Budynki w niezwykłych miejscach

Ekstremalne budowy: poza granice możliwości

2023-10-13 17:59

Z zapałem godnym lepszej sprawy dążymy do budowania w miejscach ekstremalnych, kolonizując obszary dotąd nietknięte stopą człowieka. Szukamy lokalizacji pod ziemią, pod wodą, na szczytach gór lub jeszcze bardziej niezwykłych. Z czego to wynika? Głównie – z ciekawości, niekiedy – z rzeczywistej potrzeby, zawsze – z wyjątkowego uporu. Oskar Grąbczewski przygląda się realizacjom, które ze względu na swoją trudną lokalizację, przesuwają granice naszej wiedzy i możliwości technicznych.

Spis treści

  1. Upór, ciekawość, potrzeby
  2. Budowanie pod ziemią
  3. Podziemny park w Nowym Jorku
  4. Budowanie pod wodą
  5. Budowanie ze śniegu
  6. Budynek w… powietrzu

Upór, ciekawość, potrzeby

Architekci przeważnie starają się projektować i budować w miejscach przyjaznych inwestorom i użytkownikom. W traktacie O architekturze ksiąg dziesięć Witruwiusz poświęca cały rozdział umiejętności dobrego wyboru lokalizacji, czyli po prostu miasta. Gdy w ten sposób ustali się zdrowotne warunki przy zakładaniu miasta i wybierze okolice obfitujące w żywność dla ludzi i gdy dobre drogi lądowe lub dogodna komunikacja rzeczna albo porty zapewnią łatwy transport do miasta, należy przystąpić do zakładania fundamentów, wież i murów. Z zapałem godnym lepszej sprawy dążymy jednak do budowania w miejscach jak najbardziej ekstremalnych, kolonizując obszary dotąd nietknięte stopą człowieka. Zamiast wznosić budynki na dobrze położonych, skomunikowanych i naświetlonych działkach szukamy lokalizacji pod ziemią, pod wodą, na szczytach gór, lub jeszcze bardziej niezwykłych. Z czego to wynika? Głównie – z ciekawości, niekiedy – z rzeczywistej potrzeby, zawsze – z wyjątkowego uporu – przeważnie inwestora, rzadziej – architekta.

Restauracja Noel

i

Autor: fot. junya.ishigami+associates 2 | Restauracja Noel

Budowanie pod ziemią

Budowanie pod ziemią od zawsze fascynowało człowieka. Opis podziemnego królestwa Hadesu jest być może echem pierwszych siedzib ludzkich. W pieczarach, jaskiniach, grotach ludzie znajdowali schronienie znacznie doskonalsze niż lasy czy stepy. O ile jednak człowiek pierwotny widział w jaskini swój dom, z czasem świat podziemny stał się miejscem mrocznym, nieprzyjaznym – tak było w Biblii, u Homera czy Dantego. Przez lata najczęściej umieszczano pod ziemią magazyny. Słowo „piwnica”, oznaczające po prostu magazyn na piwo, stało się synonimem podziemnej części budynku. Drugą co do popularności funkcją były więzienia lub miejsca kaźni – lochy, kazamaty.

Góra Tindaya, Fuerteventura, Hiszpania – miejsce realizacji projektu Eduarda Chillidy

i

Autor: fot. Tamara Kulikova/Shutterstock.com 3 | Góra Tindaya, Fuerteventura, Hiszpania – miejsce realizacji projektu Eduarda Chillidy

Osobną kategorię podziemnych budowli stanowią bunkry i schrony. Pozbawione światła dziennego struktury mają zapewniać przetrwanie nawet po ataku broni jądrowej. Wyposażone w niezależne systemy zasilania, wentylacji, oświetlenia, zaopatrzone w zapasy pożywienia i napojów są niewidoczną, znaną tylko nielicznym architekturą specjalnego przeznaczenia. Możemy je oglądać w wyjątkowych sytuacjach, przeważnie wtedy, kiedy opuszcza je wojsko i są udostępniane do zwiedzania. Niezależnie od tego architekci cały czas próbują budować pod ziemią. Ostatnio stało się to niezwykle modne z uwagi na kontekst ekologiczny. Z otwartego terenu wyłania się prosta, łukowa lub falująca modernistyczna ściana z betonu, szkła lub cegły osłonięta od góry roślinnością. Architektura „efektownej skromności”, jak to złośliwie określają niektórzy, jest szczególnie popularna wśród bogatych klientów, na tyle wykształconych i świadomych, że potrafią epatować bogactwem w elegancki sposób. Mimo że budowanie pod ziemią stało się dość powszechne, jest w tej kategorii kilka bardzo ciekawych przykładów, którym warto się bliżej przyjrzeć.

