Niezależnie od tego, jak bardzo chciałoby się zaklinać rzeczywistość, trudno zanegować istnienie wyraźnego rozdźwięku pomiędzy oczekiwaniami polskich studentów architektury a realiami, z którymi spotykają się na uczelniach. Zamiast dialogu – perora, a na miejscu przeznaczonym dla nowego wciąż wygodnie mości się konwenans. Właśnie dlatego oferowane przez OSSĘ możliwości są nie do przecenienia. Intensywna praca warsztatowa, wykłady i wystawy umiejętnie przeplatają się tu z wszystkim tym, co nieformalne, poza harmonogramem i nieuwzględnione w planie zajęć. Powstały w rezultacie amalgamat to stop niezwykły. Przy całym swoim ulotnym pięknie charakterystycznym dla warsztatowych zrywów jest jednocześnie niepospolicie wytrzymały. Trwale kształtują się osobowości i nakreślają kierunki, a relacje, ambicje i plany, które zdążą się zrodzić pomiędzy głowami i sercami uczestników, często przekraczają zarówno czasowe, jak i treściowe ramy trwających niewiele ponad tydzień warsztatów.
Lejtmotywem tegorocznej edycji OSSY jest Widzenie, temat szczególnie bliski dwudziestowiecznej polskiej awangardzie. Tę należy w szczególnym stopniu utożsamiać właśnie z Łodzią i postaciami Władysława Strzemińskiego i Katarzyny Kobro. Wykorzystując międzynarodowe znajomości, sięgające zarówno na wschód jak i na zachód, oraz szacunek, którym powszechnie cieszyli się w europejskich kręgach twórczych, przyczynili się do powstania jednego z najbardziej imponujących zbiorów ówczesnej sztuki. Kolekcja grupy „a.r.”, jak nazywali siebie plastycy Władysław Strzemiński, Katarzyna Kobro i Henryk Stażewski oraz poeci Julian Przyboś i Jan Brzękowski, dała podwaliny pod łódzkie muzeum sztuki, powołane już w 1930 roku. W działalności kolektywu równie ważna była praktyka i teoria. Strzemiński jest autorem słynnej Teorii Widzenia. Odrębność biologicznego mechanizmu widzenia, filtrującego otrzymywany na siatkówce obraz przez indywidualne uwarunkowania psychiczne, kulturowe i społeczne, to tylko jedno z licznych zagadnień, jakie rozkłada na czynniki pierwsze wybitny artysta. To właśnie ta subiektywność postrzegania, potencjał interpretacji i przeciwstawiona pozornemu obiektywizmowi nieoczywistość obserwowanego przedmiotu mają stać się bodźcami pobudzającymi uczestników do działania. Dodatkowy impuls stanowić będą wykłady prowadzone przez mistrzów w swoim fachu, podporządkowane tematowi przewodniemu danego dnia – między innymi zagadnieniom przestrzeni architektonicznej, urbanistycznej i mentalnej. Wśród zaproszonych gości wyróżnić można Romualda Loeglera, Doriana Wiszniewskiego, Ricardo de Ostosa, a także Toma Emersona, który wygłosi wykład inaugurujący tegoroczną OSSĘ.
Przebieg, efekt i forma, jaką przyjmie działanie grup warsztatowych, mogą zawędrować absolutnie gdziekolwiek, dowolnie zbaczając z utartego szlaku i konsekwentnie gubiąc drogę. Tak materialne obiekty intalacyjne, jak i wrażliwe interwencje społeczne będą nabierać kształtu pod bacznym okiem wykwalifikowanych tutorów – w tym roku w ich gronie znalazło się miejsce nie tylko dla polskich i zagranicznym architektów, ale również artystów, planistów i badaczy. Żeby wymienić ich wszystkich jednym tchem: Maciej Miłobędzki (JEMS Architekci), Filippo Fanciotti + Boris Hamzeian + Gloria Castellini (False Mirror Office), Lera Samovich + Jack Huang (Fala Atelier), Monika Arczyńska i Łukasz Pancewicz (A2P2 Architecture and planning), Constantinos Miltiadis + Gerriet K. Sharma (Studio Any), Małgorzata Kuciewicz + Simon de Iacobis (CENTRALA), Maciej Siuda + Jan Domicz, Lukas Hüsser + Korbinian Keinz, Jakub Włodarczyk i Aleksander Wadas (Bjarke Ingels Group), Iwo Borkowicz + Adam Siemaszkiewicz (JEJU. Studio). Potencjalne trudności w międzypokoleniowym dialogu twórczym OSSA stara się rozwiązać dzięki budowaniu bliskiej, partnerskiej relacji pomiędzy uczestnikami a tutorami, stając w jawnej opozycji przeciwko znanemu z uczelni spolaryzowaniu. Dziewięciodniowy warsztat staje się tym samym polem do eksperymentu, starającego się tkać ażurowy pomost pomiędzy pokoleniami wszystkich tych, którzy ciągle chcą brać odpowiedzialność za przestrzeń, nawet wtedy, gdy ulega ona postępującej reglamentacji. Zyskują na tym nie tylko uczestnicy, ale również tutorzy. Stykając się z tym, co świeże i cenne, nawet gdy wciąż nieco naiwne, mają okazję uzyskać zupełnie nowy wgląd w swoją własną działalność.
Łódź, współcześnie równie chętnie co dawniej odwołująca się do bogatego dziedzictwa interdyscyplinarnej awangardy, aspiruje do miana polskiego zagłębia kultury, zwłaszcza tej pozostającej poza głównym nurtem. Sprzyjające temu skupiska rozsianych po mapie miasta pofabrycznych typologii będą stanowić funkcjonalną bazę OSSY. Uczestnicy będą mieli okazję obcować z kluczowymi z twórczego punktu widzenia obiektami i obszarami, jednocześnie na własne oczy, uszy, nosy i dłonie przekonajując się, czym jest i czym może być Łódź, miasto w swojej strukturze, historii i tkance bezprecedensowe. Tym samym tegoroczna OSSA to kolejna szansa, by w dobie kryzysu miejskości jeszcze raz zmierzyć się z największym wyzwaniem architektury – miastem właśnie. To okazja do prowokowania zmian nie przy pomocy opasłych masterplanów, długofalowych strategii i stawianych z zamiarem przesłonienia wzroku i zatkania ust potiomkinowskich fasad, ale niewielkich ingerencji, dostosowanych skalą i zasięgiem do warsztatowych możliwości; a wszystko to z nieocenionym wsparciem rozmów, dyskusji, wykładów i zakulisowych przymierzy. Żal taką okazję zmarnować.