Jednych drażni, innych uspokaja: O co chodzi z tym różem? Felieton Doroty Sibińskiej z cyklu "Bomba w toalecie"

2025-07-24 17:42

Róż, jak pisze specjalistka od kolorów Olka Barczak, jest najlepszym przykładem, że fenomen koloru jest konstruktem kulturowym. Stereotypowy, binarny podział na róż dla dziewczynek i niebieski dla chłopców ma stosunkowo krótką historię obejmującą zaledwie wiek. W jej książce pt. #kolor możemy przeczytać, że polskie określenie słownikowe koloru różowego (...) pochodzi oczywiście od słowa „róża”.

Spacer po Galerii PLATO z Robertem Koniecznym

Jest lato, leżę na plaży i patrzę jak woda zlewa się z horyzontem

Zachodzi słońce i świat pokrywa różowa aura... Ogarnia mnie spokój. O co chodzi z tym różem? Jednych on drażni, innych uspokaja. I choć od dziesiątek lat nas dzieli, na niektórych może mieć zbawienny wpływ. Na świecie jest wiele badań dotyczących kolorów, ale te najciekawsze dotyczą zdecydowanie różu i jego odcieni, np. Drunk Tank Pink. Ten kolor od lat 80. bywa stosowany w służbie więziennej. W 1979 roku dyrektor Amerykańskiego Instytutu Badań Biospołecznych Alexander Schauss zaproponował, by w placówce w Seattle pomalowano nim cele.

Od tego czasu – z powodu kojącego wpływu na agresywnych więźniów – wykorzystywany jest w służbie penitencjarnej wielu państw. Co ciekawe, jedna ze skandynawskich firm do dziś produkuje meble dla rodzimych aresztów właśnie w tym kolorze. Oczami wyobraźni widzę różowe kraty, różowe ściany… Sprawdzam w Google – są dziesiątki zdjęć takich cel. Cóż to musi być za męka i upokorzenie dla napakowanego, seksistowskiego skazańca z kotwicą na bicepsie. Przyzwyczai się, szok minie i będzie mniej agresywny – tak przynajmniej mówią badania.

Czytaj także: Kolorowy Dom dla Pięciu Kobiet. Daje schronienie, ale nie boi się być widoczny

Idąc tropem różowych przestrzeni, zastanowiła mnie scenografia do jednego z bardziej przemocowych seriali, jakie znam, pt. Squid Game. Czy kolor miał tam znaczenie? Róż – z wyjątkiem areny krwawych rozgrywek – był w kadrach wszechobecny. Stylistyka scenografii zaczerpnięta została z La Muralla Roja – przepięknego, postmodernistycznego i niezwykle kolorowego budynku w Hiszpanii, zaprojektowanego w 1973 roku przez Ricarda Bofilla. Co prawda nazwa sugeruje czerwony kolor ścian, oko widzi jednak piękny, spłowiały róż.

Co skłoniło architekta do zaprojektowania tak barwnego budynku? Czy chciał nawiązać do mojego zachodu słońca? Tego nie wiem, ale na pewno kolor bladoróżowy już dawno pojawił się w militariach. Podczas wojny w Zatoce Perskiej amerykańscy żołnierze ze Special Air Service znaleźli na pustyni różowy samolot zestrzelony w okresie II wojny światowej. Podobnie jak wspomniana La Muralla z czasem spłowiał i zlał się z piaskiem odbijającym promienie światła. Ten idealny kamuflaż został wykorzystany przez elitarny oddział wojskowy – Różowe Pantery, który swoje wozy bojowe marki Land Rower przemalował w odcieniu zachodzącego słońca.

