Spis treści
Powstały takie miejsca, które nigdy nie powinny. (...) Wiemy, kto to wybudował. Od lat jesteśmy bardziej pryncypialni. Robimy wszystko, żeby już nigdy nie było powtórek
– prezydent m.st. Warszawy Rafał Trzaskowski cytowany przez serwis raportwarszawski.pl, rok 2025
Bliska Wola Tower. Na żywo mniej niebieska, ciut bardziej zielona
Pod osiedle J.W. Construction podjeżdżam rowerem od strony Woli. Przy wyjeździe spod wiaduktu chwila wahania – te wieże w oddali to już to? Na zdjęciach wychodzą inaczej, wydają się bardziej masywne, ich mocny błękit odcina się ostrzej od nieba. Te tutaj – zdają się lżejsze, jaśniejsze.
Wrażenie lekkości mija, gdy docieram bliżej. Gigant góruje nade mną, przesłania słońce. Cóż, pasuje gabarytami do wielkiego, huczącego ronda Tybetu tuż obok. Przynajmniej da się dotrzeć tu bez samochodu: zostawiam miejski rower przy stacji pod przeszkloną wieżą, tuż obok przystanku autobusowego.
Do wnętrza osiedla dostaję się przez otwarty narożnik, po schodach otoczonych sklepami. Na górze – kilkadziesiąt przypiętych rowerów, zapach chleba z piekarni, żywopłot. Ten ostatni mnie zaskakuje, bo na zdjęciach zwykle go nie ma. Fotografujących nie interesuje poziom gruntu, od razu unoszą obiektywy w górę.
i
Nie trzeba być architektem, żeby wyobrazić sobie, jak ciemno będzie na niższych piętrach po ukończeniu budowy. Widać to już teraz. Bliska Wola zostaje z miejsca okrzyknięta "polskim Hongkongiem". Zyskuje też mniej zaszczytne miano "patodeweloperki"
– Helena Łygas, serwis natemat.pl, rok 2020
Za wysoko, za gęsto, za ciasno, ale mieszkać się da
Spoglądam w górę i ja. Przytłacza, co tu dużo mówić. W słoneczny letni dzień tragedii nie ma, ale jesienią i zimą wrażenie musi być dużo gorsze. Budynki nie stoją aż tak blisko siebie, jak się wydaje na zdjęciach, ale czuć, że deweloper zostawił między nimi tylko tyle przestrzeni, ile absolutnie musiał. Bloki robią wrażenie nie tylko rozmiarami, ale i powtarzalnością, oko gubi się wśród identycznych balkonów, przeszkleń odbijających niebo i sąsiadów. Dominuje szarość i złamana biel. Uciekam czym prędzej wzrokiem.
Przygnębiające wrażenie robi brak zieleni. Żywopłot nieco ratuje sytuację, ale zaraz się kończy. Zostaje beton i asfalt, zaparkowane samochody, wystawione przed budynki kontenery na śmieci. Zawiewa od nich nieprzyjemnie. Skojarzenie: zaplecze wielkiego marketu. Do sklepów podjeżdżają dostawczaki, ludzie przekraczają w poprzek wewnętrzną ulicę i parking, taksówka szuka pasażera. Od klatki do klatki krąży zagubiony kompletnie dostawca jedzenia. Ktoś mu w końcu pomaga, pokazuje ręką.
Ta scenka pomaga mi się oswoić z przestrzenią, dostrzec w niej oznaki życia. Grupka młodzieży wychodzi ze spożywczaka z napojami. Ktoś przechadza się w samej bieliźnie po przeszklonej loggii. Pudel na smyczy obwąchuje trawnik. W otwartym oknie kołyszą się balony z helem w kształcie serc, znacznie wyżej powiewa ukraińska flaga. Młoda kobieta rozwiesza na balkonie pranie. Widząc, że robię zdjęcia, zaczepia mnie robotnik pracujący przy remontowanej wieży dawnej fabryki karabinów. „China, China, Shanghai, Hong Kong!”, woła z uśmiechem, wskazując na bloki.
- Sprawdź również: Wola Księcia Janusza. Nowy blok wyrasta tuż przy starym, niemal okno w okno. Tak się dogęszcza Warszawa
i
Mam wrażenie, że krytyka płynie przede wszystkim od tych, którzy nie mogą sobie pozwolić na mieszkanie w mieście, których nie stać na taki wybór
– cytowany przez serwis money.pl Józef Wojciechowski, Przewodniczący Rady Nadzorczej J.W. Construction Holding S.A., rok 2021
Życie Bliskiej Woli dopiero się rozpoczyna
Obchodzę osiedle wolno dookoła. Poza tak chętnie fotografowanym „kanionem” jest już na szczęście ciut luźniej, pojawia się jakaś zieleń: trawniki, byliny, młode jeszcze drzewka. Nadal za ciasno, za wysoko, pieszy czuje się tu wciąż stłamszony, na PRL-owskich osiedlach takie kolosy stałyby luźno w słońcu, rozdzielone ogródkami i skwerami. Tu stoją karnie w szeregu lub tłoczą się wokół parkingu, o krok od ruchliwej ulicy z wiaduktem. Choć nie są godziny szczytu, co chwila mijają mnie auta, nawet wewnątrz osiedla. Nie spotykam nikogo starszego niż 30 lat.
Zaskakuje mnie, ile jest tutaj sklepów, lokali. Restauracja z sushi, klinika urody, market alkoholowy, piekarnia, kawiarnia, kilka spożywczaków. Wciąż jednak trochę mało ich jak na te tysiące mieszkań. Pytanie, ile osób faktycznie spędza tutaj większość dnia: wnętrze osiedla jest pustawe, wszyscy siedzą w pracy, tylko młodzież korzysta z wakacji. Nie bardzo jest tu po co wychodzić przed blok, nie za bardzo jest tu gdzie posiedzieć. Spora część mieszkań to kawalerki lub nieduże „dwójki”, wiele osób wynajmuje, to lokum raczej na start niż na lata. Ale część osób już tu zapewne zostanie. Na razie osiedle wciąż jest nowe, wciąż powstaje. Część balkonów pozostaje niewykończona, leżą na nich jakieś kartony, worki z klejem do płytek. Kilka lokali usługowych czeka na najemców. Nie spotykam nikogo z wózkiem, ale nieco dziecięcych ubranek się suszy. Czyjaś historia właśnie się zaczyna.
Idę ku głównej ulicy, w ryk silników, szum opon, woń spalin. Na pasażu handlowym krzyczy czerwienią plakat sklepu spożywczego, kawałek dalej z otwartych drzwi kawiarni dobiega gwar rozmów. Po balustradzie spływa zieleń. Wszyscy w kawiarni ubrani są lepiej ode mnie, wjeżdżające do garaży pojazdy są nowe. Pełen wyższości deweloper miał rację: nie stać mnie, by tu zamieszkać. Nie chciałbym zresztą, ale czy to w ogóle coś znaczy, skoro i tak nie mogę? Tylu ludzi chciało, żyje tutaj. A może musiało, może lepszej opcji nie znaleźli? To osiedle nie powinno było nigdy powstać, ale są gorsze miejsca do życia. Kupuję najtańszy bilet i łapię autobus do domu.
i
- Przejdź do galerii: Osiedle Bliska Wola Tower w Warszawie z bliska