Shigeru Ban i architektura dla uchodźców to tytuł konferencji, w której wziąłeś udział pod koniec września w warszawskim oddziale SARP. Chciałabym o tym porozmawiać, ale interesuje mnie też Twoje spojrzenie na problem architektury zrównoważonej.
Nie lubię mówić o architekturze zrównoważonej, bo nie do końca rozumiem, co to miałoby być. Ludzie mówią o niej ale nie wiedzą i nie rozumieją, choćby w przybliżeniu, co to oznacza. Ten termin jest w tej chwili używany komercyjnie i nie odnosi się już chyba do niczego. Ja sam zacząłem używać materiałów z recyklingu z zupełnie innych powodów.
Rozumiem, sądzę jednak, że kryzys klimatyczny może mieć wpływ na architekturę przyszłości także dlatego, że będzie się wiązał z migracjami i ludzie będą potrzebowali tymczasowych schronień.
Zauważ, że dużo moich tymczasowych obiektów okazało się strukturą stałą. Trzeba by się zatem zastanowić, co oznacza „tymczasowy”, a co „stały”. W wielkich miastach wiele komercyjnych budynków, wzniesionych z betonu, ma charakter tymczasowy. Jeśli wszystko jest tworzone z myślą o zysku, to jasne, że beton też może się okazać tymczasowy. Musimy zatem wyjaśnić, co jest tylko tymczasowe, a co może być trwałe. W Indiach zbudowaliśmy domy z papieru i mimo że nie były już potrzebne ofiarom trzęsienia, bo ich mieszkania zostały odbudowane, są nadal wykorzystywane. Teraz mieści się w nich szpital. Funkcja budynków się zmieniła, ale one nadal stoją. Wiele moich obiektów z papieru może stać tak długo, jak długo ludzie będą je lubić.

i
To oznacza, że technologie i rozwiązania, które opracowałeś, mogą być również stosowane w regularnym budownictwie?
Tak. Na przykład mieszkania, które zbudowałem po ostatnim wielkim trzęsieniu ziemi w Japonii w 2011 roku, dalej są użytkowane. Okazały się bardzo komfortowe, więc ludzie zdecydowali, że chcą w nich zostać na stałe. Co w takim razie decyduje o tym, że budynek jest trwały? Nawet kiedy projektuję domy tymczasowe, chcę żeby były piękne i wygodne. W ten sposób sprawiam, że ludzie je lubią i chcą w nich pozostać. Czasami użytkownicy sami je udoskonalają, aby mogły im służyć przez dłuższy czas.
Czyli uważasz, że piękno jest istotnym czynnikiem?
Jest bardzo ważne! Komfort użytkownika również jest istotny, nawet jeśli są to schronienia tymczasowe. Nie ma tu żadnej różnicy. W przypadku architektury dla uchodźców zwykle ograniczeniem jest budżet, co jednak nie oznacza, że nie muszę się starać, aby to, co zaproponuję, było piękne. Ma być piękne, ale też wystarczająco solidne, aby spełnić wymagania dotyczące obiektów budowlanych.
A dlaczego wybierasz takie materiały, jak drewno i papier?
Wybieram to, co jest dostępne lokalnie. Papier jest używany wszędzie na świecie. Kiedy pracowałem w Ruandzie, znalazłem w Kigali, stolicy kraju, papierowe tuby. Jak dotąd, nigdzie nie natrafiłem na problem z ich dostępnością.