Bridge House, osiedle Capitan Club, obwód tulski, Rosja, proj. BIO-architects – Ivan Ovchinnikov, Lev Anisimov, wnętrza: Polina Odintsova, 2018

i

Autor: Ivan Ovchinnikov/dzięki uprzejmości BIO-architects 4 | Bridge House, osiedle Capitan Club, obwód tulski, Rosja, proj. BIO-architects – Ivan Ovchinnikov, Lev Anisimov, proj. wnętrz: Polina Odintsova, 2018

Pierwszy z nich to restauracja Noel zaprojektowana w Yamaguchi przez Junyia Ishigamiego. Niezwykła jest nie tylko lokalizacja, ale cały koncept budynku. Według projektu architektów zrealizowano serię wykopów, które zostały zalane betonem, tak że powstała struktura nośna. Usunięto spod niej ziemię, tworząc niezwykłą hybrydę – betonową grotę, labirynt nieregularnie przesklepionych, przenikających się komnat. Końcowy efekt, który już widać na zdjęciach, jest niezwykle tajemniczy, archaiczny, kojarzy się z naturalną jaskinią, co jest dość paradoksalne, bo projektowanie podziemnej struktury trwało aż siedem lat. Potwierdza się tu japońska zasada, że naturalność jest sztuką wymagającą największego wysiłku.

Pierwotnym pomysłem było oczyszczenie wylanych betonowych kolumn, ale Ishigami stwierdził po obejrzeniu całości, że specyficzny wygląd powierzchni, wynikający z przylegania gleby do betonu, będzie lepiej pokazywał upływ czasu. Chciałbym swobodnie myśleć o architekturze, poszerzać swoją perspektywę tak elastycznie, szeroko i subtelnie, jak to możliwe, wykraczając poza stereotypy, poza to, jak architektura jest definiowana – mówi o tej realizacji Ishigami. Budynek ma być otwarty w tym roku. W jego części ponoć znajdą się pomieszczenia mieszkalne – tym bardziej ciekawy będzie finalny efekt. Kolejna podziemna budowla to w zasadzie olbrzymie dzieło sztuki.

Bridge House, wnętrze

i

Autor: Artem Lasovsky/dzięki uprzejmości BIO-architects 5 | Bridge House, wnętrze

Wybitny hiszpański rzeźbiarz Eduardo Chillida, poszukując miejsca na swoją największą realizację, odkrył górę Tindaya na wyspie Fuerteventura. Jest to miejsce wyjątkowe – święta góra rdzennych mieszkańców Wysp Kanaryjskich, centrum starożytnego kultu i obserwatorium letniego przesilenia. Koncept Chillidy był zwodniczo prosty – wyciąć w górze gigantyczną jaskinię o wymiarach 45x50x65 m, będącą – według słów artysty – pomnikiem tolerancji, wielką przestrzenią, w której czulibyśmy się mniejsi i bylibyśmy bardziej tolerancyjni wobec siebie. Do wnętrza ma prowadzić gigantyczny tunel o przekroju 15 m, zagłębiony w stosunku do posadzki jaskini, tak aby idący nim nie widzieli jej środka, i by nie rozpraszać znajdujących się już w grocie. Światło zapewnić mają dwa olbrzymie świetliki. Chillida ponoć powiedział: Moja rzeźba chce tej góry, czas sprawdzić, czy góra chce rzeźby.

Restauracja Under, Lindesnes, Norwegia, proj. Snøhetta, 2019

i

Autor: Inger Marie Grini/Bo Bedre Norge/dzięki uprzejmości Snøhetta 6 | Restauracja Under, Lindesnes, Norwegia, proj. Snøhetta, 2019

Okazało się, że słowa były prorocze, choć chyba to co nastąpiło nie było zgodne z jego intencjami. Projekt od samego początku wzbudził olbrzymie kontrowersje. Mimo że Chillida wyobrażał sobie, że przyniesie on Wyspom Kanaryjskim same korzyści, to protestujący podnosili, że stanowi agresywną ingerencję w starożytne miejsce kultu, zagrażającą również środowisku naturalnemu. Znajdują się tam bowiem między innymi siedliska lęgowe orłów, a cały ekosystem jest prawnie chroniony. Co więcej, pojawiły się głosy, że próba wydobycia z wnętrza góry ponad 125 tys. metrów sześciennych skały spowoduje po prostu zawalenie się szczytu.

