Czy może Pan opowiedzieć o miejscu, w którym się znajdujemy?
Budynek powstał w 1903 roku dla fabryki czekolady, a pracownia Lahdelma & Mahlamäki Architects mieści się tu już od połowy lat 90. O historii kamienicy przypomina napis „Dom Mistrzów” umieszczony nad drzwiami wejściowymi – mistrzami nazywano ludzi, którzy tu pracowali. Dziś to siedziba znanych fińskich pracowni i projektantów. Mieszkam jakiś kilometr stąd, naprzeciwko rosyjskiej ambasady. Do biura i z powrotem chodzę na piechotę, ale obie okolice mają zupełnie inny charakter. Miejsce, w którym się znajdujemy jeszcze do niedawna było zdominowane przez funkcje przemysłowe. Dziś to wielowarstwowe otoczenie, które stało się domem dla mediów, sztuki, dizajnu i architektury. To typowy przykład zastępowania przemysłu przez nowe funkcje, przede wszystkim biurowe i mieszkaniowe. Wokół nas jest dużo budynków fabrycznych objętych ochroną, z naszego okna widać na przykład spichlerze, ale tuż obok powstaje współczesna zabudowa.
Jak dużo osób tu pracuje?
Pracujemy z 25-35 osobami na stałe. Biura architektoniczne w Finlandii są niewielkie. Pamiętam statystyki z początku XXI wieku, w których opisywano typową pracownię. Wliczając właścicieli pracowało w niej średnio nie więcej niż 5,5 osoby. Teraz mamy coraz więcej dużych biur – mam na myśli takie, w których pracuje około 50-60 osób. Nie mamy natomiast pracowni międzynarodowych. My sami czasem realizujemy projekty zagranicą, ale większość naszych budynków powstaje na miejscu.
Czy w tej chwili pracownia ma takie zlecenia?
Pracujemy nad projektem na Litwie, ale jeszcze nie mamy wizualizacji. Podobnie jak w Polsce będzie to muzeum, niewielki budynek o powierzchni zaledwie 2000 m2. Obiekt powstanie by upamiętnić historię tragedii niewielkiej wioski, która wydarzyła się w czasie II wojny światowej. To muzeum, a jednocześnie pomnik, który będzie przypominać tragiczne wydarzenia. Budynek ma być ukończony pod koniec 2018 roku, ale myślę, że otwarcie odbędzie się w połowie 2019 roku.
Nad czym jeszcze obecnie Pan pracuje?
Wspólnie z biurem Lehto Peltonen Valkama pracujemy nad siedzibą Uniwersytetu Nauk Stosowanych w Myllypuro. Drugi bieżący projekt to centrum handlowe i3 Itäkeskus, również w Helsinkach. Żeby pracować zagranicą trzeba mieć ścisłą współpracę z lokalnymi partnerami, dlatego większość naszych projektów w dużej skali powstaje tu, w stolicy Finlandii. Miasto przyciąga coraz więcej osób ze wsi i innych części kraju. W całym obszarze metropolitalnym mieszka już 1 mln osób, dlatego sektor budowlany jest tutaj bardzo silny.
Należy Pan do zespołu kuratorskiego wystawy Echa - 100 lat fińskiej architektury i dizajnu, która zostanie otwarta 12 stycznia w muzeum POLIN. Jak scharakteryzowałby Pan najbardziej charakterystyczne cechy fińskiej architektury?
To jedno z najczęściej zadawanych mi pytań. By na nie odpowiedzieć posłużę się porównaniem architektury fińskiej i holenderskiej. Ta druga to laboratorium na wielką skalę. Holendrzy wciąż testują innowacje, materiały i technologie. Architektura powiązana jest z inżynierią społeczną, a poszukiwania projektantów wspierają uniwersytety. W Finlandii, nie testujemy tak wielu nowych pomysłów. Wciąż pracujemy w duchu, który można zaobserwować już na początku XX wieku. To co najlepsze w światowej architekturze dostosowujemy do naszych lokalnych warunków. Na przykład Alvar Aalto tworzył piękne modernistyczne budynki, takie jak Paimio Sanatorium, ale szybko oddalił się od czystego, białego funkcjonalizmu, by rozwinąć indywidualne rozwiązania, zaadaptowane do potrzeb i życia lokalnej społeczności. To nasza szczególna zdolność, choć trzeba podkreślić, że najlepsze fińskie osiągnięcia opierają się na tym, że nie kopiujemy w sposób bezpośredni. Ważne jest również to, że po drugiej wojnie światowej musieliśmy nadrobić straty poniesione na rzecz Rosji. Brakowało środków, materiałów, wszystkiego, dlatego nasz przemysł i architektura rozwijały się wtedy bardzo intensywnie. Musieliśmy projektować taką architekturę, by zyskać najlepszą jakość przy wykorzystaniu minimum materiałów. To najlepsza fińska innowacja tamtych czasów.
Jak wygląda praca w biurze Lahdelma & Mahlamäki Architects – jest oparta na pracy zespołowej czy ton nadają silne jednostki?
Nasze metody pracy nie są zbyt ciekawym tematem. Przede wszystkim wszyscy nasi pracownicy to naprawdę dobrzy architekci. Pracujemy w zespołach, w których wszyscy mają takie same obowiązki, a także prawo, by wnieść coś swojego. Mój partner biznesowy Ilmari Lahdelma i ja pracujemy tu na miejscu. Często mamy swoje oddzielne zadania, skupiamy się na projektowaniu, ale też dokładnie nadzorujemy detale. Od zawsze pracowaliśmy też rękoma, wykonujemy rysunki i dużo rozmawiamy. Można powiedzieć, że pod tym względem jesteśmy tradycyjnym biurem architektonicznym.
Rozmawiała Agnieszka Skolimowska