Projektowanie dla świata przyszłości
Fundacja Laka to społeczna inicjatywa mająca stwarzać miejsce do dyskusji na temat innowacyjnych idei dotykających przyszłości cywilizacji. Gromadzi artystów, projektantów, inżynierów i naukowców, aby propagować ich wizje dotyczące odpowiedzi na problemy zglobalizowanego i stechnicyzowanego świata. Założycielami i promotorami tej mającej globalne ambicje sieci są dwaj Ślązacy: bracia Damian i Rafał Przybyłowie. Od 2015 roku starają się włączyć w międzynarodowy obieg dyskusji o tym, jak w pozytywny sposób zmieniać społeczne postrzeganie środowiska naturalnego i zurbanizowanego w kontekście rozwoju technologicznego. Jedna z inicjatyw fundacji to skierowana do globalnego odbiorcy działalność wydawnicza. Jej efektem są książki – kieszonkowe źródła inspiracji – jak mówią o nich sami redaktorzy. Publikują je pod zbiorczym tytułem Laka Perspectives. Pierwszy tom ukazał się z początkiem 2018 roku („A-m” 5/2018), a od niedawna dostępny jest kolejny. Prezentowane są w nich eseje oraz wywiady ze znaczącymi postaciami szeroko rozumianej dziedziny projektowania przyszłości technologicznego świata. Głos udzielany jest architektom, urbanistom, inżynierom takich specjalności, jak biodizajn, informatyka albo robotyka, ale taż badaczom środowiska współczesnej mobilności czy sztucznej inteligencji. W otwierającym zestaw wypowiedzi artykule Toyo Ito nawołuje do projektowania architektury w zgodzie ze środowiskiem naturalnym. Ta budowana według wypracowanych w epoce modernizmu zasad oddzielała użytkowników od natury. Wiara, że można ją okiełznać za pomocą technologii skończyła się dla architekta w 2011 roku, wraz z wielkim trzęsieniem ziemi we wschodniej części Japonii. Toyo Ito uczestniczył w programach odbudowy, co uzmysłowiło mu jak bardzo rozwinięte technologicznie społeczeństwa odeszły od stylu życia w zgodzie z naturą, której w pewnych momentach nawet najnowsza technologia nie jest w stanie się przeciwstawić. Z kolei Yona Friedman, autor kolejnego z esejów, nestor architektury mobilnej i efemerycznej, przekonuje czytelników do zmiany paradygmatu domu. Dla niego tradycyjnie pojmowana architektura to jedynie niepotrzebne, drogie opakowania, tymczasem rosnąca mobilność wymaga, aby projektowanie zapewniło ludziom wolność wyboru sposobu życia. Szesnaście kolejnych wywiadów z badaczami oraz praktykami architektury i dizajnu to podróż przez innowacyjne pomysły – od projektowania miast po zastosowania nowych technologii w kształtowaniu pojazdów, ubiorów, czy… dziecięcych zabawek. O wyjściu poza skalę mebla ku dużym obiektom opowiada m.in. Oskar Zięta. Współczesne zmiany w projektowaniu architektury tłumaczy Qun Dang, współwłaścicielka pracowni Mad Architects, znanej z organicznej, futurystycznej estetyki. Amandus Sattler, współzałożyciel monachijskiego biura Allmann Sattler Wappner, zwraca uwagę, że architektura przede wszystkim musi odzwierciedlać i wspierać pozytywne społeczne przemiany. A do tego niezbędne jest, aby osadzona była w kontekście miejsca, w którym powstaje. Zaś bohaterem najdłuższej, bo zajmującej 50 stron rozmowy, jest Robert Konieczny. Obszernie omawia swoje konceptualne podejście do projektowania, podkreślając rolę „mocnej idei”, której należy się trzymać przez cały proces projektowy, aż do realizacji obiektu. GRZEGORZ STIASNY
Ekspresjonizm górą!
