cosmopolitan

i

Autor: Archiwum Architektury Cosmopolitan w Warszawie. Fot. Marcin Czechowicz

Typowo polska architektura mieszkaniowa

2014-09-30 17:31

O powodzeniu inwestycji mieszkaniowej decyduje dziś stosunek ceny do lokalizacji, a co z architekturą? Przedstawiamy dziesięć najnowszych, zróżnicowanych formalnie i estetycznie wielorodzinnych realizacji mieszkalnych w Polsce. Ta mieszkaniowa konstelacja pokazać ma stan polskiej architektury służącej zaspokojeniu podstawowego prawa człowieka – prawa do zamieszkania

Architektura mieszkaniowa w Polsce uległa standaryzacji. Na szczęście nie jest to standaryzacja estetyczna. Indywidualizm domów zależy od upodobań architekta i jego siły perswazji. Wygląd budynków mówi również o przeznaczeniu odpowiedniej części budżetu inwestycji na wabiące odbiorcę piękno. Tak jak społeczne poruszenie wywołuje dziś każdy artykuł prasowy kwestionujący estetykę naszych miast i jakość ich przestrzeni publicznych, tak i każdy pojedynczy budynek musi być wynikiem konsensusu dotyczącego sfery piękna. Obojętne, czy jest on drogi i powstaje za pieniądze prywatnego dewelopera, czy jest inwestycją spółdzielczą, czy socjalnym budownictwem miejskim. Każdorazowo mieszkańcy muszą mieć przeświadczenie, że ich dom jest piękniejszy, lepszy, nowocześniejszy niż wszystkie inne, konkurencyjne. Natomiast patrząc na polską architekturę mieszkaniową od strony struktury budynku, kształtu mieszkań, ich wielkości i rozłożenia, najważniejsza zarówno dla inwestorów, jak i użytkowników, pozostaje przyziemna rzeczowość.

W poszukiwaniu idealnego domu

Architekturę mieszkaniową w Polsce budują w przeważającej większości obiekty wolnostojące. Czy będą to otwarte na cztery strony świata budynki punktowe, podłużne liniowe bloki, obiekty kształtujące narożniki, kwartały półotwarte lub skupione wokół wewnętrznego, zamkniętego dziedzińca, zależne jest od warunków zewnętrznych, takich jak wielkość i kształt działki, jej usytuowanie w stosunku do otoczenia. Przykładowo typ budynku punktowego może służyć za bazę dla prostego domu socjalnego, drogiej „miejskiej willi” albo apartamentowego wieżowca. Podłużne bloki zabudowy wydawały się w Polsce historycznie skompromitowane wieloletnim i niezwykle skutecznym niszczeniem miejskiego krajobrazu. Ale ich zasadnicza, technokratyczna zaleta – prostota powtarzalnej konstrukcji – zagwarantowała im przetrwanie. Bloki socjalne, zakładowe, spółdzielcze i deweloperskie nadal powstają, choć nie są to już struktury, które tak jak kilka dekad temu sięgały po tytuły najdłuższych lub największych obiektów miast. Zamiast tych wątpliwych wyścigów zainteresowanie kształtem i jakością przestrzeni miejskich przywróciło znaczenie domom kształtującym narożniki ulic i placów. Trudno to zrobić zestawiając ze sobą dwa podłużne bloki. Wiele tego rodzaju „prób” wypełnia nasze miasta. Ślepe szczytowe ściany takich obiektów zachłanni reklamodawcy pokrywają wielkoformatowymi płachtami. Jeśli próbować wskazać najpopularniejszy dziś typ architektury mieszkalnej w nowych polskich osiedlach, byłby to zapewne obiekt tworzący kwartał zabudowy z otwartym dziedzińcem. Ten rodzaj zapewnia jednoznaczne relacje z przestrzeniami zewnętrznymi. Z jednej strony będą to fasady ograniczające zabudowę od strony ulic czy sąsiednich budynków. Z drugiej, wewnętrzne elewacje otwierające się na dziedziniec – podwórze, przynależące do mieszkańców kwartału. Dziedziniec otwarty daje dodatkową korzyść – zapewnia integrację przestrzeni wewnętrznej z otaczającymi terenami zabudowy osiedlowej bądź miejskiej. Umożliwia też lepsze nasłonecznienie, przewietrzanie i komfort akustyczny. Zespoły tak kształtowanych kwartałów tworzą często strukturę nowych, dużych kompleksów zabudowy mieszkaniowej, w prosty sposób nadając im urbanistyczną formę. Niemniej to całkowicie zamknięte kwartały budują tradycyjnie rozumianą tkankę europejskiego miasta. Domy stoją wówczas przy otaczających je ze wszystkich stron ulicach – przestrzeniach publicznych. Wewnętrzny dziedziniec jest przestrzenią prywatną mieszkańców, niedostępną dla postronnych. Znika tu problem grodzenia. Budynek i jego zamknięta brama nie budzą takich kontrowersji jak przegradzający otwartą przestrzeń płot.