i
A jakie jest oryginalne zastosowanie tub, których używasz do wnoszenia konstrukcji?
Jest ono różne. Tuby o niewielkich średnicach są używane przez firmy przemysłu tekstylnego. Służą do nawijania tkaniny na czas transportu. Te większe są produkowane jako szalunki do wylewania okrągłych słupów – jako formy do betonu. Ja robię z nich inny użytek.
Kiedy dobierasz materiały, to zwykle starasz się, aby były one naturalne? Lubisz takie materiały?
To nie ma dla mnie znaczenia. Ważne, aby były dostępne na miejscu. W Turcji do zrobienia fundamentów domu użyłem skrzynek po piwie. Nie chciałem ich odlewać z betonu. Taki sam dom zbudowałem w Indiach, ale tam nikt piwa nie pije. Fundamenty zostały więc wykonane z błota i gruzu, bo to tradycyjna lokalna technologia.
A jak zaczęło się Twoje budowanie dla ofiar katastrof?
Po 10 latach pracy jako architekt poczułem się znużony. Byłem rozczarowany moim zawodem. Zwykle projektujemy dla ludzi uprzywilejowanych, którzy mają władzę i pieniądze. Ponieważ władza i pieniądze nie mają fizycznej formy, to wynajmują nas – architektów, żebyśmy postawili im pomnik, by ich władza i pieniądze stały się widoczne dla innych. Chciałem, żeby moje umiejętności i doświadczenie mogły służyć nie tylko do takich celów. Po przeżyciu klęski żywiołowej, takiej jak trzęsienie ziemi, wielu ludzi cierpi z powodu złych warunków mieszkaniowych w obozach tymczasowych. Pomyślałem, że odpowiedzialność architekta polega również na tym, aby poprawić te warunki. To dlatego w 1994 roku zacząłem pracować w strefach dotkniętych klęskami żywiołowymi.

i
Jaki po tej zmianie był Twój pierwszy projekt?
To był projekt w Ruandzie. ONZ stworzył tam tymczasowy obóz dla uchodźców, ale panowały w nim naprawdę złe warunki. Pojechałem do Genewy, żeby się spotkać z Wysokim Komisarzem ds. Uchodźców i przedstawić mu swoje propozycje. Głównym problemem była dostępność materiałów budowlanych. Żeby pozyskać drewno do konstrukcji, trzeba by wyciąć mnóstwo miejscowych drzew. Oczywiście, zawsze można było użyć rur aluminiowych, ale to rozwiązanie generowało ogromne koszty. Zaproponowałem więc, żeby do konstrukcji wykorzystać papierowe tuby i plastikowe skrzynki po piwie. Zostałem w Rwandzie zatrudniony jako konsultant. Rok później, w 1995 roku, było wielkie trzęsienie ziemi w Kobe. Powstawał tam obóz tymczasowy, w którym razem ze studentami zbudowałem domy także z papierowych tub i plastikowych skrzynek. Z tych samych materiałów postawiliśmy kościół. Przetrwał on przez 10 lat i stał się czymś w rodzaju symbolu miasta. Potem na jego miejscu powstał już docelowy kościół według mojego projektu. Ale tamtego budynku nie zniszczono. Po demontażu został przewieziony na Tajwan – również dotknięty trzęsieniem ziemi – i zmontowany ponownie, jako dar. Do dziś służy jako normalny kościół i centrum spotkań lokalnej społeczności. A minęło 27 lat od jego powstania!
Jak sobie radzisz z przepisami budowlanymi w przypadku konstrukcji z papieru i innych innowacyjnych rozwiązań?
Zdobyłem już pozwolenie na stosowanie konstrukcji z papieru na terenie Japonii. Za pomocą testów dowiodłem, że są one wystarczająco wytrzymałe i bezpieczne. W sytuacjach kryzysowych na świecie muszę sobie radzić bez oficjalnych zezwoleń. Jednak w każdym przypadku pracuję z miejscowymi inżynierami, aby znaleźć przekonujące argumenty, że budynek jest bezpieczny i spełnia obowiązujące normy. Bezpieczeństwo w architekturze jest najważniejsze.
Słyszałam, że w Polsce natrafiliście na trudności...
Budowałem przegrody z papieru na całym świecie, ale Polska jest jedynym krajem, w którym spotkałem się z odmową. Próbowaliśmy spotykać się z urzędnikami i przekonywać ich, zwłaszcza że sytuacja jest kryzysowa. Pokazywaliśmy dokumenty, wyniki testów, które mogłyby ich przekonać… Bez efektu! W końcu dostaliśmy jedynie wytyczne, co do maksymalnej wielkości konstrukcji.Byłem bardzo zaskoczony, zazwyczaj nie mam takich problemów. Budowałem z papieru w wielu krajach, włączając w to Włochy, Francję, Niemcy. Spodziewałem się, że to w Niemczech będzie najtrudniej! (śmiech). Każdy kraj ma swoje regulacje i musimy je respektować. Zazwyczaj przepisy nie są już tak restrykcyjne w stosunku do mebli, ponieważ nie montuje się ich na stałe. Nasze papierowe przegrody są mobilne, niezwiązane trwale z podłożem, więc normalnie są traktowane jak rodzaj mebla. W ten sposób udało nam się jakoś wybrnąć z całej sytuacji.

