Niewątpliwie James Wines z nowojorskiej pracowni SITE jest jedną z tych kilku osób, które w świecie architektury cenię wyjątkowo, niewątpliwie wydana w roku 1987 książka De-architecture jest jego najważniejszą publikacją. Rzeźbiarz z wykształcenia, z potrzeby intelektualnej pasjonat współczesnej sztuki, architekt nieco przez przypadek i outsider z wyboru, Wines niemal całe swoje życie zawodowe poświęcił poszerzaniu granic architektury. Książka właściwie jest bardziej o sztuce niż o tradycyjnie rozumianej architekturze: o porażkach ideologii architektonicznych, o potrzebie istnienia sztuki w przestrzeni publicznej, o konieczności stworzenia w sztuce i architekturze przekazu odnoszącego się do współczesności oraz o rzadkich przypadkach udanej, a przez to pozytywnie oddziałującej na otoczenie, integracji architektury ze sztuką. Integracja ta – czyli de-architektura – jest według Winesa umiejętnością rozsadzania architektury od środka, zaprzeczania jej teoretycznie nienaruszalnym standardom i dzięki temu spoglądania na nią w zaskakujący sposób. W swojej książce Wines zdaje sobie sprawę, że de-architektura nie jest sposobem na zbawienie świata i że w jakimś sensie jest też ucieczką od odpowiedzialności za niego (ta pojawi się w późniejszych publikacjach). Jest po prostu obroną różnorodności, niedopowiedzenia i wielości interpretacji. Czyli – mówiąc ogólnie – postmodernizmu, którego Wines w bezpośredniej rozmowie się jednak wyparł.James Wines, De-architecture, Rizzoli, Nowy Jork 1987, str. 189. Cena: ok. 175 zł
Czy architekturę trzeba łączyć ze sztuką? Roman Rutkowski o książce De-architecture
James Wines, amerykański architekt, rzeźbiarz i dizajner, a także teoretyk architektury, podsumowuje swoje doświadczenia w książce De-Architecture. Autor przedstawia problemy współczesnej architektury i przestrzeni publicznych, związki między architekturą i rzeźbą