Pierwsze w Polsce: Sanatorium w Istebnej

i

Autor: Archiwum Architektury Źródło: "Architektura-murator" nr 12/2015, s. 24

Sanatorium w Istebnej

Sanatorium w Istebnej było pierwszym i największym polskim sanatorium złożonym z tarasowych pawilonów – wzorcową placówką leczniczą ze szkołą dla dzieci – pisze Hanna Faryna-Paszkiewicz.

Nazwa obiektuZakład leczniczo-wychowawczy w Istebnej
AutorzyJadwiga Dobrzyńska, Zbigniew Łoboda
InwestorŚląski Urząd Wojewódzki
Powierzchnia terenu80000.0 m²
Kubatura75000.0 m³
Data realizacji (początek)1930
Data realizacji (koniec)1939

Sanatorium w Istebnej – wzorcowe sanatorium dla dzieci

Rozwój wiedzy w dziedzinie zwalczania chorób społecznych, do których należała gruźlica, wskazywał na skuteczność leczenia klimatycznego. Prócz Zakopanego, mekki dla tzw. chorych piersiowo, odkrywano z czasem i inne górskie rejony. Zainteresowanie Śląskiem Cieszyńskim miało pod tym względem także charakter propagandowy. Zadbano o rozwój tego regionu, czego spektakularnym przejawem i potwierdzeniem stała się rezydencja głowy państwa – Zameczek w Wiśle (proj. Adolf Szyszko-Bohusz, 1931). Ale i budowa nowoczesnych sanatoriów nobilitowała poszczególne małe miasta i osady – Krynicę, Muszynę, Żegiestów, Szczawnicę. Co ważne, znakomita większość powstałych w dwudziestoleciu sanatoriów funkcjonuje do dziś, pełniąc swą pierwotną funkcję, ale i zyskując nowe znaczenie: są zabytkami wysokiej klasy architektury utylitarnej tamtego czasu. Żegiestowski Wiktor Jana Biegańskiego i Zbigniewa Wardzały, otwocka realizacja Egdara Norwertha czy sanatorium w Bystrej Tadeusza Nowakowskiego weszły do historii polskiej architektury. Odrębne miejsce na tej mapie zajmuje sanatorium w Istebnej, któremu wyznaczono rolę wzorcowego sanatorium dla dzieci. Charakter tej niewielkiej osady pasterskiej zmienił się radykalnie, gdy w 1937 roku na przełęczy Kubalonka otwarto Zakład Leczniczo-Wychowawczy im. Józefa Piłsudskiego.

pierwsze w polsce 12_15

i

Autor: Archiwum Architektury Źródło: "Architektura-murator" nr 12/2015, s. 25

Sanatorium w Istebnej – projekt podporządkowany funkcji

Przymiotnik „wychowawczy” mówił o istotnej funkcji: leczenie klimatyczne było długotrwałe, więc w trosce o pacjentów -uczniów sanatorium było jednocześnie szkołą. Za wyborem miejsca przemawiało optymalne położenie Istebnej na wysokości około 750 m nad poziomem morza, równomierne nasłonecznienie tarasowego wzgórza, mała wilgotność i lasy szpilkowe. Decyzja o budowie sanatorium, podjęta na uroczystym posiedzeniu Sejmu Śląskiego w listopadzie 1928 roku z okazji dziesięciolecia odzyskania niepodległości, była inicjatywą Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Finanse pozyskano z dwóch źródeł – zasobów Urzędu i tzw. pożyczki amerykańskiej udzielonej przez konsorcjum banków USA (Aneta Borowik, Sanatorium w Istebnej. Perła śląskiego modernizmu, w: Modernizmy. Architektura nowoczesności w II Rzeczypospolitej, t. 2, Kraków 2014, s. 317-339). Sanatorium w Istebnej miało w pewnej mierze odciążyć znaną z klimatycznych walorów Rabkę. Efektywne leczenie chorób płuc wymaga form relaksacyjnych na świeżym powietrzu. Stąd w wyspecjalizowanych w tym kierunku sanatoriach uwaga skierowana była przede wszystkim na maksymalne wykorzystanie wolnej, zadaszonej przestrzeni tarasów. Architektura sanatorium w Istebnej, podobnie jak projekt Alvara Aalto w Paimio (1932) czy realizacja otwockiego sanatorium Edgara Norwertha (1935), podporządkowana została tej funkcji. Podstawą zrealizowanego projektu Jadwigi Dobrzyńskiej i Zbigniewa Łobody było wyzyskanie naturalnego spadku Kubalonki, gdzie kaskadowo zlokalizowano pawilony dla chorych. Na projekt sanatorium w Istebnej składała się część lekarsko-wychowawcza i administracyjno-gospodarcza – w sumie kilkanaście budynków.