i
Chciałabym Cię jeszcze dopytać o możliwość demontażu i przenoszenia całych budynków w inne miejsce. Dlaczego projektujesz w ten sposób?
Zacznę od tego, że architekci bardzo często ulegają obowiązującym modom. Tak było dawno temu, choćby w czasach renesansu, i tak samo jest teraz – przykładem postmodernizm we współczesnej architekturze. Znam niewielu architektów, którzy oparli się modzie, takich jak Buckminster Fuller w Stanach Zjednoczonych albo Frei Otto w Niemczech. Szanuję ich. Chciałem wypracować swój własny system konstrukcyjny, ponieważ niespecjalnie interesuje mnie moda i obowiązujący styl. Wiedziałem, że – logicznie rozumując – wytrzymałość konstrukcji nie ma nic wspólnego z wytrzymałością materiału. Beton jest bardzo mocny, ale łatwo ulega uszkodzeniom podczas trzęsienia ziemi. Budynki zbudowane z drewna znacznie lepiej sobie radzą w podobnej sytuacji. Wszystko zależy od tego, jak zaprojektujesz swoją konstrukcję. Wytrzymałość materiału nie ma tu nic do rzeczy. Pomimo że papierowa tuba wydaje się dużo słabsza od drewna to odpowiednio użyta może być bardzo dobrym materiałem. Dlatego zacząłem testować różne materiały i mogłem udowodnić urzędnikom, że spełniają one wymagania ustawowe. Stąd właśnie wzięło się moje dążenie do stworzenia własnego systemu budowania.
A dlaczego papier?
To wcale nie musi być papier. Po prostu papierowe tuby zalegały u mnie w biurze i chciałem je jakoś wykorzystać, a wyglądały na dobry materiał. Teraz papier do faksu jest w arkuszach, ale wcześnie był w rolkach. Kiedy się kończył, zostawała kartonowa tuba. Przygotowując wystawę poświęconą Alvarovi Aalto, zastanawiałem się, czym mógłbym zastąpić drewno i doszedłem do wniosku, że świetnie nadadzą się do tego właśnie tuby z papieru.
Praca z tym materiałem i budowanie w ten sposób coraz większych budynków zaczęła się więc od wystawy Alvara Aalto?
Tak. Od obiektów tymczasowych do stałych.

