Chociaż funkcje portowe już od ponad dekady znikają z obszarów śródmiejskich Gdańska, to jednak w społecznej podświadomości tereny te nadal są odczytywane jako przemysłowe peryferia. Jednym ze sposobów ich „oswajania” jest prowadzenie różnorodnych działań artystycznych i budowa pomnikowych budynków użyteczności publicznych, w tym m.in. Europejskiego Centrum Solidarności.
Pierwsze pomysły budowy nowego śródmieścia na terenach postoczniowych wraz z wytyczeniem układów drogowych pojawiły się w projektach studenckich, realizowanych pod kierunkiem profesora Mieczysława Kochanowskiego z WA PG w 1992 roku. Kolejne opracowania urbanistyczne kontynuowały te idee, aby ostatecznie ukonstytuować je w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego (2004). Szczególne miejsce we wszystkich koncepcjach zajęła tzw. Droga do Wolności, poprowadzona w ciągu ul. Doki, oraz działka pod przyszłe Muzeum Solidarności w północnej pierzei placu Solidarności.
Międzynarodowy konkurs na projekt gmachu ogłoszono w 2007 roku („A-m” 2/08). Jedynie nieliczni biorący w nim udział autorzy uszanowali kontekst – surowy krajobraz poprzemysłowy dawnej stoczni, sąsiedztwo pomnika Poległych Stoczniowców, pl. Solidarności i bramy nr 2. Ta zwycięska nie tylko nie skłaniała się w stronę dysneylandyzacji historycznego miejsca (porównaj – współczesna karykatura przejścia granicznego na Check Point Charlie w Berlinie), ale ten zgrzebny krajobraz wręcz wyeksponowała.
Budynek stanowi efektowne tło dla pomnika. Jednocześnie poprzez swoją surowość nawiązuje do substandardowej architektury bramy stoczniowej i portierni. Pochylone elewacje z kortenu wraz z horyzontalnymi otworami przywodzą różnorodne skojarzenia: sylwety niedokończonych statków w stoczni, blachy przygotowane do montażu kadłubów, chylące się ku upadkowi obiekty poprzemysłowe. To nachylenie pojawia się też we wnętrzu, wprowadzając wrażenie zaburzenia równowagi i niepokoju, co tylko podkreśla wymowę fragmentów wystawy poświęconych życiu w komunistycznej Polsce.
Zwiedzający mogą zresztą odbierać tę przestrzeń wszystkimi zmysłami. Niezwykły efekt wywołuje choćby dobiegający zewsząd szum klimatyzatorów, który odbija się echem od płyt kortenowych w holu i przypomina o przemysłowej formie ECS. Notabene identyczny dźwięk słychać na przykład w dawnej elektrowni przebudowanej na Tate Modern w Londynie (proj. Herzog & de Meuron, 2000).
W całym budynku unosi się ponadto zapach ziemi – główny hol projektanci zamienili w pełen bujnej zieleni ogród, w którym rosną kilkumetrowe drzewa. Nie można oprzeć się wrażeniu, że obiekt jakby zarasta – renaturalizuje się od środka.
Wiele uwagi autorzy poświęcili też relacjom między wnętrzem a zewnętrzem. Z kładek między poszczególnymi salami, poprzez pionowe szczeliny w elewacjach roztaczają się dalekie widoki na postoczniowy krajobraz, a z wielkiego okna pod sufitem wielowyznaniowej kaplicy doskonale widać krzyże pomnika Poległych Stoczniowców.
Podziały poszczególnych sekcji budynku są transponowane na jego bryłę. Artykulacje bocznych ścian ECS mają w sobie zakodowane wymiary średniowiecznego podziału parcelacyjnego Głównego Miasta w Gdańsku. Dodatkowo zachodnie fragmenty elewacji zdają się lewitować niczym kawałki kadłubów statków.
Wraz z realizacją obiektu wybudowano wiadukt drogowy nad główną linią kolejową, który połączył ul. Błędnik z terenami postoczniowymi, i pełną siatkę nowych ulic Młodego Miasta. Rejonem tym zaczynają interesować się też deweloperzy. W niedalekim sąsiedztwie, przy ul. Jana z Kolna, trwa budowa dużego biurowca (projekt: Archdeco).
Wydaje się, że Europejskie Centrum Solidarności ma szansę powtórzyć scenariusz przekształceń, jaki dokonał się dzięki realizacji Muzeum Guggenheima w Bilbao. Aby tak się jednak stało, zrewitalizowany obszar powinien utrzymać swoje unikatowe wartości architektoniczne. Wciąż istniejące monumentalne zbiorniki gazowe, hale przemysłowe i żurawie są bowiem istotne nie tylko dla charakteru tego miejsca, ale również dla kulturowej tożsamości miasta.