Główną treść książki stanowią wywiady z żyjącymi współtwórcami tego niesformalizowanego stowarzyszenia, które dotychczas pozostawało mało znane poza granicami Japonii. Czytelników poprzednich publikacji Koolhaasa nie zdziwi forma graficzna – burzliwa kompozycja tekstów, przemyśleń autorów, komentarzy rozmówców, odnośników faktograficznych, a także bogatej kolekcji zdjęć, szkiców i ilustracji. Możliwość realizacji swoich pomysłów rodem ze science-fiction metaboliści zawdzięczają szczególnej historii Japonii w pierwszej połowie XX wieku. Seria wydarzeń pozwoliła stłoczonym dotąd mieszkańcom wysp na wielkoskalowe eksperymenty. Plan z 1940 roku zjednoczenia państw Azji Wschodniej pod dowództwem Japonii (tzw. Wielki Wschodnioazjatycki Obszar Dobrobytu) rozbudził w Japończykach ambicję zagospodarowywania bezkresnych pustkowi. Zanim jednak zasiedlono równiny Mandżurii, dotknęła ich druga wojna światowa – zniszczeniu uległo 50 % zabudowy Tokio, 99 % Toyamy, inne 17 japońskich miast zburzono w 60-88 %, w końcu unicestwiono Hiroszimę i Nagasaki. Ambitnym projektom sprzyjał osobliwy stan ducha narodu: Japończycy pragnęli powstać po wojennej klęsce i odbudować tożsamość swojego kraju. Dodatkową motywacją była kłująca w oczy rozbieżność pomiędzy zaawansowanym japońskim przemysłem, a wciąż opartym o tradycyjne wzorce budownictwem. Ruch metabolistów zrodził się z potrzeby metaodpowiedzi na metaproblemy. Przełomowym momentem w historii metabolizmu jest Expo ‘70 zorganizowane w Osace, na potrzeby którego Kenzo Tange zaprojektował futurystyczne zadaszenie o imponujących rozmiarach 108 x 292 m. Przestrzenna stalowa struktura wsparta była na zaledwie 6 filarach. Całość przeszywała postmodernistyczna rzeźba – Wieża Słońca – artysty Taro Okamoto. Według Kenjiego Ekuana: Expo przywróciło wiarę Japończyków we własny kraj. Potrzebowaliśmy czegoś namacalnego, symbolu. Sukces wystawy zbudował fundamenty samoświadomości dzisiejszej Japonii. Estetyka architektury okresu metabolizmu budzi mieszane odczucia, jednak to nie wygląd był zasadniczą treścią twórczości ówczesnych japońskich projektantów. Chodziło o coś więcej – dyskutowano o ideach, rozwiązywano niemożliwe do rozwiązania problemy, rozważano, jakie wartości i idee Japonia mogłaby zaoferować światu. Projektowano przyszłość narodu. W latach 50. panowała atmosfera urzeczywistniania marzeń. (...) Dziś każdy ma grafik zajęć, jest zapracowany, od rana do wieczora. Wtedy spotykaliśmy się każdej nocy. Piliśmy, jedliśmy, ale – przede wszystkim – rozmawialiśmy – wspomina Fumihiko Maki. Metaboliści próbowali zjednoczyć japońską przeszłość i przyszłość. Zdaniem Makiego projektowane budynki były modernistyczne w wyrazie, ale tradycja podświadomie przejawiała się w skali, proporcjach czy operowaniu przestrzenią. Nawet futurystyczne kapsuły nawiązują do tradycyjnego japońskiego pawilonu herbacianego. Ruch kwestionował stricte funkcjonalistyczne podejście do architektury. Rzecz w tym, że funkcjonalność budynku istotnie można osiągnąć w danym momencie, ale już po chwili funkcjonalność znika. (...) Naiwna jest wiara w to, że można stworzyć wieczne budynki. (...) Budynek to obiekt, który przechodzi nieustającą przemianę. (...) Nie można założyć programu docelowego, bo ten wciąż się zmienia – tłumaczy Kiyonori Kikutake, autor wyniesionego na palach Podniebnego Domu (Sky House), pod którym w miarę potrzeb podwieszane były kapsuły pokoi dziecięcych. Awangardowy ruch nie przetrwał zetknięcia z wolnym rynkiem: metaboliści w coraz to większym stopniu uciekali w formalizm. Z książki bije tęsknota za czasami, kiedy architektura była sprawą publiczną, a nie prywatną. Według Koolhaasa dzisiaj mamy nieograniczoną wolność do wyrażania siebie samych, nie mamy jednak sposobności, by zająć się sprawami istotnymi. Kres szaleństwom metabolizmu położył kryzys naftowy w 1973 roku. Wielkoskalowe projekty pozostały bez szans na realizację, metaboliści szukali nowych rynków. Najbardziej otwarty okazał się Bliski Wschód. Jednym z ciekawszych zagranicznych projektów Kenzo Tange było osiedle pielgrzymów w pobliżu Mekki. Przeznaczona dla 2 mln użytkowników kolonia miała być w całości składana i funkcjonować przez zaledwie 4 dni w roku. Niestety zamach na króla Arabii Saudyjskiej przerwał budowę. Miejsce, gdzie w największym stopniu urzeczywistniły się metabolistyczne fantazje, nie leży w Japonii. Jest nim Singapur. Realizacjom futurystycznych idei sprzyjał tu silny i nie pozbawiony poczucia misji rząd, przejęty potrzebą przystosowania surowych terenów do zasiedlenia przez kolejne fale imigrantów. Kiedy Fumihiko Maki odwiedził Singapur, stwierdził: Myśmy sobie teoretyzowali, a wy to po prostu zbudowaliście...Sonia Prószyńska Rem Koolhaas, Hans Ulrich Obrist, Project Japan. Metabolism Talks..., Taschen 2011, str. 719
Ostatnie utopie i ich twórcy. Rem Koolhaas o Japonii
2012-09-10
18:27
Project Japan to obszerne opracowanie na temat działalności metabolistów – ostatniego wizjonerskiego ruchu architektów i urbanistów.