Zaślepka na obiekt leadowy Architektura

i

Autor: Archiwum Architektury

Panel dyskusyjny Młodzi do Łodzi 2013: edukacja architektoniczna

2013-05-10 17:10

18 maja podczas spotkania Młodzi do Łodzi odbędą się trzy panele dyskusyjne; przedstawiamy teksty wprowadzajace do panelu  Eudukacja i autoedukacja. Jak wygląda dydaktyka i edukacja architektów w Polsce?

Piotr Bujas, Bartłomiej Nawrocki

i

Autor: Archiwum Architektury

18 kwietnia 2013, 17.00-20.00 Dyskusja 3.  JAK: Edukacja i autoedukacja Wprowadzenie do panelu - Bartłomiej Nawrocki i Piotr BujasEdukacjaArchitektury można uczyć. Jak wygląda dydaktyka i edukacja architektów w Polsce? Diagnoza nie nastraja optymizmem – znaczne bezrobocie wśród młodych architektów oraz niskie dochody projektantów związane są z coraz wyższym poziomem specjalizacji i podziałem usług. Jednocześnie architekci mają coraz mniejszy udział w procesie tworzenia otaczającego nas środowiska zbudowanego. W dzisiejszym świecie ilość niezbędnych informacji do przetworzenia przez projektantów wzrasta drastycznie i zdecydowanie przekraczaindywidualne możliwości każdego z nas, powodując konieczność praktykowania nowych form współpracy.Czy tworzone są odpowiednie formuły kształcenia, programy i metodologie, tak abyśmy potrafili brać pod uwagę różnorodne aspekty aktualnego, poszerzonego rozumienia architektury? Czy w konsekwencji obecnie uzyskiwana w toku studiów wiedza i umiejętności są dla nas jeszcze warunkiem koniecznym i wystarczającym do rozumienia i zajmowania się architekturą? Politechniki wypuszczają absolwentów o słabym przygotowaniu praktycznym, a jednocześnie w programach brakuje kursów teorii czy orientacji w aktualnym piśmiennictwie. Czy jesteśmy świadkami nadprodukcji architektów wymagających dalszego kształcenia, aby stać się profesjonalistami inżynierami i jednocześnie zbyt słabo wyemancypowanych dyscyplinarnie, aby współtworzyć kulturę architektoniczną?Architekt to także zawód zaufania publicznego. Społeczny wymiar zaangażowania architektury jest dziś odpowiedzią na globalne warunki funkcjonowania społeczności oraz dominację deprecjonującego ich interes systemu ekonomicznego. Jaka jest rola architektów w kontekście dzisiejszych potrzeb społeczeństwa, dyktatu rynku, nowych mediów? Czy edukujemy społeczeństwo w dziedzinie architektury, czy też ktoś inny powinien się tym zajmować? A może w rzeczywistości, gdzie przestrzeń pozostała już jedynie kolejnym towarem, a architektura produktem nie ma już miejsca na edukację społeczną i podejścia do materializacji utopii?AutoedukacjaProgramy polskich szkół architektonicznych, w przeważającej części, przestały odpowiadać na współczesne przemiany dyscypliny i warunki wykonywania zawodu. W obliczu wzrastającej złożoności zadań architekta niezbędnym elementem działalności zawodowej staje się samoedukacja, przybierająca różnorodne formy i ścieżki – jako uzupełnienie, kontynuacja lub wręcz ersatz. Laboratoria podyplomowe czy projekty badawcze to alternatywne drogi edukacji i rozwoju coraz powszechniej dostępne w świecie bez granic, gdzie jedną z ostatnich przeszkód pozostaje język. Jak edukujemy się samodzielnie i czy – przede wszystkim – wiemy czego powinniśmy się nauczyć? Czy praca z klientem lub praktyka samodzielnego inicjowania projektów staje się drogą do wiedzy i edukacji po edukacji?Co stanowi dzisiaj główne zadanie edukacji akademickiej?Czytaj także:panel dyskusyjny 1 KTO: Kim jest architekt? panel dyskusyjny 2  CO: Dyscyplina/ kondycja zawodu architekta