Wieże mieszkalne – nowa moda, nowe wyzwania

Historia mieszkalnych wysokościowców w Polsce XXI wieku zaczęła się od falstartu: masywnej, powszechnie okien (55 m). Powszechnymi niedogodnościami w wysokościowcach mogą być też trudne do opanowania problemy z wentylacją, przegrzewaniem, hałasem urządzeń wentylacyjnych czy szachów instalacyjnych i szybów windowych. Mimo to wieże przyciągają uwagę, stając się miejscem dla najbardziej pożądanych, najmodniejszych i najdroższych mieszkań. Budowę wieżowych apartamentów popierają często władze miast, widząc w nowych akcentach wysokościowych skok w tak pożądany świat wielkomiejskiego prestiżu. Gdyńskie Sea Towers – kompleks składający się z dwóch wież mieszkalnych o skomplikowanych formach – pozwala wskazać centrum Gdyni nawet z mierzei helskiej („A-m” 10/2009). Owalna wieża wrocławskiego Sky Tower, gdzie połowę wysokościowej części zajmują apartamenty, dwukrotnie przewyższa wysokością historyczne wieże miejskich świątyń („A-m” 7/2013). A dynamiczna sylweta niemal dwustumetrowej Złotej 44 projektu Daniela Libeskinda skutecznie nadkrusza trwającą przez półwiecze przestrzenną dominację socrealistycznego Pałacu Kultury i Nauki nad Warszawą. Najnowsze wysokościowce mieszkalne oferują przeszklone od podłogi do sufitu ściany, co najmniej uchylanie okien – wspomagane często mechanicznymi systemami ich automatycznego zamykania, oraz inteligentne, elektroniczne metody sterowania oświetleniem i temperaturą pomieszczeń. Wieże często wabią klientów swymi wyszukanymi formami. Ich projektanci uciekają od prostokątnego planu lub komplikują go tak, aby zatrzeć wrażenie słupa – monolitu. Podsuwają metafory wertykalnej rzeźby w przestrzeni czy budynku – znaku. Na przykład Daniel Libeskind chętnie porównywał formę swego projektu do... skrzydła orła. Nocą wieże dekorują wyszukane iluminacje. W Warszawie toczy się od niedawna świetlny pojedynek. Konkurentem Złotej 44 stała się nieodległa wieża – Cosmopolitan. To dla odmiany rygorystycznie prostokątna w planie szklana bryła zaprojektowana przez amerykańsko-niemieckiego architekta Helmuta Jahna. Dzięki wstrzemięźliwości swojej formy i trafionym, smukłym proporcjom cieszy się dużym uznaniem warszawskich architektów. Za sprawą rozciągającego się już na dekady doświadczenia projektanta w tworzeniu budynków wysokościowych wiele związanych z nimi problemów zostało tu inteligentnie rozwiązanych. Budynek, zamiast balkonów, ma np. obudowane wykusze, dające ich namiastkę. W pomieszczeniach zastosowano nie tylko okna uchylne, ale i otwierane, tyle że zabezpieczone od zewnątrz na całej wysokości barierką ze stalowych poziomych prętów. Zważywszy na proponowane ceny mieszkań w drapaczach chmur nie należy raczej oczekiwać, że ten ciekawy architektonicznie i atrakcyjny typ zabudowy znacząco się rozpowszechni. Na pewno jest szansa na jedną bądź dwie wieże mieszkalne w każdym z bogatszych polskich miast.

