Hotel Warszawa

i

Autor: Archiwum Architektury Bryłę wieńczącą budynek podwyższono o jedną kondygnację, natomiast fragment od ul. Świętokrzyskiej nadbudowano szklanym pawilonem, w którym znajduje się kolejna restauracja; można się do niej dostać prosto z lobby, wjeżdżając szklaną windą; Fot. Juliusz Sokołowski

Skazani na kompromis – o hotelu Warszawa Krzysztof Mycielski

2019-01-30 17:00

Autorzy musieli się odnaleźć pomiędzy komercyjnymi oczekiwaniami inwestora, brakiem restrykcyjnych wy-tycznych konserwatorskich a szacunkiem do przeszłości. Nie mogąc pójść drogą precyzyjnej rekonstrukcji, zaproponowali w budynku szereg ciekawych rozwiązań, przywołujących ducha pierwotnej budowli – pisze Krzysztof Mycielski.

W stolicy niewiele jest budynków, które tak odmiennie zapisały się w pamięci kolejnych pokoleń warszawiaków. Dla tych, którzy urodzili się przed wojną dostojny i oszczędny w formie wysokościowiec Prudentialu był symbolem nowoczesności lat 30. Po wojnie, zamrożony na dziesięciolecia w swoim wtórnym socrealistycznym opakowaniu, oderwał się od epoki, z której wyrósł. Mieszkańcom Warszawy budynek ten nie kojarzył się już z modernistycznym duchem II Rzeczpospolitej, lecz raczej z powojenną odbudową miasta. Podstawowe zadanie, przed którym stanęli autorzy obecnej modernizacji dawnego Prudentialu, wiązało się z trudnym pytaniem o jego stylistyczną tożsamość. Zarówno ta przedwojenna, jak i późniejsza miała swój wyraz i stanowiła ważne dziedzictwo. Służby konserwatorskie nie wypowiedziały się, do którego z dwóch odmiennych architektonicznych wcieleń obiektu powinno się nawiązać. Ochroną objęto jedynie, zaprojektowaną przez Stefana Bryłę, unikalną stalową konstrukcję budynku. Pracownia Bulanda i Mucha Architekci, która jako pierwsza przystąpiła do zadania 12 lat temu, opowiedziała się po stronie przedwojennej formy wysokościowca. Do tematu podeszła z pietyzmem i pokorą, ale i bezkompromisowo wobec krytycznych uwag historyków sztuki, broniących spuścizny socrealistycznej. Projekt modernizacji, który ostatecznie nie doczekał się realizacji, zakładał wymianę kamienia na elewacji. Decyzja ta miała pozwolić na docieplenie biurowca, ale nade wszystko na przywrócenie delikatniejszych przedwojennych pilastrów i kanelowań, które w latach 50. celowo uwydatniono, aby nadać budynkowi monumentalny charakter. Najcenniejsze socrealistyczne elementy, takie jak ustawione przed wejściem kariatydy, zamierzano przenieść do wnętrza budynku. Z elewacji planowano usunąć attyki i inne detale, dokładnie przywracając przedwojenne proporcje obiektu. Pierwotne wnętrza Prudentialu zaprojektowane, podobnie jak i cały budynek, przez Marcina Weinfelda nie przetrwały wojny. W swoim niezrealizowanym projekcie modernizacji pracownia Bulanda i Mucha postawiła na ich daleko idącą precyzyjną rekonstrukcję. Potrójne wejście do budynku miało być zachowane, na podstawie zdjęć planowano odtworzyć wraz z detalami strefę westybulu, dawną salę operacyjną i salę zarządu.

Hotel Warszawa

i

Autor: Archiwum Architektury Portale wejściowe wykonano z polerowanej miedzianej blachy; Fot. Juliusz Sokołowski

Do realizacji ambitnej rekonstrukcji nie doszło, gdyż w międzyczasie zmienił się inwestor, a wraz z nim założenia realizacji. Bulanda i Mucha, broniąc swojej wizji, odmówili dalszej współpracy. Projekt zmodyfikował zespół młodych krakowskich architektów. Podobnie jak w pierwotnej wersji, socrealistyczne detale zostały zdemontowane, przy czym niestety częściowo uległy zniszczeniu. Odnowiony gmach Prudentialu, pozbawiony dekoracji z lat 50., przywołuje w generalnych podziałach swoje modernistyczne wcielenie. Jego zewnętrzne proporcje są jednak inne i mniej subtelne niż oryginalne. Bryłę wieńczącą budynek podwyższono o dodatkową kondygnację, zrezygnowano z ażurowego masztu. Grubo ciosana socrealistyczna plastyka elewacji wciąż jest w budynku wyczuwalna, gdyż z uwagi na oszczędności nie dokonano wymiany i modyfikacji kamiennej okładziny. Nie należy jednak przesadzić w krytyce tej realizacji. Jej obecni autorzy, którzy musieli odnaleźć się pomiędzy komercyjnymi oczekiwaniami inwestora, brakiem restrykcyjnych wytycznych konserwatorskich a szacunkiem do przeszłości, byli skazani na kompromis. Nie mogąc pójść drogą precyzyjnej rekonstrukcji, zaproponowali w budynku szereg ciekawych rozwiązań, przywołujących ducha pierwotnej budowli. W podziemnej części budynku zaprojektowali restaurację, odsłaniając surową żelbetową konstrukcję przyziemia z oryginalnymi wielkoformatowymi stopami fundamentów, które ciekawie wyeksponowali we wnętrzu. Analogicznie w strefie wejścia do budynku i w pokojach hotelowych poodsłaniali detale zabytkowej konstrukcji budynku. Poprzez dobór kamienia z jednej strony przywołali monochromatyczny charakter dawnego wystroju wnętrz, z drugiej jednak nie uniknęli blichtru obcego pierwotnemu obiektowi. Jaki będzie emocjonalny odbiór obiektu, noszącego dziś nazwę hotelu Warszawa? Myślę, że dla jednych będzie nobliwym Prudentialem, dla innych zaś jego powidokiem.