiedli – mówi Katarzyna Szymczak-Pomianowska z Biura ds. Partycypacji Społecznej we Wrocławiu. Podobnie dzieje się w Poznaniu. Jak tłumaczy Hanna Surma, rzeczniczka prasowa prezydenta, pomysły mieszkańców zgłoszone do lokalnego budżetu obywatelskiego wyznaczają często nowe kierunki w ogólnej polityce miasta. Innowacyjne projekty, które nie mogą być zrealizowane w ramach budżetu, bo otrzymały na przykład zbyt małą liczbę głosów, często i tak są wdrażane. W ten sposób mieszkańcy wskazują bowiem problemy dotyczące ich najbliższego otoczenia, na które zaczynamy zwracać baczniejszą uwagę. Jako przykład podaje m.in. planowaną w tym roku rewitalizację parku Wodziczki na terenie Sołacza czy montaż listew świetlnych przy przejściach dla pieszych. Częstym argumentem podnoszonym przez przeciwników budżetów jest stale zmniejszająca się liczba głosujących, ukazująca jakoby brak zainteresowania mieszkańców tą formą partycypacji. Rzeczywiście, jeśli wziąć pod uwagę twarde dane, frekwencja na przestrzeni lat w wielu miastach spadła. W Warszawie w pierwszej edycji wynosiła 166 893 osoby, w drugiej – 172 395, ale w ostatniej, w 2017 roku, jedynie 117 381. W Szczecinie w pierwszej edycji głosowało 29 457 osób, obecnie 26 378, w Łodzi w pierwszej wzięło udział 129 008 mieszkańców, dziś 97 983. Tyle tylko, że statystyki te nie uwzględniają zmian, jakie wydziały odpowiedzialne za realizację budżetów wprowadzają w procedurach głosowania, pracując nad ich udoskonaleniem. W Warszawie znaczny spadek liczby głosów między drugą a trzecią edycją związany był ze zmianą zasad. Na początku dozwolone było przynoszenie głosów papierowych w czyimś imieniu. Ponieważ docierało do nas wiele uwag o ich fałszowaniu, zmieniliśmy zapisy regulaminu. Od trzeciej edycji można oddać papierowy głos wyłącznie osobiście – wyjaśnia Katarzyna Domańska z Centrum Komunikacji Społecznej. Znacznie ciekawiej wygląda odniesienie liczby głosujących do ogólnej populacji miasta. Pod tym względem prym wiedzie m.in. Lublin. W ostatniej edycji na 320 tys. mieszkańców głosowało tam 73 tys. osób, czyli blisko 23% lublinian (dla porównania we Wrocławiu w głosowaniu wzięło udział nieco ponad 15% obywateli, w Warszawie niecałe 7%, a w Krakowie tylko 4%). Nie dziwi więc, że Lublin jako pierwsze miasto w Polsce wprowadził dodatkowo również tzw. zielony budżet obywatelski, w którym do dyspozycji mieszkańców oddano kolejne fundusze, tym razem wyłącznie na projekty związane z nowymi nasadzeniami, zagospodarowaniem miejskich nieużytków czy odnową skwerów. Budżetom zarzuca się też często, że faworyzują projekty inwestycyjne zgłaszane przez szkoły. A placówkom tym łatwiej zdobywać duże poparcie, bo namawiają do głosowania rodziców uczniów. Wątpliwości budzi przy tym fakt, że są to przede wszystkim sale gimnastyczne, boiska czy pracownie komputerowe, z których nie wszyscy mogą korzystać. Samorządy uczą się jednak na błędach, coraz częściej wykluczają bowiem placówki edukacyjne z udziału w budżecie bądź, co wydaje się bardziej sprawiedliwe, wprowadzają dla nich osobną kategorię. Taki podział wprowadzono niedawno w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie obecnie można głosować osobno na projekty ogólnomiejskie, rejonowe i oświatowe. Nad poprawą procedur pracują też władze Bydgoszczy. Zasady budżetu co roku są udoskonalane. W tym powołaliśmy radę ds. partycypacji. Zajmie się ona takimi zagadnieniami jak opiniowanie i rekomendowanie ewentualnych zmian w przygotowywaniu bydgoskiego budżetu obywatelskiego czy konsultacji. Aktualnie trwa nabór mieszkańców chętnych do uczestniczenia społecznie w jej pracach – mówi Marta Stachowiak, rzecznik prasowa urzędu miasta.

