W roku 2021 redakcja „Architektury-murator” organizuje cykl dyskusji z wiodącymi polskimi architektami o tym, co w architekturze najcenniejsze. Spotkania, prowadzone przez uznane autorytety – kuratorów, dziennikarzy, aktywistów – ukazują wyzwania współczesnej architektury na tle ostatnich kilkudziesięciu lat. Trzecia dyskusja cyklu Wartości w architekturze, zatytułowana Przestrzeń publiczna, odbyła się 10 czerwca w siedzibie redakcji „Architektury-murator”.
Ze względu na obostrzenia związane z pandemią była zamknięta dla publiczności i transmitowana online. Do udziału w spotkaniu, które moderował Marcin Szczelina, krytyk i kurator architektury, zaprosiliśmy: Agnieszkę Labus – architektkę i urbanistkę, prezeskę Fundacji Laboratorium Architektury 60+, adiunkt na WAPŚ, Ewę Kuryłowicz – generalną projektant i wiceprezes Kuryłowicz & Associates, profesor Zakładu Projektowania i Teorii Architektury na WAPW i Łukasza Pancewicza – urbanistę, nauczyciela akademickiego na WAPG, współzałożyciela biura A2P2.
W drugiej części do wydarzenia dołączyli goście specjalni: Jerzy Wróbel (Dolnośląska Izba Architektów), Julia Niemczyk (architektka, Toya Design) oraz Weronika Konior (fotoedytor, zastępczyni Redaktor Naczelnej „A-m”).
Marcin Szczelina rozpoczął dyskusję od próby określenia pojęcia przestrzeń publiczna. Poprosił też rozmówców o przykłady takich dobrze działających miejsc.
Agnieszka Labus, jako mieszanka Śląska, przedstawiła zagospodarowanie terenów nad Jeziorem Paprocańskim w Tychach oraz park wodny w Jaworznie – realizacje biura RS+ Robert Skitek, a także Strefę Aktywności w Chorzowie projektu SLAS architekci (nominowaną do nagrody Miesa van der Rohe). Łukasz Pancewicz przywołał przestrzenie sąsiedzkie gdańskiego Dolnego Wrzeszcza: plac Biskupa O’Rourke i plac przy ul. Baczyńskiego. Wybór Ewy Kuryłowicz padł na Łazienki Królewskie w Warszawie. Jeśli zebralibyśmy wszystkie cechy dobrze działającej przestrzeni, to właściwie mamy gotowy przepis, jakich błędów nie popełniać. Ale z drugiej strony, kiedy oglądamy polskie miasta, pojawia się wiele refleksji. Szczególnie ostatnio dochodzi do dużej dyskusji na temat przestrzeni publicznej, głównie w kontekście wybetonowanych rynków. Co zrobić, aby uniknąć podobnych sytuacji, jak ta, która miała ostatnio miejsce w Kutnie? – zastanawiał się Marcin Szczelina, odnosząc się do niedawnej gorącej dyskusji w social mediach na temat nowego zagospodarowania rynku w tym mieście.
Przede wszystkim musimy próbować dobrze diagnozować nasze przestrzenie. Powinniśmy mieć wiedzę na ich temat, musimy wiedzieć, co posiadamy i jakie związane z nimi problemy występują w skali miasta. To kwestia pewnych audytów. Zajmując się obszarem dostępności przestrzeni publicznych, uważam, że ten ich element jest niezwykle istotny – zauważyła Agnieszka Labus. Diagnoza jest istotna, ponieważ wskaże, jaką funkcję dobrać dla danej przestrzeni. Nie wszystkie place i inne miejsca w mieście muszą być zazielenione. Analizując otoczenie, możemy zadecydować, czego w nim brakuje. Diagnoza będzie możliwa tylko wtedy, kiedy zarówno władze miasta, jak i mieszkańcy, chociażby przy udziale partycypacji społecznej, spróbują wypracować odpowiednie rozwiązanie, szyte na miarę konkretnego miejsca – kontynuowała prezeska fundacji LAB 60+. Władze Kutna bardzo odpowiedzialnie podeszły do tematu. Czyli zorganizowały konkurs, żeby demokratycznie wybrać projekt. Może mamy kryzys podobnego systemowego podejścia do kreowania takich przestrzeni, może jednak konkurs nie jest dobrą odpowiedzią? – pytał Marcin Szczelina.