Rzeźba została pomyślana jako pomnik tolerancji i dzieło sztuki dla Kanaryjczyków – napisał Chillida przed swoją śmiercią. Nie chcę, aby była przyczyną podziału lub zawalidrogą, powodującą polityczne bitwy, których nie rozumiem i w które nie mam ochoty się angażować. Zmarł w 2002 roku, ale nie zakończyło to prac nad projektem. Władze Hiszpanii zdecydowały o kontynuacji realizacji i asygnowaniu na nią znacznych sum. Zaangażowano biuro Arup, które w latach 2004-2008 wykonało badania geotechniczne i miało opracować techniczną stronę przedsięwzięcia. Pierwszym etapem była nieinwazyjna analiza wykonalności oparta na studiach literatury przedmiotu, danych teledetekcji satelitarnej i testach laboratoryjnych porównywalnych próbek skał. Potem nastąpiła druga faza inwazyjnych badań, opierających się na próbkach pobranych z czterech platform z otworami o głębokości 1700 m. Zbadano rdzeń skały i jej przepuszczalność in situ, a wytrzymałość i sztywność określono technikami mechanicznymi i geofizycznymi wraz z pełnym programem badań laboratoryjnych. Potem Arup przystąpił do opracowania koncepcji realizacyjnej.

Stworzono cyfrowy model góry w celu odtworzenia struktury skalnej i symulacji wycięcia w skałach gigantycznego otworu z płaskim stropem o rozpiętości 45x50 m. Z uwagi na protesty wszystkie badania prowadzono ze szczególną ostrożnością – ludzi i materiały dostarczano śmigłowcami, a teren zabezpieczono specjalnymi platformami, żeby zminimalizować niszczenie roślinności. W roku 2010 projekt został wstrzymany po interwencji rzecznika praw obywatelskich, reagującego na protesty ekologów. W 2015 roku rodzina Chillidy przekazała prawa autorskie rządowi kanaryjskiemu oraz władzom wyspy, które zapowiedziały chęć kontynuacji prac. Do dziś wydano na nie około 25 mln dolarów. Czy wizja Chillidy doczeka się realizacji? Czy powinna się jej doczekać? Na te pytania nie znamy odpowiedzi. O ile budowanie pod ziemią nie wydaje się już niczym niezwykłym, podziemny ogród brzmi wciąż dość fantastycznie. Przemysłowa uprawa roślin dowiodła, że do ich wzrostu nie potrzeba światła słonecznego, ale wizja parku oświetlonego wyłącznie sztucznym światłem nadal budzi duże wątpliwości.

Restauracja Under, wnętrze

i

Autor: Ivar Kvaal/dzięki uprzejmości Snøhetta 7 | Restauracja Under, wnętrze

Podziemny park w Nowym Jorku

Okazuje się jednak, że w wielkim mieście, takim jak Nowy Jork, każda możliwość urządzenia rekreacyjnej przestrzeni publicznej jest bezcenna. Dwóch entuzjastów – architekt James Ramsey i Dan Barasch, specjalista od marketingu i branży IT – postanowiło przekształcić olbrzymi nieużywany terminal tramwajowy na Lower east Side na Manhattanie w pierwszy na świecie podziemny park. Podziemny High Line (High Line to nowojorski park urządzony na nasypie nieczynnej linii kolejowej – przyp. red.) dla Lower East Side, czyli LowLine. Tak powstała nazwa – tłumaczą autorzy pomysłu. Polega on na doprowadzeniu światła pod ziemię za pomocą światłowodów oraz specjalnie skonstruowanego metalicznego, lustrzanego sufitu. Dzięki temu powstaną naturalne warunki dla roślin, ale również przyjemne otoczenie dla ludzi.