Budżetom obywatelskim w Polsce od dawna przygląda się fundacja Napraw Sobie Miasto. Od 2015 roku wspólnie z serwisem portalsamorządowy.pl organizuje nawet konkurs na najlepsze inicjatywy realizowane w ramach budżetów Mieszkam Tu! – Mądre pomysły na mądre miasto. Fundacja przyznaje też certyfikaty, które zaświadczają, że przy każdej kolejnej edycji procedury uchwalania budżetu obywatelskiego są doskonalone. Dotychczas otrzymało je 13 gmin (m.in. Warszawa, Poznań i Łódź, ale też Pszczyna, Sosnowiec, Tychy czy niewielki Bytów na Pomorzu). W zeszłym roku fundacja testowała innowacyjną formułę budżetu partycypacyjnego w Dąbrowie Górniczej. Idea polega na tym, że pomysły na konkretne inwestycje lub działania są wypracowywane w toku serii dyskusji z mieszkańcami, które moderują wybrani uprzednio animatorzy dzielnicowi. W tym modelu mieszkańcy nie konkurują, ale współpracują ze sobą. Chodzi o to, aby znaleźć rozwiązanie, które będzie odpowiadać nie tylko osobie zgłaszającej projekt, ale i innym. Plusem jest też fakt, że możemy łączyć pomysły, bo w tradycyjnych budżetach zgłaszane są często bardzo podobne lub wręcz takie same inicjatywy dla danej przestrzeni, a do tego korzystać z różnych metod finansowania. Na przykład część środków może pochodzić od miasta, część przekazuje spółdzielnia mieszkaniowa – tłumaczy architektka Anna Karłowska, zaangażowana w projekt. Zwraca jednocześnie uwagę, że wprowadzona w grudniu nowelizacja ustawy o samorządzie gminnym uniemożliwi od przyszłego roku stosowanie opisanej wyżej procedury. Zgodnie z nowymi przepisami w miastach na prawach powiatu utworzenie budżetu obywatelskiego stanie się obowiązkowe, przy czym projekty będzie można wybierać jedynie w drodze głosowania. Warto jednocześnie zaznaczyć, że praktycznie we wszystkich 66 miastach na prawach powiatu budżety takie już funkcjonują, nowelizacja nie spopularyzuje więc tej formy wydawania środków publicznych. Mimo zmian w ustawie Karłowska jest jednak zwolenniczką budżetów. To najprostsza metoda angażowania mieszkańców w życie publiczne ich miejscowości, wymaga naprawdę niewiele wysiłku. Ludzie zachęceni widocznymi efektami swoich działań często podejmują potem także inne inicjatywy na rzecz wspólnej przestrzeni, a przecież o to przede wszystkim chodzi w partycypacji – mówi.

Woonerf na ul. 6 Sierpnia Łódź, odcinek między ul. Piotrkowską a al. Kościuszki

Inicjator: Bartłomiej DerdzikowskiAutor: Bartosz Zimny Inwestor: Urząd Miasta Łodzi Powierzchnia: 2735 m2 Realizacja: 2014 Koszt inwestycji: 2 500 000 zł

Łódź woonerf

i

Autor: www.lodz.pl Woonerf miał być podzielony na dwie strefy: reprezentacyjną, od strony ul. Piotrkowskiej, oraz techniczną, od ul. Kościuszki, gdzie zaplanowano miejsca parkingowe. Ostatecznie w części technicznej powstały klomby i ławki. Znajduje się tu jedynie 12 miejsc dla samochodów

