Kontakty ludzi ze zwierzętami z innych krain mają swoją długą historię. Jak piszą Joanna Gellner i Mariusz Boczar w książce Architektura i zwierzęta, aż od starożytności poprzez formułę zwierzyńców i menażerii wiodła ona do ogrodów zoologicznych, które we współczesnej formie (…) zaczęły powstawać na przełomie XVIII i XIX wieku, kiedy to posiadanie dzikich zwierząt było przede wszystkim domeną władców oraz przedstawicieli bogatej arystokracji (…), a po rewolucji francuskiej zaczęły natomiast służyć nauce, edukacji i jednocześnie rozrywce. W XIX wieku coraz bardziej powszedniały, stając się zwykłymi kolekcjami zwierząt, w których nie zawsze brano pod uwagę ich dobrostan.
Obcowanie ze zwierzętami z innych rejonów globu w różnych formułach – za pierwszy ogród zoologiczny uważa się menażerię powstałą w 1752 roku w Schonnbrunnie – przechodziło różne metamorfozy, a proces prowadzący do współczesnych form zoo rozpoczął się dość wcześnie w XX wieku. Już bowiem w 1907 roku Carl Hagenbeck założył w Hamburgu Tierpark Hagenbeck, gdzie kraty i ogrodzenia zostały zastąpione systemem fos i wykopów. W tendencji umieszczania zwierząt w jak najbardziej naturalnym krajobrazie mocny akcent stanowi Woodland Park Zoo w Seattle z lat 70. XX wieku, gdzie David Hancocks utworzył pierwszą tzw. immersyjną ekspozycję. Miała ona z kolei swoją genezę w utworzonym w Paryżu po rewolucji, a rozwijanym w XIX wieku Jardin des Plantes, gdzie typ angielskiego ogrodu połączono z menażerią egzotycznych zwierząt, co w tym okresie znajdowało naśladowców m.in. w Londynie czy Amsterdamie.
Wobec powstania w XX wieku mocnej konkurencji dla ogrodów zoo, jaką stanowiło kino, rolę istotną obok architektury krajobrazu zaczęła odgrywać architektura samych obiektów dla zwierząt, co stało się za przyczyną Bertholda Lubetkina i jego Domu dla Goryli Tecton oraz wybiegu dla pingwinów w londyńskim zoo. Podczas gdy model opowiadania kina przyrodniczego z ikonicznym autorem Davidem Attenborough i polskim głosem Krystyny Czubówny jako rozrywki familijnej, będącej szansą na „prawdziwe” zobaczenie życia dzikich zwierząt, właśnie się kończy, a antropomorfizacja „braci mniejszych” lansowana w filmach Disneya wygląda źle na tle realnych historii o okrucieństwie przemysłowych hodowli zwierząt, ogrody-parki z gatunku tzw. zoo design, stanowiące połączenie architektury krajobrazu i architektury, rozwijają się w najlepsze.
Łódzkie Orientarium jest kolejną polską realizacją w tym nurcie, który zapoczątkowało wrocławskie Afrykarium otwarte kilka lat temu, gdzie do oglądania oprócz okazów zwierząt zgromadzono i przyswojono do warunków polskich całe biotopy – florę i faunę Afryki. Autorami obu tych realizacji są międzynarodowe zespoły projektantów, w których generalną projektantką była Dorota Szlachcic (w wypadku Afrykarium – pod szyldem biura ArC2 Fabryka Projektowa, w Orientarium – Szlachcic Architekci). O ile we Wrocławiu, którego niezwykły sukces mierzony jest liczbą odwiedzających, autorzy oferują dynamiczną i rytmiczną, wręcz rozgrzaną opowieść o Afryce, o tyle w Łodzi przenoszą nas w świat południowo-zachodniej Azji – Indii, Celebes, Wysp Sundajskich, w sposób romantyczny, tajemniczy, zamglony, pokazując go i na powierzchni ziemi – z różnych perspektyw i wysokości – i pod wodą, gdzie bogactwo obecnego tam życia dzięki akrylowym ścianom dużych zbiorników – przez niektóre można przejść specjalnie uformowanym tunelem – intryguje, fascynuje i onieśmiela.