klobucka2

i

Autor: Archiwum Architektury Zespół mieszkalny na Ursynowie w Warszawie. Fot. Marcin Czechowicz

Nieszczelne plomby

Ciekawym zjawiskiem jest powolne zanikanie w kraju typu budynku uzupełniającego zwartą miejską zabudowę tzw. plomby. Historyczne, gęste kwartały śródmiejskie przez kilka ostatnich dziesięcioleci zostały już w wielu miejscach pouzupełniane. Częściej mamy za to do czynienia z przebudowami starych kamienic, często połączonymi z dość poważnymi zmianami, np. budową pod nimi garaży dla mieszkańców lub wymianą dużej ilości substancji budowlanej, z zachowaniem i przywracaniem świetności dekoracyjnym fasadom. Obowiązujące przepisy jednoznacznie faworyzują budowę domów wolnostojących. Dziś, aby tworzyć zwarte linie miejskiej zabudowy, potrzeba obowiązującego planu urbanistycznego, który taką formę by nakazywał. Gdy go brak – a jest to powszechnie występująca sytuacja – aby nowe domy mogły stykać się ze sobą wzdłuż granicy działki, potrzebna jest zgoda sąsiadów i przychylność urzędów. Komplikuje to cały proces inwestycyjny. W związku z tym nowopowstające budynki mieszkalne tworzące zwarte pierzeje to najczęściej obiekty małe, wypełniające pozostałe jeszcze luki w historycznej zabudowie, dopasowane skalą do historycznych sąsiadów, realizowane czasem przez entuzjastów danego miejsca. Na warszawskiej Pradze – tradycyjnie zabudowanej dzielnicy, którą ominęły wojenne zniszczenia, lecz dopadło społeczne zaniedbanie – taką skromną plombę wpisującą się nie tylko w przestrzeń pierzei, ale i szukającą szacunku dla charakteru okolicy, zaprojektowała i wybudowała Pracownia Nieporęcka. Co ciekawe, cały parter i podziemie budynku zajmuje tu półautomatyczny system garażowania na podnośnikach. Trzon stanowią niewielkie dwupokojowe mieszkania z windą otwierającą się wprost do przedpokoju. W kondygnacji dachowej umieszczono dwupoziomowe apartamenty z tarasami wychodzącymi na wewnętrzne podwórko.

Miejski narożnik

Typem domu, który najlepiej pasuje do tworzenia charakteru miejskiej zabudowy, jest dziś wolnostojący budynek narożny. Przykładem takiej miastotwórczej formy może być apartamentowiec firmy Ataner w Poznaniu. Budynku użyto do nadania nowej skali przestrzeni śródmieścia, podlegającej długofalowej przebudowie. Otaczająca go stara tkanka jest co najmniej dwukrotnie niższa. W narożnikowo ukształtowanym obiekcie największe lokale umieszczono właśnie na styku dwóch fasad i podkreślono to efektownym ukształtowaniem architektonicznym z nadbudową zwieńczoną dwupoziomowymi apartamentami. Projektanci wolnostojącego budynku uzupełniającego prestiżowy narożnik ulic Puławskiej i Olesińskiej na warszawskim Starym Mokotowie – jednej z bogatszych i najbardziej zgentryfikowanych części miasta – kierowali się inną logiką. Chodziło tu o architektoniczne dopasowanie się do charakterystycznych form sąsiedniej zabudowy. Służą temu zaoblone narożniki i kamienne okładziny fasad. Inaczej niż w Poznaniu, główny front uliczny wypełniają małe lokale dwupokojowe. Są one narażone na uciążliwości związane z sąsiedztwem ruchliwej ulicy. Większe apartamenty umieszczone zostały od strony dziedzińca.

