Architektki z trzech pokoleń, a wśród nich Wisła. Relacja z wystawy o kobietach w polskiej architekturze

2025-08-01 14:39

Czego młode architektki uczą się od swoich poprzedniczek? I czego nauczyć się możemy wszyscy, patrząc na efekty międzypokoleniowego podejścia do projektowania? Wystawa „Architektki” w istocie jest czułą opowieścią nie tylko o przebijaniu się przez męski status quo, lecz także szukaniu własnego spojrzenia na architekturę.

Debata Architektury: "Umysł, ciało, natura i architektura"
Materiał sponsorowany
Materiał sponsorowany

Lipcowy wernisaż wystawy „Architektki” szybko przemienił się w wydarzenie towarzyskie, które tego wieczoru przyciągnęło prawie 500 osób. Naturalną tego konsekwencją było przesunięcie uwagi z prezentowanych na wystawie treści na osoby, które przyszły ją obejrzeć. Zaskakujące w tym wszystkim było jednak to, że zarówno sama wystawa, jak i jej gwarne otwarcie opowiadały tę samą historię. Wokół warszawskiego ZODIAK-u zebrały się bowiem przedstawicielki i przedstawiciele wszystkich możliwych pokoleń. Na żywo można było więc doświadczyć tego, co poprzez wystawę – jak sądzę – chcieli przekazać jej kuratorzy: Marta Wójcicka i Igor Łysiuk.

Wystawa Architektki w Warszawskim Pawilonie Architektury Zodiak

i

Autor: Natalia Cichoń/ Materiały prasowe

Reinterpretacje przeszłości

Nie można bowiem patrzeć na „Architektki” tylko przez pryzmat chęci docenienia i wzmocnienia obecności kobiet w polskiej architekturze, choć wystawa jest świadectwem tego wielowątkowego krajobrazu. Prezentowany „Atlas Warszawskich Architektek” pozwala sobie przypomnieć 41 twórczyń urodzonych przed 1939 rokiem i ich realizacje. Dla mnie jednak najciekawszy był wątek współpracy międzypokoleniowej, do której zaangażowano pięć uznanych warszawskich architektek. Małgorzata Kuciewicz, Natalia Paszkowska, Marta Sękulska-Wrońska, Aleksandra Wasilkowska i Anna Zawadzka-Sobieraj zaprosiły do wspólnej refleksji młodsze koleżanki wyłonione w konkursie: Zuzannę Jastrzębską, Aleksandrę Kijek, Annę Nauwaldt, Karolinę Padło i Barbarę Sancewicz.

Powstałe w ten sposób tandemy zinterpretowały dorobek wybitnych projektantek wcześniejszych dekad – takich jak Halina Skibniewska, Eleonora Sekrecka, Anatolia Hryniewiecka-Piotrowska czy zespół „Wisła” z Biura Planowania Rozwoju Warszawy. Warto podkreślić, że kuratorzy i organizatorzy wystawy zadbali o to, by stworzyć zdrowe i profesjonalne warunki do współpracy, wymiany myśli i wzajemnej inspiracji.

Studiowanie efektów ich pracy sprawiło, że w pewnym momencie przestałem zwracać uwagę na kwestie płci. Dostrzegłem za to zwrot w kierunku architektury bardzo empatycznej, upodmiotawiającej to, co wcześniej było ledwie przedmiotem projektowania, operującej miękkimi środkami, odwołującej się do tradycyjnego sposobu życia i szukającej możliwości współpracy z naturą i krajobrazem, a nie dominacji nad nimi. Odnoszę jednak wrażenie, że jest to podejście czerpiące raczej ze zmiany pokoleniowej niż z kategorii gender. Choć – biorąc pod uwagę obecną przewagę liczebną kobiet wśród osób studiujących architekturę – jest to w jakiś sposób powiązane.

Zobacz więcej: Recenzja ksiażki Architektki (red. Tomasz Kunz)>>

„Architektki” Agaty Twardoch: 19 inspirujących rozmów z wyjątkowymi architektkami>>

Wystawa Architektki w Warszawskim Pawilonie Architektury Zodiak

i

Autor: Artur Wosz/ Materiały prasowe

Infrastruktura rytuałów i wzajemności

Świetną ilustracją tego zwrotu oraz dobrym efektem przyjętej przez kuratorów formuły pracy nad wystawą jest reinterpretacja dorobku zespołu „Wisła” – planistek, które przez cztery dekady działały w strukturach Biura Planowania Rozwoju Warszawy. Członkinie tego zespołu były dla nas inspiracją na wielu poziomach. Zależało nam nie tylko na przypomnieniu ich dorobku, lecz także na zwróceniu uwagi na niewidoczny wysiłek kobiet pracujących w strukturach miejskich. To często praca ogromna, a jednak pozbawiona indywidualnego uznania – bo wykonywana w służbie publicznej – mówi Małgorzata Kuciewicz i dodaje: – Chciałyśmy również pokazać ciągłość myślenia: dla nas Wisła – zarówno jako rzeka, jak i jako symboliczna figura – była wspólnym odniesieniem. Mnie fascynowała odwaga projektowa tych kobiet: ich śmiałe koncepcje, jak kanały opaskowe, regulacje hydrograficzne czy przekształcenia brzegów Wisły i Zegrza. Basia, jako przedstawicielka młodszego pokolenia, zreinterpretowała to w zupełnie inny sposób – zaproponowała miękką, reagującą na rytm wody infrastrukturę rytuałów i wzajemności.

