Historia budynków: Tomasz Żylski
Budynki przy ulicy Foksal 13 i 15 powstały w latach 1895-1898 według projektu Artura Ottona Spitzbartha. Ich fasady były bogato zdobione, wykończone klinkierem, a wnętrza wyróżniały się wręcz pałacowym przepychem. Po 1918 roku swoje apartamenty miało tu wielu wpływowych polityków odrodzonej Polski, m.in. Stanisław Grabski, Ignacy Radlicki, Juliusz Zdanowski czy Emil Godlewski, a na poddaszu swoją pracownię urządził malarz Zygmunt Badowski. W latach 30. kamienica pod adresem Foksal 13 została kupiona przez Jana Wedla, właściciela słynnej firmy cukierniczej, znanego również z zamiłowania do modernizmu i wielu innowacji, które wprowadził w rodzinnej firmie. Nowy właściciel zlecił przebudowę obiektu Zdzisławowi Mączeńskiemu, który całkowicie przeobraził fasadę, pozbawiając ją wszelkich zdobień i klinkierowej okładziny. Wnętrza pozostawiono jednak niemal bez zmian. Na polecenie Wedla architekt wprowadził za to szereg nowoczesnych rozwiązań, spośród których jednym z ciekawszych wydaje się zamontowanie na podwórzu pierwszej w Warszawie przeszklonej windy. Obie kamienice szczęśliwie przetrwały wojnę, ale w latach 50. postanowiono je rozebrać w związku z planowaną w tym miejscu nową arterią łączącą plac Zamkowy z Belwederem. Choć do realizacji ostatecznie nigdy nie doszło, przeznaczone do zburzenia, a przez to latami nieremontowane budynki zaczęły stopniowo popadać w ruinę.
W 1997 roku powiatowy inspektor nadzoru budowlanego nakazał wykwaterowanie lokatorów z kamienicy przy Foksal 13, pięć lat później ten sam los spotkał mieszkańców sąsiedniej piętnastki. Na początku nowego milenium oba budynki okupowane były już głównie przez bezdomnych i śródmiejskich narkomanów, nazywających siebie „załogą F-13”. Ten etap ich historii w jednym z filmów dokumentalnych uwiecznił Cezary Ciszewski („Wolność jest darem Boga” 2006). Kamienice przy Foksal odegrały też rolę w jednej z afer reprywatyzacyjnych. W 2002 roku dom pod nr. 15 odkupiła od miasta spadkobierczyni dawnych właścicieli, z zastrzeżeniem, że w ciągu dwóch lat musi przeprowadzić kapitalny remont obiektu. Jak donosiła „Rzeczpospolita”, warunki były tak niekorzystne, że właścicielka szybko zdecydowała się pozbyć domu. Nabył go późniejszy naczelny architekt miasta Michał Borowski, odsprzedając następnie firmie Ghelamco. Sprawą zajęło się miejskie biuro kontroli wewnętrznej i audytu. Wątpliwości budził fakt, że Borowski otrzymał za budynek 12 mln zł, choć rok wcześniej w swoim zeznaniu majątkowym wycenił go na 6 mln zł. Ostatecznie kontrolerzy nie dopatrzyli się w transakcji nieprawidłowości.
