Ciasteczka na Foksal: Grzegorz Stiasny

i

Autor: Archiwum Architektury Podwórko kamienicy przy Foksal 13; fot. Marcin Czechowicz

Ciasteczka na Foksal: Grzegorz Stiasny

2020-06-25 19:29

Mimo estetycznej rezerwy dla eklektycznych fasad uważam, że zdecydowanie trafniejsze etycznie są decyzje remontowania i ratowania tych domów. Nie mam śmiałości niszczenia tego, co stworzyli starsi o pokolenia koledzy po fachu. Cieszą więc odnowione kamienice przy ulicy Foksal. Nawet gdy ich dekoracje – świadectwo minionej epoki – zupełnie nie mieszczą się w moim guście – o modernizacji kamienic na Foksal w Warszawie pisze Grzegorz Stiasny.

Architekturę XIX wieku w Polsce spotkał zupełnie niezasłużony los. Pomijana, marginalizowana i zwyczajnie niszczona. Często ze względów czysto ideologicznych, gdyż symbolizowała ostentacyjny tryumf wielkiego kapitału. A wszelkim materialnym znakom znienawidzonego w poprzednim ustroju politycznym kapitalizmu wskazywano miejsce na śmietniku historii. Na urok XIX-wiecznej architektury ówczesne rządy były kompletnie obojętne. Wiejskie siedziby odebrane bogaczom dewastowano do granic szaleństwa. Miejskie kamienice odebrane właścicielom polskim, niemieckim czy żydowskim eksploatowano rabunkowo, jak złoża mineralne. Wielkie socjalistyczne osiedla jawiły się jako dobra luksusowe, a mieszkania w śródmiejskiej kamienicy deprecjonowano, utożsamiając z siedliskami społecznego marginesu. Gdy w latach 80. XX wieku spadający odłamek gzymsu zabił w Warszawie dziecko, to zamiast podjęcia remontów przed większością kamienic ustawiono prowizoryczne, drewniane podcienia. W rezultacie, przynajmniej w Warszawie, tzw. stare zasoby mieszkaniowe kompletnie utraciły zdolność ekonomicznej regeneracji. Powszechnie traktowano je jako zmurszałe ostańce – malownicze, ale ciemne i zatęchłe. Lata 80. przyniosły również początki naukowych zainteresowań twórczością architektoniczną sprzed stu lat. Historycy sztuki ostrożnie pytali: dzieła czy kicze? Cień tej kwestii wisi nad nami do dziś. Ratunkiem dla ponadstuletnich kamienic okazała się prywatyzacja.

Wiele mówiono o jej nieprawidłowościach, krzywdzie wysiedlanych lokatorów, a uporczywie pomijano kwestie architektury, wartości jej zachowania i przywracania dla utrzymania ciągłości historycznych przestrzeni miasta. Za oknem mojego biura, po drugiej stronie ulicy, przez wiele lat wznosiła się niszczejąca, wielopiętrowa kamienica. Miała dwa kolejne podwórza otoczone pięciokondygnacyjnymi oficynami. Jej fasada została brutalnie oszpecona już w latach 60., gdy stłuczono historyczne dekoracje i zastąpiono je okładziną z gruzobetonowych płytek. Kilka lat temu budynek wyburzono i w jego miejsce postawiono szklano-plastikowy biurowiec. Mimo estetycznej rezerwy dla eklektycznych fasad uważam, że zdecydowanie trafniejsze etycznie są decyzje remontowania i ratowania tych domów. Nie mam śmiałości niszczenia tego, co stworzyli starsi o pokolenia koledzy po fachu. Cieszą więc odnowione kamienice przy ulicy Foksal. Nawet gdy ich dekoracje – świadectwo minionej epoki – zupełnie nie mieszczą się w moim guście. Nie czuję się w tej rezerwie osamotniony, ponieważ kolejny właściciel jednej z nich już w okresie międzywojennym nakazał skuć wybujałe, acz niemodne ozdoby i przekształcił fasadę w stylu modernistycznym.

KUP DOSTĘP