W rozmowie z przywołaną wyżej Barbarą Sancewicz rozpoznaję jej fascynację niezwykłym sposobem rozumienia rzeki: One naprawdę czuły wodę, a ta działa ona zupełnie inaczej niż jesteśmy przyzwyczajeni projektować. Zaciekawił mnie ich projekt Świder-Bis, który zakładał zbudowanie drugiej, równoległej rzeki wzdłuż Wisły. Tylko po to, by umożliwić ludziom rekreację nad wodą, gdy ta była zbyt zanieczyszczona. To pokazuje, jak bardzo brakuje nam kontaktu z rzeką. Bo jeśli nie mamy rzeki, to ją sobie stworzymy – mówi studentka. Zgłębienie tej potrzeby stało się osią pracy Sancewicz. Jej badania skupiły się na poszukiwaniu relacji ludzi z wodą – zarówno tych biologicznych, historycznych, jak i kulturowych.

Wystawa Architektki w Warszawskim Pawilonie Architektury Zodiak

i

Autor: Natalia Cichoń/ Materiały prasowe

Wielki, stworzony z lokalnych roślin wianek, który wita odwiedzających wystawę, szybko zdradza, że poszukiwania przyszłej architektki dotknęły także sfery rytuałów i tradycji. Podkreśla, że nie chodziło tylko o praktyki – takie jak obmywanie ciała czy rzucanie wianków – ale też np. przysłowia związane z wodą. Uważam, że w przysłowiach jest bardzo dużo ukrytej, skondensowanej mądrości. Jedno z pierwszych, które znalazłam, to „Wszyscy rodzimy się, płynąc”. Stało się ono dla mnie ważnym punktem wyjścia – tłumaczy.

Przeczytaj także: Rozszerzą centrum Warszawy na prawy brzeg Wisły. Zaczęli od kładki, teraz przedłużają>>

Dzielnica Wisła – o warszawskich bulwarach pisze Tomasz Żylski>>

Powrót nad rzekę

Jej najważniejsze spostrzeżenia nie wynikają z lektury czy teorii, lecz z uważnej obserwacji zachowań ludzi nad wodą. Zainspirowana dawnymi rytuałami i funkcjami, jakie pełniła rekreacja wzdłuż Wisły, zastanawiała się, co je dziś zastępuje. Zauważyła, że współczesna infrastruktura – choć z pozoru przyjazna – często paradoksalnie oddziela nas od bezpośredniego kontaktu z rzeką. Leżaki pozwalają tylko patrzeć, pomosty są statyczne i nie dają fizycznego doświadczenia wody, a mosty projektujemy po to, by ją ominąć. To wszystko prowadzi Sancewicz do pytania, czy dzisiejsze formy zagospodarowania nadrzecznych przestrzeni nie osłabiają przypadkiem naszej relacji z wodą, zamiast ją pogłębiać. Dlatego właśnie chciałam zaprojektować obiekty, które nie tylko są obrazkiem dla człowieka, lecz także współistnieją z wodą. Wyszłam od poszukiwania naturalnych rytmów rzeki, na których infrastruktura mogłaby się opierać. A potem wróciła myśl o rytuałach – podkreśla.

Sancewicz przekazała mi także, że podczas intensywnych prac nad wystawą uczestniczki w zupełnie nieświadomy sposób sięgnęły po kredki. – Dopiero później zauważyłyśmy, że panie z zespołu „Wisła” też się nimi posługiwały. Zrozumiałyśmy wtedy, że kredki pasują do rzeki – są lekkie, rozedrgane, kolorowe. Nie dają twardej linii, tylko coś żywego, niczym nurt. Dla mnie to była też osobista zmiana – od tamtej pory kredki stały się moim głównym narzędziem pracy, nie rozstaję się z nimi. I może to też był rodzaj rytuału: rysowanie pozwalało nam lepiej wsłuchać się w rzekę – dodaje.

Wystawa Architektki w Warszawskim Pawilonie Architektury Zodiak

i

Autor: Natalia Cichoń/ Materiały prasowe

Największa architekta Warszawy – Wisła

Wśród siedmiu zaprojektowanych przez nią „rytuałów” – przestrzeni wspólnych dla człowieka i rzeki (np. pomost, który odbiera ruchy mikrofal na powierzchni, lub bulwar meandrujący wraz z rzeką) – jest ten najbardziej spektakularny, czyli projekt „wianka-rozsadnika”, uplecionego z roślin korzystnych rzece. Są tu filtrująca strzałka wodna, trzciny, a także wierzby i topole, które wzmacniają brzegi. Ten gest traktuję jako odwrócenie dzisiejszej logiki traktowania rzeki: nie regulujemy, nie zrzucamy do niej brudu, ale dajemy coś dobrego. To nie projekt dla człowieka, tylko prezent dla rzeki – mówi studentka.