Niech słońce zabłyśnie... Aby zbudować park, planujemy użyć najnowszej wersji istniejącej technologii, której prototyp już mamy. System wykorzystuje układ optyczny do gromadzenia światła słonecznego, koncentrowania go i odbijania pod ziemią, gdzie jest rozpraszane przez antenę słoneczną umieszczoną w suficie. Światło będzie miało niezbędne długości fal, aby wspierać fotosyntezę, co oznacza, że możemy uprawiać rośliny, drzewa i trawy. Kable blokują szkodliwe promienie UV, które powodują oparzenia słoneczne, więc możecie zostawić SPF-45 w domu. Uważamy, że całoroczna przestrzeń publiczna będzie cenna dla wszystkich. Targi rolnicze i stoiska sprzedawców to świeże produkty wytwarzane lokalnie oraz wsparcie dla miejscowych, zrównoważonych firm. Instalacje artystyczne, koncerty i przedstawienia pomogą w zaprezentowaniu niesamowitego ducha kreatywności z Lower East Side. Programy dla młodzieży i oferta edukacyjna zapewnią bogactwo doświadczeń dzieciom i rodzicom. A bezpieczna przystań, oddech od gorączkowej atmosfery Delancey Street, posłuży jako miła odmiana od zalanego samochodami Manhattanu – zachęcają twórcy projektu. Z publicznej zbiórki udało się zbudować prototyp, który wypadł na tyle dobrze, że władze Nowego Jorku dały inwestycji zielone światło. Pierwotnie park miał być otwarty w 2020 roku, obecnie mówi się o roku 2022.

ICEHOTEl, Jukkasjärvi, Szwecja, proj. Åke Larsson, Arne Bergh, wnętrza: różni architekci i artyści, od 1996 roku

i

Autor: Martin Smedsen/ICEHOTEL 8 | ICEHOTEl, Jukkasjärvi, Szwecja, proj. Åke Larsson, Arne Bergh, wnętrza: różni architekci i artyści, od 1996 roku

Budowanie pod wodą

Kolejnym żywiołem, który człowiek chce przekształcić w przestrzeń mieszkalną jest woda. Platoński mit o Atlantydzie z czasem zmienił się w baśń o podwodnym mieście, zamieszkałym przez rasę pięknych i szlachetnych Atlantów. Potem był Juliusz Verne i jego 20 000 mil podwodnej żeglugi – tu główny bohater, kapitan Nemo, żył pod wodą w swoim wspaniałym statku Nautilusie. Następnie Aquaman, w wersji komiksowej i filmowej, oraz Wodny świat Kevina Costnera. Nawet w Gwiezdnych wojnach na planecie Naboo pokazano nam bajkowy podwodny świat, gdzie pod ochroną fal rozkwitała cywilizacja szlachetnych, choć nieco ślamazarnych Gunganów. Dom-most, zrealizowany na rosyjskiej wsi przez grupę BIO-architekci: Iwana Owczinnikowa i Lwa Anisimowa, stanowi łącznik między wodą a lądem. To zawieszona nad niedużym strumieniem drewniana konstrukcja, w której zręcznie zmieszczono całkiem duży, bo 150-metrowy dom połączony z pracownią.

Kolejnym bardziej radykalnym przykładem jest pływająca szkoła. Zmiany klimatu powodują między innymi wzrost poziomu mórz i oceanów, co odbija się szczególnie na społeczeństwach żyjących bezpośrednio nad wodą. Nadmorska społeczność Makoko, dzielnicy slumsów, w pobliżu Laguny Lagos w Nigerii, tradycyjnie wznosiła na lagunie domy na palach. NLÉ Architects, przy wsparciu Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) i Heinrich Boell Foundation z Niemiec, zaprojektowali pływającą szkołę Makoko, która miała stać się prototypową jednostką odpowiadającą na problemy związane z zalewaniem terenów mieszkalnych i ich odzyskiwaniem. Jako konstrukcja i wykończenie zostało użyte drewno – tradycyjny materiał w tych okolicach. Szkoła ma kształt leżącego graniastosłupa o podstawie trójkąta. Klasy znajdują się na piętrze. Są chronione regulowanymi żaluzjami. Poniżej zaplanowano plac zabaw, a na dachu dodatkową salę lekcyjną na wolnym powietrzu. Projektanci zastosowali ogniwa fotowoltaiczne na dachu i system zbierania wody deszczowej. Budynek jest również naturalnie wentylowany i napowietrzany. Jako pływaki służą typowe plastikowe beczki – rozwiązanie proste, tanie i ekologiczne. Beczki na obrzeżach można użyć do gromadzenia nadmiaru wody deszczowej z systemu zlewni. Architekci zaproponowali też stworzenie całej pływającej wioski – szkoła miała być prototypem unoszących się na wodzie domów i budynków usługowych. Niestety w 2015 roku, trzy lata po otwarciu, uszkodziły ją burze i deszcze. Została zamknięta, a wkrótce potem zatonęła. Zbudowano wprawdzie dwie kolejne szkoły, poprawiając konstrukcję, tak aby dawała gwarancję co najmniej 25 lat trwałości, ale wizji pływającej wioski na razie nie udało się urzeczywistnić.