Dzięki inicjatorom budowy woonerfu przy ul. 6 Sierpnia to holenderskie słowo na stałe weszło już do słownika aktywistów. W wolnym tłumaczeniu oznacza „ulicę do mieszkania”, czyli przestrzeń, w której ruch samochodowy jest co prawda dozwolony, ale pierwszeństwo mają piesi i rowerzyści, dominuje zieleń, mała architektura, a czasem nawet niewielkie place zabaw. Rozwiązanie od lat popularne w Holandii, w naszym kraju po raz pierwszy zostało wprowadzone właśnie w Łodzi. Za sprawą architekta Bartka Zimnego, Fundacji Normalne Miasto – Fenomen i grupy mieszkańców, która zgłosiła pomysł w budżecie obywatelskim, w 2014 roku zagospodarowano w ten sposób ulicę 6 Sierpnia w zachodniej części Śródmieścia. Zasadzono drzewa, ustawiono ławki i stojaki rowerowe. Początkowo inwestycja wywoływała kontrowersje. Na łamach lokalnego dodatku „Gazety Wyborczej” skrytykował ją architekt miasta Marek Janiak, zwracając uwagę, że woonerf może zostać w przyszłości rozebrany, bo będzie utrudniał dojazd do dworca i Nowego Centrum Łodzi oraz że tego typu projekty nie powinny podlegać wnioskom obywatelskim. 6 sierpnia 2014 roku zorganizowano pierwsze imieniny ulicy, w których wzięło udział kilka tysięcy osób, a w następnej edycji budżetu obywatelskiego łodzianie zgłosili aż sześć wniosków o zamianę miejskich dróg w woonerfy. Dotąd udało się przebudować m.in. odcinek ulicy Traugutta, Piramowicza, Kozietulskiego, Selekcyjną, Świerkową, Pszenną, Zacisze i Lindleya. Woonerf nagrodzono w I edycji konkursu na najbardziej inspirujące projekty z budżetów obywatelskich Mieszkam Tu! Mądre pomysły na mądre miasto. Konkurs od 2015 roku organizuje Fundacja Napraw Sobie Miasto wraz z portalem samorządowym.

Zagospodarowanie nabrzeży zalewu Bagry Kraków, ul. Kozia

Inicjator: Jacek Bednarz, Rada Dzielnicy XIII Podgórze Autorzy: Firma Handlowo-Usługowa Remapol Grzegorz Kalita Inwestor: Zarząd Zieleni Miejskiej w Krakowie Powierzchnia: 3 ha Realizacja: 2016 Koszt inwestycji: 3 000 000 zł

stawy

i

Autor: fot. dzięki uprzejmości firmy Krisbud Zalew na terenie Płaszowa powstał w 1945 roku, w wyniku zatopienia przez Niemców wyrobisk żwiru i gliny

Zalew Bagry zajmuje ok. 30 ha między ul. Lipską a ul. Wielicką na terenie Dzielnicy XIII Podgórze. To jeden z większych, a jednocześnie położony najbliżej centrum akwen Krakowa, w okresie letnim cieszy się więc dużą popularnością wśród mieszkańców. Znajdują się tu trzy plaże z przebieralniami, dwie przystanie wodne, a od niedawna także Wake Point Kraków Bagry, oferujący naukę wakeboardingu. Uporządkowanie terenów wokół kąpieliska planowano od lat, częściowo udało się to dopiero dwa lata temu, gdy projekt rewitalizacji nabrzeża przy ul. Koziej do budżetu obywatelskiego zgłosił Jacek Bednarz, przewodniczący Rady Dzielnicy XIII. W ramach przedsięwzięcia przeprowadzono modernizację alejek przy plaży oraz zrealizowano fragment drewnianej promenady wzdłuż brzegu. Pojawiło się nowe oświetlenie i mała architektura, a także wiele nowych drzew i krzewów oraz ozdobne trawy, łąki kwietne i roślinność wodna. Na terenie przylegającym do ul. Kaczej ustawiono dodatkowo drewniane hamaki i huśtawki. Sukces inwestycji sprawił, że do ubiegłorocznej edycji budżetu Bednarz zgłosił projekt zagospodarowania kolejnego odcinka nabrzeża, między torami kolejowymi a ul. Bagrową i Kozią. Pomysł zdobył najwięcej głosów spośród wszystkich projektów ogólnomiejskich. Zakłada m.in. wytyczenie ciągu pieszego od plaży Bagry do kładki nad torami, a także budowę nowych toalet, przebieralni i kąpieliska wraz z niezbędną infrastrukturą. Inwestycja ma zakończyć się w 2019 roku.