Dokładnie zaplanowany kwartał

Miejska zabudowa, polegająca na realizacji zamkniętych kwartałów, realnie sprawdza się, gdy poprzedza ją obowiązujący urbanistyczny plan. Aby zamknąć kwartał od strony projektowej, potrzeba bowiem około hektara terenu w zbliżonym do kwadratu kształcie. Tę odmianę budynków znajdziemy więc w takich planowo zabudowywanych dzielnicach jak warszawskie Miasteczko Wilanów, czy w gęsto pokrytej planami zagospodarowania staromiejskiej części Gdańska. Efektem projektowania w skali urbanistycznej jest kwartał zabudowy przy ulicy Tandeta w Gdańsku. Interesująca architektura powstała tu wskutek wymaganego zapisami planu powtarzania modułów historycznej, zniszczonej przez działania wojenne zabudowy oraz wpisania w istniejący układ otaczających ulic. W tej inwestycji spory udział mają bardzo małe powierzchniowo lokale, pomyślane jako apartamenty wakacyjne. Wyniesiony na płycie garażu podziemnego dziedziniec stanowi zamkniętą enklawę dostępną tylko dla mieszkańców.

Polski standard

Polski standard od dziesięcioleci stanowiły mieszkania o stosunkowo niewielkich metrażach. Kilka lat kredytowej hossy na początku XXI wieku zdawało się ten jasny dla niemal wszystkich niedostatek przestrzeni mieszkalnej Polaków przełamywać. Niestety, życie na kredyt nie okazało się rozwiązaniem mieszkaniowych problemów trapiących społeczeństwo od pokoleń. Od kilku lat znów najpopularniejszym i najczęściej projektowanym typem mieszkania jest dwupokojowy lokal mierzący od 40 do 60 metrów kwadratowych. Takim modułem operują nie tylko projektanci bloków socjalnych i zakładowych, gdzie oszczędność i skromność jest kluczem do powodzenia inwestycji. Zwłaszcza że miasta czy instytucje, które muszą zapewnić miejsca do życia swoim pracownikom, na przykład wojsko, budują mieszkania zawierające podstawowe wyposażenie: podłogi, kuchnie i łazienki. A jak wiadomo, lokale sprzedawane na wolnym rynku są najczęściej „skorupami” do indywidualnego wykończenia. Aby utrzymać w rozsądnych granicach ich cenę deweloperzy w tzw. segmencie popularnym, oferują podobne do mieszkań socjalnych metraże. Pomysły na ukształtowanie dwóch pokoi z kuchnią uległy daleko idącej standaryzacji. Przyglądając się planom mieszkań można spostrzec, że ten sam schemat rozkładu dwupokojowego mieszkania odnajdziemy w domach socjalnych usytuowanych w odległych od centrum częściach miasta (np. w budynkach typu Punkt na terenie zabytkowego Fortu Śliwickiego przy ulicy Jagiellońskiej w Warszawie), jak i w prestiżowych, śródmiejskich deweloperskich projektach mieszkaniowych (np. stołeczny Cosmopolitan). Tyle że te socjalne lokale mają powierzchnię 45 metrów kwadratowych, a prestiżowe, deweloperskie – 53-57. W budynkach wznoszonych przez spółdzielnie, zwłaszcza w tych mniejszych, gdzie praktycznie każdy lokal powstaje dla konkretnego użytkownika (np. przy Puławskiej w Warszawie), też powtarzają się najczęściej standardowe rozkłady pomieszczeń. W budownictwie socjalnym preferowany jest bardziej tradycyjny układ małych mieszkań z wydzieloną przestrzenią kuchni. Częściej też stosuje się małe lokale otwarte na dwie strony budynku (np. bloki WAM na Oksywiu w Gdyni czy osiedle socjalne przy ulicy Kłobuckiej w Warszawie). W mieszkaniach dostępnych na wolnym rynku przeważają mieszkania małe, jednostronne, z przestrzeniami kuchni otwartymi, bądź stanowiącymi część pokoju dziennego. Inwestorzy, którzy próbowali zmienić trzeźwe zapatrywania Polaków na miejskie zamieszkiwanie często ponosili spektakularne klęski (np. łódzkie Lofty Scheiblera, „A-m” 9/2010).