ICEHOTEL, White Santorini, proj. Haemee Han Jae, Yual Lee

i

Autor: Asaf Kliger/ICEHOTEL 9 | ICEHOTEL, White Santorini, proj. Haemee Han Jae, Yual Lee

Aby zejść z architekturą pod wodę, trzeba użyć znacznie bezpieczniejszej i bardziej kosztownej technologii. Opierając się na rozwiązaniach stosowanych do tej pory głównie w oceanariach, architekci z biura Snøhetta zaprojektowali podwodną restaurację w miejscowości Lindesnes, w południowej części Norwegii. Restauracja pełni również funkcję centrum badawczego życia morskiego, stanowiąc według jej twórców hołd dla dzikiej fauny morskiej i skalistego wybrzeża południowego krańca Norwegii. Budynek jest skośną żelbetową tubą o grubości 50 m i długości 34 m, zanurzoną częściowo pod wodą, co pozwoliło na stworzenie spektakularnej sali dla 40 gości pięć metrów pod powierzchnią morza.

Największą atrakcję stanowi olbrzymie podwodne okno o powierzchni 40 m2 wykonane z akrylu o grubości 27 cm. Jak można się domyślić, stworzenie takiego cudu inżynierii nie było łatwe. Betonowy tunel zatopiono i zakotwiono w dnie morskim, następnie odpompowano wodę i, po osuszeniu, wykończono od wewnątrz. Efekt podwodnej sali jest niezwykły, a program użytkowy budynku bogaty i pozwalający na dokładne studiowanie piękna skandynawskiej natury. Zgodnie z pomysłem architektów, cała struktura ma zintegrować się z nabrzeżem, obrastając pod wodą fauną i florą, skałoczepami i wodorostami, niczym sztuczna rafa.

Muzeum Przyrodnicze Echigo-Matsunoyama, Matsunoyama, prefektura Niigata, Japonia, proj. Takaharu Tezuka + Yui, Tezuka Architects, 2003

i

Autor: dzięki uprzejmości Echigo-Matsunoyama Museum of Natural Science 10 | Muzeum Przyrodnicze Echigo-Matsunoyama, Matsunoyama, prefektura Niigata, Japonia, proj. Takaharu Tezuka + Yui, Tezuka Architects, 2003

Woda występuje na naszej planecie w różnych stanach skupienia. W 2002 roku, w ramach Swiss EXPO, mogliśmy oglądać i doświadczać na jeziorze Neuchâtel Blur Building – słynnej instalacji z mgły autorstwa Diller Scofidio + Renfro, ale w projektach architektonicznych są również wykorzystywane lód i śnieg. W małej wiosce Jukkasjärvi w północnej Szwecji, 200 km na północ od koła podbiegunowego, powstał lodowy hotel. Wszystko zaczęło się od warsztatów i wystawy sztuki. W 1989 roku Yngve Bergqvist zaprosił artystów do udziału w zajęciach prowadzonych przez dwóch japońskich rzeźbiarzy w lodzie. Pierwszym zaprezentowanym projektem było igloo o powierzchni 60 m² o nazwie ARTic Hall. W kolejnych latach ARTic Hall powiększył się do 250 m². Technika budowy z lodu została opatentowana i wkrótce pojawili się też ludzie, którzy chcieli spędzać w lodowym budynku więcej czasu. Goście śpią w śpiworach, na skórach reniferów i materacach pokrywających blok lodu. Temperatura wewnątrz wynosi około -8°C, co z jednej strony chroni lód przed stopieniem, z drugiej pozwala przeżyć odwiedzającym...

