Pozbawiona perfekcji, ale bezpretensjonalna, skromna bariera stała tu przez nieomal pół wieku. Współgrała z otoczonym narzutowymi głazami, przeszklonym, „miesowskim” pawilonem kawiarni. Był to zresztą obiekt wyjątkowo elegancki, jak na siermiężną końcówkę epoki edwardiańskiej (Edwarda Gierka). W 2015 roku Justyna Wencel i Marcin Chomicki wykorzystali barierki do stworzenia instalacji artystycznej „0,5 km koloru”.
Kawiarnia już dawno padła łupem orientalnej stylizacji. Teraz, przy okazji przebudowy placu nadano także nowy, estetyczny wyraz Trasie Łazienkowskiej. Szyby wind łączących przystanki z poziomem placu to konglomerat pomysłów. Boki z blaszanych paneli przywodzą na myśl obudowy magazynów wysokiego składowania. Nad drzwiami wind mamy zaś popis „high tech – owego” designu – przydymione panele szklane i rotule ze stali nierdzewnej. Zestawiona z nimi forma pulpitowych daszków, kierunek spadków, rynien, okapów to już inna poetyka. W proporcjach i sylwetce jest bliska temu, co przypomina drewniany wychodek.
Barierki z płaskowników zastąpione zostały masywnymi produktami z rur. Są toporne i krzywe. Wybrzuszone w kierunku trasy sugerują gotowość przeciwdziałania potężnemu naporowi tłumów. Ciekawe jakich? Te dawne mierzyły się jedynie z „entuzjazmem” uczniów okolicznych szkół, zganianych tu by witać przejeżdżających trasą przywódców państw zaprzyjaźnionych.
Usunięcie z Placu Na Rozdrożu niepotrzebnych przejść podziemnych i większa ilość zieleni może się oczywiście podobać. Kiedyś święcie wierzono w konieczność rygorystycznej separacji pieszych i samochodów. To przekonanie nie przetrwało próby czasu. Ciekawe, jak za 50 lat spojrzymy na dzisiejsze szaleństwa rozbudowanej infrastruktury bezpieczeństwa dla rowerzystów? Na zjeździe ze skarpy, pod Zamkiem Ujazdowskim, bariery oddzielają ścieżki rowerowe nawet od trawników! Jako rowerzysta nigdy nie miałem kolizji z jakąkolwiek barierką, nie widziałem też podobnych zdarzeń. Widzę natomiast codziennie masę topornego żelastwa w centrum jednego z najbardziej wartościowych, historycznych założeń urbanistycznych Warszawy.
Czy działania infrastrukturalne wzdłuż Traktu Królewskiego w Warszawie są rodzajem samowol budowlanej? Kiedy zatwierdzaliśmy projekt pawilonu (róg Witosa i Czerniakowskiej), mieliśmy obowiązek uzgodnienia podziemnych rur z Konserwatorem Zabytków (bo chociaż trudno w to uwierzyć - to wciąż Trakt Królewski). Teraz przy tym samym trakcie np. przy skrzyżowaniu Belwederskiej i Gagarina powstają niewiarygodnych rozmiarów budowle infrastruktury technicznej otoczone dziesiątkami rozmaitych skrzynek elektrycznych. Friedrich Georg Junger miał rację – cywilizacja techników-specjalistów nigdy nie zatrzyma się w eskalowaniu problemów, których rozwiązywanie prowadzi do coraz bardziej absurdalnych pomysłów – oczywiście wszystko to dzieje się dla naszego dobra.