Zbliża się wakacyjna pora. Część architektów wybierze się pewnie do Włoch. Oprócz zażywania uroków Wenecji, Toskanii i dolce far niente polecam im nabycie dwutomowego wydawnictwa poświęconego późnomodernistycznej architekturze regionu. Powojenny modernizm w wydaniu północnoeuropejskim ma najczęściej postcorbusierowskie, brutalistyczne oblicze.
Jego włoska odmiana wydaje się bardziej kreatywna w operowaniu rzeźbiarską formą, bogactwem zestawień materiałów i nieunikaniem regionalistycznych czy historyzujących odniesień. Autorzy to austriaccy bracia – jeden architekt, drugi fotograf. Przez kilka lat dokumentowali przykłady powojennej architektury Italii. W efekcie mamy książki, które można traktować jak opasłe foldery biura architektonicznych podróży: z mapkami, adresami i indeksami obejmującymi zbiór 300 fascynujących budynków prywatnych, publicznych, sakralnych i dzieł inżynierskich zaprezentowanych opisowo, na rysunkach i pięknych współczesnych fotografiach. Zadziwia na nich troska o architekturę, która nie budzi specjalnego społecznego zachwytu. Nawet béton brut pod lazurem włoskiego nieba starzeje się w mniej odpychający sposób niż po północnej stronie Alp.