Architektura niczym spowiedź: stare jest stare, nowe jest skromne. Przebudowany Klasztor we Wrocławiu zyskał funkcje hotelowe

2025-06-02 17:00

Wnętrza tej inwestycji są jak spowiedź, co czyni rewitalizację Klasztoru przy alei Kasprowicza czytelnym zapisem procesu projektowego i wykonawczego, która sama się definiuje na każdym kroku - pisze Agata Chmielowska o przebudowie Klasztoru. Zespół projektowy pod kierunkiem Piotra Grochowskiego nie miał łatwego zadania. Dlaczego?

Spis treści

  1. Klasztor sióstr franciszkanek daje mało miejsca dla projektanta
  2. Oś decyzyjną w projekcie tworzy brak, negacja i redukcja
  3. Wnętrza są jak spowiedź, rewitalizacja zapisem procesu
Spacer po Galerii PLATO z Robertem Koniecznym

Klasztor sióstr franciszkanek daje mało miejsca dla projektanta

Ceglana architektura sakralna końca XIX wieku na Śląsku to architektoniczna waga ciężka – tworzy ją bardzo, bardzo wiele metrów kwadratowych powierzchni budowlanej. Wśród nich znajduje się klasztor sióstr franciszkanek, stanowiący jedną z wariacji na temat pruskiego gmachu, któremu tak pasuje północnoniemiecka stylistyka neogotyku. Gramatyka tej architektury miała jeden komunikat: kościół katolicki po kryzysie czasów Kulturkampfu, za sprawą odpuszczenia rządowego docisku, nie zamierza biednieć i zwalniać, będzie natomiast dbać o skalę swoich wpływów, tworząc m.in. adekwatne do tych ambicji założenia.

Czytaj także: Piotr Grochowski: Odzyskany element traktuję jak surowiec, nie odpad. Z krzesła bez atestu można korzystać przez 30 lat

Zespół projektowy pod kierunkiem Piotra Grochowskiego nie miał zatem łatwego zadania. Do „standardowego” zestawu czynników, z jakim mogą się spotkać inwestor i architekt przymierzający się do rewitalizacji zabytkowego zespołu, należy dodać te specyficzne – „syndrom gmachu” i estetykę – tak wyraźne, że pisze się nimi architektoniczną konstytucję pruskości. Bardzo mało tu miejsca dla współczesnego projektanta – w ogóle dla jakiegokolwiek.

Pewnie niejedna pracownia, obyta w biurowcach, muzeach czy mieszkaniówkach powstałych nawet w historycznej substancji budowlanej, poległaby w tym procesie – ale Piotr Grochowski i inwestor mieli już wtedy za sobą projekt i częściową realizację m.in. zespołu Cukrowni Żnin.

Przebudowa i zmiana sposobu użytkowania dawnego klasztoru na budynek hotelowy

i

Autor: Bartek Barczyk
Przebudowa i zmiana sposobu użytkowania dawnego klasztoru na budynek hotelowy

i

Autor: Bartek Barczyk

Oś decyzyjną w projekcie tworzy brak, negacja i redukcja

Zetknięcie się na terenie wrocławskiego Gartenstadt Carlowitz twórczych osobowości, które dzieli jakieś 130 lat historii, staje się sprawą wyjątkową, a efekt tego spotkania – miejscem piorunującym, które generuje nową jakość. Niecodzienność, czy nieoczywistość, tej jakości nie powstaje jednak poprzez to, co architekci do tego budynku dodali. Jest ona generowana przez to, czego nie zaprojektowano, nie wprowadzono i nie zrobiono.