W 2005 roku firma Ghelamco dysponowała już dwiema kamienicami, planując ich renowację i przebudowę na zespół apartamentowy. Przewidywała m.in., że fasadzie kamienicy przy Foksal 13 zostanie przywrócony wystrój z końca XIX wieku, sprzed modernizacji dokonanej przez Mączeńskiego, na co kategorycznie nie chciała się zgodzić ówczesna miejska konserwator zabytków Ewa Nekanda-Trepka. Kwestia ta była przedmiotem długotrwałych negocjacji. Od decyzji konserwator inwestor odwołał się w końcu do ministerstwa kultury i ostatecznie prace nad realizacją rozpoczęto w styczniu 2016 roku. Projekt renowacji, odtwarzania historycznych wnętrz oraz detali powierzono Annie Rostkowskiej z pracowni ProArt. Nad całością prac czuwał zaś zespół architektów z SUD Architectes. W rekonstrukcję historycznej fasady zaangażowanych było wielu specjalistów, m.in. prof. Jadwiga Roguska, autorka licznych opracowań dotyczących XIX-wiecznej architektury Warszawy. W całym zespole powstało 55 apartamentów o powierzchni od 47 do 260 m². Dziś należą do najdroższych w stolicy. Za dwa połączone mieszkania, o powierzchni 470 m², nabywca zapłacił kilka miesięcy temu 17 mln zł, co było jedną z największych transakcji tego typu w naszym kraju.
Rekonstrukcja eklektycznej fasady: Anna Rostkowska
Przed blisko 15 laty, podejmując się tematu modernizacji kamienic przy ulicy Foksal 13 i 15, byliśmy zachwyceni odkrytym, zwłaszcza w ich wnętrzach, nadzwyczajnym bogactwem wystroju i wyposażenia. Okazało się bowiem, iż mamy do czynienia z tzw. kamienicami pałacowymi, wzniesionymi pod koniec XIX wieku dla zamożnych najemców z wykorzystaniem szczególnie dekoracyjnej, popularnej wówczas stylistyki eklektycznej z przewagą północnego renesansu. W latach 1939-1945 Warszawa utraciła niemal wszystkie obiekty tego typu. Pozostałe są więc swego rodzaju unikatami w skali miasta. Wydało się oczywiste, iż budynki te zasługują na przywrócenie im świetności, a w przypadku domu pod numerem 13 na rekonstrukcję eklektycznej fasady, którą zniszczono w latach 30. XX wieku w ramach modernizacji dla kolejnego właściciela. Dzięki jedynej, niewielkiej fotografii autentycznej elewacji z 1933 roku zaistniała szansa przywrócenia jej dawnego wyglądu. Zarazem jednak brak innych archiwalnych materiałów podważał możliwość wiernego odtworzenia wszystkich form i detali.
W istocie oznaczało to konieczność zaprojektowania nowego wystroju i dekoracji w oparciu o rozpoznany, historyczny układ kompozycyjny. Wymagało to szczegółowego opracowania wszystkich elementów w manierze stylistycznej oraz zastosowania estetyki odpowiadającej rozwiązaniom z czasów powstania obiektu. Mowa o niezmiernie bogatym i zarazem niebywale plastycznym eklektyzmie w duchu neorenesansu północnego. Rekonstrukcja fasady pociągała za sobą szeroko zakrojone badania i analizy porównawcze wystroju kamienic w analogicznej stylistyce z końca XIX wieku, zachowanych do czasów współczesnych w innych miastach. Pozwoliło to na opracowanie szczegółowych rysunków projektowych wszystkich detali w skali odpowiedniej dla realizacji. Do prac przy elewacji zaangażowano zespół artystów – rzemieślników-rzeźbiarzy, sztukatorów i kowali – któremu przewodził Sławomir Huzarewicz. Wszystkie zdobienia sztukatorskie, po wykonaniu prototypów w glinie, podlegały szczegółowej ocenie pod względem spójności ogólnego charakteru elewacji. Podkreślić przy tym należy, iż przedsięwzięcie wymagało zaangażowania licznych specjalistów-podwykonawców. Do realizacji wnętrz zatrudniono wielu uznanych sztukatorów i konserwatorów manualnych w rejonie Warszawy. Pozwala to docenić skalę i złożoność tematu, ale również dostrzec, jak specyficzny i niszowy rynek stanowią budynki zabytkowe w kontekście architektury projektowanej i realizowanej współcześnie.
