Village in the City, red. Bruno de Meulder

i

Autor: archiwum serwisu Village in the City, red. Bruno de Meulder, Yanliu Lin, Kelly Shannon, Park Books 2014

Village in the City, red. Bruno de Meulder, Yanliu Lin, Kelly Shannon

2015-05-21 15:28

W książce zebrano teksty na temat osobliwości (nie)planowania przestrzennego, którego wynikiem jest bezwzględna maksymalizacja intensywności zabudowy chińskich miast. Gdyby cudze nieszczęścia mogły stanowić remedium na własne problemy, Village in the City byłaby ulubioną lekturą polskich urbanistów – recenzja Soni Prószyńskiej.

Gdyby cudze nieszczęścia mogły stanowić remedium na własne problemy, Village in the City byłaby ulubioną lekturą polskich urbanistów. W książce zebrano teksty na temat osobliwości (nie)planowania przestrzennego, którego wynikiem jest bezwzględna maksymalizacja intensywności zabudowy chińskich miast.

Wyobraźmy sobie dzielnicę wielomilionowej azjatyckiej metropolii. Zajmuje ona 20% powierzchni miasta, mieszcząc 80% jego mieszkańców. Jak wygląda jej zabudowa? Czy są to kilkusetmetrowe wieżowce? Supergęste blokowiska obsługiwane przez hiperwydajny transport publiczny? Czy codziennie rano na przystanku futurystycznej bezzałogowej kolejki ustawia się karny tłum wyprasowanych „salarimanów”?

W rzeczywistości na obszar takiej dzielnicy składa się kilkaset chengshongcun, „miejskich wsi” – autonomicznych enklaw funkcjonujących poza miejskim prawem. To tereny, na których nie obowiązują zasady planowania przestrzennego, nieobjęte kontrolą władz, podlegające wyłącznie regulacjom wolnego rynku. Ich mieszkańcy to głównie niewykwalifikowani robotnicy, tania siła robocza zasilająca chińskie fabryki. Intensywna wielopiętrowa zabudowa przypomina bardziej XIX-wieczne osiedla przyfabryczne niż sklecone z odpadów chatki południowoamerykańskich favelas czy afrykańskich bidonvilles.

Chińskie miejskie wioski są zjawiskiem stosunkowo młodym, w dużej mierze niezbadanym. U genezy tego fenomenu leży prawo z 1958 roku, zgodnie z którym obywatele Chińskiej Republiki Ludowej dzielą się na ludność miejską i wiejską. Tereny miejskie podlegają rządowi, natomiast wiejskie zarządzane są przez organizacje partyjne, tzw. wiejskie kolektywy. Gwałtowny rozwój terytorialny miast, zapoczątkowany serią reform gospodarczych w 1978 roku, sprawił, że wiele wsi zostało otoczonych przez zabudowę miejską. Zgodnie z prawem władze miasta przejmowały w takiej sytuacji tereny rolnicze, pozostawiając rolnikom obszar z budynkami oraz przyznając rekompensatę – 8-12% powierzchni rekwirowanych gruntów uprawnych.

Pozbawieni źródła utrzymania wieśniacy szybko odkryli nowy sposób na życie – odnajmowanie pokoi przybywającym z prowincji robotnikom. Tworzenie miejsc noclegowych okazało się inwestycją o niskim ryzyku, nie wymagającą dużych nakładów, możliwą do przeprowadzenia etapami i – co najistotniejsze – o rekordowej stopie zwrotu. Dominują kamienice nadwieszone nad wąskimi pieszymi traktami, bez dostępu światła dziennego, bez wentylacji, nierzadko bez mediów czy możliwości dojazdu.

Pomimo niehumanitarnych warunków chętnych do zamieszkania w wieloosobowych dormitoriach nie brakuje, bo w roli nielegalnego imigranta we własnym kraju znajduje się aktualnie około 200 milionów obywateli Chin. Skala zjawiska nie pozwala zakwalifikować go jako egzotycznej ciekawostki. Dla przykładu, w Shenzhen 300 miejskich wiosek, stanowiących 13% powierzchni miasta, daje schronienie ponad połowie z 7 milionów mieszkańców. Tym samym osiągnięto na skróty, bez nakładów ze strony rządu, długofalowy cel gospodarczy – zurbanizowanie wiejskiego społeczeństwa. Największą pomocą władz w tworzeniu miejsc pracy i zamieszkania wydaje się brak jakiejkolwiek ingerencji oraz milczące przyzwolenie na działania na pograniczu prawa. Pożądanym efektem jest konkurencyjność chińskiej gospodarki, skutkiem ubocznym zaś problemy urbanistyczne o ekstremalnej skali, niemożliwe do rozwiązania klasycznymi metodami zarządzania miastem. Wykupienie terenów wiejskich enklaw byłoby niezwykle drogie, a dopóki nie powstaną inne miejsca zakwaterowania dla robotników, Chiny pozostaną uzależnione od chengshongcun.