Konkurs to nie jedyna odpowiedź – skomentował Łukasz Pancewicz i zgodził się z Agnieszką Labus odnośnie do diagnozy. Ważna jest dobra diagnoza i dobre rozpoznanie zarówno potrzeb, jak i kontekstu. Kiedy my zabieramy się za tego typu działania, wykonujemy wiele analiz, prowadzimy obserwacje, współpracujemy z socjologami, odbywamy rozmowy z różnymi użytkownikami przestrzeni, które pozwalają nam zbudować bazę projektową. Nie tylko osoby, które są przy stole projektowym, podejmują decyzje. Prezentujemy również milczącą większość, a także przyszłe pokolenia. To niezwykle złożony proces i prosta odpowiedź konkursowa to często za mało – mówił. Istotą jest komunikowanie się poprzez projekt z ludźmi, którzy nie są projektantami – komentowała Ewa Kuryłowicz. Profesor wspomniała także o doświadczeniach związanych z udziałem osób niedowidzących w procesie projektowym i specjalnym przygotowywaniu dla nich makiet. Do tematu projektowania przestrzeni publicznych w kontekście całego miasta i zieleni na placach powróciła Agnieszka Labus. Nie możemy danego placu naszpikować wszelkimi możliwymi atrakcjami, nie zważając na to, że tak naprawdę za rogiem mamy dokładnie taką samą przestrzeń. Musimy gdzieś w tej relacji szukać nowych wartości, które te przestrzenie wnoszą, nowych funkcji – tłumaczyła. Mam wrażenie, że dyskusja na temat formy miejskich placów jest w Polsce spolaryzowana. Dobra przestrzeń musi być zielona. To taki trochę stereotyp. Nie ma alternatywy i nie ma odpowiednich pytań, po co ta przestrzeń – dodawał Marcin Szczelina.
Jednak, jak zauważyła Ewa Kuryłowicz, miasta się zmieniają. Zieleń jest w tej chwili także czynnikiem filtrującym powietrze. Musi być nawadniana i pielęgnowana, choć wymaga to bardzo wysokich nakładów. To kosztowne rozwiązania, ale na pewno potrzebne, ponieważ tego wymaga życie. Dawniej nie było takich problemów z jakością powietrza. To wszystko powoduje, że redefiniujemy, jak ma działać miasto. Ale musimy to wyważać, nie można popadać w skrajności – tłumaczyła. Podobnie uważa Agnieszka Labus. Przestrzenie publiczne powinny zawierać jakiś element zadaszony. Temperatury czasami bywają nieznośne. W mieście są potrzebne też miejsca do zgromadzeń ludzi. Robert Konieczny pokazywał zdjęcia szczecińskiego placu Centrum Dialogu Przełomy, które dowodzą, że w dobie protestów, w obecnej sytuacji w kraju, jest to miejsce, gdzie ludzie mają się gdzie spotkać. Gdybyśmy jako projektanci umieścili tu drzewka czy zieleń, to nie mielibyśmy już w pełni takiej możliwości – mówiła, odwołując się do pojawiających się w internecie zarzutów dotyczących tej nagradzanej w Polsce i za granicą przestrzeni publicznej, zaprojektowanej przez biuro Roberta Koniecznego. Przestrzeń publiczna ulega redefinicji. Oczekiwania jeszcze kilka lat temu były inne. A teraz właściwie nie ma już ani jednej dyskusji, która nie dotyczyłaby kryzysu klimatycznego – zauważył Marcin Szczelina. Mówimy tu o Big data – to opracowania dendrologiczne, ekologiczne, klimatyczne czy dotyczące czystości powietrza. Są to konkretne dane, którymi się można posługiwać. Bez tego typu opracowań nic z tego nie będzie – dodała Ewa Kuryłowicz Jakie zadanie ma architekt? I co tak naprawdę realnie może zrobić, żeby mieć większy wpływ niż teraz na kształtowanie przestrzeni publicznych? – pytał