Zielona Świętokrzyska Warszawa, ul. Świętokrzyska na odcinku od ul. Kopernika do ronda ONZ

Inicjator: Grzegorz WalkiewiczAutorzy: RS Architektura Krajobrazu Inwestor: Zarząd Dróg Miejskich w imieniu m.st. Warszawy Powierzchnia: 35 000 m2 (w tym zagospodarowanie zieleni – ponad 6000 m2) Realizacja: 2017 Koszt inwestycji: 5 857 305 zł

Ulica Świętokrzyska w Warszawie

i

Autor: dzięki uprzejmości pracowni Aby chronić podziemne instalacje przed korzeniami nowo posadzonych drzew, zastosowano specjalne ekrany i rury osłonowe

W związku z budową II linii metra ul. Świętokrzyska uległa diametralnej przemianie. Choć poszerzono chodniki, utworzono ścieżki rowerowe oraz wytyczono nowe miejsca parkingowe, nie wszystkim warszawiakom spodobał się nowy wygląd tej kluczowej śródmiejskiej arterii. Krytykę wywoływały zwłaszcza rachityczne drzewka i krzewy w donicach. Urzędnicy argumentowali jednak, że posadzenie większych roślin uniemożliwia gęsta sieć podziemnych instalacji. W 2016 roku Grzegorz Walkiewicz zgłosił do budżetu obywatelskiego projekt pod nazwą Zielona Świętokrzyska. Przewidywał on m.in. przeprowadzenie konsultacji w sprawie nowego zagospodarowania ulicy oraz wykonanie ekspertyz technicznych stwierdzających możliwe nasadzenia. Pomysł wygrał. Oddano na niego 2207 głosów. W czerwcu 2016 roku odbyły się konsultacje. Mieszkańcom przedstawiono dwa warianty przygotowane przez zespół RS Architektura Krajobrazu. Obie koncepcje zakładały dosadzenie dużej liczby drzew na odcinku od ul. Kopernika do ronda ONZ, różniły się jedynie aranżacją zieleni niskiej oraz małej architektury. Ostatecznie wzdłuż ulicy pojawiło się 191 dorodnych platanów, 17 wiśni różowych, liczne żywopłoty i łąki kwietne. Aby chronić sieci podziemne przed korzeniami, zastosowano specjalne ekrany i rury osłonowe. Inwestycja pochłonęła 5 857 305 zł, czyli dziesięciokrotnie więcej niż zakładał projekt zgłoszony do budżetu (575 000 zł).

Rotacyjny Dom Kultury Warszawa, ul. Jazdów 3/18

Inicjatorzy: Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze Autorzy: Projekt Samograj, architekci Magda Koźluk, Jan Pruszyński Powierzchnia: 54 m2 Inwestor: Urząd m.st. Warszawy Realizacja: 2015 Koszt inwestycji: 92 800 zł

Rotacyjny Dom Kultury

i

Autor: www.pineum.com Drewniane domki na Jazdowie stanowiły część reparacji wojennych, jakie Finlandia była zmuszona zapłacić ZSRR. Związek Radziecki przekazał Warszawie ok. 400 takich budynków

Osiedle Jazdów to kilkadziesiąt drewnianych domków, które w 1945 roku postawiono między Sejmem a parkiem Ujazdowskim dla pracowników Biura Odbudowy Stolicy. Z założenia osiedle miało być tymczasowe, ale przetrwało do dziś. Poważnie zagrożone było tylko raz, w 2011 roku, gdy władze miasta ogłosiły zamiar zabudowy terenu. Przeciwko tym planom wystąpiły wówczas organizacje pozarządowe i aktywiści, doprowadzając ostatecznie do zachowania zespołu. Obecnie poszczególne domy zajmują różnego rodzaju stowarzyszenia i instytucje, w tym m.in. Towarzystwo Opieki nad Zabytkami czy Stowarzyszenie Akademickie WA PW. Pod adresem ul. Jazdów 3/18 od trzech lat działa z kolei Rotacyjny Dom Kultury. Pomysł urządzenia w budynku otwartej przestrzeni dla podmiotów i osób pragnących realizować działania społeczno-kulturalne zgłosiło do budżetu partycypacyjnego w roku 2015 Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze. Obiektem zarządza dziś Dom Kultury Śródmieście w porozumieniu z radą programową, w której skład wchodzą przedstawiciele zainteresowanych organizacji i instytucji. Budynek udostępniany jest bezpłatnie na maksymalnie 30 dni. Zgłaszane przedsięwzięcia mogą mieć formę jednorazowych projektów bądź cyklu wydarzeń. Jedyny warunek: muszą to być inicjatywy o charakterze niekomercyjnym.