pulawska

i

Autor: Archiwum Architektury Budynek mieszkalny na Mokotowie w Warszawie. Fot. Marcin Czechowicz

I mały, i duży

Dziś dużo łatwiej zamieszkać w dużym kompleksie niż w kameralnym budynku. Wielkość nie jest związana ze standardem. Małe budynki stawiane są przez przedsiębiorstwa mające niewielkie możliwości finansowe. „Aktywistyczna” plomba przy Nieporęckiej w Warszawie zawiera tylko 9 lokali. Spółdzielczy dom przy Puławskiej, który jest inwestycją własną grupy spółdzielców działających w podobny do dewelopera sposób, mieści 21 indywidualnie kształtowanych mieszkań. Na bloki socjalne czy zakładowe składają się też często niewielkie budynki (np. domy dla rodzin wojskowych na Oksywiu czy socjalne punktowce przy Jagiellońskiej w Warszawie). Lecz socjalne inwestycje w Warszawie to już dziś całe osiedla. Może niezbyt atrakcyjnie zlokalizowane, ale pokaźnych rozmiarów. Zarówno kompleks przy ulicy Jagiellońskiej, jak i osiedle przy ulicy Kłobuckiej zapewnić mają po 300 miejskich lokali. Znaczące firmy deweloperskie operują często zbliżoną wielkością domu – kwartałem zawierającym około 100 lokali. Podobnej wielkości są gdański Kwartał Kamienic, łódzki apartamentowiec Marina czy dom o półotwartym układzie zabudowy w nagradzanej za jakość architektury warszawskiej 19. Dzielnicy biura JEMS Architekci („A-m” 1/2012). Choć ta ostatnia wieloetapowa inwestycja obejmuje łącznie budowę kilku setek mieszkań. W jedenastokondygnacyjnym poznańskim budynku firmy Ataner pomieszczono 144 lokale. Największe ich zagęszczenie występuje w prestiżowych śródmiejskich wysokościowcach. Wrocławski Sky Tower czy warszawski Cosmopolitan grupują grubo ponad 200 apartamentów na stosunkowo najmniejszej powierzchni zabudowy.

Hegemonia spocznika

Strukturę budynków wielomieszkaniowych w dużej mierze kształtuje sposób dostępu do poszczególnych lokali. Teoretycznie najbardziej ekonomicznym rozwiązaniem jest zewnętrzna galeria. Minimalizuje ona liczbę klatek schodowych, wind i przestrzeni wspólnych, ogrzewanych. Lecz jest w Polsce niepopularna. Otwarte galerie stosuje się w polskiej architekturze sporadycznie. Przykładem wprowadzenia współczesnej wersji dojścia galeriowego może być łódzka inwestycja Marina. Tu galeria stanowi dostawiony do podłużnie ukształtowanego bloku budynku wielopiętrowy przeszklony ogród zimowy. Krawędzie kładki oddalone są od okien wychodzących na tę stronę sypialni o 3 do 4 metrów. Poszczególne fragmenty galerii służą obsłudze maksymalnie 3 mieszkań, tak że jej uciążliwość komunikacyjna jest zminimalizowana. Szklana konstrukcja uatrakcyjnia budynek pod względem marketingowym. Deweloperzy starają się minimalizować liczbę punktów dostępu do lokali na piętrze. W budynku w obrębie 19. Dzielnicy jedna klatka schodowa zapewnia dojście nawet do 8, na pojedynczej kondygnacji tworząc wydajny ekonomicznie układ korytarzowy. To długa i kręta przestrzeń wypełniona wyłącznie rozmieszczonymi co kilka metrów drzwiami do poszczególnych lokali, doświetlona tylko w strefie holu windowego. Umieszczone przy ścianie korytarza kuchnie i łazienki znajdują się w głębi głównie jednostronnie oświetlonych mieszkań. Minimalizacja przestrzeni wspólnych, ograniczanie ich tylko do spocznika schodów, umożliwia obsługę 2 lub 3 lokali na piętrze, co przy budowie małych mieszkań prowadzi do konieczności projektowania wielu klatek schodowych w niewielkich odstępach (np. na osiedlu socjalnym przy ulicy Kłobuckiej w Warszawie).