Icehotel dysponuje 47 pokojami, które zapewniają noclegi dla ok. 50- 60 tys. osób rocznie. Jest zamykany w połowie kwietnia, gdy lód zaczyna się topić i spływać do rzeki Torne. Icehotel z 2015 roku osiągnął ujemny bilans CO2, wykorzystując energię odnawialną, taką jak wiatr, woda, energia słoneczna i biopaliwa. Szwedzki projekt pokazuje zatem, że architektura ekologiczna może istnieć nawet tam, gdzie przez większość roku jest ciemno i zimno.

Budowanie ze śniegu

Budowa ze śniegu byłaby zapewne trudniejsza niż z lodu, ale w wypadku japońskiego biura Tezuka Architects stał się on nie materiałem, lecz źródłem inspiracji i głównym tematem architektonicznym. Muzeum Przyrodnicze Echigo-Matsunoyama, zrealizowane w ramach Echigo-Tsumari Art Triennial, ma kształt atakującej kobry, z wznoszącą się niczym głowa węża wieżą widokową. Powstało jako centrum edukacyjne w Matsunoyama, miejscu, gdzie opady śniegu są bardzo silne. Zimą budynek jest w nim prawie całkowicie zakopany, zanurzony niczym okręt podwodny z cortenu. Konstrukcja musi wytrzymać ciężar 2 tys. ton gęstego śniegu. Wijący się kształt budynku naśladuje szlaki turystyczne w okolicy. Odporny na warunki atmosferyczne korpus z cortenu stanowi fantastyczną oprawę dla głównej atrakcji muzeum – sali z potężnym oknem. Wykonane z akrylowych paneli o wysokości 4 m jest bliźniaczo podobne do późniejszego o 15 lat rozwiązania Snøhetty. Grube akrylowe okna muzeum pokazują zwiedzającym przekroje śniegu, którego ciężar noszą. Przez okna goście zobaczą także, jak toczy się życie pod śniegiem. Latem pokażą one bukowe lasy i tarasowe pola ryżowe. Mamy nadzieję, że muzeum będzie trwać, pochowane w głębi lasu, przez setki i tysiące lat – piszą architekci. Takaharu Tezuka uważa, że długość życia tego budynku będzie mierzona w stuleciach, a nie dziesięcioleciach. Jeśli nie zastanawiasz się jak starzeją się twoje budynki, za dziesięć lat nie będziesz już architektem – podkreśla.

Kolejny obiekt, związany z miejscem, w którym śnieg jest bardzo istotny, to malutka chatka na szczycie Kanin zaprojektowana przez słoweńskie biuro OFIS arhitekti. Kanin jest górą nad małym miasteczkiem Bovec z pięknymi kurortami wokół doliny. Obszar ten jest również ważny ze względu na bitwy pierwszej wojny światowej. Żołnierze walczyli wzdłuż frontu Isonzo, a wiele pozostałości tych wydarzeń wciąż można znaleźć w okolicy. Lokalizacja została wybrana we współpracy ze słoweńskim stowarzyszeniem alpinistów ze względu na 360-stopniowe widoki na Słowenię i Włochy oraz spektakularną panoramę Triglavu, Doliny Soca i Adriatyku. Obiekt przeznaczony jest dla wędrowców, wspinaczy, jaskiniowców, alpinistów i miłośników przyrody. Warunki pogodowe są tu bardzo trudne, szczególnie w zimie. Obszar Kanin znany jest z ekstremalnych opadów deszczu i śniegu, a pokrywa śnieżna zalega na górze dłużej niż pół roku. Dodatkowo teren jest pełen jaskiń i przepaści, czasami zdarzają się trzęsienia ziemi. Chatka to zwarta, drewniana bryła z trzema platformami do spania. Platformy te zorientowane są w kierunku doliny, a duże przeszklone okno otwiera się na niesamowite widoki. Wystrój wnętrz, które jednorazowo dają zakwaterowanie maksymalnie 9 alpinistom, jest bardzo prosty. Montaż i transport budynku był niezwykłym wyzwaniem. Zadanie wykonała załoga śmigłowca Słoweńskich Sił Zbrojnych. Udało się za trzecim razem – pierwsze dwie próby uniemożliwiła zła pogoda i nieoczekiwane turbulencje. Celem projektu jest również zdobycie nowej wiedzy na temat budynków wznoszonych w skrajnie niekorzystnych warunkach klimatycznych i atmosferycznych. Temu służą badania prowadzone przez architektów i konstruktorów – obiekt ma być wzorcową realizacją odporną na ekstremalne warunki pogodowe.