Błażej Ciarkowski

i

Autor: Archiwum Architektury

Błażej CiarkowskiTeoria czy praktyka? Czy doświadczenie architekta może zastąpić podstawy teoretyczne, a teoria praktykę? Przykłady potwierdzają obie teorie, lecz pamiętajmy, że nie każdy jest równie wybitny jak Rem Koolhaas, który przygodę z projektowaniem zaczął na poważnie około 40 roku życia. Większość z nas potrzebuje doświadczenie praktycznego, które w obliczu codzienności może wydawać się znacznie ważniejsze niż wiedza teoretyczna.Jeden z łódzkich projektantów stwierdził niegdyś, że „intuicja może zastąpić wiedzę, lecz wiedza nie zastąpi intuicji”. Wiedza, zarówno ta oparta na praktyce, jak i ta wynikająca z teorii, stanowi element „nabyty”. Intuicja, wyjątkowy zmysł umożliwiający pełniejsze odczuwanie tworzonych form, wydaje się niejako przyrodzona.Gehry czy Alberti? Czy w procesie kształcenia architektów kładziemy odpowiedni nacisk na poznanie „obiektywnych” reguł? A może promując twórczą intuicję, szukamy kolejnych Franków Gehrych? Jakie miejsce w procesie kształcenia powinna zajmować teoria i historia, a jakie znajomość nowoczesnych materiałów i technologii? Dowolność ich stosowania, a także indywidualna interpretacja klasycznych reguł, które niejednokrotnie można zaobserwować we współczesnych realizacjach, zdają się świadczyć, iż istnieją w tej przestrzeni pewne braki.Etyka i etos?Czy współcześni młodzi architekci mają poczucie misji i potrzebę buntu? A może, jak stwierdził Grzegorz Stiasny, „płyną z nurtem ku przystani o nazwie Sukces, Sława, Szmal”? Czy zatem pewne zasady powinny być wpajane podczas procesu kształcenia architektów?

Maciej Czarnecki

i

Autor: Archiwum Architektury

Maciej CzarneckiW strukturze polskich uczelni rysuje się obecnie poważna przepaść pokoleniowa między starszą i młodszą kadrą dydaktyczną. Z jednej strony mamy wielu młodych asystentów i adiunktów, z drugiej – wykładowców i profesorów w wieku przedemerytalnym. Ta sytuacja rodzi poważne problemy, także w komunikacji międzypokoleniowej. Są to efekty wielu lat zaniedbań w polityce kadrowej, braku możliwości harmonijnego rozwoju jednostek i dążenia do ukształtowania następców przez ustępujących profesorów.Profil studiów wciąż jeszcze bazuje na archaicznych metodach i prymitywnych systemach obsługi. Silnie zbiurokratyzowane struktury uczelni utrudniają inicjowanie działań wspomagających dydaktykę. Program studiów został ostatnio bardzo uelastyczniony, jednak można odnieść wrażenie, że w latach 80. na polskich uczelniach więcej było rzeczowych debat o architekturze, poszukiwania idei i wartości, niż obecnie.Perspektywy, które zarysowują się już dziś, nie są jednak aż tak pesymistyczne. Przemiany następują stopniowo i w dużej mierze wiążą się ze wzrostem znaczenia współpracy międzynarodowej. Coraz częściej konfrontujemy nasze doświadczenia z praktyką, jaka funkcjonuje w partnerskich uczelniach, i to są często doświadczenia bardzo inspirujące, niekoniecznie stawiające nasze uczelnie na ostatnim miejscu. I to pomimo faktu, iż publikowane rankingi tego nie potwierdzają. Istotny problem, który należy zaakcentować, polega na tym, że za mało uczymy idei i wizjonerstwa, a zbytnio koncentrujemy się na kształceniu sprawnych grafików, biegłych w przygotowaniu doskonałych renderingów i wizualizacji.

