Napisać o Romualdzie Loeglerze, że jest wybitnym architektem to stanowczo za mało. W panoramie polskiej architektury to postać wyjątkowa. Trafiła do nas książka będąca najkompletniejszym jak dotąd zapisem jego twórczości. Krystynie Styrna-Bartkowicz udało się zebrać i uporządkować imponującą ilość projektów, opisów autorskich, fenomenalnych szkiców oraz wywiadów z architektem i wypowiedzi innych o jego twórczości.
Wydanie książki zbiegło się z dwiema indywidualnymi Człowiek istota społeczna Kiedy studenci architektury nie wiedzieli w co ręce włożyć, ich uniwersyteccy koledzy z psychologii i socjologii wiedli dolce vita. Wielu z nas napawało to nieufnością do tych dziedzin. Psychologia społeczna oskarżana była o stawianie i udowadnianie tez, które są „oczywistą oczywistością” dla każdego, kto wychowywał się na podwórku z kluczem na szyi, jeździł na kolonie lub socjalizował się w inny sposób. Molierowski pan Jourdain ze zdumieniem dowiadywał się, że od czterdziestu lat mówi prozą. Takich wystawami dokumentującymi dorobek – na Drezdeńskim Uniwersytecie Technicznym i w Galerii Architektury GAGA w Małopolskim Ogrodzie Sztuki w Krakowie. Z tych wystaw i z tego imponującego wydawnictwa, które są swoistą podróżą w czasie, wyłania się architekt łączący w swej twórczości oprócz niezwykłej architektonicznej sprawności, wrażliwość i świadomość. Dla wielu osób z mojego pokolenia, których studia przypadły na połowę lat 80., Romuald Loegler to posłaniec wiary w sens ambicji twórczych w każdych czasach, również w epoce kompletnej architektonicznej degrengolady schyłku komunizmu. Jest takie zdjęcie Loeglera w długim szalu w kolorze burgunda. Lubię to zdjęcie, przypomina mi powiedzenie o lepszym winie.