Dążenie do spójności wystroju i wyposażenia wnętrz oraz fasady wzbudzało niestety kontrowersje, a co za tym idzie długoletni opór służb konserwatorskich niechętnych tworzeniu precedensów. Konserwatorzy wątpili bowiem, iż architekt będzie w stanie podjąć się przekonującej rekonstrukcji w oparciu o jedynie jedno niewielkie zdjęcie w stanie poprzedzającym usunięcie wystroju. W pracowni Proart od ponad 25 lat pracujemy głównie przy obiektach historycznych i zabytkowych, specjalizując się w kształtowaniu relacji stare – nowe. Pozwoliło to zorganizować zespół osób o nietypowych umiejętnościach, architektów-konserwatorów, przygotowanych merytorycznie, warsztatowo, a także naukowo właśnie do pracy przy tego typu tematach. Po wieloletnich sporach i dyskusjach Ministerstwo Kultury ostatecznie wydało zgodę na odtworzenie elewacji. Podkreślić jednak należy, iż przeprowadzona z powodzeniem modernizacja tak bogatych obiektów z konserwacją i rekonstrukcją licznych elementów ich wystroju oraz wyposażenia mogła zaistnieć tylko przy nadzwyczajnych nakładach finansowych. Na takie w skali miasta mógł sobie pozwolić jedynie fundator rangi firmy Ghelamco.
Pałacowy Foksal: Jerzy S. Majewski
To co niegdyś było warszawskim standardem, w wyniku wojennych zniszczeń stało się unikatowym zabytkiem architektury i stylu życia mieszczan. Domy przy ulicy Foksal 13 i 15 zostały odrestaurowane według projektu Anny Rostkowskiej. Wydobyto dawny charakter obiektów z zachowaniem oryginalnych detali wnętrz, a jednocześnie przystosowaniem obiektów do współczesnych oczekiwań. Budynki stworzone przez architekta i inwestora Artura Spitzbartha, będąc przed 120 laty rodzajem mieszczańskich rajów, były nie tyle dziełami sztuki, co popisem możliwości ówczesnego rzemiosła warszawskiego. Wypełniały je znakomitej jakości wyroby zakładów ślusarskich, sztukatorów, snycerzy, posadzkarzy, zdunów, kamieniarzy czy blacharzy. We wnętrzach znajdowała się ceramika firmy Villeroy & Boch i belgijskie lustra. Paradne klatki schodowe na granicy kiczu nadawały jednak wnętrzu charakter nieomal pałacowy. Kamienice sąsiadują ze sobą i stanowią fragment nieparzystej pierzei ulicy, do połowy długości zabudowanej pałacykami, zaś w drugiej połowie luksusowymi domami dochodowymi.
Obie miały typowy dla Warszawy układ przestrzenny z domami frontowymi od strony ulicy Foksal oraz usytuowanym za nim podwórkiem-studnią, otoczonym z trzech stron oficynami. Na każdym piętrze skrzydła frontowego znajdowały się po dwa mieszkania z jadalniami od strony podwórka oraz kuchnią i pomieszczeniami pomocniczymi w oficynie bocznej, gdzie znajdowały się też klatki kuchenne o drewnianych schodach. Inaczej niż w większości kamienic warszawskich wysoki standard miały też lokale w oficynie tylnej. Ponieważ część ich okien wychodziła na południe od strony słabo zabudowanego wnętrza kwartału pomiędzy Smolną i Foksalem, mieszkania te były bardziej nasłonecznione od dość mrocznych we frontowej części budynku. Główna klatka schodowa w obu oficynach kamienic została równie starannie zaprojektowana jak w skrzydłach frontowych Bardzo wysoko oceniam realizacje pracowni architektonicznej i konserwatorskiej Anny Rostkowskiej. Architektka specjalizuje się w przywracaniu autentycznych walorów warszawskich kamienic z przełomu XIX i XX wieku. Prowadzone przez nią prace zawsze poprzedzone są starannymi badaniami. Wiążą się też z dużą znajomością tematu, szacunkiem do materiałów oraz reliktów i wyczuciem stylu. We wnętrzach modernizowanych przez nią kamienic współczesne formy wprowadzane są w sposób bardzo delikatny. Tak też stało się w kamienicy przy ulicy Foksal, gdzie bardzo neutralnie zaprojektowano nowoczesne wnętrza, takie jak nowy hol z przejściem w oficynach bocznych, który łączy obie kamienice (wcześniej budynki nie miały ze sobą połączenia).
