Jako dziecko odwiedzałem sklepy papiernicze z wypiekami na twarzy. Fascynowała mnie regularność setek arkuszy brystolu ułożonych w stos, kolorowych pisaków poukładanych w równych rzędach, pustych kratek w brulionowych zeszytach i feeria barw na regale z akrylowymi farbami, ustawionymi od najjaśniejszej do najciemniejszej lub od najcieplejszej do najzimniejszej. Jako że nie podróżowałem zbyt wiele, a bloki w moim najbliższym otoczeniu były szare, tylko składy artykułów papierniczych i sklepów biurowych w rodzinnym miasteczku pozwalały nacieszyć oczy takim bogactwem kolorowych plam.
Dziś jest dla mnie jasne, że tą fascynacją były po prostu rytmy - szeregi powtarzających się wzorów, i to one zaprowadziły mnie na studia architektoniczne na WAPP, a w konsekwencji także rozbudziły pasję do fotografii. Bowiem co można stanowczo określić jako wspólny mianownik właśnie tych dwóch dziedzin? Tak, zgadliście: rytmy.
Drugim niesłychanie ważnym aspektem kompozycji zarówno fotograficznej, jak i architektonicznej jest światło. Tam gdzie niezwykłość architektonicznej formy nie wynika z rytmu, często wypływa ona z gry światła i cienia.
Jeżeli tak jak mnie, rozszerzają się Wam źrenice na widok regularnych wzorów oraz płynnych gradientów światła i cienia, ta skromna galeria jest dla Was :)
Michał Pęczak, Wydział Architektury Politechniki Poznańskiej
Specjalny NEWSLETTER STUDENCKI „Architektury-murator”co miesiąc nowa porcja architektonicznych newsów z Polski i ze świata!