Pinky i Mózg opanowują świat

2021-06-24 14:33

Jedną z moich ulubionych kreskówek był Pinky i Mózg. Serial o dwóch myszach laboratoryjnych. Mózg jest wszechwiedzącym geniuszem. Pinky natomiast jest idiotą potykającym się o własne nogi. Codziennie zadaje pytanie: Móżdżku, co będziemy robić dziś w nocy? To samo co zawsze, Pinky – odpowiadał Mózg poważnie: Opanowywać ŚWIAT! Tak właśnie widzę architektów: jesteśmy jak te myszy w klatce i codziennie, gdy ktoś nas pyta, czym się zajmujemy, odpowiadamy z powagą: Projektujemy świat – pisze Aleksander Krajewski.

Robimy to, choć wiemy, że to mrzonka i że nigdy nie osiągniemy doskonałości. Tak jak te myszy – funkcjonujemy w izolacji, by odciąć się od zewnętrznych wpływów, które mogłyby popsuć efekty naszej pracy. Architektura to jednak nie laboratorium. Do naszej klatki przenikają takie „zewnętrzne czynniki”, jak gospodarka, gust, klimat, prawo pracy i wiele innych żywiołów, które zalewają próżnię naszych próbówek kilogramami kurzu i błota, psując każdy z najśmielszych planów. Największym wyzwaniem dla świata jest katastrofa klimatu. Co zrobili architekci z tym problemem? Nauka podpowiada nam jak powstrzymać zmiany klimatu. Naukowcy mówią MNIEJ! Mniej produkować, mniej kupować, mniej marnować. My natomiast budujemy coraz więcej: według planów miejscowych mogłoby mieszkać w kraju trzy razy więcej ludzi, a i tak większość decyzji ciągle wydaje się w oparciu o wuzetki. Można odkupić swoje winy i zaangażować się w jakiś problem: wycinkę drzew, wyburzanie brutalistycznego dworca czy chociaż napisać krytyczny post na fejsie. Gdy to robimy zwracamy uwagę na dziedzictwo, ochronę środowiska albo jakość przestrzeni, w której żyjemy. Wyobraźmy sobie zatem, że nie mówimy o architekturze lecz o zdrowym żywieniu. Metaforycznie zastępujemy architekta, budowlańca i hurtownię materiałów budowlanych, kucharzem, kelnerem i sprzedawcą warzyw na targu.

Jak wiemy, dla dobra klimatu, lepiej jeść warzywa i owoce niż mięso i słodycze. W architekturze odpowiednikiem zrównoważonej żywności jest dobre planowanie; wydajna architektura; stosowanie materiałów lokalnych, naturalnych albo pochodzących z recyklingu. Metaforycznym fastfoodem jest domek jednorodzinny, a hotdogiem z budki – domek z katalogu. Stek z rekina to podmiejska rezydencja handlarza węglem, a jadłospis szkolnej stołówki to całe budownictwo mieszkaniowe, komunalne i socjalne, finansowane z budżetu samorządu. Możemy być jak Makłowicz – wytworzyć modę na smaczne i zdrowe jedzenie i dobrą jakość obsługi. Robertem Makłowiczem polskiej architektury jest oczywiście Robert Konieczny. Nie ma w publicznym dyskursie wielu autorytetów, które tak przystępnie promują tę dziedzinę. Robert jest Mózgiem w klatce. Nie musi biegać w kołowrotku, żeby komuś coś udowodnić. Może obmyślać plan jak naprawdę „zaprojektować świat”. Może powiedzieć: Siedź cicho Pinky i patrz jak to się robi.

Kłopot w tym, że Robert Konieczny znany jest przede wszystkim z realizacji wspaniałych nowoczesnych domów (czyt. parówek lub steków). Lekcja, jaką otrzymujemy, jest następująca: nawet jeśli w swojej wykwintnej kuchni podajesz parówki, to ważne by były to najlepsze parówki na świecie. Pamiętaj też, by parówki wrzucać do wrzącej, a nie zimnej wody! Gdy ludzie na świecie zmagają się z głodem my mówimy: Jedzcie ciastka! Potrafimy zaprojektować najpiękniejszy „dach nad głową”, ale nie odpowiadamy na pytanie: jak zapewnić możliwie najtaniej metr kwadratowy komfortowego dachu w przeliczeniu na liczbę głów, które ochrania. Od tego są jadłodajnie, a zatem – lokale komunalne i socjalne, gdzie normą jest piec na węgiel, zaczadzenia i wspólna toaleta na klatce. O tym nie przeczytamy w magazynie sponsorowanym przez producentów betonu i stolarki aluminiowej. Gdy ktoś jednak jakimś cudem postawi elegancki dom dla bezdomnych, usłyszymy od znawców, że dostał nagrodę tylko dlatego, że powstał, a nie dlatego, że jest dobry.