Czytaj też: Afrykarium we wrocławskim zoo |
Od Bertholda Lubetkina i jego betonowych – modernistycznie autonomicznych i architektonicznych struktur do architektury przepływu przestrzeni płynnie łączących strefy zwierząt i przyrody oraz strefy ludzi i techniki prowadzi długa droga. Atmosfera Orientarium jest nieco bajkowa. Położone obok pięknego i dużego parku im. Józefa Piłsudskiego, manifestuje swoją obecność narożnym pawilonem wejściowym z egzotyczną elewacją pokrytą rytmami nieregularnych drewnianych lameli. Po przejściu przez strefę biletową i bramę nastrój tego nowego, ponad 7-hektarowego fragmentu łódzkiego zoo tworzy gra cieni padających od podwieszonych drewnianych ażurowych stropów z motywem plumerii – kwiatu, który zainspirował wiele układów geometrycznych w zespole, w tym posadzki, poprzez swoiste scenografie biotopów, w których – wewnątrz i na zewnątrz – będą żyły zwierzęta i rośliny, aż do literalnych imitacji portali buddyjskich świątyń na murach budynków, porzuconej głowy Buddy poprzerastanej roślinnością w części przeznaczonej dla Makaków czy wraku japońskiego samolotu na dnie akwenu, przez który można przejść suchą nogą tunelem, oglądając rekiny z bezpiecznej odległości. Wszystkie te zabiegi na pograniczu scenografii są jednak w odpowiednim momencie zatrzymane, nie przekraczając granicy literalności, z pewnym przymrużeniem oka – nawet przyziemny food court w formie parasoli azjatyckich pawilonów z zielonymi dachami pozwala przenieść się w inny świat, poza ekspozycją główną. Układ płynących przestrzeni Orientarium wsparty jest celną i wyrazistą infografiką, której pierwszy element – pływające słonie – wita zaraz po wkroczeniu na teren tego odległego, a nagle bliskiego świata.
Sądzę, że Orientarium zdobędzie wielu sympatyków, w czym ta romantyczna architektura będzie grała niepoślednią rolę – a o to przecież zawsze nam chodzi.
Czytaj też: Odrarium we Wrocławiu |
Założenia autorskie
To powoli stało się polską specjalnością: ratowanie budżetów wielkich miast i podupadających ogrodów zoologicznych dzięki olbrzymim inwestycjom w immersyjne projekty biologiczne. Oceanaria, takie jak Georgia Aquarium, Monterey Bay Aquarium, Ozeaneum w Stralsundzie, California Academy of Sciences czy Oceanário de Lisboa, powstawały oczywiście dużo wcześniej. To instytucje naukowe, które bawią, edukują, promują ochronę bioróżnorodności (conservation of biodiversity) i naukę poprzez zabawę (edutainment). Polski patent polega na połączeniu wyrafinowanego oceanarium ze wzbogaconą hodowlą (enrichment) w środku ogrodu zoologicznego, tworzącego atrakcyjne, wewnętrzne i zewnętrzne strefy spędzania wolnego czasu dla całej rodziny, dostępne przez cały rok. 30 lat temu słynny zoolog i dyrektor zoo w Bazylei Heini Hediger powiedział: Wstyd mi, że ogrody zoologiczne muszą istnieć. My, ludzie, zniszczyliśmy naturalne środowisko, unicestwiliśmy wiele gatunków, których ochroną i przetrwaniem zajmuje się współczesne zoo. Większość rezydentów ogrodów to ofiary nielegalnego handlu dzikimi zwierzętami i polowań, a także ich potomkowie.
Pierwsze zbiorniki wodne z afrykańskimi biotopami podwodnymi powstawały dla Afrykarium we Wrocławiu jako pole doświadczalne dla następnych projektów, takich jak Orientarium w Łodzi. Namacalny kontakt z podwodnym światem, ocalałą naturą stał się niesłychanie inspirujący. Żeby poczuć głębię Pacyfiku, której doświadczyć mogą tylko profesjonalni nurkowie, należało zaprojektować misterną scenografię, zbudować modele 3D wszystkich ekosystemów, szanując zachowania zwierząt, poznając ich potrzeby, studiując charakterystyczne formacje skalne. Magia zaczęła się, kiedy zbiorniki napełniły się wodą i światłem, pojawiła się rafa koralowa i pierwsze drapieżne ryby, a wraz z nimi prawdziwe życie w strefie pelagialnej.
