W 1987 roku przygotowałam numer ówczesnego miesięcznika „Architektura” prawie w całości poświęcony tematyce miasta. Podzielony na kilka działów (tkanka miejska, kwartał, plac i ulica, budynek, park), ilustrowany pięknymi rysunkami Macieja Miłobędzkiego (który wówczas, niedługo po ukończeniu studiów, pracował w Spółdzielni Pracy Twórczej Architektów i Artystów Plastyków ESPEA), był w założeniu swego rodzaju manifestem miejskości w wydaniu lat 80. – a więc powrotu do tradycyjnego sposobu kształtowania przestrzeni, w oparciu o ciągłą tkankę urbanistyczną, z jej placami, ulicami i ścisłymi unormowaniami zapisanymi w planach regulacyjnych. Trzeba zaznaczyć, iż lata 70. i 80. ubiegłego wieku były silnie naznaczone zawodowym dyskursem na temat zasad projektowania miast, w czym niemałą rolę odgrywały liczne konkursy urbanistyczne, często obejmujące ogromne obszary.Zwizualizowany wieloma przykładami znaczących dla tego okresu projektów tekst Nowa utopia? Polska myśl urbanistyczna lat osiemdziesiątych na tle tendencji powojennych miał za zadanie uchwycenie przełomowego momentu w polskiej urbanistyce – czasu, który był przecież elementem znacznie szerszych przeobrażeń, zmierzających do kulminacji w 1989 roku w postaci pierwszych prawie wolnych wyborów. Połączenie idei powrotu do przerwanej ciągłości kulturowej z refleksją i działalnością na rzecz tego procesu nosiło cechy wybitnie twórcze, myśl urbanistyczna rozwijała się na początku lat osiemdziesiątych niezwykle szybko: trwały dyskusje nad problemami ideowymi, formalnymi i inwestycyjnymi; nad identyfikacją, symboliką przestrzeni, nad własnością terenów w mieście, wielkością modułu inwestycyjnego pozwalającego na elastyczność decyzji, nad rolą poszczególnych uczestników procesu planowania, nad istotą zapisu regulacyjnego, w okresie tym projektowanie w małej skali zaczęto traktować jako pełnowartościowe zadanie, rehabilitowano małe miasta i małe domy mieszkalne; poruszano sprawy lokalnych tradycji i ochrony krajobrazu, zwrócono się ku istocie spółdzielczości mieszkaniowej, walce z monopolistycznymi strukturami budownictwa, zalecano odrzucanie zadań nie pozwalających na bezpośrednią współpracę z użytkownikiem; powstały nowe formy projektowania – pisałam.Jeśli odrzucić przywołaną tu „walkę z monopolistycznymi strukturami budownictwa”, charakterystyczną dla schyłku PRL-u, pozostałe tematy brzmią, po ponad 30 latach, zaskakująco aktualnie. Tradycja, krajobraz, współpraca… dziś dodalibyśmy jeszcze zrównoważony rozwój i odpowiedzialność, a w ostatnim roku – bezpieczeństwo w pandemii. Tylko tak znaczących jak wówczas konkursów urbanistycznych niestety brak.
To artykuł, do którego dostęp mają prenumeratorzy cyfrowej „Architektury-murator”.Chcesz dalej czytać ten tekst?