prowadzący dyskusję. Architekt powinien być mediatorem. Czyli powinien być tą osobą, która jest w stanie prowadzić mediacje w tej całej grze, pomiędzy tymi różnymi interesariuszami. Potrafi być swego rodzaju psychologiem. Architekt może działać w różnych skalach przestrzennych, również w obszarze planistycznym, czyli kiedy mówimy o pewnych zapisach, strategiach, dokumentach. Nie mamy współcześnie zawodu urbanisty, więc w dużej mierze architekci również zajmują się właśnie planami zagospodarowania. A zatem kiedy odnosimy się do skali miasta, to w jakimś stopniu też o nim decyduje architekt. Jego nowa rola polega na tym, że przede wszystkim jest to osoba, która, poza swoimi umiejętnościami i korzystaniem z profesjonalnej wiedzy, musi posiadać wiele kompetencji miękkich, które są nieodzownym elementem sukcesu procesu inwestycyjnego – wyjaśniała Agnieszka Labus. Mamy jedną umiejętność, której nie mają inni, mianowicie szerokie spojrzenie. Nie możemy się go pozbawiać, musimy cały czas przypominać innym, że nas się kształci w obszarze socjologii, filozofii itd. Wiadomo, że trochę wiedzy mamy też w dziedzinie ekologii, wytrzymałości materiałów, mechaniki, statyki i konkretnych typologii projektowych. Kiedy nastąpiła deregulacja zawodu i plany miejscowe mogli robić nie architekci, a na przykład specjaliści geodeci czy geografowie, okazało się, że to była niedobra droga. Brakowało im wykształcenia, które my mamy. Ważna jest zasada, żeby zawsze być przygotowanym do dyskusji z rozmówcą, mieć rozeznanie, znać się na tym, o czym mówimy – stwierdziła Ewa Kuryłowicz.
Łukasz Pancewicz wspomniał o pracy w modelu kooperatywnym. Grupa ludzi potrafi dogadać się w kwestiach projektowych i wspiera się. Spora część przestrzeni wspólnych jest projektowana bez udziału architekta, ale dodanie właśnie kompetencji architektonicznej jest kluczowe – zauważył. Na koniec Marcin Szczelina poprosił uczestników rozmowy o przywołanie własnych projektów, które najlepiej wyrażają dyskutowane wartości. Ewa Kuryłowicz przedstawiła The Tides, budynek zlokalizowany bardzo blisko Wisły, „współpracujący” z przestrzenią publiczną, jaką są bulwary, na jeszcze niewyremontowanym ich odcinku. Agnieszka Labus wspomniała o projekcie Ulica Dostępna, który w zeszłym semestrze został zrealizowany na Politechnice Śląskiej na Wydziale Architektury w formule Project Based Learning (PBL). To nauczanie poprzez realizację. Projekt dotyczył rewitalizacji ulicy Plebańskiej w ścisłym centrum Gliwic. Łukasz Pancewicz opowiedział o przedsięwzięciu Zmieniamy ulicę realizowanym w 2019 roku w Łodzi. Tematem projektu była poprawa jakości przestrzeni publicznych Starego Polesia. Przestrzeń publiczna ulega redefinicji, tak samo zawód architekta. Pandemia pokazała nam, że jesteśmy bardziej czujni, obserwujemy miasto i mamy większe wymagania. Architekci są niejako tłumaczami wartości społeczeństwa, opinii publicznej, władzy, deweloperów na język przestrzeni. Wracamy do komunikacji i edukacji, która jest ważna – podsumował Marcin Szczelina. Na zakończenie zacytował książkę Pokusa miejsca. Przeszłość i przyszłość miast Josepha Rykwerta: Wszystkie procesy w mieście, nawet najgorsze, można zdiagnozować, określić, nie jest to żadna wiedza tajemna, za decyzjami stoją konkretne działania i ludzie.
Weronika Konior