Muzeum Architektury we Wrocławiu

i

Autor: archiwum serwisu Muzeum Architektury we Wrocławiu. Wschodni korytarz biegnący wzdłuż wirydarza służy jako część wystawowa; fot. Marcin Czechowicz

Prosta interwencja w gotycką przestrzeń - o modernizacji Muzeum Architektury Tomasz Fudala

2015-03-20 12:02

Architekci, jak w najlepszych wzorach polskiego wystawiennictwa lat 60., zaproponowali „chłonne tło” dla ekspozycji czasowych, a więc passe-partout w postaci wijącej się białej ściany. Niczym wstęga oplata ona nawę główną i organizuje prezbiterium na podwyższeniu – pisze Tomasz Fudala.

Z punktu widzenia muzealnika poklasztorne wnętrza wrocławskiego Muzeum Architektury nieszczególnie sprzyjają współczesnym ekspozycjom. Styl gotycki wyklucza się! – chciałoby się zawołać, przytaczając nazwę popularnego facebookowego profilu o zabytkach modernizmu. Z drugiej strony muzea typu white cube, jakich wiele na Zachodzie, chyba już się znudziły, bo do łask coraz częściej wracają budynki z charakterem. Radykalna architektura może wzbogacać narrację wystaw, choć nie powinna nad nimi dominować.

Jak poradzić sobie z gotykiem zespołu pobernardyńskiego, który, co tu dużo mówić, w MA jest atrakcją samą w sobie? Niedawna przebudowa wnętrz autorstwa pracowni Arch_it i próba dialogu z XV-wieczną tkanką to pierwsza próba wprowadzenia zmian.

Postanowiono doraźnie zaradzić utrudnionej komunikacji oraz przeprojektować przestrzenie ekspozycyjne. Trwająca w Polsce złota dekada instytucji kultury i coraz liczniejsze ich nowoczesne, elastyczne przestrzenie, wysoko ustawiły poprzeczkę. Muzeum okazało się prawdziwym palimpsestem, bo dotychczas w jego wnętrzach wprost trudno było się skupić. Wystawy czasowe zaburzało wiele różnych elementów: ekspozycja stała rzemiosła architektonicznego, sala romańska, lapidarium. Z prezentacjami konkurował festiwal detalu architektonicznego: gotycka kamieniarka, peerelowska metaloplastyka, dekoracyjne szkło. W jednym z zamurowanych okien służącego za główną salę ekspozycyjną kościoła wisi nawet metalowy relief artysty Jerzego Rosołowicza „Epitafium II” z lat 60. XX wieku. Łatwo tu stracić głowę...

Jak się okazało, wystarczyła zastosowana konsekwentnie, prosta interwencja w gotycką przestrzeń. Czarno-biała identyfikacja kierunkowa, umieszczona na wąskich totemach o trzech szerokościach, od razu zapada w pamięć. Jej współautorem jest Marian Misiak – dał się poznać ostatnio jako miejski typo-aktywista, autor świetnego projektu o typografii we wrocławskiej komunikacji miejskiej (BWA Dizajn). Wyróżniają się specjalnie zaprojektowane infografiki i wkomponowanie w nową koncepcję starego logotypu instytucji, który przypomina głowicę kolumny. To bardzo udany rebranding, bo nie przekreśla tego, co dobre w dawnym graficznym symbolu muzeum.

Architekci, jak w najlepszych wzorach polskiego wystawiennictwa lat 60., zaproponowali „chłonne tło” dla ekspozycji czasowych, a więc passe-partout w postaci wijącej się białej ściany. Niczym wstęga oplata ona nawę główną i organizuje prezbiterium na podwyższeniu; w relacji do niej zaprojektowano Archi-box oraz Galerię 1. Projektu.

Nowe elementy mają pozostać obce. System został zbudowany na mocnym kontraście białej ściany (ramy ekspozycyjnej) z substancją zabytkową. I dobrze, bo z czerwoną cegłą nie da się „paktować”. Odważna decyzja dotycząca zasłonięcia umieszczonych wysoko gotyckich okien też zasługuje na uwagę. Światło słoneczne i promienie UV są wrogiem zabytkowych eksponatów i spędzają sen z powiek konserwatorów. Życzyłbym MA, o ile uzyska na to finansowanie, by zrealizować wyrazistą formę identyfikacji od ulicy – wejście nadal jest bowiem słabo widoczne. Może w przyszłości należałoby podjąć dyskusję nad eksponatami archeologicznymi, zrezygnować z wystaw w sali romańskiej i uzyskać lepsze warunki dla małych prezentacji? Jak widać po pierwszych krokach podjętych przez dyrekcję i biuro Arch_it – wiele wyzwań stoi przed architektami w Muzeum Architektury.

Muzeum Architektury we Wrocławiu

i

Autor: archiwum serwisu Podesty wystawowe prezbiterium widoczne w głębi są połączone z nawą główną szerokimi, drewnianymi schodami; fot. Marcin Czechowicz