Michał Kapturczak

i

Autor: Archiwum Architektury Fot. Katarzyna Zalewska

Rozmowa z Michałem Kapturczakiem, współautorem centrum Muzeum Wsi Mazowieckiej

2016-02-26 10:48

W konserwatorskich projektach zawsze w jak największym stopniu staramy się zachować substancję zabytkową, ale to co nowe, robimy nowocześnie – o współpracy z konserwatorami zabytków i szczerości w architekturze z Michałem Kapturczakiem rozmawia Maja Mozga-Górecka.

Muzeum Wsi Mazowieckiej opiekuje się wiejskim skansenem: drewniane chaty, słoma na dachu, sama skromność. Centrum Kulturalno-Rekreacyjne zbudowane dla muzeum ma kubaturę ponad 50 tys. m3. Każda z części jest kilkakrotnie wyższa od człowieka. Nie miał Pan poczucia, że robi budynek „przeskalowany”?

Obiekt rzeczywiście jest bardzo duży kubaturowo, ale ma tylko trzy kondygnacje. Nie stoi w bezpośrednim sąsiedztwie skansenu, pomiędzy znajdują się budynki administracyjne i hotelowe o podobnej skali. Wiele funkcji zlokalizowaliśmy w piwnicy. Cały program funkcjonalny określony został w warunkach konkursowych, a naszym zadaniem było tę olbrzymią, nagromadzoną w jednym obiekcie funkcję wpasować w architekturę na tyle kameralną, na ile to było możliwe.

Każdej przypisali Państwo żywioł, sali koncertowej – „sacrum”. Będą tam grane tylko msze i psalmy?

Chodziło nam o szersze odniesienie – do kultury, rozwoju intelektualnego i duchowego. Nie jest to dom modlitwy, ale miejsce, gdzie człowiek może wznieść się poza przyziemną egzystencję. Sala koncertowa to miejsce, gdzie można wysłuchać muzyki, patrząc przez olbrzymie okno na las, przebywać ze sztuką, muzyką i pięknem.

Innym muzycznym projektem Pana pracowni jest modernizacja Filharmonii Śląskiej. Budowa przebiegała z niespodziankami i zakres prac się rozszerzał.

Budynek ma obecnie ponad dwa razy większą powierzchnię. To był bardzo trudny temat od strony konstrukcyjnej. Obiekt znajduje się na terenie dotkniętym szkodami górniczymi. Podczas prac okazało się, wbrew archiwalnej dokumentacji, że ściany są w złej kondycji. Spękania były wypełnione pianką, a nie żywicą. Wzmocniliśmy cały obiekt. Filharmonia jest pod ochroną konserwatorską, wnętrze sali musiało pozostać niezmienione. Nadbudowa jest całkowicie współczesna, przeszklona i kontrastuje z zabytkową częścią. Rozciąga się z niej wspaniały widok na miasto.

Konserwator nie sprzeciwiał się tej współczesności?

Do tej pory zawsze udawało nam się trafiać na konserwatorów, których podejście do zabytków było podobne do naszego: zachowujemy w największym możliwym stopniu substancję zabytkową obiektów, ale to co nowe, robimy nowocześnie. Czasami nawet nasze podejście jest bardziej zachowawcze niż u konserwatorów. Posadzka w Filharmonii Śląskiej była ze stuletniego lastrico z popękaniami. Konserwator proponował płyty granitowe. Po rozmowach, wspólnie uznaliśmy, że lastrico to kawałek historii, który powinien tam być, a od strony funkcjonalnej materiał ten jest lepszy od wielu współczesnych.

Jak rozwiązania akustyczne zintegrowane są z architekturą wnętrz w Waszych salach koncertowych?

Filharmonia w Olsztynie to był pierwszy duży obiekt, który robiliśmy. Akustyka schowana jest za panelami, które tworzą horyzontalne podziały we wnętrzu. Pod poziomymi lamelami znajduje się płótno neutralne dla dźwięku, a dopiero pod tą zasłoną ustroje akustyczne. W Sierpcu postawiliśmy na większą szczerość. Sala obłożona jest cegłą i ustroje akustyczne regulowane są przez różne szerokości fug. To, co widać na zewnątrz jest więc ustrojem akustycznym sali.

XV-wieczny kościół pod wezwaniem Wszystkich Świętych w Tarnowie Podgórnym po Waszej rewitalizacji bardzo się różni od większości polskich świątyń: biel wydobywa detale, do tego prosty marmurowy ołtarz, minimalistyczne ławki dla wiernych.

Kościół był w złym stanie technicznym. Sklepienie było mocno spękane. Jakiekolwiek ingerencje we wnętrzu, ściągi w nawie miałyby opłakany skutek, bo kościół jest nie tylko bardzo stary, ale także mały, ma 150 m2. Wymyśliliśmy konstrukcję z żeber żelbetowych nad sklepieniem, która przechwyciła obciążenia z jego strony. Wewnątrz nie widać żadnych zmian. Przywróciliśmy ceglaną posadzkę odkrytą pod terakotą. Mimo wielu warstw historii, które warto byłoby pokazać, staraliśmy się zachować prostotę i skromność wiejskiego kościoła. O ołtarzu i ambonie rozmawialiśmy z biskupem, który uważał, że formy tych obiektów są za mało rzeźbiarskie. Tłumaczyliśmy, że kościół sam w sobie jest piękny, a proste formy nie zakrzyczą tego, co jest w jego wnętrzu i co wymaga spokoju. Udało się biskupa przekonać.

Jaki był pomysł na zaktywizowanie przestrzeni wokół zaniedbanego dworca w Wągrowcu?

Konkurs architektoniczny i urbanistyczny dotyczył całego centrum miasta, a nagrodą była możliwość zaprojektowania fragmentu dworca i jego okolicy. Przestrzeń była zdegradowana, chcieliśmy pozostawić to, co było w niej cenne, czyli właśnie dworzec, a pozbyć się parkingu w błocie, porzuconych budynków kolejowych, w których pomieszkiwali bezdomni. Zachowaliśmy niezmieniony układ urbanistyczny, zrewitalizowaliśmy stary budynek dworca, nowe elementy, np. zadaszenie nad dworcem PKS, wykończenie wnętrz, zaprojektowaliśmy już nowocześnie. Realizacja jest prawie na ukończeniu. Ma pozytywny odbiór. Myślę, że udało nam się poprawić jeden z najtrudniejszych fragmentów miasta.

Rozmawiała Maja Mozga-Górecka

Michał Kapturczak wraz z Joanną Kapturczak prowadzi biuro Consultor Architekci w Poznaniu. Najważniejsze realizacje: Centrum Kulturalno-Rekreacyjne przy Muzeum Wsi Mazowieckiej (wspólnie z Anitą Horowską, Sierpc, 2015), rewitalizacja kościoła (Tarnowo Podgórne, 2014), rozbudowa Filharmonii Śląskiej (Katowice, 2014),Filharmonia Warmińsko- Mazurska (wspólnie z Sylwią Hudowicz Jeśko i Pawłem Jeśko, Olsztyn, 2011)