i
tego, że nie chciałeś wyrzucać czegoś, co wydawało się zdatne do ponownego użycia?
Można tak powiedzieć. Nie lubię marnować materiału. Pamiętam, jak udzielałem wywiadu dziennikarzowi New York Timesa, który dopytywał mnie o architekturę przyjazną dla środowiska. Po wysłuchaniu mojej historii, nazwał mnie w tytule ambientalistą z przypadku (accidental environmentalist), ponieważ cały ten ruch narodził się później.
Jasne, ale z drugiej strony materiały z recyklingu lub rozbiórek są tak inspirujące...
Jak już mówiłem, mnie interesują przede wszystkim materiały, które są dostępne na miejscu, nawet jeśli nie są one naturalne. Na przykład mój nowy system opiera się na rdzeniu z pianki i z włókna szklanego od zewnątrz. Nie są to materiały naturalne, ale są dostępne w różnych miejscach i to się dla mnie liczy. Ważne jest też, aby osoby niewykwalifikowane były w stanie z nich budować. Zawsze buduję ze studentami obiekty, które mogą być trwałe, przy użyciu lokalnych materiałów i z ludźmi bez fachowej wiedzy budowlanej.
Wrócę jeszcze do możliwości demontażu budynków. Chciałabym zapytać o drewniany biurowiec Tamedia w Zurychu. Jest pozbawiony stałych połączeń – stalowych lub klejonych. Jaki jest tego powód?
Drewno jest teraz modne. Nie znając jego natury, architekci lub inżynierowie projektując budynki łączą elementy drewniane za pomocą kleju lub stali. To takie łatwe! To po prostu kwestia zamiany materiału ze stali na drewno. Budynek może być drewniany, ale system konstrukcyjny został zapożyczony z konstrukcji stalowych. Elementy stalowe zastępuje się drewnianymi, ponieważ taka panuje moda. Moim celem było zaprojektowanie budynku drewnianego w taki sposób, żeby mógł być on wykonany tylko w tym materiale, a nie przez bezrefleksyjną podmianę konstrukcji.
Taki budynek mógłby być łatwy do zdemontowania i przeniesienia w inne miejsce.
Zgadza się, ale nie był w ten sposób pomyślany. Chodziło po prostu o uniknięcie stałych połączeń, o zastanowienie się, co mogę zrobić z drewna, nie imitując konstrukcji stalowej.
Ma to coś wspólnego z japońską tradycją? Albo szerzej – z tradycją?
W wielu krajach drewno jest materiałem podstawowym, znanym od bardzo dawna. Kiedyś nie było stali i trzeba było sobie radzić bez niej. Teraz łatwiej jest użyć stali, niż przemyśleć na nowo cały system.
Zatem Twoje projektowanie z użyciem drewna nie ma nic wspólnego z japońską architekturą?
Nie sądzę. Przede wszystkim dlatego, że nie studiowałem w Japonii. Być może w jakiś naturalny sposób coś zaabsorbowałem, ale na pewno nieświadomie. Wiele osób myśli, że używam papieru do konstrukcji, ponieważ jestem Japończykiem. Ale w Japonii papier nigdy nie był używany w ten sposób, a tylko jako ekran. To nie ma nic wspólnego z japońską kulturą.
Wspomniałeś wystawę Alvara Aalto. Czy jego architektura jest dla Ciebie ważna?
Kiedy studiowałem w Cooper Union w USA, widoczny był tam silny wpływ Le Corbusiera i Miesa van der Rohe, tzw. stylu międzynarodowego. Znaczniej mniej przejmowano się Frankiem Lloydem Wrightem. Oczywiście, kojarzyłem Alvara Aalto, ale zupełnie nie rozumiałem fenomenu jego sławy. To się zmieniło dopiero po moim pierwszym pobycie w Finlandii. Byłem zaskoczony, jak ważny jest kontekst w jego budynkach. Podobnie zresztą, jak w przypadku Franka Lloyda Wrighta – że coś po prostu musi być tam, w tym określonym miejscu. Dla mnie jest to jeden z najważniejszych aspektów projektowania. Jako student byłem pod dużym wpływem Le Corbusiera i Miesa van der Rohe, ale kiedy zobaczyłem prace Alvara Aalto byłem po prostu zszokowany! Postanowiłem wtedy, że muszę zorganizować jego wystawę.

