Zabudowa mieszkaniowa ze znakiem jakości – recenzja Michała Stangla
W kontekście idei zrównoważonego rozwoju przyjmuje się, że dobrze jest, gdy ludzie mieszkają w pełnowartościowych dzielnicach, gdzie domom towarzyszą usługi, przedszkola, szkoły, tereny zieleni, miejsca pracy. Można się tam łatwo poruszać pieszo i na rowerze, a przez ograniczenie podróży samochodem zaoszczędzić czas i zużywać mniej energii. Takie założenia to też podstawy współczesnej urbanistyki, od ponad pół wieku powszechne i oczywiste w wielu krajach. Niestety, takie osiedla nie tworzą się same. Aby powstały, potrzeba sprawnego, skutecznego planowania i polityki przestrzennej regulującej zasady kształtowania nowych zespołów zabudowy. Lub dużych inwestorów, którzy budują we właściwy sposób – albo dla dobra mieszkańców, albo po prostu chcąc stworzyć konkurencyjny produkt na coraz bardziej wymagającym rynku. Zagadnienie kształtowania dzielnic mieszkaniowych w Europie jest tematem publikacji pod redakcją Gabrieli Rembarz. Wydawałoby się, że w mieszkalnictwie najważniejsze są funkcjonalność, komfort, dostępność, ekonomika… Tytułowe piękno i energia mają brzmieć, jak wyjaśniono we wstępie, prowokacyjnie, szczególnie wobec nieproporcjonalnego zdominowania polskiej debaty o mieszkalnictwie przez prawne (de)regulacje, jak ostatnia Ustawa o ułatwieniach w przygotowaniu i realizacji inwestycji mieszkaniowych oraz inwestycji towarzyszących. Publikacja została podzielona na cztery części. Pierwsza poświęcona jest aktualnym uwarunkowaniom rozwoju miast w kontekście kształtowania struktur mieszkaniowych. Omówiono tu kwestię ładu przestrzennego strefy podmiejskiej, żywiołowej suburbanizacji w Polsce, wpływu współczesnych zmian klimatycznych na funkcjonowanie systemów miejskich oraz główne determinanty określające miasto jako dobre miejsce do życia (na przykładzie celującej w rankingach Gdyni). W drugiej części opisano przykłady zagranicznych narzędzi i strategii służących zapewnieniu wysokiej jakości środowiska zamieszkania. Redaktorka tomu zarysowała szeroką perspektywę innowacji urbanistycznych w Europie i Stanach. Następnie przedstawione zostały przykłady z Wielkiej Brytanii (narzędzie Design Coding), Irlandii i Szwecji. Może najbardziej wartościowa, na obecnym etapie dyskusji o mieszkalnictwie w Polsce, jest część trzecia, w której zaprezentowano praktyczne doświadczenia z planowania i realizacji założeń mieszkaniowych w Polsce. Agata Twardoch charakteryzuje Nowe Żerniki we Wrocławiu w świetle europejskich trendów urbanistycznych skonkretyzowanych w wiedeńskim osiedlu Aspern Seestad. Maciej Mycielski opisuje koncepcję dzielnicy Gdynia Zachód, stworzoną w oparciu o idee ruchu Nowego Urbanizmu. Marcin Woyciechowski przedstawia swoje realizacje, takie jak Wiszące Ogrody i Garnizon w Gdańsku. Michał Leszczyński podsumowuje doświadczenia Grupy 5 Architekci z trzech projektów mieszkaniowych, zauważając rosnącą świadomość przyszłych lokatorów. Ostatnia część poświęcona jest tematowi poprawy efektywności energetycznej i ekologicznej zabudowy miejskiej (efektywność energetyczna budownictwa w dokumentach europejskich i krajowych, energooszczędne i pasywne budownictwo, estetyka instalacji solarnych i fotowoltaicznych, certyfikacja wielokryterialna). Publikacja będzie interesująca dla wszystkich zainteresowanych kształtowaniem współczesnych zespołów mieszkaniowych o wysokiej jakości. Warto się z nią zapoznać zwłaszcza, że jest dostępna bezpłatnie pod linkiem http://journals.pan.pl/skpzk/126396. MICHAŁ STANGEL
Historia w listach architektów – recenzja Grzegorza Stiasnego