W wypowiedziach Sancewicz przebija się uznanie dla twórczyń zespołu Wisła za ich ogromny szacunek wobec samej rzeki. – Chciałam, by ten element znalazł się także w moim projekcie. Zależało mi na tym, by pokazać Wisłę jako postać, niemal osobowość – i to nie byle jaką, ale największą architektkę Warszawy. Bo przecież tak wiele jej zawdzięczamy, choć rzadko naprawdę zastanawiamy się nad jej obecnym stanem.

Udział w tej wystawie – jak sama deklaruje – pomógł jej w lepszym zrozumieniu zmieniającego się podejścia do projektowania. Gdy zespół „Wisła” tworzył Świder-Bis, brak dostępu do czystej wody był realnym problemem, częściowo efektem wcześniejszych decyzji urbanistycznych. Dziś ten dostęp mamy fizycznie zapewniony, a mimo to coraz bardziej oddzielamy się od rzeki – i fizycznie, i mentalnie. Dopiero teraz zaczynamy zadawać pytania, jak tę relację odbudować – zauważa. Jestem ogromnie wdzięczna Gosi Kuciewicz i paniom z zespołu „Wisła” za to, że pomogły mi to zrozumieć – i nauczyły mnie przy tym wielu innych rzeczy – podkreśla na koniec naszej rozmowy.

Wianki na Chodelce

i

Autor: Artur Celiński/ Archiwum prywatne

Działanie szerokim frontem

Wydaje się, że ta międzypokoleniowa wymiana wiedzy i doświadczenia ma ponadczasowy wymiar.

– Kobiety w architekturze zaznaczały swoją obecność już wcześniej, ale były to przypadki jednostkowe. Teraz działamy szerokim frontem – i im więcej będziemy sobie pomagać, tym dalej zajdziemy. Najwięcej nauczyłam się od koleżanek, nie od kolegów –

mówi mi prof. Ewa Kuryłowicz.

Małgorzata Kuciewicz z Centrali dodaje do tej opowieści jeszcze inny wątek. Podkreśla, że jej starsze koleżanki działały w opozycji do centralnych planów hydrotechnicznych. Nie miały wpływu projektowanie koryta rzeki, ale proponowały alternatywne rozwiązania w starorzeczach – jak wpuszczenie wód Świdra do rozlewisk w Wawrze. Projektowały przestrzenie rekreacyjne, bazując na naturalnych procesach. Ich praca była multidyscyplinarna – współdziałały z ornitologami, dendrologami, hydrotechnikami. To właśnie dzięki nim mamy dziś na wałach wiślanych ścieżki rowerowe, rezerwaty przyrody jak Rezerwat Bielany czy szlaki kajakowe, które służą nam do dziś.

Wystawa „Architektki” jest zaproszeniem do zagłębiania się w te opowieści. Nie są one w pełni obecne na samej ekspozycji, mimo wysiłków jej kuratorów i organizatorów, by zapewnić możliwie różnorodną – zarówno treściowo, jak i formalnie – prezentację projektów i doświadczeń architektek. Mamy tu instalacje przestrzenne, filmy, archiwalia, szkice i dokumenty. To przekrojowe spojrzenie na dorobek architektek – nie tylko jednej generacji, lecz także w dialogu, w procesie – podkreśla Igor Łysiuk. Wernisaż pokazał jednak, jak ważne jest też spotkanie z ludźmi, którzy w tym procesie i dialogu uczestniczą. Co niestety jest też złą informacją dla odwiedzających samą wystawę. Jeśli tylko możecie – wybierajcie się do Warszawskiego Pawilonu Architektury ZODIAK wówczas, gdy organizowane są oprowadzania kuratorskie lub inne wydarzenia towarzyszące. Macie na to czas do 19 października br.

Podcasty Architektury

Dziękujemy, że tu jesteś. Posłuchaj naszego podcastu: 

Myślicie, że zbudowanie dobrego, wykraczającego poza absolutnie minimum, osiedla mieszkaniowe jest w Polsce łatwe? Że wystarczy tylko chcieć? Że to się zrobi wszystko samo? No to zapraszam do wysłuchania mojej rozmowy z Dominika Zielińska i Ulą Kuc-Petelską o mechanizmach tworzenia dobra w architekturze mieszkaniowej.

Do posłuchania wszędzie tam, gdzie słuchasz podcastów!

Apple Podcast | SpotifySpreaker

Podcast Architektoniczny
Skąd wziąć więcej dobra w architekturze?
Mediateka.pl
Sponsor podcastu:
Knauf
Architektura Murator Google News