i
Czyli to relacja z otoczeniem jest dla Twojej architektury najważniejsza?
To zależy od projektu. Czasem mam jakiś szczególny pomysł lub system budowy, który chcę zrealizować. Gdy widzę, że w danym miejscu kontekst nie ma istotnego znaczenia, to mogę go użyć. Na przykład tzw. Furniture House składa się głównie z mebli. Nie ma w nim ścian konstrukcyjnych ani słupów. Konstrukcję domu tworzą półki na książki i szafy. Dostarczyliśmy model i całość została wykonana w fabryce. Na to został nałożony dach. Nie potrzebujemy stolarza, żeby zrobić meble, bo wszystko jest gotowe. To niedrogi system mieszkaniowy, który opracowałem, i nie ma on nic wspólnego z kontekstem. Oczywiście, umiejscowienie okna z danej strony zależy od widoku, ale kontekst nie był czynnikiem uwzględnianym przy projektowaniu. Ważny był pomysł na opracowanie konkretnego systemu konstrukcyjnego.
A czym dla Ciebie jest kontekst?
Na przykład koncepcja Centrum Pompidou w Metz bardzo mocno wynika z kontekstu. Chciałem połączyć to muzeum z miastem, użyłem więc okien, aby kadrować widok w określony sposób. Budynek zasadniczo składa się z podłużnych galerii spiętrzonych jedna na drugiej. Każda z nich jest zamknięta oknem widokowym. Pierwsza tuba otwiera się na katedrę i to okno chwyta ją w kadrze. Druga z galerii oferuje widok na dworzec kolejowy. Metz znajduje się na wschodzie Francji i jest tam sporo historycznej architektury powstałej, gdy miasto było pod kontrolą Niemiec, w tym właśnie ten dworzec. To ważna część jego historii i dlatego druga tuba jest skierowana w tę stronę. Projekt uwzględnia więc to konkretne miejsce i ten kontekst. W przypadku innych obiektów, takich jak Villa Vista – dom, który projektowałem na Sri Lance, kontekstualność to użycie lokalnych materiałów oraz charakterystycznych dla tego miejsca technik rzemiosła.
Często pracujesz ze studentami. Jakie są najważniejsze wartości, które chcesz im pokazać?
Zabieram ich do obszarów dotkniętych klęskami żywiołowymi i oni uczestniczą w budowie. Tak ich uczę – przez doświadczanie. Teraz studenci projektują raczej przy komputerze, ja jednak uważam, że praca wykonana własnymi rękami jest bardzo ważna. Trzeba być na miejscu, aby zrozumieć kontekst i historię.
Uważasz, że ważne jest nauczenie się miejsca, zrozumienie go?
Tak, ale istotne jest też to, żeby zrobić coś samodzielnie. Zdarza się, że studenci spędzają cały dzień przed komputerem i potem drukują model na drukarce 3D. To okropny sposób uczenia się. Moi studenci nie mogą używać drukarek 3D do wykonywania modeli. Komputer to coś, co również wymaga zrozumienia, jak go używać. W innym wypadku technologia nie sprawi, że architektura coś zyska. Sto czy trzysta lat temu projektowano lepiej. Architektura to bardzo niezwykła dziedzina i użycie zaawansowanej technologii nie czyni jej z założenia lepszą. Jeśli chcesz coś zrobić lepiej, to musisz spędzić więcej czasu na projektowaniu i na wykonaniu budynku. Używamy technologii, żeby zaoszczędzić energię, a także czas, ale to nie oznacza, że tworzymy w ten sposób dobrą architekturę.

i
Chodzi o to, żeby studenci zrozumieli, jak w rzeczywistości budynek jest wykonywany?
Też, ale przede wszystkim dowiadują się, jak bardzo ludzie są szczęśliwi, kiedy da im się coś tak podstawowego, jak schronienie.
Co się zmieniło w architekturze od czasu, kiedy zacząłeś pracować jako architekt lub nawet wcześniej, kiedy byłeś studentem?
Kiedy studiowałem architekturę, nie było jeszcze zainteresowania pracą dla społeczności. Każdy chciał zostać stararchitektem. Po dziesięciu latach pracy na rzecz ludzi bogatych byłem bardzo rozczarowany. Nie jestem pewien, czy to odpowiedź na Twoje pytanie, ale kiedy pojechałem po trzęsieniu ziemi w 1995 roku do Kobe, nie było tam architektów. Jednak po następnym wielkim trzęsieniu ziemi – w północnej Japonii w 2011 roku – sytuacja się zmieniła. Spotkałem wtedy wielu architektów, którzy zaangażowali się w budowę domów tymczasowych. Podobnie studenci i młodzi projektanci. Zainteresowanie pracą dla społeczności w miejscach dotkniętych kryzysem jest teraz o wiele większe niż kiedyś. Jestem więc pozytywnie nastawiony do tych zmian w mentalności młodych ludzi, którzy rozumieją, co jest potrzebne. To wielka, radykalna zmiana, jestem tego pewien.
Jaka jest jej przyczyna?
Myślę, że zagrożenie dla środowiska to jedno. Nie lubię wyrażenia „projektowanie zrównoważone” (sustainability issue), ale problemy ze środowiskiem są oczywiste. Także to, że sytuacja globalna utraciła równowagę, do której byliśmy przyzwyczajeni. Każdy, kto pracuje w przemyśle, już wie, że łańcuchy dostaw się zmieniły i nie możemy na przykład dłużej polegać na Chinach.
Co, według Ciebie, możemy zrobić w kwestii środowiska?
Być może istnieje inne rozwiązanie niż tworzenie wysoko izolowanych budynków. Jeśli chodzi o współczynnik przenikania ciepła, to obecnie regulacje są bardzo rygorystyczne. Uważam, że to marnotrawstwo. Projektujemy biura, które mają być klimatyzowane przez całe lato, a przecież latem często nikogo tam nie ma! Japoński styl życia jest – muszę to powiedzieć – bardzo przyjazny dla środowiska. Nie ogrzewamy całego domu, a określone jego strefy. Wkładamy cieplejsze ubranie, a źródło ciepła uruchamiamy tylko wtedy, kiedy jesteśmy w domu. Moje mieszkanie w Paryżu jest ogrzewane cały czas, nawet gdy mnie w nim nie ma. To marnowanie energii!
Jak myślisz, jak zmieni się nasz zawód w przyszłości?
Myślę, że istota naszej profesji nie ulegnie zmianie. Jak już mówiłem, rozwój technologii nie czyni architektury lepszą. Wygoda użytkownika nie jest czymś, co jest uzależnione od technologii. Możesz mieć w domu robota albo inne technologiczne nowinki, ale nie oznacza to wcale wygody. Komfort życia to na przykład naturalna wentylacja czy światło słoneczne i cień. To są czynniki, które przesądzają o komforcie. Nie jest nim posiadanie wielkiego telewizora lub automatycznego systemu sterowania oświetleniem. Te rzeczy nie czynią życia bogatszym. Nawet jeśli dzięki technologii możemy uzyskać jakiś niezwykły kształt, to jest on tylko niezwykły, a nie unikalny. Za tym słowem kryje się coś bardziej filozoficznego. Nawet po dwudziestu czy trzydziestu latach unikalna forma będzie nadal budziła podziw, podczas gdy niezwykłe rzeczy szybko się nudzą. W Japonii koncerny samochodowe co roku wypuszczają nowe modele. Zwykle na początku wydają mi się interesujące, ale po chwili powszednieją, bo w gruncie rzeczy są tylko kwestią mody. Tymczasem włoskie klasyki lub porche przetrwały próbę czasu, ponieważ unikalny design jest uniwersalny. A niezwykłe formy, które wynikają z mody, szybko się nudzą. Wiele współczesnych budynków ma niesamowite kształty i jest to takie nudne!