Plac zabaw Plantuś Kraków, ul. Poselska

Autorzy: pracownia k.Inwestor: Urząd Miasta Krakowa Powierzchnia: ok. 700 m2 Realizacja: 2017 Koszt inwestycji: 976 461 zł

plantus

i

Autor: fot. Michał Rokita | Pracownia K. Zestaw kilku zjeżdżalni nawiązuje do formy szałasu, a huśtawki – do pierzei kamienic. Nawierzchnie pod urządzeniami wykonano z mechanicznie obrobionych zrębków drewna w kolorze naturalnym

Pomysł budowy placu zabaw w rejonie krakowskich Plant mieszkańcy próbowali zgłosić do budżetu obywatlelskiego w 2014 roku. Ich wniosek został jednak odrzucony. Nie zgodził się wojewódzki konserwator zabytków, argumentując że park otaczający Stare Miasto stanowi zamknięty uklad kompozycyjny, zabytek i pomnik historii. Inicjatorzy nie poddali się i na Facebooku założyli grupę Chcemy placu zabaw na Plantach, którą polubiło 426 osób. Niewiele, ale to wystarczyło, by Zarząd Zieleni Miejskiej rozpoczął starania o realizację placu. Ostatecznie wybrano osłonięty murem teren na tyłach ogrodów Muzeum Archeologicznego. Dlatego zdecydowano, że przestrzeń powinna nawiązywać do różnych motywów z zamierzchłej przeszłości. Przygotowanie projektu Zarząd Zieleni zlecił pracowni k., specjalizującej się w tworzeniu ogrodów jordanowskich i instalacji do zabaw dla dzieci. Architekci zaproponowali podzielenie placu na otoczone roślinnością strefy wyznaczone przez cztery główne urządzenia – tunel, zjeżdżalnie, labirynt i huśtawki. Jak tłumaczą, pozwala to z jednej strony na stopniowe odkrywanie kolejnych atrakcji, z drugiej ogranicza liczbę bodźców, co ma szczególne znaczenie w przypadku dzieci z ADHD lub różnymi odmianami autyzmu. Poszczególne elementy inspirowane były formami siedzib ludzkich z różnych epok: jaskinią, szałasem, chatą i kamienicą. Na murze okalającym plac pojawiły się motywy graficzne zaczerpnięte z artefaktów znajdujących się w zbiorach muzeum.

Parklet w GdyniGdynia, odcinek między ul. 3 Maja a ul. Mściwoja

Inicjator: Magdalena Erecińska-PiesiewiczAutorzy: ER_studio Robert Ereciński Architekt, architekci Magdalena Erecińska-Piesiewicz, Robert Ereciński Inwestor: Zarząd Dróg i Zieleni w Gdyni Powierzchnia: 14 m2 Realizacja: 2017 Koszt inwestycji: ok. 39 000 zł

gdynia

i

Autor: archiwum serwisu Ławki są dostosowane do potrzeb seniorów (podłokietniki) oraz osób z dysfunkcją wzroku (zróżnicowana faktura powierzchni przy krawędzi jezdni); FOT. MAGDALENA ERECIŃSKA-PIESIEWICZ