W czasie projektowania razem z biologami wykorzystano najlepszą dostępną wiedzę dla każdego zagrożonego gatunku występującego w Orientarium. Organizacje zajmujące się zwierzętami, takie jak EEP czy EAZA, przyglądały się projektom biotopów przez cały czas. Pod ich wpływem, z uwagi na dobrostan zwierząt, architekci zmienili np. całkowicie wybiegi orangutanów. Z technologami z australijskiego Advanced Aquarium Technologies projektanci-nurkowie poprawiali pod wodą odkształcające się wielkie tafle akrylu.
Projekty biologiczne są interdyscyplinarne, łączą biologię i architekturę, konstrukcję i systemy podtrzymania życia organizmów (live support systems), instalacje pokryte scenografią biotopów i wyrafinowane multimedia. Przy współpracy z biologami i technologami możemy dzisiaj odtwarzać najbardziej niedostępne ekosystemy: dno Pacyfiku, ujście hinduskiej rzeki z kąpiącymi się słoniami czy gniazdo krokodyla na Sulawezi. W zależności od interpretacji, nastroju widza lub jego zainteresowań wodny ekosystem może nagle stać się opowieścią o transcendencji, narodzinach lub śmierci.
Dorota Szlachcic
Czytaj też: Pawilon dla słoni w zuryskim zoo |
Orientarium w ZOO Łódź
Łódź, Konstantynowska 8/10
Autorzy: Szlachcic Architekci, Dorota Szlachcic
Współpraca autorska: Sandra Piasek, Jakub Kilen, Karol Szczepański, Anastazja Stanisławska, Paulina Koprowska, Natalia Sawicka, Maciej Konikiewicz, Justyna Bartnikowska, Anna Spychalska
Konstrukcja: Arup Polska, Piotr Guz Guzowski
Instalacje: Arup Polska, Jacek Marzec. Tomasz Frej
Sieci sanitarne: GP Omega, Piotr Marchewka
Instalacje systemu podtrzymania życia (LSS): Transcom, Tomasz Szczyrba
Scenografia biotopów: Odaibe, Bartek Szlachcic, Elżbieta Leszczyńska-Szlachcic
Koordynacja biotopów: Alexander Niweliński (EAZA), Jakub Kordas
Zieleń biotopów: Jadorna. Marta Ratajszczak-Forbes
Gen. wykonawca: Mosty Łódź
Inwestor: ZOO Łódź
Teren zabudowy i wybiegów zewnętrznych: 7,48 ha
Pow. zabudowy: 21 319 m2
Projekt: 2017-2018
Realizacja: 2018-2021
Koszt inwestycji: 262 mln zł
Położone obok parku, Orientarium manifestuje swoją obecność narożnym pawilonem wejściowym z egzotyczną elewacją pokrytą rytmami nieregularnych lameli
Motyw kwiatu plumerii zainspirował wiele układów geometrycznych w zespole, w tym posadzki czy swoiste scenografie biotopów
Located next to the Józef Piłsudski Park, the Łódź Orientarium manifests its presence with a corner entrance pavilion boasting an exotic façade covered with irregular wooden slats. Inside, the entire biotope—the flora and fauna of South-West Asia—has been collected and adapted to Polish conditions. Wrocław-based ArC2 studio, authors of the Africarium at the Wrocław ZOO, designed a sophisticated oceanarium with the enrichment in the middle of the existing zoological garden, creating attractive indoor and outdoor leisure zones for the whole family, accessible all year round. The Orientarium is an interdisciplinary project, combining biology and architecture, construction and Live Support Systems, installations covered in biotope scenery and sophisticated multimedia. The most inaccessible ecosystems have been recreated: the floor of the Pacific Ocean, the mouth of a river in India with elephants bathing, or a crocodile's nest in Sulawesi. The best available knowledge was used for each endangered species, e.g. the orangutans’ enclosure was redesigned following expert recommendation.