W zamierzchłych czasach lat 80., gdy studiowaliśmy na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej, wyczekiwaliśmy dnia, kiedy dane nam będzie obejrzeć film Fritza Langa Metropolis. Jakże często przywoływany był ten obraz w publikacjach architektonicznych, zwłaszcza książkach dotykających historii architektury międzywojennej – i tej nieco wcześniejszej. Częstotliwość, z jaką występował (i występuje nadal) w rozmaitych tekstach – fachowych i bardziej popularnych – w połączeniu z ówczesną niemożnością obejrzenia go, czyniło zeń film „kultowy”. I to zanim jeszcze termin ten zyskał nowe znaczenie, nieco odmienne od pierwotnego. Fenomen miast, fascynujący współczesnych epoki, której apogeum przypada na lata 20. XX wieku, wyrażał się w wielu dziedzinach sztuki: w filmie, muzyce, literaturze, malarstwie i rzeźbie, również w architekturze. Zwykło się określać ten kierunek mianem ekspresjonizmu. Trwał krótko, lecz pozostawił niemało ciekawej spuścizny, zwłaszcza w Europie – w tym Środkowej i Wschodniej. Fragments of Metropolis jest trzecim tomem większej publikacji („A-m" 9/2016), która przybliża zachowane realizacje z owego czasu i nurtu. Obejmuje budowle z terenów obecnych Czech, Słowacji i Polski. Zanim o meritum, kilka drobnych spostrzeżeń: czy to przypadek, że z Osten na okładce książki wewnątrz – na stronie tytułowej – został tylko fragment (Ost)? Dlaczego z listy 172 obiektów zilustrowano w zbliżony sposób większość, ale ostatnie 35 pozostało wyłącznie suchym spisem, zajmującym kilka kartek publikacji? Fragmenty… Książka ma charakter atlasu, ułożonego według niezbyt zrozumiałego porządku – nie jest on chronologiczny, nie rządzi nim też geografia czy typologia budowli. Na kolejnych stronach zaprezentowano budynki użyteczności publicznej i mieszkalne, czasem obiekty małej architektury. Zamieszczono kolorowe, współczesne fotografie – po jednej bądź dwu na budowlę. Zdjęciom, co szczególnie cenne, często towarzyszą rysunki – rzuty lub elewacje, utrzymane wszystkie w jednolitej szacie graficznej i skali (1:1000). I jak my marzyliśmy o Metropolis, tak miasta wspomnianych trzech państw marzyły o metropoliach. Aspiracje większych i mniejszych ośrodków – trudno tu szukać miast wielkości Berlina czy Wiednia – wyraziły się wielkomiejską architekturą. Choć żaden z publikowanych budynków nie dorównuje rozmiarami hamburskiemu Chilehaus, sztandarowemu dziełu ekspresjonizmu, niejeden z nich mógłby się z nim zmierzyć siłą wyrazu. Część będzie doskonale znana fachowcom: polscy czytelnicy rozpoznają z łatwością gmach Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie (proj. Jan Koszczyc-Witkiewicz), budynek mieszkalny przy pl. Inwalidów w Krakowie (proj. Wacław Nowakowski) czy siedzibę komendy policji we Wrocławiu (proj. Rudolf Fernholz). Z kolei niejedna z prezentowanych realizacji czeskich i słowackich – zwłaszcza tych z mniejszych miast, położonych na uboczu szlaków turystycznych – może być ciekawym odkryciem, które ucieszy oko miłośnika architektury lat 20. Niestety przegląd zamieszczonych zdjęć przynosi także smutną refleksję. Część budynków jest zniszczona i zaniedbana. Inne zaś – odnowione tandetnie, pokryte farbą bez wyczucia. Ale nawet w tych obu przypadkach siła charakteru prezentowanych budowli wygrywa z ich obecną – nieszczęsną – postacią. Ekspresjonizm górą! PIOTR LEWICKI, KAZIMIERZ ŁATAK