Następny dom to także niewielka drewniana chatka. Nie jest umieszczony w miejscu tak wyjątkowym, jak poprzednie realizacje, ale mimo to jest naprawdę „ekstremalnym” budynkiem. To Final Wooden House zaprojektowany przez Sou Fujimoto. Chciałem stworzyć jak najlepszą drewnianą architekturę, prymitywną i jednocześnie nową. Jedynym budulcem jest cedr o profilu kwadratowym 350 mm, układany pozornie przypadkowo w nieskończoność. (...) Nie ma tu podłóg, ścian i sufitów. Miejsce, które uważamy za podłogę, zmienia się w krzesła, sufity i ściany, widziane z różnych perspektyw. Poziomy pięter są względne, a ludzie interpretują przestrzeń według punktu, w którym się znajdują i odkrywają różne funkcje. To miejsce podobne do mglistego krajobrazu. Konwencjonalne zasady architektury zostają unieważnione. Nie ma planu ani punktu stabilizacji. Jest to możliwe tylko dlatego, że drewno jest tak wszechstronne – jest konstrukcją, izolacją, wykończeniem wewnętrznym i zewnętrznym, meblami, ścianami, podłogą, sufitem. Ten mały domek staje się zaczątkiem nowej architektury, a może – przestrzeni, która jest czymś więcej niż architekturą – tak opisuje swój projekt architekt.

Budynek w… powietrzu

Przegląd ten zakończę jeszcze jednym dziwnym domkiem zaprojektowanym przez Japończyka. To budynek w… powietrzu. Flying Mud Boat, czyli Latająca Łódź z Błota, służy ceremonii picia herbaty i została zaprojektowana przez Terunobu Fujimoriego jako kapsuła wisząca na linach między drewnianymi podporami. Dom faktycznie przypomina łódeczkę z łupiny orzecha, z zewnątrz pokrytą ręcznie nakładanym, nierównym glinianym tynkiem, od wnętrza wykończoną jasnym drewnem. Do środka można dostać się po drabinie. Terunobu Fujimori jest wyjątkowym oryginałem nawet na tle bogatej w twórcze indywidualności japońskiej sceny architektonicznej. Jako jeden z bardziej znanych tamtejszych historyków architektury, zaczął budować dość późno – w wieku 44 lat, ale od tego czasu co roku tworzy surrealistyczne obiekty, inspirowane – według jego własnych słów – naturą i historią, a w szczególności – neolitem. Jak sam mówi: Jako architekt zajmuję się efektami wizualnymi. Oszczędzanie energii to praca inżyniera. Moim zamiarem jest wizualne i harmonijne połączenie dwóch światów – świata zbudowanego, który tworzy ludzkość, z naturą stworzoną przez Boga.

Winter Cabin, szczyt Kanin, Bovec, Słowenia, proj. OFIS arhitekti, 2016

i

Autor: Janez Martincic/dzięki uprzejmości OFIS arhitekti 11 | Winter Cabin, szczyt Kanin, Bovec, Słowenia, proj. OFIS arhitekti, 2016

Po co projektować budynki pod wodą, wiszące w powietrzu czy kryjące się pod ziemią? Dlaczego nie użyć zdrowego rozsądku i nie wznieść domu po prostu w dogodnym, dobrze usytuowanym miejscu, przy uzbrojonej w sieci drodze, tak aby realizacja nie wymagała podwodnych dźwigów, helikopterów ani maszyn górniczych? Są to bardzo racjonalne pytania, ale myślę, że opisywane przeze mnie budynki mają jednak głębszy sens. Przesuwają granice naszej wiedzy i możliwości, stanowią motor rozwoju. I co najważniejsze – próbują spełnić nasze marzenia. Dziś, kiedy głównym hasłami w architekturze stały się odpowiedzialność, zrównoważony rozwój, ekologia, rewitalizacja, musimy oczywiście bardzo uważać, aby w pogoni za artystycznymi fantazjami nie narobić prawdziwych szkód, ale nie możemy całkowicie zrezygnować z marzeń.