Biegnąca przez centrum ul. Starowiejska należy do najstarszych w Gdyni. Większość jej zabudowy stanowią obiekty powstałe w pierwszych latach istnienia miasta. To m.in. dawny hotel Centralny (proj. Jan Stefanowicz, 1928) czy kamienica Hundsdorffów (proj. Marian Maśliński, 1935). Ulica jest dziś dość zaniedbana, nieprzyjazna pieszym i rowerzystom, brakuje zieleni i miejsc do siedzenia. Aby zwrócić uwagę na potencjał tej cennej przestrzeni w śródmieściu, architektka Magdalena Erecińska-Piesiewicz opracowała projekt niewielkiego parkletu. Swój pomysł w 2015 roku zgłosiła do budżetu obywatelskiego. Zagłosowało na niego 449 mieszkańców dzielnicy. Koszt budowy okazał się wyższy niż autorka założyła, dlatego obiekt zrealizowano dopiero wiosną 2017 roku. Brakujące 11 tys. zł dołożyły władze miasta. Na posadzce układającej się we wzór sześcianów ustawiono siedziska, których integralną częścią są donice z trawami. Wspólnie tworzą kompozycje inspirowaną jednocześnie gdyńskim modernizmem i wiejską przeszłością ulicy. Parklet funkcjonować ma sezonowo, od kwietnia do października, dlatego składa się z łatwych w montażu modułów. Podkonstrukcja nie ingeruje w zabytkową nawierzchnię ulicy. Zastosowane materiały (podest z prefabrykowanych płyt z betonu architektonicznego, moduły ze stali ocynkowanej, malowanej proszkowo, siedziska z drewna modrzewiowego, olejowanego) są trwałe i pozwalają na tworzenie różnych kompozycji warunkowanych kontekstem. Projekt wyróżniono w II edycji konkursu Mieszkam tu! – Mądre pomysły na mądre miasto.

gdynia

i

Autor: archiwum serwisu Lokalizacja parkletu w pasie drogi, na powierzchni dwóch miejsc postojowych, miała wywołać dyskusję nad zmianami całej ulicy. W tym roku meble zostaną zmontowane ponownie; FOT. KAROL KACPERSKI

Wielofunkcyjna ławka we Wrocławiu

Instalacja WROWrocław, bulwar Marii i Lecha Kaczyńskich

Inicjator: Robert Gacek (Akcja Miasto) Autorzy: architekci Liliana Krzycka, Rafał Pieszko (menthol architects), Mikołaj Smoleński (sofft), Magdalena Szwajcowska i Michał Majewski (no studio) Inwestor: Biuro ds. Partycypacji Społecznej (Urząd Miasta Wrocławia) Kurator: Katarzyna Roj (galeria Dizajn BWA Wrocław) Realizacja: 2017 Koszt inwestycji: 150 000 zł

wroclaw

i

Autor: dzięki uprzejmości autorów Podbudowę konstrukcji liter stanowi forma z włókna szklanego, a okładzinę recyklingowana guma, nawiązująca do wykończenia popularnej pufy znajdującej się vis-à-vis Urzędu Wojewódzkiego

Pomysł budowy przestrzennego napisu WrocLOVE w atrakcyjnym turystycznie punkcie Wrocławia zgłosił do budżetu obywatelskiego w 2015 roku aktywista Robert Gacek ze stowarzyszenia Akcja Miasto. W kolejnym roku przedstawiciele Biura ds. Partycypacji Społecznej zgłosili się do galerii Dizajn BWA Wrocław, by wspólnie ustalić procedurę wykonania obiektu. Zdecydowano, że najodpowiedniejsza będzie forma warsztatów, podczas których wybrani architekci opracują trzy wersje napisu dla trzech różnych lokalizacji, a te poddane zostaną następnie publicznemu głosowaniu. Do udziału w przedsięwzięciu zaproszono przedstawicieli pracowni menthol architects, sofft oraz no studio. Po interwencji językoznawcy Jana Miodka, w toku publicznej dyskusji podjęto decyzję, by instalacja odwoływała się do bardziej naturalnych nazw miasta, jak Wrocław, WRO, Wratislavia czy Breslau. Uwzględniając te wytyczne, projektanci przygotowali koncepcje obiektów o odmiennych fukcjach, najbardziej pasujących do wybranych wcześniej miejsc: oryginalnego mebla miejskiego na bulwarze Marii i Lecha Kaczyńskich, placu zabaw na Wzgórzu Polskim oraz niewielkiego skateparku w okolicach stadionu. W plebiscycie oddano w sumie 1953 głosy. Najwięcej, 1404, uzyskał projekt dla oddanego w 2015 roku bulwaru nad Odrą („A-m” 11/2016).