House for Five Women

i

Autor: Maxime Delvaux i Adrien de Hemptinne/ Materiały prasowe

Przez różowe okulary. Malinowy koktajl w salach dla najmłodszych

Róż, jak pisze specjalistka od kolorów Olka Barczak, jest najlepszym przykładem, że fenomen koloru jest konstruktem kulturowym. Stereotypowy, binarny podział na róż dla dziewczynek i niebieski dla chłopców ma stosunkowo krótką historię obejmującą zaledwie wiek. W jej książce pt. #kolor możemy przeczytać, że polskie określenie słownikowe koloru różowego, zwanego wcześniej jasnoczerwonym, pojawiło się dopiero w drugiej połowie XIX wieku i pochodzi oczywiście od słowa „róża”. Dziś mamy odcienie modne, takie jak Millennial Pink, Scandi Pink czy Tumblr Pink, zwany różem instagramowym. Niektóre z nich doczekały się nawet numerów próbnika Pantone! Często w salach dla najmłodszych dzieci używamy swojej wersji tej barwy – nazywany go malinowym koktajlem. Spytacie dlaczego? To efekt obserwacji reakcji dzieci na kolory. Pewnego dnia w sklepie sportowym wśród dziesiątek rowerów stał jeden różowiutki, z brokatowymi wstążkami przy kierownicy. O ten rower stoczona została walka dwóch trzylatków płci męskiej. Ponieważ obiekt westchnień był jeden, rodzice byli zmuszeni wynieść rozwścieczone bestie ze sklepu, a głosy rozpaczy długo niosły się po ulicy.

Czytaj także: Wrocław lat 90. żyje do dziś. Historia kolorowego bloku projektu Wojciecha Jarząbka. Powstał tuż przy Odrze

Ciekawe, że cała ta historia zaczęła się od podsłuchanej w autokarze rozmowy pewnych architektów: ...nie, różowy kolor w przedszkolach jest zakazany! Po napisaniu tego tekstu wiem jedno: muszę pojechać do Hiszpanii, aby zobaczyć La Muralla Roja na żywo :-) A jaki jest Wasz ulubiony odcień różu? Piszcie na adres: architektura_murator@grupazpr.pl. Najciekawsze głosy zostaną opublikowane na łamach „A-m”.

Wrocław. Budynek przy Wybrzeżu Wyspiańskiego 36

i

Autor: Szymon Starnawski Wrocław. Budynek przy Wybrzeżu Wyspiańskiego 36 Wojciecha Jarząbka

Anna Cymer w sprawie tekstu Bez makijażu („A-m” 05/2025)

Czy żeby dziś stać się znanym i uznanym architektem, trzeba stworzyć rewolucyjny obiekt, czy raczej wynająć agencję marketingową, która zaleje media komunikatami o wspaniałych projektach i spektakularnych sukcesach (których nikt nie będzie weryfikował)? Wydaje się, że we współczesnym świecie dużo lepsze wyniki daje to drugie rozwiązanie. I nie chodzi tylko o nagłówki: Polski architekt zwycięża w ważnym międzynarodowym konkursie (który to konkurs okazuje się później komercyjną, płatną imprezą z dziesiątkami nagród), ale i o opisy projektów, które nie są informacją o zastosowanych rozwiązaniach, a marketingowym komunikatem, potrafiącym tworzyć alternatywną rzeczywistość.

Takie czasy, można by orzec, to rynek narzuca tę grę, a kto w niej nie bierze udziału, ten traci. Dobrze to współgra z ogólnym kryzysem mediów, w których treści tworzą rozliczani z klików mediaworkerzy oraz faktem, że my sami najchętniej czerpiemy wiedzę z nagłówków i memów. Trzeba się z tym pogodzić? Niekoniecznie. Da się zadbać tak o poziom debaty, jak merytoryczną zawartość trafiających do przestrzeni medialnej komunikatów zabierając głos, punktując nierzetelne treści i prostując fałszywe informacje.

A któż może robić to lepiej niż sami architekci, znający tak realia branży, jak techniczny aspekt tej pracy. Trudno wytykać błędy czy nieetyczne zachowania koleżankom i kolegom, łatwo zostać posądzonym o zawiść i kalanie własnego gniazda. Czy jednak nie jest we wspólnym (architektów, inwestorów, użytkowników) interesie dbałość o poziom debaty oraz edukację, budowanie świadomości i przekazywanie rzetelnej wiedzy, zamiast wciskania marketingowej papki?

Architektura-murator. Podcast 30/30
Anna Cymer: Ależ to jest brzydkie!
Video Player is loading.
Czas 0:00
Czas trwania 0:00
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Pozostały czas 0:00
Â
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
    • default, selected
    Reklama
    Architektura Murator Google News