Po ukończeniu drugiego roku architektury zdecydowałam: spróbuję swoich sił w przyszłym zawodzie. Rozesłałam CV do pracowni projektowych w mojej rodzinnej okolicy, czyli na południu województwa śląskiego. Moją mocną stroną była znajomość popularnych programów, takich jak AutoCAD, Revit czy Photoshop, używanych przez achitektów, jednak mając małe doświdczenie, obawiałam się, że może być ciężko dostać się do biura. Po kilku dniach zadzwonił telefon i zostałam zaproszona na wstępną rozmowę. Rekrutacja przebiegała w luźnej atmosferze, dostałam zadanie do wykonania w Revicie i na następnej rozmowie omówiliśmy moją pracę i szczegółowe warunki stażu. W lipcu stałam się częścią załogi Archas Design. Zostałam bardzo miło przyjęta, dostałam własne stanowisko pracy i już od pierwszych dni wdrażałam się w obowiązki.
Czytaj też: Praktyki architektoniczne w pracowni SOM w Chicago |
To był strzał w dziesiątkę, a praca w biurze Archas Design dała mi wiele możliwości poznania specyfiki zawodu architekta. Przydzielano mi wiele zadań związanych z projektami i zdecydowanie nie było to bieganie z miotłą, które kojarzy się z praktykami. Miałam możliwość uczestniczyć w procesie projektowym - nanosiłam poprawki na rysunki i przygotowywałam detale architektoniczne, mogłam też sama tworzyć fragenty projektów wnętrz domów jednorodzinnych. Dzięki codziennej pracy na programach takich jak Revit czy Photoshop, nabrałam płynności w ich użytkowaniu i poznałam je lepiej. Brałam również udział w przygotowywaniu analiz urbanistycznych zabudowy. Parę razy odwiedziłam z architektami budowę, uczestniczyłam w radach budowlanych i projektowych na których mogłam zaobserwować współpracę wielu branż oraz dialog między projektantami a inwestorami. Nie zawsze były to łatwe rozmowy, ale dzięki temu nauczyłam się, że ten zawód wymaga bycia pewnym i zdecydowanym. Obserwując pracę w biurze, zobaczyłam, jak od zaplecza wygląda bycie architektem. Zawsze mogłam liczyć na pomoc i wskazówki od koleżanek i kolegów z biura, nie przydzielono mi mentora, zadania orzymywałam bezpośrednio od pracowników i z nimi konsultowałam swoją pracę.
Nasuwa się więc pytanie, czy nauczyło mnie to czegoś innego niż na studiach. Odpowiedź jest prosta - oczywiście że tak. Praca w biurze nad prawdziwym projektem, z budżetem i wymagającym inwestorem diametralnie różni się od projektowania na zajęciach, gdy jedynym krytykiem jest prowadzący grupę profesor. Studia przygotowują merytotycznie do wykonywania zawodu, uczą estetyki, zasad i historii, natomiast wdrażanie się w zawód całą tę wiedzę weryfikuje i wymaga umiejętnego jej wykorzystania. Praca architekta to nie tylko dobry warsztat rysunku czy kreatywność, to również znajomość warunków technicznych i prawa budowlanego. I tak naprawdę nie zdawałam sobie do tej pory sprawy, jak istotne jest umiejętne czytanie i interpretowanie przepisów, ustaw i warunków, bo to one determinują w dużej mierze projekt.
Z perspektywy studenta, praca architekta wydaje się niezwykle twórcza i ekscytująca, jednak nie zawsze tak jest. Czasami są to godziny spędzone na żmudnym poprawianiu rysunków czy nanoszeniu korekt, zostawaniu dłużej w pracy, bo terminy są napięte. Nie zawsze też trafiają się fascynujące tematy - czasami projektuje się coś prostego, jak myjnię samochodową czy sklep. Jednak wszystkie te wady nie zniechęcają mnie do zmiany kierunku, a motywują, aby pracować ciężko, studiować i zdobywać coraz więcej doświadczenia, uczą też, że nawet mały obiekt wymaga pracy architekta.
Jestem niezmiernie wdzięczna Maciejowi Zuberow, właścicielowi Archas Design, oraz całej załodze, za wyrozumiałość, pomoc i przede wszystkim umożliwienie uczenia się i zdobywania doświadczenia.