Fragments of Metropolis to entuzjastycznie przyjęta przez czytelników i prasę seria albumów poświęconych niemieckiej architekturze ekspresjonistycznej. Tom dotyczący Berlina z prezentacjami 135 budynków ukazał się w ubiegłym roku, a od lipca dostępny jest przegląd 139 obiektów Zagłębia Ruhry.
Kiedy księgarski rynek podbijają publikacje o modernizmie czy socmodernizmie, dwaj architekci – Christoph Rauhut i Niels Lehmann – odkurzają nieco zapomniany architektoniczny nurt, który rozwijał się po pierwszej wojnie światowej w Europie Północno-Zachodniej i Środkowej. To dynamiczna, pełna fantazyjnych detali, przeważnie ceglana architektura, nawiązująca do budownictwa hanzeatyckiego i gotyku; kontekstualna, a równocześnie nowoczesna. Wyrastająca z traumy wojny, miała ambicję budowy nowego świata, odnowy sztuki i życia, którą symbolizował kryształ (to jego kształt inspirował ekspresjonistyczne „ostro cięte”, dynamiczne formy i ornamenty).
Była przesycona pełną mistycyzmu filozofią i jednocześnie bardzo materialną fascynacją rzemiosłem. Ekspresjonizm w architekturze chciał całkowicie stać się sztuką, nawet kosztem tego, co architektoniczne – pisze we wstępie do tomu berlińskiego Hans Kollhoff, znany niemiecki architekt, propagator postmodernizmu. I nie bez znaczenia jest tu ideowe pokrewieństwo między oboma nurtami.
Autorzy publikacji odkrywają zatem „inny” modernizm, nieracjonalny, indywidualistyczny, ale – jak się okazuje po prawie stu latach – doskonale współtworzący dziś tkankę miasta. Licznie reprezentowane są w obu tomach obiekty przemysłowe, wieże ciśnień czy stacje transformatorowe. Nie brakuje także osiedli mieszkaniowych, willi, kościołów i biurowców, w tym najwyższych ówczesnych europejskich drapaczy chmur w Kolonii i Düsseldorfie. W niemieckiej stolicy, której gospodarka w dużej mierze opierała się na przemyśle elektrycznym, swoimi ceglanymi, rzeźbiarskimi budynkami realizowanymi dla miejskich zakładów elektrycznych (BEWAG) zasłynął Hans Heinrich Müller. Ekspresjonistyczna stylistyka okazała się także idealna dla nowych dworców, których projekty berlińskie koleje zamawiały u Richarda Brademanna.
Christoph Rauhut i Niels Lehmann chcą przede wszystkim pokazać, jak architektura ekspresjonistyczna budowała wielkie miasto, jak mimo programowego sięgania do tradycji i rzemiosła, odpowiadała duchowi czasów. Z drugiej strony, podkreślając, że ówczesne budynki poprzez współpracę projektantów z artystami stanowiły swoiste „Gesamtkunstwerki”, chcą podzielić się fascynacją taką interdyscyplinarną praktyką budowania w nadziei na wzbogacenie współczesnej dyskusji o architekturze. Od 2010 roku udokumentowali przeszło 1000 europejskich obiektów, możemy się więc spodziewać kolejnych tomów, również tych obejmujących ekspresjonistyczne dzieła stworzone przez niemieckich projektantów w dzisiejszych granicach Polski.
Doskonale wydane i przemyślane od strony edytorskiej książki posłużą jako przewodniki, bo zawierają mapki i indeksy. Przy fotografiach Nielsa Lehmanna architekci znajdą finezyjnie opracowane rzuty. Jedyna rzecz, której może brakuje, to krótkie opisy budynków. Oba albumy udało się sfinansować dzięki crowdfundingowi, co także świadczy o ich docenionej przez czytelników atrakcyjności.