Architekt jest metką, złotą naklejką z napisem „jakość”. W skrócie – architekt jest nieistotnym z punktu widzenia odbiorcy czynnikiem podwyższającym cenę sprzedaży mieszkania. Nazwisko architekta opowiadającego w codziennej gazecie o zaletach nowego osiedla podnosi prestiż i być może otwiera niektóre drzwi w gabinetach administracji architektoniczno-budowlanej. Pozwala to zatem uciszyć część środowiska zawodowego, jak i grupy mieszkańców protestujących przed nową inwestycją w parku albo w jakimś innym wyjątkowo wartościowym sąsiedztwie. Może i wytniemy kawał lasu pod budowę bloku, ale przecież zaprojektował go Pan Architekt, którego wszyscy szanują i który ciągle zdobywa jakieś nagrody. Apartamentowiec będzie więc wspaniały i wszyscy będą wam go zazdrościć. Oto fastfoodowa sieciówka sprzedająca hamburgery przy drodze przykleja na tekturowym pudełku twarz Makłowicza i mówi nam: To jest produkt premium, on jest lepszy, on jest zdrowy, jak cebula od polskiego rolnika i pyszny jak pierogi u babci.

Ale apogeum tego szaleństwa jest dopiero przed nami. Jest kwiecień 2021 roku: architektka i badaczka architektury mieszkaniowej Agata Twardoch porównuje betonowy rynek w Kutnie do placu przy Centrum Dialogu Przełomy. Dyskusja zalewa jej walla, a biorą w niej udział największe autorytety polskiej architektury. Studenci czytają to z wypiekami na twarzy, zamiast słuchać wykładów on-line. Ktoś to powinien opublikować w grubej oprawie jako pamiątkę dla przyszłych pokoleń. Niedługo później Robert Konieczny, członek Paryskiej Akademii, autor wielu wybitnych budynków-steków, na wycieczce rowerowej trafia na osiedle w środku lasu i ze zdumieniem spostrzega, że pod budowę drogi wycięto setki drzew. Dzieli się tym spostrzeżeniem na swoim wallu. I co? Osiedle jest nominowane do Nagrody Miesa van der Rohe, a zatem mogłoby powstać choćby w środku puszczy – takie jest wybitne. Deweloper wzywa do usunięcia szkodliwej wypowiedzi, bo może negatywnie wpłynąć na sprzedaż mieszkań, bez dostępu do szkoły i komunikacji publicznej. Zaraz zaraz... Nie – mieszkania sprzedały się na pniu. Było pięciu chętnych na każde. Czyli chodzi tylko o to, by ktoś nie pobrudził nam metki. W międzyczasie Nagrodę Pritzkera otrzymują architekci, którzy potrafią powiedzieć inwestorowi, że inwestycja jest niepotrzebna i, że jej nie zaprojektują. Bo „lepsze” jest zawsze wrogiem „dobrego”. Ale to się nam już nie mieści w głowach. Magda Gessler przeszła na weganizm. Robert Makłowicz odmówił gulaszu. Pinky i Mózg otwierają klatkę i, zamiast opanować świat, idą poleżeć na kwietnej łące. Aleksander Krajewski

Biogram

Aleksander Krajewski, architekt IARP, pełnomocnik SARP Katowice ds. współpracy z organizacjami pozarządowymi, realizujący procesy partycypacyjne przy organizacji konkursów architektonicznych i inwestycji publicznych. Fundator i członek zarządu fundacji Napraw Sobie Miasto, z którą realizuje projekty z zakresu edukacji architektonicznej, partycypacji i promocji zrównoważonego rozwoju w miastach. Architekt prowadzący w pracowni BLOMM, zaangażowany w procesy rewitalizacyjne, reaktywację pustostanów i minimalizowanie wpływu budownictwa na środowisko.