Książce nadano podtytuł Architektura XX wieku w województwie śląskim, sygnalizując kilka problemów, z jakimi historycy architektury regionu mierzą się nie od dziś. Notabene pionierka badań, profesor Ewa Chojecka, zdążyła już wychować pokolenie naukowców, na których dorobek składają się posesyjne tomy oraz monografie miast i architektów, a mam tu na myśli tylko jedną fazę owej nowoczesności – wiek XX z naciskiem na obraz górnośląskiego modernizmu. Artykuły w książce, ułożone tematycznie, są więc anonsem złożoności obrazu: problemów konserwatorskich, kiedy mowa jest o wyburzeniach czy zacieraniu pierwostanu w imię powszechnej tzw. termomodernizacji, a dalej krótkiej historii tamtejszego Miejskiego Konserwatora Zabytków, który jeszcze do 2012 roku miał pod swoją pieczą zaledwie 18 obiektów, i katowickiej moderny – od 1934 roku (tj. po ogłoszeniu wyników konkursu na planową urbanizację miasta) już konsekwentnie wypełniającej ruszt XIX-wiecznej chaotycznie zabudowanej przestrzeni. Autorzy tomu skupili też uwagę na konkretnych obiektach: gliwickim zespole szpitalnym, wnętrzu katowickiego kościoła garnizonowego projektu Leona Dietz d’Army, międzywojennych osiedlach mieszkaniowych, ale także na przyczynku do historii plastyki – losach pomnika marszałka Piłsudskiego dłuta Chorwata Antuna Augustinčića. Ów konny pomnik, ostatecznie zrealizowany latem 1939 roku, cierpliwie czekał w pracowni rzeźbiarza w Zagrzebiu, gdzie profesor Chojecka trafiła na jego ślad. Ostatecznie w maju 1999 roku znalazł się na placu Bolesława Chrobrego w Katowicach, w niewielkiej odległości od przeznaczonego mu w 1936 roku miejsca, wtedy na planowanym Forum Śląskim.
Książka przybliża też problematykę szlaku architektury modernistycznej Zabrza, dla którego punktem wyjścia zawsze będzie kościół św. Józefa projektu Dominikusa Böhma – flagowy okręt śląskiego modernizmu. O ile powyższe tematy zainteresowanym historią sztuki regionu nie są obce, o tyle część tycząca epoki po 1945 roku otwiera przestrzenie mniej znane. Możemy tu prześledzić prace Jerzego Gottfrieda, a wśród nich zespół pawilonów Ośrodka Postępu w Chorzowie z 1961 roku – niszczejącą dziś, niezwykłą, wręcz kosmiczną wizję architektury użytkowej. I choć zaraz po zakończeniu realizacji nie obyło się bez katastrofy budowlanej – wszak był to obiekt eksperymentalny – do dziś znakomita ich część jest na swoim miejscu. Trzy chorzowskie przechylone kopuły zadaszone zostały siatką ze stalowych rurek, a na konstrukcji zamocowano arkusze emaliowanej blachy kształtowanej w wypukłe sześcioboki, dzięki czemu krystaliczna struktura widoczna była także na zewnątrz. Śmiałe formy paraboliczne, jednoprzestrzenne wnętrza o pofałdowanym zadaszeniu i zastosowanie szklanych pustaków charakterystyczne są dla twórczości tego architekta-wizjonera. Dodajmy, że według Alicji Gzowskiej, autorki tekstu, tak nowatorskie realizacje, spóźnione wobec Zachodu tylko o dekadę, były możliwe dzięki polityce towarzysza Chruszczowa – manipulacji umysłami projektantów, którzy atrakcyjnymi wizjami mieli oddalić myśl, własną i społeczeństwa, od jakiejkolwiek współczesnej architektury kościelnej. Dwa teksty w tomie okazały się ostatnimi wypowiedziami wybitnych znawców i twórców tamtejszej architektury: Henryka Buszki, który odważył się napisać: Rozszyfrowaliśmy przeszłość, i Janusza Włodarczyka odnoszącego się do modernizmu Tychów. Tym samym ich dwugłos – autorska wypowiedź twórcy o własnych realizacjach – zamknął ważny rozdział architektonicznej historii Śląska. Hanna Faryna-Paszkiewicz