i
Czyli uważasz, że są pewne jakości, które są niezmienne, i architekci pracowali nad nimi od zarania dziejów?
Dokładnie. Taką wartością jest na przykład poczucie komfortu. To dlatego maszyny budowlane, technologia, niezwykłe kształty albo lepsza klimatyzacja nic w tej kwestii nie zmienią.
Zatem wynika to z ludzkich potrzeb, które są stałe, i żeby je zaspokoić, potrzebujemy prostych rozwiązań?
W wielu hotelach nie można nawet otworzyć okna, co jest bardzo niekomfortowe. Po prostu tak jest łatwiej, może bezpieczniej, ale na pewno nie wygodniej. Lśniące ściany kurtynowe z kolei są pochodną projektowania od zewnątrz, nie wynikają z potrzeby zapewnienia komfortu poszczególnych pomieszczeń wewnątrz budynku.
To prawda, chociaż dzięki dostępnym badaniom rozumiemy już, co jest nam potrzebne do utrzymania dobrostanu. Czy Ty, kiedy projektujesz, myślisz o związku z naturą?
Wierzę w przestrzenie pomiędzy (in-between spaces). Pomiędzy wnętrzem i zewnętrzem. To najbardziej komfortowa przestrzeń dla każdego, niezależnie od tradycji czy kultury. W Japonii mamy drzwi przesuwne, które tworzą korytarze, przejścia między ogrodem i wnętrzem domu. W Europie, na przykład w Paryżu, nawet zimą wszyscy wolą napić się kawy na zewnątrz, pod zadaszeniem. To przestrzeń pomiędzy, którą człowiek odbiera jako najbardziej komfortową. Właśnie dlatego tak bardzo lubię ją kreować. Wyzwaniem pozostaje zaprojektowanie budynku na wzór organizmu człowieka, żeby się dostosowywał do warunków tak, jak my to robimy, kiedy zakładamy lub zdejmujemy ubrania zależnie od pogody. Moim marzeniem jest dom, który będzie zmieniał swój outfit w zależności od pory roku.
Brzmi intrygująco! Bardzo dziękuję za tę rozmowę.

i

i

i

i

i

i

i

i

i

i

i

i

i