Czytaj także: Przemiana starej Królewskiej Papierni w Konstancinie. Arche w oparciu o stare mury chce zbudować nową część miasta

Jest definiowana przez brak, negację i redukcję – które stają się w przypadku Piotra Grochowskiego osią decyzyjną dla tworzenia przy zastanej substancji budowlanej. Znam osoby, które estetyką tej realizacji będą dotknięte, której nieotynkowane ściany, nieuzupełnione wyprawy malarskie i nieodtworzone posadzki, poprzetykane przeszlifowanym cementem, odarte z polichromii balustrady oraz drewniany król na klatce schodowej będą wywoływać dyskomfort. Podkreślić jednak trzeba, że z takiego podejścia płynie podwójna mądrość.

Po pierwsze, mnie osobiście ujmuje egalitaryzm, z jakim traktuje się w tym budynku zabytkowe elementy i te, które są zazwyczaj (zawsze?) usuwanym świadkiem w postaci peerelowskich przekształceń, brzydkich zmian z tanich materiałów, przemurowań i uzupełnień. A klasztor będący później szpitalem jest w nie bogaty. W mojej interpretacji oryginalna substancja, wpisana do rejestru i uważana wedle zapisów ustawy o ochronie zabytków za jedyną słuszną do zachowania, jest równie ważna co pewne elementy substancji „wtórnej”.

Po drugie, podejście zespołu Piotra Grochowskiego pokazuje, że każda złotówka wydana na tę modernizację została obejrzana cztery razy z każdej strony. To dzięki temu inwestor ratuje to, co wartościowe i nie wykonuje rzeczy zbędnych. A w zabytku – czego po raz kolejny dowiodła rewitalizacja wrocławskiego klasztoru – niespodzianek może być co niemiara i tutaj było na co wydać pieniądze. Jak wynika z relacji architektów, niezbędne było ustabilizowanie osuwającego się budynku, podbijanie fundamentów, całkowita odbudowa strefy wejściowej, wymiana konstrukcji i poszycia dachu oraz kilka innych ciężkich operacji chirurgicznych na architektoniczno-konstrukcyjnym OIOM-ie. Mimo to udało się inwestycyjnie „udźwignąć” obiekt o wielkiej kubaturze i masywnej architekturze, potężnym otoczeniu parkowym i zabudowaniach towarzyszących.

Przebudowa i zmiana sposobu użytkowania dawnego klasztoru na budynek hotelowy

i

Autor: Bartek Barczyk
Przebudowa i zmiana sposobu użytkowania dawnego klasztoru na budynek hotelowy

i

Autor: Bartek Barczyk

Wnętrza są jak spowiedź, rewitalizacja zapisem procesu

Less is core – mam wrażenie, że to credo jest zapisane niezmywalnym flamastrem na tablicy i każdy nadprojektowany detal oraz każdą zbędną warstwę bez sentymentu się tu eliminuje. Jest to podejście tym bardziej wyraźne, iż – podobnie jak w Żninie – niezwykle sprawnie w tych decyzjach wspierają głównego architekta wnętrzarze. Recepta jest bardzo prosta: stare jest stare, tylko wyczyszczone i ma warstwy, nowe jest nowe i skromne, a ingerencja jest ingerencją, którą widać.

Wnętrza tej inwestycji są jak spowiedź, co czyni rewitalizację klasztoru przy alei Kasprowicza czytelnym zapisem procesu projektowego i wykonawczego, która sama się definiuje na każdym kroku. Widać, gdzie dodano rozdzielnię elektryczną i w którym miejscu trzeba było wypruć kawałek ściany pod windę. Wiadomo, gdzie przebiega wentylacja i jak gruba jest wiązka kabli.

Na uwagę zasługuje konsekwencja we wdrożeniu tego architektoniczno-wnętrzarskiego motta, bo bez zbędnych ceregieli jest ona obecna zarówno w skutych do gołej cegły ścianach piwnic klasztoru, jak i w najlepiej zachowanych korytarzach: w sąsiedztwie majolikowej Matki Boskiej nad drzwiami czy kaflowanego w obłędnych fioletach lavabo.

Architektura-murator. Podcast 30/30
Piotr Grochowski. Architekt, który bywa przedsiębiorcą
Architektura Murator Google News