Gaweł Tyrała

i

Autor: Archiwum Architektury

Gaweł TyrałaEdukacja poza PolskąZachodnie formuły organizacji edukacji akademickiej często są oparte na modelu pracy w grupie, zajęciach odbywających się we współpracy z zaproszonymi niezależnymi ekspertami, spotkaniami z architektami praktykami i teoretykami, dostępności do narzędzi oraz przygotowanego specjalistycznie personelu i możliwościach indywidualnego kreowania programu studiów. Zaangażowanie w projekty badawcze czy projekty ściśle związane z realnymi problemami miejsc uzupełnia się o ukierunkowane seminaria, wykłady, warsztaty, wystawy, publikacje, konkursy, publiczne prezentacje czy wycieczki. W takich przypadkach uczelnia stymuluje uczenie się na styku edukacji i profesji, co w polskich szkołach jest praktycznie nieosiągalne. PolskaW Polsce silnie funkcjonują niezależne i oddolne inicjatywy studenckie, które w organizacji przedsięwzięć uzupełniających oferty studiów starają się wypełniać edukacyjną lukę. I choć w ostatnim czasie nie brakuje również działań ze strony organizacji pozarządowych, to jednak inicjatywy studenckie nadal mają większą siłę oddziaływania.Nowe horyzontyI dlatego właśnie w naszym kraju metoda pracy znana i powszechna na świecie – warsztat, którego rola trudna jest do przecenienia – ma podwójne znaczenie. Warsztat, jako kreatywne spotkanie interdyscyplinarnej grupy, gdzie rodzi się motywacja i budzi kreatywność, gdzie spotkania ze studentami i kolegami profesjonalistami owocują wspólną pracą, gdzie wymiana wiedzy, możliwość dyskusji, nabywanie nowych umiejętności, rozwój świadomości i krytyka zwykle ładuje dawką energii i dystansu wobec codzienności szkoły i zawodu. Przy słabym poziomie nauczania na państwowych uczelniach – na których nie uczy się krytycznego podejścia, abstrakcyjnego myślenia, dociekliwości, nie zachęca do otwartej dyskusji – taka forma grupowej pracy stymuluje do poszukiwania nowych horyzontów intelektualnych, wprawia w stan twórczego fermentu. Bezcennym dla kształtowania swojej twórczej linii jest dać się odurzyć twórczej, warsztatowej atmosferze pracy.

Łukasz Wojciechowski

i

Autor: Archiwum Architektury

Łukasz WojciechowskiArchitekci mają wystarczająco wykształconą wyobraźnię wizualną na rzecz innych istotnych czynników takich jak: socjologia, sztuka współczesna, urbanistyka czy psychologia. Edukacja i autoedukacja na poziomie akademickim czy zawodowym sprowadzają się do skrajności – z jednej strony przystosowujemy się do przepisów i realiów, zgłębiając tajniki urzędów i branż, z drugiej bujamy w chmurach, po prostu oglądając słodkie obrazki z innego świata. Przyczynia się do tego program uczelni, które z jednej strony oferują nadmierną, lecz powierzchowną wiedzę historyczną sprowadzającą się do stylów i rozwijają umiejętności plastyczne, z drugiej dydaktycy projektowania czy budownictwa nie są wybierani w oparciu o osiągnięcia zawodowe, tylko wątpliwe sukcesy naukowe (jak np. obrona pracy doktorskiej) i stawiają się w roli wszechwiedzących nauczycieli. Wynika z tego, że jako architekci jesteśmy w stanie pojmować formę w kategoriach brzydkie-ładne, umiemy ogarnąć przepisy w ramach narzucanych ograniczeń, ale nie jesteśmy w stanie znaleźć się w przestrzeni między tymi skrajnościami, tj. nie umiemy kreatywnie dysponować programem użytkowym, wytwarzać przestrzeni aktywności społecznej, rozumieć miasta jako systemu. To banalne, ale wykształcenie architekta ogranicza się dziś do ukształtowania i konstruowania brył w określonych warunkach prawnych i ekonomicznych. Ponad wszystko uczelnie nie wykształcają w nas przyzwyczajenia do krytyki i samokrytyki, umiejętności spokojnej dyskusji, pokory, ciągłego badania i poszukiwania. W zamian realia szkolne i zawodowe uczą lawirowania między głupimi ograniczeniami, miernymi prowadzącymi i głupimi argumentami w kategoriach nudno/tak nie można/tak ma być, itp. Edukacja architektoniczna nie potrzebuje nauczycieli, ale partnerów do dyskusji na drodze samokształcenia się.