We wnętrzach kamienic wszelkie autentyczne relikty w rodzaju pieców kaflowych, ceramicznych posadzek, fragmentów podłóg zostały skatalogowane, a potem wykorzystane. Zachowane piece przeniesiono z mieszkań na wspólne klatki schodowe, czyniąc je ważnym elementem scenografii. Projektanci starali się ocalić sztukaterie. Do miejsc, w których jednak nie przetrwały, można zamówić przygotowane przez architektów wzory sztukaterii. Jak opowiada Anna Rostkowska, do prac przy budynkach zaangażowani zostali niemal wszyscy warszawscy sztukatorzy. In situ próbowano też pozostawić ozdobne posadzki taflowe. Wreszcie odrestaurowano wydobyte spod farby dekoracje malarskie ścian i sufitów. Zarówno na klatkach schodowych, jak i w mieszkaniach. Remont kamienic trwał kilkanaście lat i był pełen przeszkód, opóźniających inwestycję. O ile restauracja ocalałych fragmentów nie budziła większych wątpliwości, to dyskusja dotycząca odtworzenia pierwotnego wystroju architektonicznego fasady kamienicy przy ulicy Foksal 13 trwała długi czas. To ważna elewacja również ze względów urbanistycznych, zamyka bowiem perspektywę ulicy Kopernika. O odtworzenie wystroju elewacji zabiegali społecznicy z Zespołu Opiekunów Kulturowego Dziedzictwa Warszawy ZOK, a także inwestor i projektanci. Przeciwne były m.in. urzędy konserwatorskie. Ostatecznie zdecydowano o odtworzeniu pierwotnego kształtu, a rysunek detali powstał na podstawie analizy tych, które się zachowały. Rezultat jest znakomity, zaś jakość wykonania nie budzi zastrzeżeń. Nie udało się niestety ocalić autentycznej windy panoramicznej zamontowanej na dziedzińcu kamienicy pod nr 13 w latach 30. XX wieku. Niestety została zniszczona już w czasach PRL. W jej miejscu powstała teraz nowa, stylizowana na dawną.
Współczesnym rozwiązaniem jest dwukondygnacyjny garaż ulokowany pod obydwoma podwórkami-studniami oraz stykającymi się ze sobą bocznymi oficynami. Jego budowa wymagała rozbiórki i potem odbudowy oficyn oraz częściowego podkopania się pod inne skrzydła budynków. Pierwotnie ostatnie kondygnacje miały charakter hotelowy. Obecnie przestrzeń ta uległa daleko idącym zmianom i została powiększona o dodatkowe piętro mieszkalne. Szkoda jedynie, że nie udało się odtworzyć tu dawnej pracowni malarskiej Zygmunta Badowskiego. Jedynym rozwiązaniem, które budzi moje wątpliwości jest dość toporna konstrukcja szklanego dachu rozpiętego na podwórku kamienicy pod nr 15, ponad oknami parteru. Zapewne efekt były lepszy, gdyby projektantom udało się nadać przeszkleniu wrażenie większej lekkości. Remont kamienic przy Foksal 13 i 15 to w skali Warszawy duże wydarzenie konserwatorsko-architektoniczne. Zachwyca staranność z jaką odrestaurowano luksusową kamienicę warszawską bez zubożania jej wartości zabytkowych oraz obniżania rangi, jaką miał pierwotnie. Z całą pewnością są to dziś jedne z najbardziej luksusowych, starych domów mieszkalnych w Polsce. Cieszy to tym bardziej, ze jeszcze 30 lat temu obydwu kamienicom groziła rozbiórka.