Obserwatorium astronomiczne Astrobaza Radom ul. Wierzbicka 89/93

Inicjator: Karol KlimowiczAutorzy: Pracownia Projektowa PiK, architekci Anna i Maciej Pindurowie Inwestor: Urząd Miejski w Radomiu Powierzchnia użytkowa: 105 m2 Realizacja: 2015 Koszt inwestycji: 667 300 zł

radom

i

Autor: archiwum serwisu Astrobaza otwarta jest w ciągu dnia, a także w godzinach nocnych, podczas występowania ciekawych zjawisk astronomicznych; FOT. ŁUKASZ WÓJCIK, DZIĘKI UPRZEJMOŚCI URZĘDU MIEJSKIEGO W RADOMIU

Astrobaza w Radomiu powstała z inicjatywy Karola Klimowicza, który w 2015 roku zgłosił pomysł takiej inwestycji w ramach budżetu obywatelskiego. Na obserwatorium zagłosowało 3698 osób, co stanowi najlepszy wynik dla pojedynczego projektu we wszystkich edycjach radomskiego budżetu. Przetarg na koncepcję obiektu wraz z opracowaniem projektu budowlano-wykonawczego wygrało studio PiK z Żor. Realizację poprzedziły konsultacje ze specjalistami z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, Uniwersytetu Zielonogórskiego oraz Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomi w Warszawie. Budynek oddano do użytku w 2016 roku. Można z niego korzystać po uprzednim umówieniu wizyty. Obserwatorium wyposażone jest m.in. w czternastocalowy teleskop Meade LX600 14", a także cztery teleskopy mobilne oraz sprzęt do astrofotografii. Użytkownicy mają możliwość oglądania wszystkich planet Układu Słonecznego, gwiazdozbiorów czy mgławic. W 2016 roku inwestycja zdobyła nagrodę internautów i wyróżnienie w konkursie Mieszkam Tu! – Mądre pomysły na mądre miasto.

Rewitalizacja nabrzeży stawu BrodowskiegoSzczecin, róg ul. Wilczej i Rugiańskiej

Inicjator: osoba prywatna Autorzy: Grima Architektura i Krajobraz Inwestor: Gmina Miasto Szczecin Powierzchnia: 76 000 m2 Realizacja: 2015 Koszt inwestycji: 4 950 634 zł

OBW

i

Autor: archiwum serwisu Drewniany pomost nad brzegiem stawu wzniesiono na fundamencie z koszy gabionowych. W ramach inwestycji przeprowadzono również regulację zieleni - fot. dzięki uprzejmości urzędu miasta Szczecin

Niewielki, blisko 6-hektarowy park wraz z tzw. stawem Brodowskim, utworzonym w miejscu dawnego wyrobiska gliny, znajduje się między ul. Wilczą, Rugiańską, Komuny Paryskiej i Tomaszowską w dzielnicy Niebuszewo. Walka o rewitalizację zbiornika trwała od wielu lat. Wreszcie, w 2012 roku, władze miasta ogłosiły przetarg na projekt nowego zagospodarowania jego otoczenia. Wygrała warszawska pracownia Grima Architektura i Krajobraz. Na realizację brakowało jednak pieniędzy, dlatego mieszkańcy dzielnicy postanowili wykorzystać szansę, jaką dawał wprowadzany właśnie budżet obywatelski. Pomysł renowacji okolic stawu zgłosili w pierwszej edycji, w 2014 roku. Zgodnie z koncepcją opracowaną przez biuro Grima Architektura i Krajobraz, zbudowano nowe schody i mury oporowe, wytyczono ścieżki i alejki, przeprowadzono regulację brzegów i zrealizowano pochylnię dla niepełnosprawnych. Na terenie parku pojawiło się nowe oświetlenie i mała architektura, a także kącik seniora ze stolikami szachowymi, plenerowa siłownia, skatepark, plac zabaw oraz wybieg dla psów. Inwestycja zdobyła nagrodę specjalną w zorganizowanej w 2016 roku II edycji konkursu Mieszkam tu! – Mądre pomysły na mądre miasto.