Rozmowa z Pawłem W. Gralińskim, autorem pawilonu Desy Unicum

i

Autor: Marcin Czechowicz

Rozmowa z Pawłem W. Gralińskim, autorem pawilonu Desy Unicum

2018-06-29 14:16

Rola architekta to nie tylko zarządzanie przestrzenią, ale także przyszłością ludzi, społeczeństw i globu. Tworzenie wartości i znaczeń – o emigracji, wyzwaniach, jakie stoją przed architektami i pasji projektowania z Pawłem W. Gralińskim rozmawia Maja Mozga-Górecka.

Jak położenie budynku Desy przy zabytkowym parku Ujazdowskim w Warszawie wpłynęło na projekt?

Miejsca o takim znaczeniu wywołują proceduralny paraliż. Dwa lata zajęło mi uzyskanie pozwolenia na budowę, a do ostatnich uzgodnień trzykrotnie zmienił się stołeczny konserwator. Jeśli weźmiemy pod uwagę decyzję o warunkach zabudowy narzucającą wysokość do 5 m oraz formę pagórka, to, nieskromnie mówiąc, udało mi się osiągnąć, mistrzostwo świata. W decyzji nie sprecyzowano czy pagórek ma być z każdej strony. A ja nie bałem się pozytywnie zinterpretować tego niedopowiedzenia i dałem konserwatorowi możliwość ustosunkowania się do mojego projektu bez popadania w konflikt z decyzją. Odnoszę się z respektem do zadań i odpowiedzialności, jaką ma ten urząd i w całym nieszczęściu, jakim był pagórek w decyzji o warunkach, szczęściem było, że to konserwator właśnie pełnił funkcję nadrzędnego organu uzgadniającego

Budynek jest przeszklony z trzech stron, ale w środku widoki giną za przepierzeniami koniecznymi do eksponowania prac.

Potencjał budynku nie jest wykorzystany, ale myślę, że to się zmieni. Nie miałem wpływu na formę i sposób ustawienia przepierzeń. Dla mojej wizji komunikacja z parkiem była kluczowa. Swoją formą budynek Desy uspokaja wibracje otoczenia. Nieprzypadkowo stoi pod skosem względem ulicy, a ściany fosy są rozchylone ku górze. Każdy fragment i podprzestrzeń ma tu swoją odrębność, ale każdy współtworzy harmonijną całość z otoczeniem. Ma indywidualny wyraz, ale nie dominuje, nie stara się zawłaszczyć okolicy.

Zaczynał Pan karierę w latach 80. w Oslo. Jak to ukształtowało Pana podejście do projektowania?

To bardzo piękny etap mojego życia. Najpierw odmówiono mi paszportu, ale gdy go dostałem, wyjechałem w ciągu 12 godzin. I zostałem na kilkanaście lat. Wcale nie chciałem emigrować. Jedyne co miałem to żaglówka, którą pływałem po fiordzie Oslo. Norwegia to wspaniała przestrzeń, góry, woda, przyroda, ale też skandynawska racjonalność, ogromna kultura detalu, znakomite wzornictwo. Robiłem w tym okresie różne rzeczy: biurowce, centra handlowe, mieszkaniówkę, także strychy. Zostałem specjalistą od centrów handlowych i to mnie w 1996 roku przywiodło do Polski. Norwegowie spytali, czy spojrzę na polski projekt, który nazwałem Sadyba Best Mall. Otrzymał światową nagrodę ICSC w 2002 roku.

Jak dużo trawertynu poszło na elewację w zaprojektowanym przez Pana apartamentowcu przy ul. Huculskiej w Warszawie?

Ok. 2000 m2. Żadna rozeta nie jest taka sama, każdą zaprojektowałem indywidualnie. Mają formy trójwymiarowych gwiazd i dałem budynkowi własną domenę: „dom pod gwiazdami”. Jak każdy mój projekt ten też powstał z wielkiej pasji i zaangażowania. Ale jest to też doświadczenie trudnej współpracy z deweloperem, który naruszył integralność projektu realizując wnętrza przestrzeni wspólnych budynku niezgodnie z moim spójnym projektem.

Czy do mieszkań po wschodniej stronie „domu pod gwiazdami”, vis-a-vis 10 piętrowego bloku, wpada światło dzienne?

Gdyby do mieszkań nie wpadało światło słoneczne, budynek nie zostałby zatwierdzony. Zrobiliśmy całą masę analiz uwzględniających nasłonecznienie zarówno w zaprojektowanych mieszkaniach, jak odnośnie ochrony mieszkań położonych w pobliżu. Forma budynku, poza tym, że wzięła się z mojej wizji, jest wypadkową m.in. nasłonecznienia. Ta realizacja mimo całkowicie oryginalnego detalu koresponduje z duchem dwudziestolecia międzywojennego, czyli zabudową charakterystyczną dla Dolnego Mokotowa. Budynek jest przykładem rzadkiej ciągłości w rozumieniu przestrzeni, formy i detalu, ale potraktowanej bez dosłowności. Chodzi o klimat, radiację. Proszę spojrzeć na detale, na piękne, głębokie balkony. Jakość życia to piękno detalu i harmonia formy. W chaosie bodźców dzisiejszego świata jakże nam tego brak.

Buduje Pan w krajach rozwijających się?

Nie mogę dziś mówić o szczegółach, ale to projekty, które będą wyrazem mojego zaangażowania, mojej pasji, jaką są kraje dotknięte w przeszłości kolonializmem. Biały człowiek ma wobec nich do spłacenia ogromny dług i to dług, który jeszcze nie został zrozumiany. Ludzie tam żyją w nędzy, ale każdego dnia widzą w Internecie, jak żyją inni. To potencjalne źródło ogromnych napięć, problem w skali światowej. Rola architekta to nie tylko zarządzanie przestrzenią, ale także przyszłością ludzi, społeczeństw i globu. Tworzenie wartości i znaczeń. Jak w Desie czy w Centrum Nowych Technologi UW. Gdy jeszcze jako emigrant otwierałem pierwsze w Polsce kino IMAX, to zmieniałem rzeczywistość i zmieniłem ją w dużym stopniu w skali całego kraju. Moja praca wpływa na rozwój społeczeństwa i moją pasją jest, by tak było zawsze. Architekci mają olbrzymią rolę do spełnienia, a trudności w tym zawodzie biorą się stąd, że jest on niedoceniany i krępowany ograniczeniami tworzonymi przez ludzi, którzy nie mają o nim pojęcia.