Porewolucyjne dziesięciolecie dało ukraińskiej republice pewien margines swobody w kształtowaniu polityki kulturalnej. Tej odrobiny wolności wystarczyło, aby pojawiło się całe pokolenie, które stworzyło dzieła fundamentalne dla współczesnej kultury tego kraju. W latach 30. większość jego przedstawicieli zginęła w stalinowskich czystkach (Pidmohylnego zamordowano w 1937 roku). Z tego powodu pośmiertnie otrzymali miano „rozstrzelanego odrodzenia”. Wywołana przez Rosję w 2022 roku pełnoskalowa wojna spowodowała tak ogromne zainteresowanie tą na wpół zapomnianą literaturą, że Pidmohylnego, Johannsena i Chwylowego wznawia obecnie równolegle kilka ukraińskich wydawnictw. Powieść Miasto Pidmohylnego, wydana w 1927 roku w Charkowie, ówczesnej stolicy radzieckiej Ukrainy, po raz pierwszy pojawia się też po polsku.
Główny bohater powieści, Stepan Radczenko, przybywa do Kijowa ze wsi i pnie się po szczeblach kariery. Doświadczając wielkiego miasta, anonimowy prowincjusz stopniowo przeistacza się w członka tamtejszej śmietanki towarzyskiej. Jego przemianie towarzyszą romanse, miłości i ważne dylematy moralne. Wielokrotnie zmienia pracę, styka się z uniwersyteckim i literackim światkiem. Jednym z największych atutów Miasta jest plastyczny język. Opisany przez Pidmohylnego Kijów ożywa, staje się bliski... Poruszamy się po nim wraz ze Stepanem: przybywamy na parostatku, by osiedlić się najpierw w pobliżu rzeki, a z czasem piąć coraz wyżej na prestiżowe kijowskie wzgórza. W byciu kijowianinem pomaga nam finezyjny przekład Marcina Gaczkowskiego – dzięki niemu czujemy kulturową bliskość tego miasta. W poszukiwaniu słownictwa Gaczkowski sięgnął do naszej literatury dwudziestolecia międzywojennego, toponimię zaczerpnął zaś z XIX-wiecznego Kijowa. Powszechnie funkcjonowały tam wtedy polskie nazwy placów i ulic. Ich brzmienia, odkryte na nowo, włączają Kijów z powrotem do przestrzeni polskiej wyobraźni.
Miasto ma wszystkie atrybuty dobrze napisanej powieści. Są w niej pełni sprzeczności bohaterowie, wielowarstwowa fabuła i nienachalne poczucie humoru. Największą wartością książki jest sugestywny obraz Kijowa. Pidmohylny namalował go takim, jakim wyobrażało go sobie jego pokolenie. Pogrążony w świecie powieści, miałem podobne odczucie jak w trakcie lektury Lalki, gdy towarzyszyły mi marzenia o polskiej Warszawie belle epoque. Miasto jest analogicznym marzeniem o ukraińskiej miejskości. Kijów rysuje się w nim jako nowoczesny, trochę paryski, trochę socjalistyczny, związany ze wsią, stepem i Dnieprem. Wbrew ówczesnej rzeczywistości prawie nie ma tam Rosji, żyje za to ukraińska metropolia.
Pidmohylny daje Kijowowi rozpoznawalną twarz. To miasto ukraińskie, ale osadzone w europejskiej kulturze i pewne siebie. Ten obraz jest aktualny do dziś. Choć przez ostatnie sto lat ukraińska stolica przechodziła gwałtowne przemiany, jej główne cechy pozostały niezmienne. Kijów Pidmohylnego jest spontaniczny i roztańczony, a jednocześnie przytulny i swojski – taki, jak ten, który odwiedzałem tuż przed rosyjską inwazją.