Akcentem górującym nad tarasowymi pawilonami była 8-kondygnacyjna wieża z mieszkaniami dla personelu sanatorium w Istebnej. Sanatoryjny obiekt na przełęczy, położony poza jakimkolwiek ośrodkiem miejskim, silnie odcinał się od otoczenia. Biel tynków, mocne linie rzędów okien, podcięcia w parterach czy wgłębne tarasy z zadaszeniami były przecież cytatami z ówczesnej wielkomiejskiej architektury. Nowoczesność jednak miała być etykietą dla siły przedsięwzięcia i dobrym skojarzeniem ze skutecznością leczenia. Siła ekspresji wynikała z wyrazistej prostoty brył poziomych pawilonów leczniczych i agresywnej administracyjnej wieży odważnie wpisanych w nierówności Beskidu Śląskiego. Z uwagi na łatwość zarażenia, już przy wejściu starano się zminimalizować kontakt chorych z osobami zdrowymi. Służyły temu osobne bramki i korytarze, a w ciężkich przypadkach pawilon izolacyjny. Artykulacja wnętrz i zewnętrza miały maksymalnie sprzyjać procesowi leczenia. By przeciwdziałać infekcjom kropelkowym i drażniącemu kurzowi, kontrolowano cyrkulację powietrza. Zapewniała ją możność wietrzenia na przestrzał i ażurowe balustrady tarasów. Łóżka w pokojach ustawione były w kierunku słońca, niskie parapety – na wysokości 60 cm – dawały optymalny dostęp światła, a ukośnie podwieszone sufity skuteczniej odbijały promienie słoneczne. „Płytkie” sale wymuszały bliskość łóżek i okien. Istotną rolę odgrywała konstrukcja samych okien – zasuwanych pionowo, w tzw. systemie Dosquet’a. Funkcjonalność obiektu podnosiły istotne lub pozornie drobne udogodnienia skumulowane tu z myślą o specyfice chorób płucnych, ale i o chorym, słabym dziecku. Wszystkie tarasowe „leżalnie” i balkony miały dachy, by korzystać z nich bez względu na pogodę, balustrady z siatki nie ograniczały cyrkulacji powietrza, parapety, wewnętrzne słupy i podokienne wnęki pokryto – dla utrzymania higieny – płytkami ceramicznymi.

Sanatorium w Istebnej – nowoczesność realizacji

By ograniczyć hałas, korytarze, ale i schody, wyłożono linoleum, zaś bawełniane zasłony w oknach umocowano na prowadnicach kryjących szereg małych rolek. Wobec zastosowania okien zasuwanych zasłony nie toczą stałej, beznadziejnej walki ze skrzydłami okiennymi – tę praktyczną uwagę zamieściła w opisie sanatorium Jadwiga Dobrzyńska (Sanatorium w Istebnej na Śląsku Cieszyńskim, „Architektura i Budownictwo” 1937, nr 11/12 s. 391-415). Jej troska o wygodę małego pacjenta przejawiła się i w innym detalu – zaprojektowaniu podwójnych poręczy schodów, tak by dziecko mogło sięgnąć do swojej, niższej. Należy podnieść estetykę budynków sanatoryjnych. Żywe, jasne kolory i przyjemne formy wpływają dodatkowo na chorych i na personel – podkreślała współautorka sanatorium. O nowoczesności sanatorium w Istebnej świadczyła dbałość o detale traktowane do niedawna standardowo. Nowe pomysły zastosowano także w dziale leczniczym, gdzie umieszczono laboratorium, pracownie rentgenowskie, sale operacyjne. Celowo odchodzono od szpitalnej bieli na rzecz matowych, szarych płytek ceramicznych z odcieniem niebieskawym. Kładziono je do wysokości 2,20 cm, wyżej malowano farbą olejną w tym samym kolorze. Dwuwarstwowe okna zaopatrzono w filtry z gazy i siatki przeciw owadom. Sale rentgenowskie pomalowano na kolor brązowy, nie dający przypadkowych refleksów. W zwalczaniu chorób płucnych ważną rolę odgrywało zastosowanie lamp kwarcowych. Tu sale do naświetlań pokryto proszkiem aluminiowym, tak by efektywniej odbijały promienie. Przy grupowych naświetlaniach, które były bardziej ekonomiczne, lampa poruszała się po obwodzie koła. Dodajmy, że w salach oddziału leczniczego stosowano ogrzewanie podłogowe. Sanatorium pełniło także funkcję szkoły, wyposażono je więc w bibliotekę i czytelnię. Salę jadalną można było przekształcić w kinową i widowiskową, a nawet w kaplicę, bo w zasuwanej wnęce umieszczono ołtarz. Chorzy stale leżący umieszczani byli w parterach pawilonów, gdzie mieli do dyspozycji niewielkie ogródki i solaria. Dział kuchenny dysponował własną oranżerią, szklarniami i ogrodem warzywnym. Projekt sanatorium w Istebnej odzwierciedlał kompleksową myśl o wieloaspektowej pomocy choremu i maksymalnym wykorzystaniu naturalnych warunków otoczenia.