Żyjąc w czasach medialnych karier stararchitektów, którzy przemierzając świat wzdłuż i wszerz, promując swój punkt widzenia na architektoniczną twórczość, a naśladowców pogardliwie klasyfikują jako epigonów, trudno nam wyobrazić sobie, że w pierwszej połowie zeszłego stulecia architekci z wielu krajów potrafili spotykać się i dyskutować nad powszechnym wprowadzaniem rozwiązań zwanych przez nich dosyć buńczucznie „architekturą nowoczesną". Najbardziej znanym efektem tych spotkań zwanych Międzynarodowymi Kongresami Architektury Nowoczesnej (CIAM) była tzw. Karta Ateńska. Lecz zapewne największą wartością okazała się międzynarodowa wymiana doświadczeń i promocja nowego architektonicznego trendu. Dochodzi w takich momentach do zadzierzgnięcia pozaarchitektonicznych przyjaźni. Spośród polskich architektów w kongresach uczestniczyli miedzy innymi Helena i Szymon Syrkusowie. Zaprzyjaźnili się z Walterem Gropiusem, twórcą legendarnej szkoły Bauhaus, jego żoną Ise Gropius, Cornelisem van Eesterenem – urbanistą zaangażowanym w projekty nowych dzielnic Amsterdamu i jego żoną Friedą Fluck oraz Josepem Lluisem Sertem – katalońskim architektem, a po drugiej wojnie światowej dziekanem wydziału architektury na uniwersytecie Harvarda, i również jego małżonką Ramoną Longas. Dziś międzynarodowe przyjaźnie podtrzymują głównie media społecznościowe i inne elektroniczne środki. Dzisiejszych wiadomości jutro już nie ma. Piękne wizualizacje i zdjęcia realizacji przepływają przez ekrany niczym przez taśmę produkcyjną fabryki chwilowego podziwu. Lecz kilkadziesiąt lat temu międzynarodowe przyjaźnie wymagały listownego przekazu informacji. Do listów wkładano odbitki ze zdjęciami projektów, domów i siebie samych. Dzięki ich fizycznej formie można dziś dokonać odkryć w archiwach, które pozwalają rekonstruować fragmenty fascynującej i nie tylko architektonicznej historii. W wydanym niedawno przez NIAiU tomie zebrano odnalezione w archiwach Stanów Zjednoczonych i Europy fragmenty korespondencji między wspomnianymi już projektantami z lat 1935-1973. O ile z książek o historii architektury dowiemy się o przemianach w ich postawach twórczych, to z autentycznej korespondencji przemawiają do nas żywi ludzie uwikłani w dramatyczne wydarzenia tamtych lat. Wymiana listów zaczyna się z połowie lat trzydziestych, gdy architektura nowoczesna jest spychana do defensywy. Gropiusowie są w fatalnym nastroju, zmuszeni przez nazistów do wyjazdu z Niemiec. Syrkusowie narzekają na projektowanie dla ówczesnych deweloperów, a van Eesteren jest tak zajęty pracą w amsterdamskim urzędzie, że nie zauważa zachodzących wokół zmian. Dalej może być tylko gorzej. Z listów oprócz dumy z przekazywanych sobie osiągnięć projektowych zaczyna wyzierać groza historii. Dramatyczne zwroty akcji wykraczają daleko poza projektowe marzenia. Tak jak w recenzji z kryminału nie można zdradzić kto zabił, tak tu refleksja należy do czytelnika. To nie jest książka o architekturze. Tak też rozumiem decyzję wydawcy, który jako materiału ilustracyjnego nie użył ani jednego projektu autorów korespondencji. Może to przeszkadzać czytelnikowi nieco słabiej obeznanemu z historią architektury XX wieku. W listach często jest mowa o trudnościach z implementacją konkretnych projektów, czy o załączonych do nich zdjęciach z realizacji. Materiałem ilustracyjnym są portrety żywych ludzi – architekci utrwaleni na prywatnych, nieoficjalnych fotografiach. Przez nich zanurzamy się w trudną historię XX wieku, naznaczoną nazizmem, stalinizmem, antysemityzmem. GRZEGORZ STIASNY