Fasada – wartość dodana

O standardzie, prestiżu, nowoczesności, czy nawet światowości budynku, w głównym stopniu świadczy jego fasada. To tu trwa pojedynek między poszczególnymi obiektami – pojedynek na piękno. Oczywiście nie wszyscy startują w tej samej lidze. Budynki socjalne i zakładowe wcale nie muszą umizgiwać się do mieszkańców ilością przyczepionych błyskotek. Ale skromna estetyzacja przydaje im uroku. Kolorowe bloki wojskowe na gdyńskim Oksywiu pokazują swoje optymistyczne oblicze pośród otaczających je blokowisk. Budynki socjalne przy ulicy Kłobuckiej w Warszawie mamią abstrakcyjnymi formami elewacyjnej grafiki i kontrastami barwnymi, niczym deweloperskie domy dla hipsterów. O prestiżowym wyglądzie świadczy jednak nie tylko dekoracyjność fasad, ale też ich struktura. Pełne ściany z oknami, choćby najpiękniejsze, są tylko najprostszym powszechnie stosowanym systemem elewacyjnym. Kolejnym krokiem w kierunku klarownego, architektonicznego zespolenia fasady z wnętrzem budynku, są elewacje strukturalne. W tym przypadku konstrukcja i podziały wewnętrzne znajdują konsekwentne odbicie w wyrazie zewnętrznym. Takie fasady wymagają o wiele bardziej precyzyjnego projektu. Doceniane są też przez wymagających odbiorców architektury. Przeciętnego mieszkańca zadowolić można ciekawym układem okien i balkonów. Elewacjami odzwierciedlającymi strukturę wewnętrzną charakteryzują się poznański apartamentowiec firmy Ataner czy warszawska 19. Dzielnica. O prestiżu budynków świadczy też ilość użytego szkła. Powierzchnie przeszklone są co naj mniej dwukrotnie droższe od pełnych. Dom z małymi oknami staje się z miejsca mniej reprezentacyjny niż ten, przez którego przeszklone witryny możemy spojrzeć na życie sytych i zadowolonych mieszkańców. Całkowicie oplecione szklanymi ścianami wieżowce pozują dziś na oazy luksusu i bogactwa. Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) podaje, że na 34 państwa europejskie – pod względem warunków mieszkaniowych – Polska zajmuje przedostatnie miejsce. Wciąż brakuje u nas ponad miliona mieszkań, by zaspokoić choćby podstawowe potrzeby. Kolejne programy rządowe, które miały pobudzić budownictwo mieszkaniowe, nie były nigdy do końca realizowane. Z drugiej strony, tego typu architektura w Polsce okrzepła, podzieliła się na poszczególne segmenty, związane z rodzajami inwestowania i zamieszkiwania. Nie jest ona specjalnie innowacyjna pod względem programu czy typologii, ale jej standaryzacja realnie odpowiada dużej homogeniczności społeczeństwa. Budynki socjalne wyglądem starają się naśladować deweloperskie. Budynki spółdzielcze są od tych ostatnich często nieodróżnialne. Szklane wieże, przeznaczone dla bogatych, budowane są od Moskwy po Nowy Jork, nie omijając i polskich miast. Wzrost mobilności społeczeństwa i określony poziom jego zamożności ustala wielkość społecznych oczekiwań, co do preferowanego standardu przeciętnych mieszkań. Praktyczność i kalkulacja nie są stereotypowymi polskimi cnotami, ale przy rozwiązywaniu problemu mieszkaniowego okazują się mieć nadrzędne znaczenie.

Arch-SkyTower-047MC

i

Autor: Archiwum Architektury Sky Tower we Wrocławiu. Fot. Marcin Czechowicz