Kuba Snopek

i

Autor: Archiwum Architektury

Kuba SnopekMoskiewska Striełka jest zupełnie nowym typem szkoły architektury: łącząc architekturę z innymi dyscyplinami, redefiniuje tę pierwsza; łącząc potencjał rosyjskich i zagranicznych studentów, tworzy twórczy ferment; łącząc teoretyczne rozważania ze strategią wykorzystania mediów, stara się wykreowane pomysły bezpośrednio testować w tkance miasta.Striełka została założona przez grupę moskiewskich milionerów, do napisania jej programu zaproszono Rema Koolhaasa i OMA/AMO. Misja Instytutu Mediów, Architektury i Wzornictwa Striełka (tak brzmi pełna nazwa) zawiera się w jednym zdaniu: zmienić krajobraz Rosji.Tak ambitne zadanie wymaga zupełnie nowej formuły edukacji. Twórcy Striełki postawili kilka ważnych pytań: jaka jest dziś rola architekta i – szerzej – dyscypliny zwanej projektowaniem? Kto w dzisiejszym świecie podejmuje decyzje? Jak znaleźć się w sytuacjach, które dalece wykraczają poza architekturę – np. związanymi z rewitalizacją, pracą z lokalnymi społecznościami, itd.? Dlatego podstawą programu Striełki jest szeroko rozumiana interdyscyplinarność – tak wśród studentów, jak i kadry. Studenci uczą się w instytucie rok, nauka jest bezpłatna. Muszą mieć już za sobą jeden kierunek studiów – niekoniecznie architekturę. Architekci stanowią około 40%, reszta to dziennikarze, socjolodzy, artyści i inni – jedynym wymaganiem jest posiadanie w portfolio nietuzinkowych projektów związanych z miastem. Około 30% miejsc zarezerwowanych jest dla obcokrajowców (językiem szkoły jest angielski) – to zapewnia dyfuzję wiedzy i innowacji.Także sam instytut jest wielozadaniowy: poza szkołą mieści on wydawnictwo, agencję consultingową (pracuje nad najbardziej prestiżowymi projektami przestrzennymi w Moskwie i w Rosji), program publiczny dla moskwian oraz modny bar.Inaczej niż w przypadku tradycyjnych szkół architektury, Striełka nie kończy się koncepcją architektoniczną. Idealny projekt Striełki powinien być doskonale sformułowanym zadaniem projektowym, trafną hipotezą, rodzącą się z intuicji i potwierdzoną przez zebrane dane. Po zakończeniu roku szkolnego dobre projekty są  dalej rozwijane przez instytut (najczęściej przy współpracy ze studentami, którzy je opracowali). Każda szkoła ma swoje wzorce. Dla Striełki jest to prawdopodobnie Wchutiemas – istniejąca w latach 1920-1930 szkoła awangardy. Istniała krótko, lecz pozostawiła po sobie trwały intelektualny ślad w kulturze – wiele doskonałych projektów, nowe pokolenie architektów i, najważniejsze, zupełnie nowe rozumienie stojących przed nimi wyzwań i możliwości.