Zacznijmy od Pana ostatniej wystawy Historia naturalna architektury w Pawilonie Arsenału w Paryżu (w momencie przygotowywania numeru do druku, z powodu pandemicznych obostrzeń, wystawa była dostępna jedynie on-line – przyp. red.), odnoszącej się do tematu relacji między klimatem, epidemiami, energią i architekturą. Jaki istnieje między nimi związek?Oprócz wystawy powstała też książka Historia naturalna architektury (Histoire naturelle de l’architecture. Comment le climat, les épidémies et l'énergie ont façonné la ville et les bâtiments, Pavillon de l`Arsenal 2020), będąca jednocześnie moją rozprawą doktorską. Powodem jej napisania było spostrzeżenie, że historia architektury, jaką znamy obecnie, pojmowana jest w sposób kulturowy i estetyczny. Wyjaśniana z pomocą ideologii, moralności lub religii. Ja patrzę na nią przez pryzmat wykorzystania paliw kopalnych. Życie na naszej planecie nigdy nie było łatwe, o czym w międzyczasie zapomnieliśmy. Zmieniło się to całkowicie około roku 1950 – z powodu antybiotyków, szczepionek oraz ropy i węgla, które dały ludziom więcej siły i zarazem wolności. Dzięki poprawie jakości życia epidemie przestały się rozprzestrzeniać, łatwiej było zdobyć pożywienie. Z tym wiąże się większa ilość energii, którą mogliśmy zainwestować w budowanie. To właśnie wtedy zmieniliśmy kierunek architektury na kulturowy. A tak naprawdę wiele rozwiązań architektonicznych zależy od materialnych, naturalnych właściwości otaczającego nas świata. Na przykład: dlaczego ściana jest pionowa? Bo istnieje grawitacja, krzywo zbudowana ściana zawaliłaby się. Można więc przyjąć, że projektuje ją nie tylko architekt, ale także grawitacja. Nie jest to żadna nowość, jednak mam wrażenie, że trochę o tym zapomnieliśmy. Zapomnieliśmy też po co nam architektura, dlaczego budujemy domy.
Głównym jej zadaniem jest stworzenie kieszeni powietrznej, w której można schronić się przed zimnem czy śniegiem. Witruwiusz już w I wieku p.n.e. tłumaczył, że ma nas ona zabezpieczyć przed klimatem, deszczem czy słońcem. Tworzymy kieszeń powietrzną, ponieważ chcemy chronić ogień, przy którym możemy się ogrzać. A to z kolei jest związane z faktem, że musimy podtrzymywać temperaturę naszego ciała. To właśnie punkt wyjścia do Historii naturalnej architektury. Projektowana przez nas architektura jest zatem nie tylko ideologiczna, duchowa czy kulturowa, ale także fizjologiczna i pragmatyczna. Dlaczego możemy budować drapacze chmur? Ponieważ mamy ropę, węgiel i energię, która pozwala nam wznosić wysokie konstrukcje. Dzięki wytwarzanej energii możemy produkować stal, transportować materiały budowlane czy zarządzać dźwigiem służącym do ich przenoszenia. Drapacze chmur, architektura XX wieku, powstały w wyniku pozyskiwania paliw kopalnych, które stają się niejako jednym z jej „projektantów”. W swojej pracy doktorskiej zajmuję się również zagadnieniem jedzenia i jego wpływu na to, jak budujemy. W Europie, we Francji czy w Niemczech, między pierwszą a drugą połową średniowiecza nastąpiła ogromna zmiana w architekturze. Ludzie zaczęli jeść fasolę, która dała im białko i większą siłę do budowania wyższych i bardziej złożonych struktur. Nie możemy więc traktować oddzielnie człowieka, architektury i natury. Nie można powiedzieć, że architektura to tylko ludzka wizja. W latach 1950-2010 zapomnieliśmy o tym, ale z powodu globalnego ocieplenia i pandemii COVID-19 ta refleksja powraca. Nie jesteśmy już w okresie postmodernistycznym, gdzie kulturowy, polityczny i społeczny punkt widzenia odgrywał główną rolę. Naturalna historia architektury to zatem przegląd jej dziejów, od czasów prehistorycznych do dnia dzisiejszego, książka i wystawa mówiące o tym, jak na kształt architektury wpływały nie estetyka czy polityka, ale materialność i technologa.
To artykuł, do którego dostęp mają prenumeratorzy cyfrowej „Architektury-murator”.Chcesz dalej czytać ten tekst?