Ciasteczka na Foksal: Grzegorz Stiasny
Architekturę XIX wieku w Polsce spotkał zupełnie niezasłużony los. Pomijana, marginalizowana i zwyczajnie niszczona. Często ze względów czysto ideologicznych, gdyż symbolizowała ostentacyjny tryumf wielkiego kapitału. A wszelkim materialnym znakom znienawidzonego w poprzednim ustroju politycznym kapitalizmu wskazywano miejsce na śmietniku historii. Na urok XIX-wiecznej architektury ówczesne rządy były kompletnie obojętne. Wiejskie siedziby odebrane bogaczom dewastowano do granic szaleństwa. Miejskie kamienice odebrane właścicielom polskim, niemieckim czy żydowskim eksploatowano rabunkowo, jak złoża mineralne. Wielkie socjalistyczne osiedla jawiły się jako dobra luksusowe, a mieszkania w śródmiejskiej kamienicy deprecjonowano, utożsamiając z siedliskami społecznego marginesu. Gdy w latach 80. XX wieku spadający odłamek gzymsu zabił w Warszawie dziecko, to zamiast podjęcia remontów przed większością kamienic ustawiono prowizoryczne, drewniane podcienia. W rezultacie, przynajmniej w Warszawie, tzw. stare zasoby mieszkaniowe kompletnie utraciły zdolność ekonomicznej regeneracji. Powszechnie traktowano je jako zmurszałe ostańce – malownicze, ale ciemne i zatęchłe. Lata 80. przyniosły również początki naukowych zainteresowań twórczością architektoniczną sprzed stu lat. Historycy sztuki ostrożnie pytali: dzieła czy kicze? Cień tej kwestii wisi nad nami do dziś. Ratunkiem dla ponadstuletnich kamienic okazała się prywatyzacja.
Wiele mówiono o jej nieprawidłowościach, krzywdzie wysiedlanych lokatorów, a uporczywie pomijano kwestie architektury, wartości jej zachowania i przywracania dla utrzymania ciągłości historycznych przestrzeni miasta. Za oknem mojego biura, po drugiej stronie ulicy, przez wiele lat wznosiła się niszczejąca, wielopiętrowa kamienica. Miała dwa kolejne podwórza otoczone pięciokondygnacyjnymi oficynami. Jej fasada została brutalnie oszpecona już w latach 60., gdy stłuczono historyczne dekoracje i zastąpiono je okładziną z gruzobetonowych płytek. Kilka lat temu budynek wyburzono i w jego miejsce postawiono szklano-plastikowy biurowiec. Mimo estetycznej rezerwy dla eklektycznych fasad uważam, że zdecydowanie trafniejsze etycznie są decyzje remontowania i ratowania tych domów. Nie mam śmiałości niszczenia tego, co stworzyli starsi o pokolenia koledzy po fachu. Cieszą więc odnowione kamienice przy ulicy Foksal. Nawet gdy ich dekoracje – świadectwo minionej epoki – zupełnie nie mieszczą się w moim guście. Nie czuję się w tej rezerwie osamotniony, ponieważ kolejny właściciel jednej z nich już w okresie międzywojennym nakazał skuć wybujałe, acz niemodne ozdoby i przekształcił fasadę w stylu modernistycznym. Był to Jan Wedel. Jego ojciec Emil Wedel w tym samym czasie, gdy powstawały domy przy Foksal, wybudował własną kamienicę przy nieodległej ulicy Szpitalnej. Jej przeładowane ozdobami fasady w stylu neorenesansu włoskiego nakrywał dach w stylu neorenesansu francuskiego. Horror vacui eklektycznych ozdób już współczesnym nasuwał skojarzenia z wyrobami cukierniczymi, będącymi zresztą specjalnością właściciela domu i nazwanej jego nazwiskiem, istniejącej do dziś firmy. Może syn podzielał poglądy wyrażane przez krytykę architektoniczną od początków XX wieku, zwalczające stosowanie stylów historycznych? A może, tak jak dziś, chodziło o dobry interes i skorzystanie z wprowadzonych w latach 30. ulg podatkowych dla budownictwa mieszkaniowego, o które on sam tak bardzo zabiegał, że do teraz, wspominając tę korzystną dla jakości polskiej architektury ustawę, nazywa się ją żartobliwie "Lex E. Wedel"? Dziś przebudowanej kamienicy odtworzono wygląd fasady z końca XIX wieku. Tworzy więc pseudopałacowy korpus główny z przyległymi do niej sąsiednimi domami, stanowiącymi jakby jej szeroko rozłożone boczne skrzydła. W sensie urbanistycznym uczytelniono więc skoordynowaną historycznie kompozycję większego fragmentu ulicy. Stanowi ona dekoracyjną, architektoniczną oprawę zamknięcia wpadającej w Foksal ulicy Kopernika.
