Bal architektek na biennale w Wenecji

i

Autor: Archiwum Architektury Grafika promująca wystawę „Resilient Communities” w pawilonie włoskim , kurator: Alessandro Melis

Bal architektek na biennale w Wenecji

Jak będziemy żyć razem? Założycielki Balu architektek sprawdziły, co tegoroczna edycja biennale architektury w Wenecji mówi o kobietach i czy libański kurator Hashim Sarkis jest feministą.

Wątki kobiece znajdziemy w Arsenale, w Giardini i w pawilonach poukrywanych na terenie całego miasta. W Espace Louis Vuitton Venezia jest wystawa „Charlotte Perriand and I” (dzięki CENTRALA za podpowiedź!), a w Palazzo Palumbo Fossati monograficzna ekspozycją o Svetlanie Radević. Na początku drogi przez Arsenał znajdujemy dioramę ze scenami z różnych zakątków świata. Więzienie w Canterbury, Gloucester High School w amerykańskiej Virginii czy Guangzhou w Chinach łączy historia walki o równy dostęp do sanitariatów. Toalety okazują się przedmiotem nierówności nie tylko płci, ale też rasy, statusu i religii. „Your restroom is a battleground” brzmi zawieszony pod sufitem neonowy tytuł. Granatowy font z literami przypominającymi pioruny kojarzy nam się z logo Rebel Architette, inicjatywą włoskich architektek działających przede wszystkim na rzecz widoczności kobiet w zawodzie.

Czytaj też: Biennale architektury w Wenecji 2021: miniprzewodnik Marcina Bratańca i Urszuli Forczek-Brataniec |

Bal architektek na biennale w Wenecji

i

Autor: Archiwum Architektury Svetlana Kana Radević; fot. archiwum architektki

Architektkom z Rebel udostępniono fragment przestrzeni pawilonu włoskiego, gdzie znajdujemy kilka statystyk, w tym te ilustrujące niski odsetek kobiet zapraszanych do publicznych wystąpień i dyskusji architektonicznych we Włoszech (brzmi znajomo, prawda?). Są tu zmapowane inicjatywy kobiet architektek z całego świata i miejsce, gdzie można sobie zrobić zdjęcie na tle nośnych haseł w chmurkach. Któż nie chce być dziś ekofeministką?Problem polega na tym, że o ile całe Biennale zdaje się być pieśnią o inkluzywności, ekologii, równości i sprawiedliwości społecznej, a słowo indigenous (rdzenny) występuje w opisach chyba częściej, niż architecture, to wciąż wszystkie grupy defaworyzowane i aktorzy nieludzcy (ileż tam było pszczół i grzybów!) są zapraszani na wspólną ucztę, ale na naszych (ludzkich, męskich, białych i kapitalistycznych) warunkach. Jest tu delikatne poszerzanie pola, ale żaden stół nie wywraca się do góry nogami.

Bal architektek na biennale w Wenecji

i

Autor: Archiwum Architektury Fragment wystawy „Who is We?” w pawilonie Holandii; fot. Francesco Galli, dzięki uprzejmości La Biennale di Venezia

Miłym wyjątkiem od reguły był holenderski pawilon w Giardini. Architektka Afaina de Jong i artystka Debra Solomon pytają, kim są „my” z tytułu Biennale, a ich odpowiedź obejmuje dwa manifesty i osiemnaście artystycznych projektów, które – według nas najbardziej wiarygodnie – nadają zaimkowi „my” znaczenie pluralistyczne, a urbanistykę czynią faktycznie kobiecą, rdzenną, kolorową, queerową i wielogatunkową.

CHCĘ SIĘ ZAPISAĆ