Na starych fotografiach z 1901 roku możemy zobaczyć cesarza Niemiec Wielhelma II uczestniczącego w otwarciu wielkiego kompleksu koszar we Wrzeszczu (wówczas Langfuhr). Kilka lat później cesarz wysłał tam „na zesłanie” syna, następcę tronu, kronprinza Wilhelma. Pełnił on służbę w jednostce huzarów pod dowództwem generała Mackensena. W ślad za kronprinzem, cieszącym się sławą uwodziciela, ruszyła do Wrzeszcza jego żona, księżniczka meklemburska Cecylia. Wygnanie spędzali w przypominającej pałac willi. Wspominam tę historię, gdyż sporo mówi o znaczeniu ogromnego kompleksu koszar we Wrzeszczu. Nie był to garnizon, jakich setki, lecz miejsce związane z ówczesnym domem panującym, gdzie można było spotkać wiele solidnych, licowanych cegłą budynków o rozmaitym przeznaczeniu.
Projekt realizowanej tu od 2007 roku nowej dzielnicy jest próbą stworzenia fragmentu miasta, do pewnego stopnia tradycyjnego i samowystarczalnego. Miasta z zabudową w ludzkiej skali, ogólnodostępnymi placami, deptakami dla pieszych oraz siatką ulic z ograniczonym ruchem samochodowym i pierzejami domów o handlowych parterach z podcieniami. Ważnym elementem dzielnicy jest też starannie zaprojektowana, choć nie zawsze dobrze utrzymana zieleń i mała architektura. Pojawia się również sztuka, w postaci instalacji czy rzeźb przestrzennych. Od strony ruchliwej alei Grunwaldzkiej buforem dla zabudowy mieszkaniowej są zachowane obiekty historyczne, mieszczące dziś m.in. siedzibę straży miejskiej. W planach są tu także stosunkowo wysokie biurowce. Pas najcenniejszych obiektów powojskowych, gruntownie zmodernizowanych oraz częściowo rozbudowanych, oddziela też zespoły mieszkalne od strony alei Żołnierzy Wyklętych. Niektóre z nich zaadaptowano na potrzeby instytucji kultury o znaczeniu ogólnomiejskim, co sprawia, że Garnizon ma szansę stać się żywym fragmentem miasta.
Spośród kilkunastu historycznych obiektów o nowych funkcjach warto zwrócić uwagę m.in. na budynek przy ulicy Słowackiego 19, przekształcony w ośrodek konferencyno-biurowy, oraz na dawny maneż przy Słowackiego 23, mieszczący obecnie klub muzyczny ze sceną teatralną. W pierwszym przypadku do dużego piętrowego gmachu z użytkowym poddaszem architekci dostawili aneks. Prostopadłościenna bryła o przeszklonym przyziemiu dobrze wkomponowuje się w całość dzięki pokryciu ścian perforowaną blachą w barwie zbliżonej do ceglanych elewacji zabytku. Z kolei dawna ujeżdżalnia została rozbudowana o nowy, współczesny w wyrazie segment, dokładnie powtarzający jej kształt. Po drugiej stronie kompleksu, między nowymi blokami przy ulicy Hemara, znajdziemy jeszcze jeden interesujący obiekt. To tzw. willa komendanta o tynkowanej na biało elewacji. Piętrowy budynek zwieńczony neobarokową sygnaturką w przestrzeni zespołu może być odbierany niczym gmach ratusza, stanowiąc istotny punkt identyfikacji nowej dzielnicy.
Kręgosłupem całego założenia jest przebiegająca z północy na południe ulica Słonimskiego i stanowiąca jej kontynuację, zabudowana dopiero w części ulica Norwida. Jeżeli kolejne obiekty zrealizowane zostaną tu konsekwentnie, będzie to najciekawsza, współczesna arteria Trójmiasta. Tworzą ją po obydwu stronach ciągi niskich, trzypiętrowych budynków o przeszklonych podcieniach i elewacjach licowanych ceramicznymi płytami w barwie cegły. Ich czwarte piętra ukryte są w lukarnach bądź ceramicznych połaciach dachowych. Załamanie biegu ulic stwarza dodatkowe perspektywy i kojarzyć się może z podobnymi rozwiązaniami w przestrzeni dawnego Gdańska. Z kolei podcienia wprowadzają atmosferę wielkomiejskości. Równie dobrze prezentuje się krótki odcinek ulicy Norwida, ujęty po bokach dwoma biurowcami, oraz niedokończone jeszcze ulice Hemara i Białoszewskiego. Ta ostatnia, z długim ciągiem głębokiego podcienia oraz wypielęgnowanym pasem zieleni na tyłach budynku straży miejskiej. Przy ulicy Hemara powstał nowy budynek mieszkalny o rzeźbiarsko zaprojektowanej, wielobocznej elewacji rozszerzającej się ku górze. Niestety, pod względem architektonicznym poziom kompleksu nie wydaje się równy. Realizowana obecnie zabudowa wzdłuż ulicy Stachury, pomiędzy Chrzanowskiego a Szymanowskiego, nie odbiega od typowych osiedli deweloperskich. Budynki te równie dobrze mogłyby stanąć na warszawskich Odolanach, gdzie masowo wznoszone są dziś kolejne kwartały z mieszkaniami o średnim standardzie i niczym niewyróżniającej się architekturze. Jednak większe zaniepokojenie budzą plany budowy biurowego wysokościowca u zbiegu alei Żołnierzy Wyklętych i Grunwaldzkiej. Wprawdzie wzdłuż Grunwaldzkiej w centrum Wrzeszcza i w Oliwie stanęły już dwa takie drapacze chmur, ale realizacja kolejnego, obok stosunkowo niskiej zabudowy, grozi zniszczeniem starannie zaprojektowanej przestrzeni.