Remont, przebudowa i nadbudowa kamienic zabytkowych
Warszawa, ul. Foksal 13 i 15
Autorzy: Pracownia architektoniczno-konserwatorska A. Rostkowska, architekci (główni projektanci) Anna Rostkowska, Marcin Biczyk, Sylwia Trzałkowska
Współpraca autorska: architekci Dominik Rostkowski, Agnieszka Rokicka, Anna Kuflewska, Piotr Kilanowski;
Współpraca w zakresie nadbudowy, elewacji tylnej, konstrukcji, instalacji sanitarnych i elektrycznych: Sud Architectes
Architektura wnętrz: architekci Anna Rostkowska, Sylwia Trzałkowska, Dominik Rostkowski, Piotr Kilanowski
Konstrukcja: Dariusz Karolak
Inwestor: Ghelamco Poland
Powierzchnia terenu: 1339 m2 (Foksal 13)+ 911 m2 (Foksal 15)
Powierzchnia zabudowy: 1052 m2 (Foksal 13)+ 725 m2 (Foksal 15)
Powierzchnia użytkowa: 4236 m2 (Foksal 13)+ 2908 m2 (Foksal 15)
Powierzchnia całkowita: 8092 m2 (Foksal 13)+ 5616 m2(Foksal 15)
Kubatura: 32460 m3 (Foksal 13)+ 22406 m3 (Foksal 15)
Liczba mieszkań: 62
Powierzchnia mieszkań: od 45 m² do 256 m²
Projekt: 2006-2019
Realizacja: 2016-2020
Nie podano kosztu inwestycji
Dążenie do spójności wystroju i wyposażenia wzbudzało kontrowersje, a co za tym idzie długoletni opór służb konserwatorskich
We wnętrzach kamienic wszelkie autentyczne relikty w rodzaju pieców kaflowych, ceramicznych posadzek, fragmentów podłóg zostały skatalogowane, a potem wykorzystane
Two luxurious tenements were built in Foksal St. in the center of Warsaw at the end of the 19th c. Each consisted of the front house connected by side service wings with the back building, also containing apartments, and a narrow courtyard in the middle. The houses had a palace-like décor, with marble stairs, stucco decorations and wall paintings, all in the then-popular northern neo-Renaissance style. In the 1930s, an unfortunate attempt to “modernize” the façade of one of the houses by removal of eclectic decorations changed its character; war destructions and later neglect in the communist times brought both houses to ruin until a demolition was planned twenty years ago. Fortunately new owner had them painstakingly renovated. Only one small photograph was found of the original façade of the house at no 13; the architects worked for years designing new elements, which would follow the eclectic aesthetics characteristic of the time the houses were built. The works were conducted by artists and craftsmen: sculptors, stuccoists and smiths. All original elements that could be salvaged were later used; e.g. tiled stoves now decorate common staircases.