Weneckie Biennale, być może z uwagi na osobę Rema Koolhaasa, ma w tym roku bardziej publicystyczny charakter. W pawilonach narodowych wyróżniają się wystawy, w których zrezygnowano z nużącego przeglądu dziejów współczesnej architektury danego kraju na rzecz szukania jej związków z lokalną historią i tożsamością. Przykładem może być nagrodzony Srebrnym Lwem znakomity pawilon chilijski.
Na wystawie pod nazwą Monolith Controversies zaprezentowano pierwszą prefabrykowaną płytę z fabryki domów, którą w 1972 roku uruchomił rząd Salvadora Allende. Po przewrocie wojskowym podwładni generała Pinocheta zamienili ją w kapliczkę z Matką Boską. Prefabrykowany element, ustawiony w pawilonie jako symbol sporów ideologicznych toczonych w okresie modernizacji Chile, posłużył też autorom wystawy jako pretekst do przypomnienia systemów prefabrykacji domów stosowanych na świecie od lat 30. do 80.

i
Wobec podobnie medialnych wątków zrozumiałych dla zachodnich odbiorców, pawilon polski poruszający mało znany choć spektakularny temat modernizacji krajów Europy Środkowej w pierwszej połowie XX wieku, raczej nie mógł zdobyć nagrody. Uważam, iż jego intelektualna hermetyczność stanowi zaletę, nie wadę. Polska wystawa prowokuje do myślenia wykraczającego poza stereotypy związane z architekturą nowoczesną. Solidnie wykonana i udana graficznie, posiadająca konkretny syntetyczny przekaz, ma w sobie siłę i została dostrzeżona przez krytyków.

i
Poruszył mnie również pawilon ukraiński o wymownym tytule ...the face of my square. Namiot ustawiony przy weneckim nabrzeżu stanowi kontrast z przycumowanymi obok jachtami milionerów i finansowanym przez Gasprom pawilonem rosyjskim. Wyzywająco odwołuje się zarówno do wydarzeń na Majdanie, jak i do tradycji suprematyzmu. Fascynująca jest też opowieść o modelowej modernizacji dokonywanej w relacji do istniejącej struktury urbanistycznej zaprezentowana przez Włochów na wystawie dotyczącej Mediolanu.